Gość czarnablondynka12 Napisano Listopad 10, 2011 Witam. mam problem i nie wiem co o tym sądzić. chciałabym aby ktoś z boku ocenił to co się dzieje w moim związku. A więc tak, jestem z chłopakiem 6 lat, ale oboje mamy troszkę powyżej dwudziestki( poznaliśmy się dość wcześnie). już w sumie od samego początku czasem nie było za ciekawie ale byłam tak zaślepiona miłością że, wszystkie przykre sytuacje odkładałam w zapomnienie. Zrezygnowałam dla niego ze znajomych, ze studiów na które bym musiała wyjechać. A on całkiem odwrotnie z niczego nie umie dla mnie zrezygnować. W jego słowniku nie występuje nawet słowo kompromis. Olewa mnie dla kolegów z którymi pije i pali marihuanę. A ja dzwonie do niego proszę błagam że obiecał spotkanie czemu jest taki itd. on wtedy wyłącza kom. i na drugi dzień udaje że nie stało się nic złego. nigdzie mnie nie zabiera a jak już się takie coś zdarzy to dopiero po kłótni. na urodziny do rodziny jeździ sam, zawsze mnie stawia na ostatnim miejscu, albo ja albo reszta świata razem spotkać się nie można- czasem mam wrażenie jakby się mnie wstydził. boli mnie to strasznie. Mówiłam mu już o tym nie raz- miała być zmiana ale jak dotąd jej nie ma. już nie wspominając że 2 lata temu dochodziło nawet do popchnięcia mnie podczas kłótni, czy obrzucania wyzwiskami typu: szmata itd. ciągle się ze mnie śmieje ze ja mu zazdroszczę że on ma kolegów a ja nie mam( a przecież to przez niego nie mam znajomych). Już dawno nie słyszałam komplementów. kiedyś zrobił mi coś mimo mojej woli to ja jeszcze za nim latałam i błagałam go a on się bawił z kolegami. mam tego tak dosyć, tyle było złych chwil a ja ciągle tkwie w tym samym miejscu. nie mam już sił czekać na zmiane jakąkolwiek, chiałabym już zacząć myśleć poważniej o związku, już w sumie ja tak od dawna myśle, a ona zero. po 6 latach! dla niego tylko koledzy są ważni i palenie trawy. są tez wiadomo miłe chwile kiedy myśle że juz zmądrzał, wydoroślał ze już wszytsko będzie dobrze, ale później znów to samo. tyle rzeczy mnie boli. to moje ciagłe błaganie o wszytsko, proszenie. a on ma to wszystko w dupie. straciłam poczucie własnej wartości, zaczynam sobie wmawiać że on ma prawo ćpać, że ma prawo do tego wszytskiego. najgorsze jest to że od pewnego czasu mam dziwne myśli że już nic mnie dobrego nie czeka że to moja wina że to coś jest ze mna nie tak, że za dużo oczekuje. niewiem, może nie nadaję się poprostu do bycia czyjąś dziewczyna. mnie też czasem nerwy już ponoszą i robię awantury. nie potrafie zrozumieć czemu do niego nic nie dociera. czemu potrafi mi zrobić coś przykrego i nawet nie czuje pożniej skruchy. jestem taka rozdarta. czuje że coś złego się ze mną dzieje. czasem nie mam sił juz na to, odechciało mi sie żyć. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach