Gość Gu agu Napisano Październik 31, 2011 Witam. Jestem z chłopakiem od prawie 3 lat.Mieszkamy ze sobą od 2.Przeprowadziłam się dla niego do Warszawy bo jest tu na studiach.Na początku wspólnego mieszkania było pięknie.Wszystko się układało czułam się ważna kochana bezpieczna.Oczywiście zdarzały się kłótnie ale to zazwyczaj o jakieś drobnostki.Wiadomo początki wspólnego mieszkania.Poznawaliśmy się nawzajem docieraliśmy itd.Dokładnie rok temu znalazłam w jego telefonie wiadomości wysłane do jego starej znajomej z która spotykał się przede mną.Spotykał w wiadomym celu.Wracając do tematu...znalazłam te esy.I doznałam szoku.Smsy miały podtekst seksualny.Wrzuciłam go z domu.Pisał do mnie przepraszał dzwonił z tłumaczeniem.Wrócił po tyg dosłownie na kolanach przepraszał.Wybaczyłam ale moje zaufnie do niego było równe zeru.Wybaczyłam ale nie zapomniałam.Przez cały rok od tego czasu dochodziło do wielu kłótni większych mniejszych.Nie jestem idealna miałam swoje chore jazdy jak to określał.Niektóre kończył się tym że zabierał swoje rzeczy i wracał do domu rodzinnego.Ale zawsze jakoś godziliśmy się wracał.Niestety po tej sytuacji byłam nieufna siedziało mi to w głowie bałam się stałam się strasznie zazdrosna.Ale starałam się.Nigdy niczego mu nie brakowało.Jakoś sobie z tym poradziłam.Były rozmowy zapewnienia.Myślałam że mam to już za sobą ale otóż myliłam się.Wyszło na jaw że przez cały ten rok popisywał na facebooku do najróżniejszych dziewczyn.Jakie to są piękne wspaniałe jakie mają plany np na weekend itd normalnie szkoda gadać...taki łajdak.Myślałam że zrozumiał jak mnie wtedy skrzywdził że przepraszał szczerze że to się nie powtórzy.A jego tłumaczenie..że to takie niewinne popisywanki nie zagrażające naszemu związkowi!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!No myślałam że go zabije.Awantura nieziemska.Czułam się poniżona byłam wściekła moja samoocena spadła do granic możliwości.Kolejne przeprosiny prośby zapewnienia.Że nie chciał mnie tak skrzywdzić.Od tego czasu czuje do niego wstręt obrzydzenie.Praktycznie z nim nie rozmawiam.Wszystko wisi na włosku. Kilka dni temu poszedł z ludźmi z roku na piwo.Dostałam wiadomość że wypije piwo i zaraz wraca.Jego zaraz było trwało 7 godz.Wrócił pijany.Byłam wku**iona wściekła bo różne myśli przychodziły do głowy. Ale skupiłam się na danej sytuacji nie wywlekając niczego.Ale pijany dogadać się nie dało.Powiedział mi kilka przykrych słów za co dostał w twarz.Spakował się i wyjechał.Teraz mi pisze że przesadziłam. Tsssssssssss Odwrócił kota ogonem.Teraz siedzę i nie wiem co robić.Powinnam go zostawić już dawno.Ale go kocham.Mimo wszystko.Nie wiem co myśleć.Mętlik w głowie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach