Studiuje, ale jakos boje sie tego, co bedzie po studiach

Studiuje niestety na uniwersytecie - niby prawo, ale coraz bardziej mi sie wydaje, ze jest to kierunek bez przyszlosci. Ciezko po nim znalezc prace, czuje sie jak student socjologii.

Kazdy, kto nie studiuje medycyny ma takie poczucie. To normalne.

To prawda trudno o pracę po prawie. Jednak jeśli dokładnie wiesz co chcesz robić w życiu ( precyzyjnie określasz swoje zawodowe preferencje, nie ograniczając się do branży ale wybrałaś już konkretne stanowisko), sukcesywnie realizujesz swój plan krok po kroku, nie masz czynników, które mogłyby wymusić na Tobie zmianę decyzji ( np. nieplanowana ciąża). To w końcu musi Ci się udać.

Ja po ukończeniiu Geodezji nigdzie nie dostałem roboty, jestem dość słaby fizycznie więc z góry odpadam gdy potrzeba fizycznego. Byłem na bezrobociu, na zasiłku. Oczywiście musiałem szukać pracy w tym czasie, chodziłem na różne rozmowy, ale że niezbyt wygadany jestem to nie przechodziłem do kolejnych etapów. Osobiście najlepiej czuję się w liczbach i rachunkach. Niestety na księgowego wszędzie wymagają doświadczenia lub chociaż dyplomu szkoły ekonomicznej. Do obsługi klientów trzeba być wygadanym i odważnym, a nie cichym, spokojnym, nieśmiałym. Na projektanta czegokolwiek trzeba być po architekturze, a nie po geodezji. Do urzędów również ciężko się dostać, szczególnie jak się nie ma znajomości. W urzedzie pracy wymyślili mi, że mam obsługiwać szalet, bo się tam miejsce zwolniło. Odmówiłem. Straciłem zasiłek. Sorry, ale rodzice, oboje z wyższym wykształceniem, szanowani, ale już starsi i schorowani przeżyliby straszne upokorzenie gdyby się wydało że ich jedynak z którego są tacy dumni robi za grosze w kiblu ..