Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość coraz bardziej zawiedziona!

Dlugie , bezowocne starania o dziecko w dojrzalym wieku! Grupa wsparcia!

Polecane posty

no faktycznie ta hania nie ma za ciekawie z nim, a jak sie dziecko urodzi, to wcale moze nie byc lepiej, bo to czesto sprawdzian dla zwiazku... mon cheri>>> ja to tez jakos tak 4 lata, sprzatania kibli, uczenia sie jezyka, kursy, problemy z synem, ogarniania tutejszej rzeczywistosci, ktora tez tutaj ma swoje paranoje, ale potem bylo juz lepiej, ale jak nam revenue (tutejszy urzad skarbowy) przyslal pismo, ze mamy do zwrotu 3000 funtow dla nich, bo za duzo pracowalismy i zarobilismy i teraz wskoczymy w 40 % podatek to podziekowalam za prace. Wyobrazacie sobie placic 40% podatku od swojego dochodu? Ja nie. Zabrali nam taxy, teraz placimy 100 % dentyste, 100% okuliste. I nie obchodzi ich, ze placimy za college syna, zeby sie uczyl w dobrych warunkach, ze placimy rent, ze chcemy uzbierac 10% wkladu na wlasny dom. Jak za duzo pracujesz to to cie "ukarza". A wielu tutaj ani pensa podatku nei zaplacili, albo licza sobie ilosc godzin, zeby nie przekroczyc, bo beda placic, a maj wszystko za darmo. Ty jak chcesz uczciwie pracowac i zarabiac, to cie ogola. Ja sobie mysle, ze te tabuny arabow i czarnych co przyjezdzaja i maja po 8 dzieci to sa madrzejsi od nas, naiwniakow. Tak wiec nie pracuje i nie mam zamiaru pracowac poki co, mam czas na swoje hobby. Emeryture ta podstawowa tez bede miala, bo maz mi placi skladki, bo tutaj nei musisz pracowac, zeby miec emeryture, wystarczy, ze przez 30 lat placisz skladki, oczywiscie im dluzej placisz tym masz wieksza, ale poki co startuje do tej podstawowej. Maz na zycie tez jest ubezpieczony na zycie z pracy, a jak mu nawet co odbije kiedys, no bo nigdy nie wiadomo, kryzys wieku sredniego czy cos, to i tak sobie poradze, bo juz wiem co i jak, angielski znam, nie perfekt, ale juz potrafie sie dogadac, bo i w sklepie tu pracowalam i jako recepcjonistka, mam dobre referencje, a to nie Polska, ze bede tu na cos "za stara". Tak wiec, teraz jakos radosniej patrze w przyszlosc, ale nic nie chce planowac, bo jak to mowia, chcesz rozsmieszyc Boga, to zaplanuj... Tak zmieniajac temat: na youtube znalazlam ciekawy filmik pt "spisek zarowkowy" Pewnie wiele z was zastanawialo sie, dlaczego takie sprzety jak lodowka, pralka od naszych rodzicow, to predzej sie zestarzala niz zepsula, a teraz lodowki, pralki itd nawet czasami i rok nie minie a juz popsuta? No to tutaj znajdziecie podpowiedz. Zawsze zwalalismy wine na tzw "chinska tandete", a tak naprawde okazuje sie, ze sprawa ma drugie dno... :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maruska31
Emi z UK, to faktycznie masz kiepski śluz, wiesiołek jest świetny i bardzo skuteczny w pierwszej fazie, zacznij przyjmować a zobaczysz że się poprawi Dziewczyny nie ma związków bez kryzysu, my jesteśmy raem z mężem 16 lat i był już czas, kiedy wspominam, że z trudem unikneliśmy rozwodu, nie wspomne już o okresie kiedy on był w UK a ja w Polsce, któregoś dnia sprawdziłam historie jego laptopa ooooo.............. ale dzięki Bogu to już przeszłość

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izabella38
dziewczyny maruska31 to ja pisze pod tym pseudo na innym wątku i myli się, musze zdecydować sie na jeden to będzie lepiej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc Karmi no jeszcze nie uciekalam, tylko sie zastanawiam, czy wy mnie przez te epopeje nie wyrzucicie z topiku :D Wyjechalismy w 2005 roku, tez bez jakichkolwiek znajomosci, bo bylismy absolutnie pod sciana, a slyszelismy, ze tam nawet ze zwyklego sprzatania idzie przezyc, to coz bylo robic... Ale i czasu tutaj byly wtedy tez inne, weszlas tylko gdziekolwiek i mialas prace, jak tylko umialas podstawy jezyka. Teraz to juz bez jezyka, to tez tylko wtedy jak ktos cie gdzies wkreci, ale i o to coraz trudniej. 2 dni temu sasiad przyszedl do mojego meza przyszedl (tutejszy gosciu) i pytal, czy by jego siostrzencowi jakiejs pracy nie zalatwil :D Z ta przemoca domowa to trudno wyrokowac, bo wiem, ze i kobiety potrafia byc diablicami w zwiazku i doprowadzic czlowieka do ostatecznosci... Jak tak sobie przypomnialam to moja szwagierka do takich nalezy. Siostra mojego meza zawsze byla rozpieszczonym bachorem przez tesciowa, taka byla "milutka"dla mnie jak wyszlam za maz za jej brata, ze zawsze witala mnie z powiedzeniem "ale ci dupa urosla", a wiem ze wtedy jeszcze nie mialam nadwagi, no ale kompleksy mi zaszczepila... Pamietam, ze kiedys tesciu w klotni krzyknal do tesciowej "ty to ja sobie za brazek wloz i modl sie do niej". No i tak zawsze bylo. Ona na pierwszym miejscu potem mialo to przejsc na dzieci, ja na to nie pozwolilam, nie mam z nimi kontaktu do dzisiaj. Ale pamietam, ze przez te rozne wyskoki tesciowej i szwagierki, maz od niej sie rozpil, a ktoregos razu tam u nich bylismy (dawno temu), to zaczela tak wywijac, ze w koncu szwagier wstal i jej walnal w twarz, a my w szoku, on w szoku i ona w szoku, bo to pierwszy raz, co tak sie odwazyl, ale wtedy to juz takie rzeczy wyczyniala, jak docinanie mu przy nas, szarpanie za wlosy itd ja juz nie moglam na to patrzec, ale znosilam ze wzgledu na meza, ktoremu tez bylo glupio. No i ona w placz, zobaczcie on mnie walnal, on sie nade mna zneca, bedziecie moimi swiadkami. Na to my w ciuchy i idziemy do domu, mialam dosyc. Przyznam szczerze, ze i ja nieraz mialam ochote jej przywalic, taka byla wredna dla mnie i meza, i nie dziwie sie, ze facet, ktory to znosil codziennie od paru lat w koncu nie wytrzymal jak byl pijany. Teraz to podobno leje ja nawet na trzezwo, bo inaczej podobno z nia sie nie da, ja dostanie to zachowuje sie jak naormalny czlowiek, jak tylko jej popusci to zaraz zaczyna sie na nim wyzywac. No i jak tu zyc, a dwojke dzieci maja, facet pracuje, potem jeszcze drugi etat, jest fachowcem, a ona mu zycie w pieklo razem z tesciwa zamienia. Swiety by nie wytrzymal i wez tu sadz kto jest winien?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie za bardzo chciałam o sobie, bo zamknęłam ten rozdział życia i staram się do niego nie wracać (tylko nie mam wpływu na sny...), ale jak czytam takie historie to nóż mi się w kieszenie otwiera :O Jak wyszłam...? Chyba w końcu przebrała się miarka... Niestety długo trwało zanim podjęłam tą decyzję. Podjęłam skutecznie - bo wcześniej, po różnych ekscesach nocowałam z dziećmi u babci i zarzekałam się, że do domu nie wrócę. Wszystkie takie historie są podobne: zawsze mężczyzna skruszony błaga, mówi, że to był ostatni raz, od tej pory już wszystko będzie dobrze, itp... Nie, żebym wierzyła, ale miałam dość braku swoich rzeczy, nocowania z dziećmi na jednym łóżku. Chciałam po prostu wrócić do swojego domu. I wracałam - aż do kolejnego razu. Tylko z czasem zaczęło być coraz gorzej, odstępy pomiędzy awanturami (połączonymi z rękoczynami) były coraz krótsze. Pewnego lata zostaliśmy sami, bo moja mama zabrała chłopców na trzytygodniowe wakacje na wieś do rodziny i zaczęło się... Po zarwanej nocy, po pracy wpadłam do domu zabrać najpotrzebniejsze rzeczy i przez 2 tygodnie nie wracałam do domu i szukałam już mieszkania do wynajęcia. Chodził, błagał... no i po tych dwóch tygodniach wróciłam... I od razu oberwało mi się za szmacenie się nie wiadomo z kim przez ten czas jak nie było mnie w domu :O Wtedy podjęłam decyzję, że odchodzę na dobre. Wynajęłam mieszkanie i sądziłam się najpierw półtora roku o separację, później kolejne pół roku o mieszkanie (które w międzyczasie zadłużył, nie płacił żadnych rachunków, gazownia odcięła gaz). Wszystkie liczniki i rachunki były na mnie, spłacałam więc nie swoje długi jeszcze baaardzo długo. Przez 2 lata nie dawał mi spokoju, nachodził w dzień i w nocy, czatował pod domem, rzucał kamieniami w okno, czaił się pod pracą. Raz wszedł w nocy przez okno (mieszkałam na parterze) :( W końcu napadł mnie z kumplem, kiedy rozmawiałam z kolegą na przystanku (były ze mną dzieci). Pomógł mi jakiś osiłek, który rzucił się na pomoc, wezwałam policję, miał sprawę karną i dostał zakaz zbliżania się do mnie... I tak po jakiś 2 latach od wyprowadzki z domu nastał spokój. Ale jeszcze długo zanim wyszłam z domu nadsłuchiwałam najpierw, czy nikt nie stoi na dole w klatce, kiedy słyszałam kroki za plecami umierałam ze strachu... Dużo by jeszcze opowiadać, ale starczy koszmarów. Mimo wszystko, to historia z happy endem. Bo po tym wszystkim, kiedy zrodziło się we mnie postanowienie, że żadnych zobowiązujących związków do końca życia, poznałam młodego, przystojnego i bardzo zainteresowanego M. Który, mimo, że cały czas mu powtarzałam, że ja nie chcę się wiązać, że do siebie nie pasujemy, itp. nic sobie z tego nie robił i zdobywał moje serce :D Dobra, spadam do kuchni, bo robota mnie wzywa....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izabella38
Emi z UK dokadnie, masz racje, czsto kobiety prowokują, potafią być okropne, ja w Polsce widziałam takie domy bo pracowałąm w miejscu gdzie ocieraliśmy się o różne patologie. Bo to taki stereotyp że kobiecie wolno wszystko a facet często ma związane ręce, ale oczywiście każdy przypadek jest inny, w pewnym miejscu jest napisane żę mądra kobieta buduje swój dom a głupia własnoręcznie go niszczy. Jak teraz wspominam nasze walki w związku to wiele wynikało właśnie z mojej głupoty, teraz jestem cwańsza, i mama już dobre sposoby na mojego męża, oczywiści kochamy się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Izabela >> kupie sobie ten wiesiolek moze co to da my z mezem bedzie juz 18 lat, tez bylismy kiedys blisko rozwodu, ale to z kolei z powodu tesciow, dlugo nie mogl przejrzec na oczy jak nim manipuluja, zeby nam szkodzic, co przyjazdu tutaj byl sam 3 miesiace jedzil po Irlandii z takim jednym gosciem, ktory mial tam rodzine a duzo mu pomagal z poczatku mojego meza przyjazdu, ale nic nie bylo. Chyba nie, reki sobie za to uciac nie dam, bo wiadmo nie jedna reczyla za meza i reke by stracila, ale nikt mi z jego dzieckiem do domu jeszcze nie zapukal :D ani zadnego chorobska nie mam to chyba nic nie bylo:D Mielismy poprostu wiele innych problemow od ktorych zalezalo nasze przetrwanie, ja musialam sfinalizowac wszystko w kraju, jeszcze syn w miedzyczasie zlamal reke na rowerze, to operacja i potem jezdzenie na kontrole. A maz musial szybko prace znalezc i rozeznac sie w w swojej rzeczywistosci. tez tesknil, byl sam, mowil, pisal, ze ta cicha w domu jest okropna, a nie ma sie do kogo odezwac, a w radiu nic nie rozumie. Do dzisiaj mowi, ze pamieta ten czas jako koszmar i nie wyobraza sobie mnie stracic, bo znowu by sie tak czul. Martwi sie tym, ze tak siedze w domu, gdy on calymi dniami pracuje, czy ja sie nie stane samotna:D, ale ja taki odludek i indywidualistka juz jestem, nigdy sie nie nudze, zawsze sobie cos znajde i nie potrzebuje do tego drugiego czlowieka, to raczej maz jak w koncu ma dzien wolny to sie nudzi jak jest zla pogoda, a tutaj niestety jest dosc czesto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izabella38
I nakupuj sobie testów owu, można całą paczkę kupić za niewielkie pieniądze ba ebay-u, jak nie potrafisz okreśić z objawów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rachelka nie chciałabym Cię ponownie ranić i najchętniej nic bym nie pisała na ten temat, ale nie da się po prostu tego przemilczeć. Na szczęście teraz wszystko masz wynagrodzone:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rachela mam nadzieję, że się nie rozbiłaś totalnie po swoim poście, jakby co siadaj przed kominkiem i podziwiaj swój piękny domek i ciesz się dniem dzisiejszym:) No i wiadomo grunt to być na tu i teraz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izabella38
Dziewczyny ja nie czytałam dokładnie waszych historii mam nadzieje że swoimi mądrościami nikogo nie uraziłam, bo w życiu raz człowiek na wozie raz pod wozem, każda z nas napewno mogłaby książkę napisać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oh rachela, jakby widziala malzenstwo moich rodzicow, tylko moja matka nie uciekala, bo wstydzila sie przed wszystkimi tego, jeszcze przed ich slubem ja ostrzegali przed moim ojcem, a ze wpadli no to slub, ale siostra mojej babci (matki mojej matki) powiedzial, ze ja nawet z dzieckiem wezmi i sie nami zaopiekuje, sama byla, dzieci nie miala, puste mieszkanie, wzielaby nas do siebie, ale moja matka dumna powiedziala, ze nie i ze oni sie wszyscy myla, no i sie nie pomylili. Takie numery jakie moj ojciec robil mojej matce a potem mi to mozna by ksiazke pisac. Moja matka wciaz zyje, ale ja zawsze o niej pisze i mowie w czasie przeszlym jakby nie zyla, bo dla mnie ona od dawna nie zyje, razem z ojcem. Teraz na stare lata dupa mu siadla i jest grzeczny, a ona probuje to wszystko wybielac, ja wszystko wybaczylam tylko sobie ale im nigdy nie wybacze, ze zabrali mi dziecinstwo i mlodosc. Moja matka nigdy dla mnie matka nie byla, robila tylko to co musiala, bo co sasiedzi o niej powiedza. Jak ktos mowil o niej dobrze, a czesto mowili, bo matka dla innych byla zawsze usluzna, a to kawka, a to herbatka, a to ciasteczko, obiadek, to sie dziwilam i zastanawialam, czy o tej samej kobiecie myslimy. Jak tylko nauczylam sie czytac, czyli majac jakies 5 lat, przestala mi czytac ksiazki, nigdy nie przytulila, a jak tylko umialam sobie herbate zrobic, to nawet jak juz tam nie mieszkalam i przyszlam do niej, to innym zrobila herbate, a mi mowila, a ty wiesz gdzie jest kuchnia idz i zrob sobie. Bylam podobno ladnym dzieckiem, blodyneczka z brazowymi oczami, tak mi przynajmniej mowili w mojej rodzinie i chyba tak bylo, bo ja chcialam miec dlugie wlosy, a moja matka zawsze je scinala mi na krotko i mowila, bo za ladna bedziesz... Zawsze to obcy ludzie byli dla mnie zyczliwi, uprzejmi, dawali obiad, cukierki, w moim domu mi tego dawkowano i tylko wtedy gdy byli np tez inni kuzyni. Moj ojciec mial dla moich kuzynow i kuzynek zawsze czekolade, ja zawsze musialam cos zrobi, zasluzyc... Bylam dzieckiem niechcianym, obwinianym za to, ze pojwaiajac sie na swiecie zniszczylam ich zycie, zawsze to slyszalam. Moja matka tak oschle mnie traktowala, bo przypuszczam na mnie chciala zwalic to, ze nie miala twojej sily rachela, zeby odejsc. A tez pracowala, ojciec tez ja wyzywal, ze pewnie kogos ma w pracy, to przestala pracowac i zaszla z nim w ciaze i to byl poczatek juz wiekszego koszmaru. Tak dla mnie moi rodzice nie zyja, probowalam im wybaczyc, juz jak bylam mezatka, ale nawet jako dziadkowie sie nei sprawdzili, bylam dla nich tylko pogotowiem, gdyby im sie gotowka skonczyla. Ah zycie, ale juz sie z tym uporalam, teraz mam swoja rodzinke, mala, wlasna i kochana I CHCE JA POWIEKSZYC:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rachela przepraszam jezeli wywolalam zle wspomnienia, ale mowie ci to jako dziecko kobiety, ktora nie byla tak wspaniala i silna jak ty, ze podziwiam cie, jestes moja idolka, zawalczylas o godne zycie dla siebie i twoich dzieci, jestes wspaniala :) z pewnoscia twoje dzieci ci za to sa i beda wdzieczne, ze zapewnilas im wreszcie normalny, spokojny dom :) mozesz byc z siebie dumna, nikt nam czasu straconego oczywiscie nie zwroci, ale dobrze gdy przynajmniej czesc tego co mamy dobrze wykorzystamy izabella>> no jak w tym miesiacu sie nie uda to kupuje na bank, tylko jak mowilam no nie chce tez meza wpedzac w zle samopoczucie z powodu mojego samopoczucia (maslo maslane:D)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rachelko
A ja sie po prostu ciesze , ze Ci sie w koncu ulozylo :) , no jeszcze wam tego malenstwa do kompletu brakuje ! Wiec uwierz w moc clomifenu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rachelko to ja bylam , tytul mi do gory przeskoczyl - durny tab :( To samo stalo mi sie w nocy z Ivanka , ale nie chcialo mi sie logowac , zeby tlumaczyc ! Teraz to robie , bo znow mi sie dostanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wskoczyl mi post wyjasniajacy , ze ja na pomaranczowo , bo znow mi tytul przeskoczyl do gornego okienka , na cholernym taczowatym tabie ! Jak wczesniej przy Ivance ,.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W tej chwili pisze o tym jak o filmie, który kiedyś obejrzałam :) Nie lubię teraz o tym wspominać, bo sama nie chcę postrzegać już siebie jako ofiary i nie chcę wywoływać współczucia. Z resztą każdy jest kowalem swojego losu, jak sobie życie ułożyłam, tak miałam, dobrze, że zdobyłam się na zmiany. Widać takimi krętymi ścieżkami musiałam podążać, aby spotkać się M. Ale patetycznie ;) No, ale idolką, to mnie nikt jeszcze nie nazwał, dziękuję Emi :D Tamto małżeństwo trwało 10 lat. Z M jestem od 11, a po ślubie 5 i pół. Zaraz M wraca z delegacji :) Miłego wieczoru, pozdrowienia dla wszystkich!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rachela, ale Ci zazdroszczę:)Ja też chcę, żeby m był teraz przy mnie!...Jakoś tak po naszej ostatniej rozmowie bardziej mi go brakuje.... Rachela, masz rację, że każdy jest kowalem własnego losu. Nie każdy jednak ma tyle siły, żeby zmienić swoje życie i zacząć od początku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
basia>>> ojejku a ja jej tam juz napisalam posta... eh jak to sie mowi w d... bylam g... widzialam.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×