Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość beznicku123

Czym naprawdę jest samotność

Polecane posty

Gość beznicku123

Witam was wszystkich/wszystkie. Wiem że jest to forum, w większości dla kobiet, ale często widzę tutaj armię wypłakujących się szesnastolatek, że są samotne bo chłopak, który im się podoba ma je w dupie. Otóż nie, samotność to zupełnie coś innego, że też podam mój przykład: Nazywam się X, jestem dorosłym facetem. Kiedy mieszkałem w Polsce, jak studiowałem, miałem grupkę kolegów, z którymi od czasu do czasu się spotykałem, jednego, jak się później okazało, fałszywego przyjaciela, i sporo znajomych, takich do których można czasem się odezwać na jakiś bzdurny temat. Co do życia uczuciowo/erotycznego to było ubogie, bo na trzeźwo miałem jakąś blokadkę i tyle, nie bałem się kobiet, byłem i chyba wciąż jestem w miarę przystojny, często zdarzało mi się flirtować i sru, tylko tyle, później jakaś niemoc, niewiara w siebie i kompletna olewka panienki. No ale nieważne, nie o tym teraz. Pewien już dłuższy czas temu, po niepowodzeniach na studiach wyjechałem za granicę, w poszukiwaniu pracy. Pojechałem tam zupełnie sam, do obcego mi miejsca, jednak pracy nie dostałem, choć starałem się mocno i wciąż się staram. W kraju w którym jestem ciężko dostać pracę po angielsku, który umiem bardzo dobrze, bo pracodawcy wymagają płynnego ichniejszego języka, który już jako-tako opanowałem, ale jeśli mają na stanowisko swojego to po co przyjmować Polaka. Więc tak nie z własnej chęci wylądowałem na zasiłku. Co zobaczyłem niedługo po przyjeździe nieco mnie zdziwiło. Ludzie, z którymi utrzymywałem kontakty w Polsce prysnęli jak bańka mydlana, nie pisząc do mnie na facebooku czy gdziekolwiek, sporo "znajomych" olało mnie gdy sam do nich pisałem. Mój dotychczasowy przyjaciel to samo, dodatkowo zrobił mnie w ch... jeszcze w inny sposób, ale mniejsza z tym. W ciągu paru tygodni zabrakło mi ludzi, z którymi mógłbym sobie pogadać ot tak, na internecie, choć wcześniej często wychodziłem z nimi na piwo i było fajnie. W mieście gdzie mieszkam zero Polaków, a tutejsi gdy chcą iść na piwo to idą ze swoją paczką, poznawanie ludzi na imprezie, czy też samotne wyjścia są rzadkie i społecznie średnio akceptowane. Mój każdy dzień bardzo powoli zaczął wyglądać tak samo. Dziś istnieje dla mnie już tylko schemat: Wstaję ->jem śniadanie -> drzemka -> posiedzę na necie do nocy -> śpię. Oprócz pani za ladą sprzedającą bułeczki nie rozmawiałem Z NIKIM od jakiś czterech-pięciu miesięcy, może i pół roku. Czasem rozmawiam tylko, raz na dwa trzy tygodnie, gdy zadzwoni do mnie ktoś z rodziny. Pić chodzę sam, choć jestem twardy i nie popadam w alkoholizm z rozpaczy nad swoją sytuacją, mówię sobie stop, gdy czuję że jest za dobrze. Ogólnie osoba z którą ostatnio najczęściej rozmawiam to urzędnik w biurze pracy który co jakieś dwa tygodnie proponuje mi zatrudnienie, lecz i tak nigdzie nie chcą mnie przyjąć bo nie jestem tamtejszy. O życiu uczuciowym nie wspomnę. Z braku partnera, chociażby do rozmowy zdarza mi się gadać czasem do siebie, choć najczęściej w myślach, jednak staram się tego unikać bo ostatnią rzeczą jaka by mi się teraz przydała byłoby sfiksowanie, wtedy nie byłoby już szans na jakąkolwiek poprawę sytuacji. Każdy dzień jest dla mnie taki sam, każdy dzień jest pierdolonym schematem, kompletnie się zamknąłem na wszystko, zmieniłem się. Kiedyś byłem energiczny i kreatywny, teraz ciężko mi wymyślić jakieś nowe idee, chociażby na zajęcie sobie popołudnia. Nawet napisać na tym forum było mi ciężko, ale gdy zobaczyłem te pełne żałości wpisy "samotnych" nastolatków coś we mnie pękło i się przełamałem. Wiele osób nie widząc wyjścia z takiej sytuacji, myślałoby o samobójstwie, jednak jedna z niewielu rzeczy która we mnie nie zanikła jest to że jestem twardy. Ucieczka w ten sposób byłaby kompletnym tchórzostwem, a ja jeszcze wierzę, że może kiedyś to wszystko się jeszcze zmieni. A póki co wyjścia z tego szklanego klosza nie ma, nawet gdybym wrócił do Polski, dostawałbym mniej za dobrą pracę niż z zasiłku, zresztą nie mam kompletnie do kogo wracać. Nie chcę porady, bo wiem że ktoś powie mi żebym poszedł do psychologa, jednak nie chcę wydawać na marne pieniędzy, skoro mój problem nawet nie tyle siedzi w głowie co w ogóle w mojej sytuacji życiowej, sam sobie tego nie ubzdurałem. Puenta mojego postu jest taka, że jeśli ktoś myśli że jest samotny, niech wie że prawdopodobnie nie jest jeszcze tak źle. Nie martwcie się więc. Pozdrawiam, X

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pam pam
przeczytalam pierwsze zdanie a potem juz dalam noge,myslisz ze ktos przeczyta calosc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość beznicku123
jak napisałaś maturę z polskiego? streszczenia lektur nie były za długie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×