Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość GreenHeart

Nie mogę sie w tym wszystkim połapać - poradźcie.

Polecane posty

Gość b.b.b.b.
A intuicji (podobno) trzeba słuchać .... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość droga autorko
Wiesz, jakiś czas temu znajdowałam się w podobnej sytuacji. Też spotykałam się z mężczyzną który mieszkał ok 800km ode mnie. I wyglądało to podobnie. Namącił mi w głowie, codziennie dzwonił, pisał, widziałam, że chce utrzymywać kontakt. Wiec spotkaliśmy się, potem długooo musiałam czekać na kolejne spotkanie. Jednak udało się i znów się spotkaliśmy. Potem jednak zaczęło wyglądać to tak, jak u ciebie. Chciałam się spotkać ale on nie mógł. Choć teraz myślę, że to nie mógł, znaczy 'nie chciał' bo prawda jest taka, że jak ktoś chce to może i tyle. Też proponowałam to, że ja przyjadę, ale też się wykręcał pracą. Jednak wiem, że wieczory miał wolne, poza tym przez dzień zajęłabym się sobą. Wiec to jego tłumaczenie mnie zabolało. Poza tym wiedziałam, że jest sam i ze mieszka sam, jak ty to mówisz z innych źródeł. Co najgorsze jego kontakt, ze mną i zapewnienia ze jak tylko sie sprawy w pracy wyklarują to sie spotkamy i ze mu zależy, ze chce, w ogóle nie osłabły itd. Wszystko to jednak okazało się kłamstwem. Zranił mnie bardzo mocno. Bo ja po dłuższym czasie, kontaktowania się i spotykania (ale tylko wtedy kiedy on przyjechał) zakochałam się. A tak na prawdę dałam się nabrać i oszukać. On wcale nie chciał być ze mną, sam mi to potem powiedział. Że jestem głupia i naiwna skoro wierzyłam, w te brednie o pracy. To jego słowa - kobieto jaka ty jesteś pusta, jak facetowi zależy to stanie na rzęsach i zrobi wszystko, żeby być z ukochaną a ty pustaku siedziałaś w domu i myślałaś że ja jestem taki zajęty? Jesteś głupia i tyle. Okazało się,że mnie trzymał w zanadrzu, a takich kolezanek miał wiele, bo w koncu szukał tej jedynej, jednak gdy dluższy czas nic mu się nie nawinęło, to z nudów wracał do mnie, bo ja przecież czekałam, bo jestem głupia i naiwna. Powiem wam tak., Teraz jak kogoś poznam a zacznie kręcić to już nie słucham wymówek, szkoda mojego czasu i nerwów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hitsezonu
droga autorko - nic dodać, nic ująć - święta prawda!!! a co gorsza to my kobiety wychowujemy takich "związkofobów" czy - nie wiem jak to nazwać - facetów, którzy mają nas centralnie w dupie a my za nimi latamy i czekamy, "bo on ma ważną pracę", "bo on nie może teraz" - masakra :O:O:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GreenHeart
droga autorko dzięki że podzieliłaś się swoją historią - to daje naprawdę dużo do myślenia. Siedzę i myślę jak tą sprawę z nim załatwić - w sensie jak się pożegnać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość b.b.b.b.
Droga Autorko O w mordę, to ja miałam to samo. Widać wielu takich skurwysynów chodzi po świecie. Znany schemat. Sama nie wierzę, że mogłam być tak naiwna, ale widać nie ja jedna ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hitsezonu
a, no i oczywiście - też to przechodziłam :D na szczęście poznałam obecnego męża i dopiero wtedy poczułam jak powinno się traktować kobietę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość b.b.b.b.
hitsezonu Ja też na szczęście poznałam normalnego, więc miejmy nadzieję, że Autorka też pozna. Im szybciej tym lepiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hitsezonu
e tam autorko - ja bym się nie żegnała - myślisz że on się przejmie jak po prostu zerwiesz kontakt?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GreenHeart
b.b.b.b. na pewno nie ty jedna! ja sama jestem na granicy - znaczy kołaczą mi się w głowie jeszcze resztki zdrowego rozsądku, ale jest ich mało i poczułam że się w tym wszystkim zaczynam gubić - dlatego odezwałam się tu na kafe. Nigdy nie przypuszczałam, że tak łatwo mnie wkręcić. Dobra lekcja na przyszłość :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GreenHeart
hitsezonu nie wiem czy się przejmie - to chyba nie powinno mnie interesować - ja po prostu lubię kończyć rzeczy które powinny być zakończone. Sama dla siebie, nie dla innych. mam wtedy poczucie zamknięcia jakiegoś rozdziału a nie pozostawienia go w nieokreślonym zawieszeniu. tylko tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość b.b.b.b.
GreenHeart Tylko pamiętaj, że my nie wiemy na 100%! Nasze historie są podejrzanie podobne, ale wiesz, może - powtarzam MOŻE akurat Twoja będzie nieco inna. W każdym razie - odrobina podejrzliwości nie zaszkodzi :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GreenHeart
Tak oczywiście pamiętam. Tyle, że jak coś wygląda jak krowa i ryczy jak krowa to zapewne krową jest. Schemat jest ten sam - co zmniejsza szansę na przypadek. Jeśli mu zależy jak mówi że mu zależy - to się zepnie i coś z tym fantem zrobi, a wtedy ja się ewentualnie mogę zastanowić co dalej..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To najlepsza decyzja jaką możesz podjąc w tej sytuacji. Kiedyś miałam podobną historię. Rozmawialismy codziennie - telefon, mail, komunikatory, etc. to zazwyczaj on nawiązywał kontakt. Chcialam żebysmy sie w koncu spotkali... wiesz chyba jaka była wymówka? Praca oczywiście :). trwało to jakies hmmm... 1,5-2 miesiące. Az pewnego dnia po prostu sie już nie odezwał... zachodziłam w głowe co moglo sie stac, moze cos złego go spotkało? Odchodziłam od zmysłów, tym bardziej ze telefon miał wyłączony przez ok. tydzień czasu. Mój kolega pracował w sieci komórkowej wiec na moją prośbę sprawdził delikwenta... Ten cudowny, przekonujący i "oddany" okazał sie byc innym czlowiekiem, nie tym za kogo się podawał. Inne nazwisko, inny adres... Zakończ tą "zabawe"... albo on zakonczy ją sam za jakis czas, kiedy Ty sie wkręcisz za bardzo. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hitsezonu
mogę napisać jako puentę, że jest takie powiedzenie: jak facetowi na tobie zależy to o tym wiesz - a przede wszystkim to czujesz :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GreenHeart
Szczęka mi trochę opada ile podobnych historii do mojej tu opisujecie... fak co jest z tymi facetami nie tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hitsezonu
no niestety tak jak napisałam wyżej - same ich tak wychowujemy... (nie generalizuję oczywiście ale coś w tym jest - jakbyśmy sobie na coś takiego nie pozwoliły to by się tak nie zachowywali...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość b.b.b.b.
Co jest nie tak ....chciałabym wiedzieć. Podejrzewam, że większość tych "facetów" było poznanych przez net prawda? A wiec chyba - okazja czyni złodzieja. Ma taki okazję, to ją wykorzysta. Co nie zmienia faktu, że to zwykłe skurwysyństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GreenHeart
tak mój był właśnie poznany przez net, ale zupełnie przez tzw przypadek - na żadnym portalu randkowym, czy społecznościowym, czy przez gg. Po prostu mieliśmy wspólną sprawę która rozgrywała się w realu i wymagała od nas kontaktu mailowego w celu ustalenia szczegółów. na początku nawet przez myśl mi nie przeszło, że to się tak może potoczyć, bo to wszystko nie miało nic wspólnego z poszukiwaniem partnera, miłości, czy nawet przyjaciela na pogaduchy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez poznałam owego Pana przez internet - raj dla oszustów - we wszelakich dziedzinach. Ciekawe czy faceci mają podobne doswiadczenia z kobietami poznanymi przez neta....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hitsezonu
ja też poznałam go przez net i też bynajmniej nie na portalu randkowym :) tak myślę że to wygodne, tu popisać na telefoniku, czy przez gg a nie trzeba się wysilać osobiście... męża też poznałam przez net, co prawda na sympatii ale on od razu chciał się spotkać i później kontynuowaliśmy znajomość "na żywo" takie pisanie to dobre na chwilę, na dłuższą metę szkoda na to czasu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość b.b.b.b.
I dlatego trzeba na neta bardzo uważać. Pytanie - co zrobi Autorka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GreenHeart
hitsezonu fajnie, że trafiłaś na normalnego w końcu :) to daje nadzieję, że nie wszyscy są psycholami :D b.b.b.b. jeśli jesteś ciekawa - dam znać jak się sprawy potoczyły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hitsezonu
...i ja też będę tu zaglądać jeśli można :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość b.b.b.b.
Jasne, daj znać, życzę powodzenia w każdym razie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GreenHeart
Dzięki dziewczyny za pomoc - odezwę się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość droga autorko
Widzę dziewczyny, że nie jestem sama :) powiem tak, mi już przeszło to 'zauroczenie. czy też zakochanie' ale bolało i to długo. Teraz spotykam się z kimś zupełnie innym i też nie jest z bliska, ma ok 100 km ale to w przypadku 'kiedy komuś zależy tak na serio' nie jest żadną odległością. On jeździ do mnie a ja do niego. Nie ma głupich tłumaczeń, że praca, że zajęty. To się czuje. :) kiedy komuś zelży. Wtedy chyba rozum mi odjęło. Bo nie trwało to miesiąc czy dwa, ale ciągnęło się przez prawie 1,5 roku. Wiem, że byłam zakochana, że dałam się omamić, ale jak pomyśle sobie, że byłam taka głupia, to aż jestem na siebie zła. Gdzie ja miałam oczy,żeby pozwolić się tak traktować. Jestem mądra i ładna i po tym całym zerwaniu (a stało się tak jak pisała wcześniej jedna z was. przestał się odzywać, tak z dnia na dzień. myślałam, że się coś stało, telefon miał wyłaczony przez ok 2 dni, kiedy w koncu udało mi sie dodzwonić, nie odbierał, a wrecz odrzucał połączenia, ja jednak nie odpuściłam i pojechałam do niego ostatecznie się rozmówić) wtedy własnie raczył mnie poinformować, ze nie jest zainteresowany i mam się 'odwalić' poza tym poznał kogoś innego itd. Mówię wam, faceci to uczuciowi wynaturzeńcy. Trzeba z nimi krótko i nie dać się źle traktować! A tobie autorko mimo wszystko życzę, żebyś się z nim dogadała, może nie jest taki jak wszyscy, w końcu nie można być stronniczym i oceniać wszystkich jedną miarą. Ja cię tylko przestrzegam, byś nie ciągnęła tego za długo jeśli będziesz widziała to czego my nie zauważyłyśmy. Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GreenHeart
Dzięki 🌻 cieszę się, że ci się ułożyło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość b.b.b.b.
droga autorko Ech, podobne te nasze historie ...u mnie to się ciągnęło - uwaga - ponad 4 lata! Też zachodzę w głowę, jak mogłam być taką kretynką. Miałam podane jak na tacy wszelkie sygnały, ale nie.... zawsze znalazłam jakieś usprawiedliwienie. A koleś miał w tym czasie kilka takich "kobiet". Każda w innym mieście ;/ Oby GreenHeart była w lepszej sytuacji. Czekamy na rozwój wypadków :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GreenHeart
Od wczoraj rano się nie odezwał (mimo, że oczywiście obiecywał że zadzwoni) :D Ja nie będę do niego dzwonić tylko po to żeby mu powiedzieć, żeby spadał, wiec póki co nic się nie dzieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość b.b.b.b.
I co, ciągle cisza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×