Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość PO CO SĄ ŚLUBY!?!

A weźcie mi powiedzcie taką rzecz - nie marzy mi się ślub kościelny...czy to ok?

Polecane posty

Gość PO CO SĄ ŚLUBY!?!

nie jestem ateistką, jestem katoliczką wierze w Boga nie chodze do koscioła mam gdzieś moralnosc kieruje sie sercem no mniejsza o to w kazdym razie nie mysle o ślubie...podobno każda laska o tym marzy, nawet znałam jedną co mając 14 lat patrzyła tęsknym wzroskiem na suknie ślubne :/ dla mnie by to było upokarzające...co najwyzej ślub w urzedzie tylko ja on i świadkowie...cxy kiedyś mi sie odmieni?! w dodatku mam koleżanke, taka metaluwa antychryst i ona niedawno wzieła ślub i była w białej sukni!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PO CO SĄ ŚLUBY!?!
Dodam,że mam 22 lata i za pare lat powinnam urodzic pierwsze dziecko...a zupełnie nie mam parcia na to...a nie chce zwlekać bo potem może mieć dałna :( czy nasze zycie to tylko rozpłód?! :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PO CO SĄ ŚLUBY!?!
Co Ci do tego, że metalówa wzieła kościelny? Nie chcesz by Cię oceniano to nie oceniaj innych. jako kultura byłaś mądrzejsza :o nie umiesz czytać?! ja nie oceniam, po prostu nikt by sie nie spodziewał takiej czarnej laski w białej kieeccce a ja ? nie wygladam jakos specjalnie a mimo to biała suknia mnie odstręcza : / staszek - nie mam chłopa, ale jak miałam takiego co kochałam to też nie myslalam o slubie a on tak :/ :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja bardzo chciałabym wziąć ślub. W pięknej sukni, niekoniecznie białej. Nie w urzędzie, ale w jakimś dworku albo zamku. Bez księdza, bo nie jestem katoliczką. Od wielu lat o tym marzę, uwielbiam oglądać suknie ślubne i tak było od zawsze. Ale rozumiem, że ktoś może tego nie chcieć. Dla mnie skromna uroczystość jest jak najbardziej ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PO CO SĄ ŚLUBY!?!
Rhovanion - ja też bym taka chciała. tzn chciałabym chciec... ale nie chciałabym byc gwiazdą jednego dnia, sztuczne formułki kupa kasy na suknie koki przecież jak sie kogos kocha to nie potrzeba tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chcesz cierpiec i byc
pozucona po 3 latach to zyj dalej na kocia łape "Pozwólcie, że opowiem wam o najpiękniejszej z chorwackich tradycji. W Śirokim Brijegu w Hercegowinie na 13 tysięcy wiernych nie ma ani jednego rozwodu. Jak daleko sięga ludzka pamięć, nie rozpadła się tu ani jedna rodzina. Czy Hercegowina cieszy się szczególną laską ze strony Boga? Czy istnieje jakiś cudowny środek przeciw demonowi podziału? Odpowiedź jest bardzo prosta. Podczas stuleci pod panowaniem tureckim, a później komunistycznym Chorwaci byli okrutnie prześladowani za wiarę chrześcijańską, z doświadczenia więc wiedzieli, że ich zbawienie jest tylko w krzyżu Chrystusa i nie zależy od projektów rozbrojenia, pomocy humanitarnej czy pokojowych traktatów, chociaż i te są potrzebne. Źródłem zbawienia jest krzyż. Chorwaci posiadają mądrość i nie dają się oszukać w sprawach dla nich ważnych. Dlatego swoje małżeństwa nierozdzielnie wiążą z krzyżem Chrystusowym. Małżeństwo, które daje życie ludzkie, osadzili na Krzyżu, który daje życie Boże. „Znalazłeś swój krzyż" Chorwacka tradycja zawierania małżeństwa jest tak piękna, że zaczyna być podejmowana także w Europie i Ameryce. Gdy para młodych przygotowuje się do sakramentu małżeństwa, nie mówi im się, że znaleźli idealną osobę, najlepszą partię. Nie! Kapłan oznajmia: - Znalazłeś swój krzyż. To jest krzyż, żeby go kochać, żeby go nieść, krzyż, którego nie będzie można odrzucić, lecz kochać. Słowa te wypowiedziane we Francji wprawiłyby narzeczonych w osłupienie. Lecz w Hercegowinie krzyż przypomina miłość, a krucyfiks jest domowym skarbem. Narzeczeni, udając się do kościoła, biorą ze sobą krucyfiks, który ksiądz błogosławi. Podczas wypowiadania przysięgi małżeńskiej odgrywa on główną rolę. Narzeczona kładzie swoją prawą dłoń na krzyżu, a narzeczony - na jej dłoni. Obie dłonie, złączone ze sobą, osadzone są na krzyżu. Kapłan kładzie stulę na ich dłoniach, a wówczas wypowiadają oni słowa przysięgi małżeńskiej i obiecują sobie wierność zgodnie z rytuałem Kościoła. Małżonkowie nie obejmują siebie, lecz krzyż - źródło miłości. Ten, kto widzi ich ręce złączone na krzyżu, rozumie, że jeśli mąż opuści swoją żonę lub żona opuści swojego męża, wtedy porzuci krzyż. A gdy ktoś opuścił krzyż, nic mu już nie zostaje, stracił wszystko, ponieważ zostawił Jezusa. Po ceremonii ślubnej małżonkowie zabierają krucyfiks i umieszczają go na honorowym miejscu w domu. To miejsce staje się centrum modlitwy rodzinnej, gdyż są oni przekonani, że z tego krzyża zrodzone jest ich małżeństwo i przyszła rodzina. Gdy pojawiają się problemy, przed tym krzyżem szukają pomocy. Nie idą do adwokata, psychologa, wróżbity czy astrologa, żeby uregulować swoje sprawy. Nie, idą do Jezusa, przed krzyż. Uklękną i przed Jezusem wyleją swoje łzy, wypłaczą swoje cierpienie, a przede wszystkim wzajemnie sobie wybaczą. Nie zasną z ciężkim, urażonym sercem, ponieważ udali się do Jezusa, który jako jedyny ma moc ich zbawić. Będą też uczyli swoje dzieci obejmować krzyż każdego dnia, by nie kładły się spać jak poganie, bez podziękowania Jezusowi. Dla dzieci Jezus zawsze jest przyjacielem rodziny, którego się szanuje. Żeby czuły się bezpiecznie, nie dostają na noc przytulanki, lecz mówią Jezusowi „dobranoc" i obejmują krzyż. Zasypiają z Jezusem, nie z misiem. Wiedzą, że On trzyma je w swych ramionach i nie muszą niczego się lękać, ich lęki rozprasza pocałunek dany Jezusowi. " http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=6501

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No, zgłupiałam faktycznie od zmiany nicku. A więc dobrze "jestem katoliczką wierze w Boga nie chodze do koscioła mam gdzieś moralnosc kieruje sie sercem no mniejsza o to " Taka z Ciebie katoliczka jak i ze mnie to raz. "nawet znałam jedną co mając 14 lat patrzyła tęsknym wzroskiem na suknie ślubne :/ dla mnie by to było upokarzające" "w dodatku mam koleżanke, taka metaluwa antychryst i ona niedawno wzieła ślub i była w białej sukni!" Wydźwięk wypowiedzi jest jasny raczej. Co Wam się wzięło roztrząsania takich bzdur? Niech każdy żyje jak chce, co Cię obchodzi, ze inni chcą tak a Ty inaczej? Jedni lubią przepych inni nie, jedne lubią solarium inne nie. Chyba łatwo to ogarnąć Kolejny temat do kafeteryjnych rozważań, ot co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PO CO SĄ ŚLUBY!?!
- Znalazłeś swój krzyż. To jest krzyż, żeby go kochać, żeby go nieść, krzyż, którego nie będzie można odrzucić, lecz kochać. Ładne, wzruszyłam się :) ale taka nauka wystarczyłaby...nie chciałabym żeby mój facet był do mnie uwiązany, ja nigdy nie miałam parcia na ślub i może faceci to wyczuwali i lgneli do mnie tacy którzy chcieli stabilizacji. Bo mysleli "to jest laska która bez ślubu jest szczęsliwa i po slubie tez bedzie" a nie jakas wypindrzona frustratka która po ślubie sie zaniedba

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×