W sprawie tzw,demokracji,czy naprawdę uważacie,że ustrój

dowolnego poglądu jaki mu przyjdzie do łba,bez ponoszenia za niego żadnej odpowiedzialoności,może sprawnie funkcjonować.

ale pogląd co nie znaczy, że wolno robić wszystko. Oczywiście można szukać sprzeczności, np. powiedzieć "mam prawo do poglądu, że jeśli nie zabije 10 dziewic to sam umrę, więc mam prawo je zabijać" :) - ale masz prawo tylko do poglądu, a o reszcie stanowi kodeks.

tylko,że w tzw.demokracji te poglądy kłócą się ze sobą,nawet nie chodzi o skrajne przypadki zabijania.Chodzi bardziej o to,kto podpisze sie pod swoimi jak sedzia pod wyrokiem,lekarz pod diagnoza,architekt pod projektem.

No owszem, poglądy kłocą się ze sobą, stąd tyle partii politycznych (nie tylko 5), procesów o słowa, wyzwisk i emocjonalnych kłótni o różne rzeczy. Czy się do swoich poglądów przyznasz czy nie, to też twoja sprawa :)

Kto zgodziłby się na prawo według którego mógłby zostać pozwany do sądu cywilnego za głoszenie kłamstw,półprawd lub manipulacji.Chyba,że ostrzegłby,że głosi informacje nieprawdziwe lub niesprawdzone.

Jeżeli nikt nie odpowiedziałby pozytywnie na moje postulaty,to całą demokrację o kant dupy można potłuc.

Ja nie za bardzo rozumiem Twoje postulaty. Tak właśnie jest, że można procesować się, jeśli uważasz, że czyjeś słowa są nieprawdziwe, krzywdzące, stawiają Cię w złym świetle.

nie tylko,że mnie stawiają w złym świetle,ale również jak ktoś mówi bzdury na temat rzeczywistości

znaczy np. w kwestii istnienia Boga? Było parę procesów.

chce, tyle, że jeśli postępuje niezgodnie z prawem, to jest za to sądzony. Przecież prawo nadal jest, są sądy i zawsze można do nich się zwrócić, jeśli coś nie pasuje. I jeżli ktoś celowo rozpowszechnia nieprawdę krzywdząc kogoś, to sąd go odpowiednio ukaże. Demokracja nie jest systemem bez prawa

tyle, że w kwestii wiary jak teoretycznie ty twierdzisz, że jest Bóg, a ja mówię, że nie ma, to sąd tego nie rozsądzi :) Ty wiesz swoje, ja swoje, możemy się nie zgadzać, ale to jest wyłacznie kwestia wiary a nie prawa

Co do przekonań filozoficznych i moralnych,to raczej średnio by się sprawdziło,ale dlaczego ktoś ma prawo publicznie twierdzić,że większość ludu libijskiego chciała lub nie chciała obalenia Kadaffiego,jak on tego nie wie.Przecież tu mamy konkretny problem z zakresu polityki zagranicznej,o którym musiałyby być podejmowane w jakimś jazgocie,gdyby brać demokrację serio.

W sferze poglądów,wiadomo,że sąd nic nie rozstrzygnie,ale w sferze faktów tak,a faktem jest skąd ludzie wiedzą,czego chce większość narodu libijskiego.

Podpisz się pod swoim poglądem ,albo powiedz,że wierzę,że jest tak i tak,a nie,że nie wiem,już nawet demokracja by racjonalniej funkcjonowała.

Wszystko co ludzie o tym wiedzą,to pokazani w wiadomościach jacyś faceci z kałachami.

I na tak wątłęj podstawie całe debaty się toczą.

Nikt się nie wypowie więcej.