Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość coraz bardziej zawiedziona!

Dlugie , bezowocne starania o dziecko w dojrzalym wieku! Grupa wsparcia!

Polecane posty

No i naczytałam się Was wczoraj wieczorem i śniłam że znów chodzę do liceum..baba od matmy była wredna i strasznie mnie maglowała 😡 a ja w pewnym momencie wstałam , walnęłam zeszytem i mówię : oj, nie , drugi raz matury zdawać nie będę ! :P IZABELLA GRATULUJĘ !!! Ivanka, uściskaj małą od cioci stefci, i pisz ! osobne powitanie dla Emi :) 👄 a całą resztę ściskam i pozdrawiam !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Heloł:D No, nie nadążam normalnie...tyle postów..może w skrócie dla Wsiech Całusy! o Izabella! potwierdzasz naszą regułę, jak nic, Wielkie GRATULACJE!! Tylko nie odchodź, pisz opisuj jak się czujesz, my takie spragnione takich wpisów:) o Coś jest z tym naszym proroctwem już topikowym Pierwsza była Młoda wpadła: zakręcona , zrezygnowana a tu w ciąży już była, Potem Zuza i teraz Izabela:) super! o Nie czytałam jeszcze co tam na sąsiednim topiku się dzieje ale wcześniej przeczytałam wpis jak się okazuje Jasmina twój - i mam takie same zdanie. Ja poszłabym nawet dalej - nie mam pojęcia jak można iść do łóżka z takim facetem jak m opisywany przez hanię, jak można z takim człowiekiem kochać się?? Gdzie szacunek do drugiej osoby? nie mówiąc już o miłości, ale takie traktowanie jak kobietka opisywała dla mnie w małżeństwie jest po prostu nie dopuszczalne. o Witam nową kobietkę z Uk, Emi o Stefanio co za sen:) Dziękuję:D o Pozdrawiam wszystkie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izabella38
Dziewczyny dziś po raz kolejny powtórzyłam test bo mama ich całą paczkę, i druga kreseczka prawie już jak kontrolana, niesamowite jak z dnia na dzień jest różnica. piersi bolą mnie s łabiej niż kilka dni temu, rano praktycznie wczale, tylko często ból brzucha na dole jak przy @. biore duphaston Dzięki za miłe słowa, mówicie że szybko się udało, naprawde nie było szybko poprostu trafiłam na topik w momęcie kiedy podejrzewałam a raczej miałam nadzieje żę się udało i chciałam pogadać z kobietkami które mają podobny cel. A prób było wiele wiele, wiele, wiele

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc dziewczyny, x wlasnie jedna laska z forum wklinice nieplodnosci napisala, ze 8 raz nie wyszlo! Chryste... 8 razy przez transfer przechodzic??? x A co najlepsze ma 30 lat, jest kompletnie zdrowa, nie pali, nie pije i transferowali jej pieknie rozwiniete blastocyty. I duuupa :( x Wymienialam sie tez wiadomosciami z druga i u nije juz 4 raz nie wyszlo :( No nie wiem czy ta klinika ma jakas zla passe? :O x Wczoraj okazalo sie ze zon aznajomego w wieku mojego M jest w 8 tygodniu a potem sie jeszcze pocielam z M :( Ale zdarzylismy sie pogodzic bo przyszedl mnie przeprosic. Czy piatek to juz weekend? Dzisiaj otworze sobie chyba fajna butelke wina ztego wszytkiego... x Tak czytam topik o nastolatkach jako odstraszacz :-D i sie zastanawiam na co nam to dzeicko? Zycie i tak bywa skomplikowane. W zasadzie bylo nam dobrze i bez dziecka.... Osrane pieluchy, nieprzespane noce, kupki, rupki, smarki, wrzaski...czy nam to aby na pewno potrzebne? Dopadl mnie dzisiaj grand canyon...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widzę Gerwazy że i Ty wyraziłaś swoje zdanie na sąsiednim topiku :) Byłam w toksycznym związku i zawsze, kiedy o takim czytam jedyną radą której bym udzieliła to: "uciekaj gdzie pieprz rośnie, bo szkoda każdego kolejnego zmarnowanego dnia" :( Dlatego wolę nic nie pisać :O Zawsze jest ktoś kto poradzi, żeby porozmawiać, postarać się naprawić, pójść na kompromisy.... Ale jeżeli w małżeństwie nie ma szacunku tylko chamstwo i z całą premedytacją rani się partnera, to moim zdaniem nie ma czego naprawiać :( Mnie co jakiś czas powtarza się sen, że wróciłam do mojego ex, a minęło już tyle lat... I czuję taką rozpacz, że kiedy budzę się jestem wdzięczna losowi za M i kocham go jeszcze bardziej :) (w tym tygodniu miałam znowu ten koszmar... :O )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dziewczyny Jednak kwiatek wyszedl :) Wy tak zaczeliscie babcia, babcia po moich postach, ale wierzcie mi, jak poszlam do ginekologa i poprosilam, zeby mi usunal spirale i zapytal, czy chce miec dziecko, jak powiedzialam tak to spodziewalam sie, ze powie "w pani wieku?". Ale cale szczescie tylko zapytal, jak sie czuje. Ja juz mam takie schizmy z Polski, bo pamietam, jak ja w ciazy bylam, to 3 miesiace wczesniej urodzila zdrowego, wiegachnego chlopczyka, znajoma od mojej tesciowej, lat 44 :D Losie co ta kobiecina sie nasluchala od rodziny i znajomych, ze to wstyd, ze tacy starzy a nie uwazali, ze jak to tu ich najstarszy syn ma sie zenic, a oni wpadli z nastepnym. tez pamietam, ze oni rozpaczali co teraz bedzie, bo ona i on mieli prace dorywcze, syna przed slubem, a tu nowa geba do wykarmienia, ale teraz wiem, po latach, ze jest on ich oczkiem w glowie i radoscia calej rodziny :) Karmi >> doskonale cie rozumiem co przeszlas i podziwiam cie, ze udalo ci sie dopiac swego i twoje wyksztalcenie i wszystkie wysilki w tym kierunku ci sie zwrocily. Mi niestety sie to nie udalo, jak zaczelam studia, zostalismy postawieni pod sciana, grozila nam bezdomnosc. Musielismy zaryzykowac i z zerowym angielskim wyjechac i szukac lepszego zycia za granica. W pracy meza nie przejmowali sie, ze jest jedynym zywicielem rodziny, ze mamy male dziecko i kredyt hipoteczny w banku na mieszkanie. Byl zbytnim zagrozeniem dla pseudoinzynierow po licenciacie, co nawet rysunkow technicznych czytac nie potrafili, ale za to mieli inne umiejetnosci, jak zdobywanie prywatnych numerow telefonow do swoich przelozonych i cudowne znajdowanie sie tam gdzie wlasnie byl szef z rodzina... Mojego meza zwolnili z pracy, mimo, ze rok wczesniej z innymi dwoma kolegami zaprojektowal i zbudowal podajnik usprawniajacy prace operatorow, dostali za to uscisk dloni od samego japonskiego prezesa ze slowami " ze takiego projektu nie powstydzilby sie zaden z inzynierow po studiach (a moj maz mial tylko zawodowke)", dyplom i .... walizke z narzedziami. Potem kadra japonska zostala zastapiona polska i zaczelo sie bagno... Nie liczyla sie kompetencja tylko kto lepiej wejdzie w dupe panu kierownikowi. Maz niestety nie potrafi grac w takie gry. Jest fachowcem, nota bene bardzo docenianym tutaj. Tak wiec, z dlugami, bo sprzedaz mieszkania poszla po kosztach, jeszcze podatek od "wzbogacenia" (ktore dostal bank, a nie my, ale to juz urzedu skarbowego nie interesowalo) trzeba bylo zaplacic, zaczelismy nowe zycie tutaj. Pierwsze lata byly trudne, zeby nie powiedziec koszmarne, ale bylismy zahartowani, zaaaklimatyzowalismy sie tutaj. Nasz syn najbardziej to przezyl, mialam z nim z poczatku duze problemy, ale tutejsi nauczyciele bardzo nam pomagali. Moj syn dostal nawet wysypki, ktora utrzymywala sie dosyc dlugo i nie wiedzielismy czemu, a prawdopodobnie spowodowana byla streem z powodu emigracji. Bo mimo, ze bylismy biedni w Polsce, staralismy sie jak mogli ochronic go od tego. W Polsce po szkole i odrobieniu lekcji zaraz biegal na podworko bawic sie z innymi dziecmi, mial swietna kondycje, latem byl opalony. A jak tu przyjechalismy to nie plakal, ale byl smutny i znudzony. Dodatkowo trafilismy na wyjatkowo nieprzychylne cudzoziemcom srodowisko, bo jeszcze nie znalismy otoczenia, dzieciaki w jego wieku to bandziory, ktore czesto nasylane byly przez starszych do zniszczenia komus czegos, wybijania szyb, umazania jedzeniem drzwi, calkowicie zdemoralizowane. Dodatkowo parki z placami zabaw w tym miescie sa daleko i trzeba dziecko dowozic, a my jeszcze wtedy nie mielismy samochodu. Szybko wyprowadzilismy sie stamtad, ale szkody juz sie wyrzadzily, nasz syn bal sie wychodzic z domu, nawet jak dzieciaki juz byly lepsze, bawil sie tylko z tymi w szkole, ale tutaj po szkole dzieciaki sie ze soba raczej nie spotykaja, wiec to tylko sie ograniczalo do terenu szkoly. Czul sie strasznie samotny, ten kraj dla niego wydawal sie brudny, brzydki i szary. Zreszta my tez tak twierdzilismy i dalej tak uwazamy. Zaczely sie problemy w szkole, myslalam, ze oszaleje, bo z mezem musielismy ciezko pracowac na wszystko od poczatku, a doyslacie sie jak traktowani sa emigranci, ktorzy nie znaja jezyka. Uczylismy sie jezyka i z czasem bylo lepiej, staralam sie spedzac z synem jak najwiecej czasu i tlumaczyc mu dlaczego tutaj jestesmy i ze musimy te poczatku przetrwac, moj syn w wieku 9 lat musial stac sie dorosly. Z czasem zrozumial, uspokoil sie, zasymilowal i przyzwyczail do tego kraju i ludzi, pomagali mi w tym jego nauczyciele. Teraz ma kolegow w szkole i po szkole, jest jednym z najlepszych uczniow w collegu, zdal z bardzo dobrymi wynikami GCSE i dalej sie uczy, robi praktyki w laboratoriach, rozwija sie i czyta o Polsce i coraz bardziej rozumie nas dlaczego tu jestesmy. Owszem teskni za Polska, ale jest to tesknota dziecka, ktore bylo chronione przed brutalna rzeczywistoscia i wie o tym. Ale mimo to dalej czuje sie samotny i dlatego tak bardzo chce miec rodzenstwo, wieksza rodzine. Ja tez bym chciala, tym bardziej ze teraz bede miala czas dla tego dziecka, ktorego nie mialam dla mojego syna. Te dziecko byloby dla nas wszystkich darem od losu... Co do wyksztalcenia, uwazam, ze w Polsce niezaleznie jakie bedziesz je mial, nie masz znajomosci, nie masz dobrej pracy. Ale jest to tylko moja opinia, wynikajaca z doswiadczenia. Zam wiele pan ksiegowych, ktore pracowaly na tym stanowisku, a potem dopiero robily papier, panie po podstawowkach, ogolniakach bez matury, bo tego wymagala od niech ustawa. Podam inny przyklad, chociaz znowu widze pisze empopeje... Po utracie pracy jako referent ksiegowy, szukalam pracy najpierw w zawodzie, a z czasem jakiejkolwiek, chodzilam od firmy do fimy, napisalam tysiace CV i zostawialam, znalazlam w koncu jako sprzataczka w firmie sprzatajacej, ale ze stalym miejscem pracy, na umowie 1/2 etatu placone skladki, a reszta na reke. Ktos moze powiedziec, ze za malo sie cenilam, ale wiecie jak po kilku miesiacach i wielu kilometrach przechodzonych od firmy do firmy i setkach interview, z glupimi pytaniami, samoocena czlowieka spada do poziomu zera, a zyc za cos trzeba, kredyt hipoteczny trzeba zaplacic, bank ma w dupie skad masz pieniadze, masz miec i koniec. Tak wiec podjelam taka prace, pracowalam na 3 zmiany, byla to praca w gazecie. Jakie bylo moje zdziwienie, gdy ktoregos razu sprzatam biura, a widze za biurkiem, komputerem siedzi znajoma, o ktorej wiedzialam, ze zawalila szkole srednia, wywalili ja za wagary, czyli miala tylko skonczona podstawowke i pracowala przy korekcie tekstow, a ja z matura pracowalam jako sprzataczka, i co powiecie, jak jej sie udalo zdobyc taka prace? Bo ja nie wiedzialam... W kazdym razie ja wiem, ze w Polsce bynajmniej z regionu, ktorego pochodze, wszystko jest chore, znajomosci gonia znajomosci, kliki rzadza... I mozesz sobie gonic i cuda tworzyc, nie wbijesz sie, wiekszosc moich znajomych albo wyjechala, albo zalatwila sobie prace po znajomosci, co nota bene teraz ta prace traci, bo kryzys sie poglebia i kazdy probuje sie ratowac przed nim jak moze... Co do dzieci, to teraz mieszkam w okolicy, gdzie jest ich pelno, sasiadka ma taka slodka dziewczynke, ktora przychodzi do mnie jak wychodze z domu i za kazdym razem pokazuje mi swoje zabawki. Poprostu az mnie sciska w boku... Jest takim slicznym aniolkiem... Czasami to az mam ochote ja porwac do wlasnego domu na zawsze:D Gerwazy>> Co do staran w klinikach bezplodnosci, to straszne, ze nawet medycyna nie jest wstanie pomoc tym ludziom, nie dosc ze koszty, to ta nadzieja, ktora maja, kazda proba i nieudana to dramat, ktory pewnie ich prowadzi do szalenstwa... Czytalam tego bloga, gdzie mezczyna pisze o swoim i zony dramacie z dziecmi, tak sobie mysle ile ja mialam szczescia, bo rodzilam syna, akurat wtedy, gdy nic nie bylo wiadomo o tej bakterii i byc moze spotkaloby nas to samo, co prawda moj syn urodzil sie z przepuklina wewnetrzna i niestapionymi jaderkami, co potem dalo sie z operowac, ale to nie to samo, co to cholerstwo, a tez moglo na mnie trafic... Losie ale sie rozpisalam, przepraszam, chyba zaczne pisac bloga...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie dziewczyny Jednak kwiatek wyszedl :) Wy tak zaczeliscie babcia, babcia po moich postach, ale wierzcie mi, jak poszlam do ginekologa i poprosilam, zeby mi usunal spirale i zapytal, czy chce miec dziecko, jak powiedzialam tak to spodziewalam sie, ze powie "w pani wieku?". Ale cale szczescie tylko zapytal, jak sie czuje. Ja juz mam takie schizmy z Polski, bo pamietam, jak ja w ciazy bylam, to 3 miesiace wczesniej urodzila zdrowego, wiegachnego chlopczyka, znajoma od mojej tesciowej, lat 44 :D Losie co ta kobiecina sie nasluchala od rodziny i znajomych, ze to wstyd, ze tacy starzy a nie uwazali, ze jak to tu ich najstarszy syn ma sie zenic, a oni wpadli z nastepnym. tez pamietam, ze oni rozpaczali co teraz bedzie, bo ona i on mieli prace dorywcze, syna przed slubem, a tu nowa geba do wykarmienia, ale teraz wiem, po latach, ze jest on ich oczkiem w glowie i radoscia calej rodziny :) Karmi >> doskonale cie rozumiem co przeszlas i podziwiam cie, ze udalo ci sie dopiac swego i twoje wyksztalcenie i wszystkie wysilki w tym kierunku ci sie zwrocily. Mi niestety sie to nie udalo, jak zaczelam studia, zostalismy postawieni pod sciana, grozila nam bezdomnosc. Musielismy zaryzykowac i z zerowym angielskim wyjechac i szukac lepszego zycia za granica. W pracy meza nie przejmowali sie, ze jest jedynym zywicielem rodziny, ze mamy male dziecko i kredyt hipoteczny w banku na mieszkanie. Byl zbytnim zagrozeniem dla pseudoinzynierow po licenciacie, co nawet rysunkow technicznych czytac nie potrafili, ale za to mieli inne umiejetnosci, jak zdobywanie prywatnych numerow telefonow do swoich przelozonych i cudowne znajdowanie sie tam gdzie wlasnie byl szef z rodzina... Mojego meza zwolnili z pracy, mimo, ze rok wczesniej z innymi dwoma kolegami zaprojektowal i zbudowal podajnik usprawniajacy prace operatorow, dostali za to uscisk dloni od samego japonskiego prezesa ze slowami " ze takiego projektu nie powstydzilby sie zaden z inzynierow po studiach (a moj maz mial tylko zawodowke)", dyplom i .... walizke z narzedziami. Potem kadra japonska zostala zastapiona polska i zaczelo sie bagno... Nie liczyla sie kompetencja tylko kto lepiej wejdzie w dupe panu kierownikowi. Maz niestety nie potrafi grac w takie gry. Jest fachowcem, nota bene bardzo docenianym tutaj. Tak wiec, z dlugami, bo sprzedaz mieszkania poszla po kosztach, jeszcze podatek od "wzbogacenia" (ktore dostal bank, a nie my, ale to juz urzedu skarbowego nie interesowalo) trzeba bylo zaplacic, zaczelismy nowe zycie tutaj. Pierwsze lata byly trudne, zeby nie powiedziec koszmarne, ale bylismy zahartowani, zaaaklimatyzowalismy sie tutaj. Nasz syn najbardziej to przezyl, mialam z nim z poczatku duze problemy, ale tutejsi nauczyciele bardzo nam pomagali. Moj syn dostal nawet wysypki, ktora utrzymywala sie dosyc dlugo i nie wiedzielismy czemu, a prawdopodobnie spowodowana byla streem z powodu emigracji. Bo mimo, ze bylismy biedni w Polsce, staralismy sie jak mogli ochronic go od tego. W Polsce po szkole i odrobieniu lekcji zaraz biegal na podworko bawic sie z innymi dziecmi, mial swietna kondycje, latem byl opalony. A jak tu przyjechalismy to nie plakal, ale byl smutny i znudzony. Dodatkowo trafilismy na wyjatkowo nieprzychylne cudzoziemcom srodowisko, bo jeszcze nie znalismy otoczenia, dzieciaki w jego wieku to bandziory, ktore czesto nasylane byly przez starszych do zniszczenia komus czegos, wybijania szyb, umazania jedzeniem drzwi, calkowicie zdemoralizowane. Dodatkowo parki z placami zabaw w tym miescie sa daleko i trzeba dziecko dowozic, a my jeszcze wtedy nie mielismy samochodu. Szybko wyprowadzilismy sie stamtad, ale szkody juz sie wyrzadzily, nasz syn bal sie wychodzic z domu, nawet jak dzieciaki juz byly lepsze, bawil sie tylko z tymi w szkole, ale tutaj po szkole dzieciaki sie ze soba raczej nie spotykaja, wiec to tylko sie ograniczalo do terenu szkoly. Czul sie strasznie samotny, ten kraj dla niego wydawal sie brudny, brzydki i szary. Zreszta my tez tak twierdzilismy i dalej tak uwazamy. Zaczely sie problemy w szkole, myslalam, ze oszaleje, bo z mezem musielismy ciezko pracowac na wszystko od poczatku, a doyslacie sie jak traktowani sa emigranci, ktorzy nie znaja jezyka. Uczylismy sie jezyka i z czasem bylo lepiej, staralam sie spedzac z synem jak najwiecej czasu i tlumaczyc mu dlaczego tutaj jestesmy i ze musimy te poczatku przetrwac, moj syn w wieku 9 lat musial stac sie dorosly. Z czasem zrozumial, uspokoil sie, zasymilowal i przyzwyczail do tego kraju i ludzi, pomagali mi w tym jego nauczyciele. Teraz ma kolegow w szkole i po szkole, jest jednym z najlepszych uczniow w collegu, zdal z bardzo dobrymi wynikami GCSE i dalej sie uczy, robi praktyki w laboratoriach, rozwija sie i czyta o Polsce i coraz bardziej rozumie nas dlaczego tu jestesmy. Owszem teskni za Polska, ale jest to tesknota dziecka, ktore bylo chronione przed brutalna rzeczywistoscia i wie o tym. Ale mimo to dalej czuje sie samotny i dlatego tak bardzo chce miec rodzenstwo, wieksza rodzine. Ja tez bym chciala, tym bardziej ze teraz bede miala czas dla tego dziecka, ktorego nie mialam dla mojego syna. Te dziecko byloby dla nas wszystkich darem od losu... Co do wyksztalcenia, uwazam, ze w Polsce niezaleznie jakie bedziesz je mial, nie masz znajomosci, nie masz dobrej pracy. Ale jest to tylko moja opinia, wynikajaca z doswiadczenia. Zam wiele pan ksiegowych, ktore pracowaly na tym stanowisku, a potem dopiero robily papier, panie po podstawowkach, ogolniakach bez matury, bo tego wymagala od niech ustawa. Podam inny przyklad, chociaz znowu widze pisze empopeje... Po utracie pracy jako referent ksiegowy, szukalam pracy najpierw w zawodzie, a z czasem jakiejkolwiek, chodzilam od firmy do fimy, napisalam tysiace CV i zostawialam, znalazlam w koncu jako sprzataczka w firmie sprzatajacej, ale ze stalym miejscem pracy, na umowie 1/2 etatu placone skladki, a reszta na reke. Ktos moze powiedziec, ze za malo sie cenilam, ale wiecie jak po kilku miesiacach i wielu kilometrach przechodzonych od firmy do firmy i setkach interview, z glupimi pytaniami, samoocena czlowieka spada do poziomu zera, a zyc za cos trzeba, kredyt hipoteczny trzeba zaplacic, bank ma w dupie skad masz pieniadze, masz miec i koniec. Tak wiec podjelam taka prace, pracowalam na 3 zmiany, byla to praca w gazecie. Jakie bylo moje zdziwienie, gdy ktoregos razu sprzatam biura, a widze za biurkiem, komputerem siedzi znajoma, o ktorej wiedzialam, ze zawalila szkole srednia, wywalili ja za wagary, czyli miala tylko skonczona podstawowke i pracowala przy korekcie tekstow, a ja z matura pracowalam jako sprzataczka, i co powiecie, jak jej sie udalo zdobyc taka prace? Bo ja nie wiedzialam... W kazdym razie ja wiem, ze w Polsce bynajmniej z regionu, ktorego pochodze, wszystko jest chore, znajomosci gonia znajomosci, kliki rzadza... I mozesz sobie gonic i cuda tworzyc, nie wbijesz sie, wiekszosc moich znajomych albo wyjechala, albo zalatwila sobie prace po znajomosci, co nota bene teraz ta prace traci, bo kryzys sie poglebia i kazdy probuje sie ratowac przed nim jak moze... Co do dzieci, to teraz mieszkam w okolicy, gdzie jest ich pelno, sasiadka ma taka slodka dziewczynke, ktora przychodzi do mnie jak wychodze z domu i za kazdym razem pokazuje mi swoje zabawki. Poprostu az mnie sciska w boku... Jest takim slicznym aniolkiem... Czasami to az mam ochote ja porwac do wlasnego domu na zawsze:D Gerwazy>> Co do staran w klinikach bezplodnosci, to straszne, ze nawet medycyna nie jest wstanie pomoc tym ludziom, nie dosc ze koszty, to ta nadzieja, ktora maja, kazda proba i nieudana to dramat, ktory pewnie ich prowadzi do szalenstwa... Czytalam tego bloga, gdzie mezczyna pisze o swoim i zony dramacie z dziecmi, tak sobie mysle ile ja mialam szczescia, bo rodzilam syna, akurat wtedy, gdy nic nie bylo wiadomo o tej bakterii i byc moze spotkaloby nas to samo, co prawda moj syn urodzil sie z przepuklina wewnetrzna i niestapionymi jaderkami, co potem dalo sie z operowac, ale to nie to samo, co to cholerstwo, a tez moglo na mnie trafic... Losie ale sie rozpisalam, przepraszam, chyba zaczne pisac bloga...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jezu przepraszam, myslalam, ze sie nie wkleilo, bo mialam gate time out, teraz to juz dopiero zasmiecilam :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rachela>>> ja troche rozumiem kobiety, ktore tkwia w toksycznych zwiazkach, czlowiek chce dac szanse, bo kazdy moze zbladzic, miec zly czas, za duzo stresu, wszystko go przerasta i czasami trwa to latami i z tym trwa tez nasz partner, ktory wciaz pamieta nas jak bylismy tymi "dobrymi" i wciaz ma nadzieje, Ale w wiekszosci spraw tak to nie dziala, jezeli tamta toksyczna osoba tego nie widzi lub nie chce widziec, albo tak jest jej juz wygodnie, ma kogos na kim moze sie wyzyc... I wtedy trzeba uciekac, ale wiele kobiet nie moze, bo np nie ma pracy, jest uazlezniona finansowo, sytuacja w Polsce raczej nie pomaga kobietom uwolnic sie od tyrana, tez i srodowisko "byle pil, byle bil byle byl". Doskonalym przykladem byla moja matka, zrobila sobie jeszcze dwojke dzieci z moim ojcem skurwysynem, bo myslala naiwnie, ze to go cudownie zmieni w aniolka, a stal sie jeszcze gorszy... Ale z nia moglo byc tak, ze teraz jest internet, wpisujemy w google i mozemy sie poradzic i dowiedziec wszystkiego z net, kiedys tak nie bylo. Dodatkowo z netem jest tak, ze widzimy tylko pewnien maly wycinek z zycia czlowieka, na ktory skladaja sie tylko jego subiektywne odczucia w tej chwili. Zdarzaja sie wam pewnie tez dni, kiedy macie wszystkiego dosyc, z waszym partnerem sie powadzicie i czasami to trwa jakis czas i w tym czasie, zeby sobie ulzyc, piszecie w necie to co czujecie i na tej podstawie ocenia sie dany zwiazek dwojga ludzi, a oni z czasem sie pogodza, jakos dojda do porozumienia i wtedy jest znowu happy end. Tak moze bylo w wypadku tej dziewczyny My kobiety czasami potrafimy byc histeryczkami, gdzie my widzimy problem, dla facetow nie ma problemu i tu juz powstaja klopoty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Normalnie wnerwia mnie ta kafeteria... wyslalam tam posta i znowu sie tylko kreci i pisze ze wystapil blad, a potem nie wiem czy wyslalo. No masakra :( az sie pisac odechciewa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izabella38
Emi z UK a gdzie mieszkasz, bo ja wczeniej si nie przyznaam ale teraz też zamieszkujemy w UK w okolicach Londynu dokadniej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izabella38
gdzieś zjada moje posty, nie wiem co z tym kafe?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość izabella38
nie ma postów? coś je zjada?system je zjada?kafe coś nawala

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wierzę, że można dojść do porozumienia, jeżeli ma się różne zdania i poglądy, w tym wypadku mogą poskutkować porady typu: porozmawiaj z nim. Nieporozumienia i kłótnie są w każdym, nawet najlepszym związku. Ale nigdy nie uwierzę, że nadużywający alkoholu, agresywny i chamski mąż się zmieni... Takie jest moje zdanie. Rozstanie zawsze jest trudne z różnych powodów, często finansowych, ale też kobieta w ten sposób traktowana ma syndrom ofiary i jest emocjonalnie bardzo uzależniona od męża. Jeżeli ktoś przez lata mówi, że jesteś do niczego, poniża i traktuje Cię jak śmiecia, to w końcu zaczynasz w to wierzyć. Niektórym wydaje się, że to skrajne i patologiczne wypadki, ale niestety, w wielu "normalnych" rodzinach taki układ funkcjonuje przez lata...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Biest Emi już odpowiedziała ciąża po 40:) o Emi to nie tak, masz wiele racji w tym co piszesz ale konkretnie kobietka o nicku hania była w ciąży, mąż kompletny cham (bo inaczej tego nie można określić) nawet nie dał jej spać na łóżku w pokoju tylko wygonił do przedpokoju i tam spędziła noc. Facet chodził po knajpach ze znajomymi wracał pijany z pretensjami a kobieta cała w strachu i do tego w ciąży. Ja naprawdę rozumiem gorsze dni w związku ale nie do tego stopnia aby mąż czy ktokolwiek inny potraktował mnie jak śmiecia. I o to, ta cała sprawa z hanią. o Rachelo przykro mi ,że przeżyłaś takie chwile i twoja wypowiedź mówi wszystko na ten temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ja też sie napisałam i mi zeżarło:) Hania na szczęście mi nie nawrzucała za ten mój wpis ale widzę że dyskusja na 40-stkach się rozkręciła :) Emi :) o matyldo jakie długie posty ,będę miała jeszcze większe zaległosci w czytaniu:) miłego popołudnia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No nie, Hania pochlipywala w nocy bo sie wszytkim zamartwiala a jej "maz" wydarl sie na nia zeby sie zamknela bo mu spac nie daje :O :( x Zapamietalam to sobie bo malo nie padlam :( Zaszokowalo mnie to w jakich zwiazkach ludzie zyja i to LATAMI. Nie wiem jak Wy, ale ja sobie zycia z takim facetem nie wyobrazam nie mowiac juz o tym, zeby z nim do lozka isc. Niech tam robia co chca ale doskonale rozumiem post Jasminy w tym przypadku! x x Az odnalazlam pare wpisow Hanii z grudnia ( sa na dole). Strasznie przykre to wszytko :( I taki facet ma sie zmienic? Juz to widze! xx 07:27 ..hania.. w domu koszmar...mój mąż..Boże jak to brzmi...wrócił wczoraj podpity, najpierw tłukł się garami w kuchni, ja spałam, póżniej wkroczył do pokoju, włączył tv...nie reagowałam, więc włączył jeszcze laptopa..muzyczka, kolejne światło...była prawie 24, powiedziałam mu że chcę spać, że rano wstaję do pracy...rozpętała się jazda, wyzwiska...spier..itd. Skończyło się na tym że spałam w przedpokoju. Nie mówcie mi że faceci reagują inaczej, że są z marsa...ten jest z piekła. Mam wrażenie że on chce żebym poroniła a póżniej będzie mi wypominał że to przeze mnie. Wykrzykiwał jeszcze że żadnych świąt nie będzie... x x 08:23 [..hania.. ....zapytacie dlaczego tyle lat z nim jestem? bo jak wszystko stawało na ostrzu noża...to zaczynały się szantaże, że się zabije, powiesi...bo my dla niego najważniejsi jesteśmy....sms za smsem pożegnalne, a my baliśmy się, nie mogliśmy spać, bo zwykle tak pisał po nocach... ...i tak w kółko póżniej powroty, sielanka na trochę do następnego razu... Teraz syn prawie dorosły, ja pracuję. taka trochę spokojniejsza sytuacja, a tu nagle ta ciąża....byłam przerażona, wystraszona...wiekiem, zdrowiem dziecka...potrzebowałam jakichś słów wsparcia....nie mogłam spać....a on? jak siorpnęłam nosem w chusteczkę w nocy to darł się na mnie, że wyspać się przeze mnie nie może, bo on rano do pracy. A ja to niby co? Też do pracy, tylko rano jeszcze obiad, ogarnięcie domu....i sama z tą ciążą. Wasze słowa tu na forum dodawały mi otuchy, czytałam, płakałam...i powtarzałam sobie w ciągu dnia to co piszecie. W sobotę spałam na wersalce, bo szanowny mąż wybył wieczorową porą i wrócił w niedzielę po 14stej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też nie nadążam z czytaniem:DW pracy raczej nie mam czasu, ale jak wracam do domu, to nadrabiam:D Zuzka, jak Twoje samopoczucie?:)Napisz kilka słów❤️ Emi, dużo przeszłaś...Najważniejsze, że teraz jest dobrze i masz problemy za sobą:) Każda z nas ma na swoim koncie różności życiowe...czy to z partnerem, czy z rodziną, chorobą itd. itp.....I właśnie słysząc o beznadziejnych facetach, myślę sobie, że właściwie jest mi dobrze...nawet jeżeli nie zostanę mamą. Jestem długo po ślubie, ale mój m jest cały czas bez zarzutu. Mam tu na myśli wzajemny szacunek, partnerstwo, poczucie bezpieczeństwa, przyjaźń i wszystkie inne pozytywne cechy związku. Są i gorsze dni, wiadomo, nie każdy dzień jest przecież taki sam;) Rachela, masz rację, złe traktowanie kobiet jest częstsze niż przypuszczamy:OCzasami informacje o kimś kogo znamy są zaskakujące...po prostu pozory często mylą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rachelko - a jesli mozna spytac : jak dalas rade wyjsc z tamtego zwiazku ? Pozdrawiam :) X Emi ja w deutschlandowie tez bez jezyka wyladowalam i z noworodkiem i skonczylo sie tym , ze sobie mature i studium do tylka wsadzilam i przez 3 lata po nocach pucowalam schody , biura i kible ,nie ma tu panstwowych zlobkow , a zaplacic nie za bardzo bylo jak , dopiero jak mala byla w przedszkolu moglam pomyslec o uznaniu zawodu - rok darmowej pracy ! w tym czasie dalej pucowanie po nocach - wspominam to jako koszmar - 4 lata w ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
izabella>> ja jestem z Irlandii Polnocnej, a dokladnie z Belfastu, nie wiem jak jest w Anglii, ale tutaj jakbym sie cofnela w czasie:D ty pisalas cos wczesniej ze sprawdzalas sluz, no ja nie wiem czy bym tak dala rade, bo ja praktycznie caly czas "sucha" jestem, czasami mam takie bialawe uplawy, ale to moze 1, 2 dni i koniec, nawet jak sie z mezem kochamy i mam ogromna ochote na seks to irytuje mnie to, bo z trudem "sie nawilzam" i wspomagamy sie nawilzaczami. A co do jakiegos rozciagliwego sluzu, przezroczystego to tego nie mam, pewnie ta mirena tak to zrobila, ale moze cos sie z tym odkreci z czasem Ivanka >> wlasnie nie umialam znalezc tego jej posta, gdzie pisze o swoim mezu, tez maja juz tam duzo stron, ale wiesz nawet jak ma takiego meza, to z drugiej strony wiesz nie hamuje u kobiety checi do bycia matka. O mojej matce wiem, ze nie chciala miec wiecej dzieci, ale miala nadzieje, ze ojciec sie zmieni, tym bardziej ze ciagle mowil, ze chcialby miec syna, tak sie nie stalo. W przypadku hani, moze jest tez to, ze ona chce dzieci, a cos tam dziewczyny pisaly, ze ma dobra prace, to faceta zawsze moze wywalic, jak juz przegnie pale, a dziecko bedzie miala, a jaki bedzie nastepny ten gosc, ktorego pozna, czy bedzie lepszy, gwarancji nie ma, a czas dla nas jest niestety bezlitosny... Rachelo>> mi tez przykro z powodu co przeszlas, ale dobrze ze tobie udalo sie z tego wykaraskac, moja matka nie miala tyle sily, skazujac mnie tym samym na tyranie ojca i ich wieczne awantury, ktore niszczyly takze mnie. jasmina 4>>> wiem, ze sa dlugie, ja nawet takie listy do znajomych pisze, poprostu nie wiem jak pisac krocej to co mysle... wiem ze to sie koszmarnie czyta, ale wybaczcie mi, musze sie nauczyc pisac posty na forach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny weekend:):):) Emi super, że jeszcze nie uciekłaś od nas po wczorajszych zawirowaniach, powiem Ci, że mimo wszystko podjeliście bardzo dobrą decyzję o wyjeździe, u nas w PL dziadostwo straszne nadal, ja tez myślałam kiedyś o wyjeździe, ale nie mieliśmy możliwości bo nie mieliśmy nikogo znajomego za granicą.Teraz do Anglii wyjechał brat M z rodziną i mieszkają tam już na stałe póki co, bardzo sobie chwalą stronę finansową, bo tu mieli ciężko, tęsknią, ale nie wracają za nic na świecie. No i muszę przyznać Ci rację, że u nas też praca tylko i wyłącznie po znajomości, nie ma innej opcji nawet. Gerwazy no to zaszalałaś na topiku 40....:):):) chyba się powoli przyzwyczajasz:):):) Rachelko miałam Cię kiedyś delikatnie podpytać czemu nie jesteś z pierwszym M, ale teraz z grubsza rozumiem o co chodzi, także podwójne dla Ciebie wyrazy szacunku, jedne za przejścia a drugie za najlepszą decyzję na świecie:) Ja podobnie jak Moncheri w ostatniej spornej sprawie ,,h" się nie wypowiadam......pewnie dlatego, że od 15 lat zajmuje się przemocą domową.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×