Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

mika1988

Kryzys w małżeństwie- co robić?!?

Polecane posty

Witam! Jestem mężatką od 3 lat i mam już dość...W naszym związku totalnie się nie układa... Mój mąż ma bardzo trudny charakter.Traktuje mnie jak sprzątaczkę, praczkę, kucharkę, nianię do dziecka itd. ("Bo od czego jest żona?" Jego słowa). Jesteśmy rodzicami 2letniej córci, ale odkąd Ania się urodziła wszystko musiałam robić sama, a z jego strony ciągle słyszałam słowa krytyki: "Czemu obiad jeszcze nie gotowy?", "Ucisz małą, bo się nie wyśpię do pracy!", "Cały dzień siedzisz w domu i nic nie robisz!" itd. Na początku błagałam, by chociaż pomógł mi w obowiązkach domowych (bezskutecznie), a potem wyszukiwałam problemu w jego rodzinie (ojciec jest despotyczny, matka ma wszystko na głowie). Starałam się rozmawiać o naszym związku, o roli rodziny itp.- także bez skutku. Najgorsze jest jednak to, że mój mąż potrafi mną psychicznie manipulować, wytykając mi przy tym, że problem tkwi we mnie a nie w nim. Ale powiedzcie sami, jak ma czuć się kobieta, której mąż cały dzień przesiaduje w garażu, a gdy jest w domu to nawet słowem się nie odezwie, bo"nie ma o czym" ? Moja koleżanka poradziła nam, byśmy zaczęli gdzieś wychodzić razem, więc ostatnio zaprosiła nas na swoje urodziny. Skończyło się jak zwykle- mąż się opił, krytykował mnie przy znajomych, potem musiałam i jego i dziecko prowadzić do domu... A w domu koszmar- w przedpokoju zemdlał, a gdy próbowałam go podnieść i ocudzić to nagle zaczął krzyczeć na mnie, że go szarpię i rzucił we mnie butami... Dopiero po godzinie udało mi się jakoś go zaciągnąć do łóżka. Na drugi dzień, jak zwykle mnie przepraszał. Dodam tylko, że mąż nie pije na codzień, lecz martwią mnie te jego napady agresji, które z biegiem lat się pogłębiają... Mam już dosyć udawania przed innymi, że jest dobrze! Ciągle muszę przepraszać za niego... Już nie wiem co robić... Błagam, doradźcie choć trochę! ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość )00000000l
mika1988, odważ sie i pierwszy raz w życiu zrób mu loda z połykiem, nie otrujesz sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
)00000000l "mika1988, odważ sie i pierwszy raz w życiu zrób mu loda z połykiem, nie otrujesz sie" Dzięki za takie rady- nie ma co! :/ Ja naprawdę nie wiem już co robić- jestem na krańcu załamania nerwowego... Nie śpię w nocy. Cały czas myślę jak to wszystko naprawić... O rozwodze także myślałam, ale najbardziej mi zależy by moja córka nie musiała przechodzić przez piękło, jakim jest rozwód :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mlodaaa żona...
Porozmawiaj z nim, powiedz otwarcie, ze masz dosyć takiego traktowania i nie masz zamiaru dłużej tego znosić. Zagroź, że albo zacznie traktować Cię jak żonę, a nie jak służącą itd, albo się rozstajecie. Może to na niego podziała. A jeśli ma problem z agresją to może zaprowadź go do specjalisty..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chillaxx
Nie jestes w stanie ogarnac domu z jednym dzieckiem i mezem? Jak nie pracujesz, to chyba nie powinno byc problemu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem mężatką od 3 lat i mam już dość...W naszym związku totalnie się nie układa... W waszym związku chyba nigdy sie nie układało, prawda? Pozwoliłaś mu traktować siebie jako tanią pomoc domową i kochankę , więc masz. Ciężko będzie go tego oduczyć, zwłaszcza że podobny model rodziny wyniósł z domu. Wspólne wyjścia raczej problemu nie rozwiążą. Raczej rozmowa, ale twarda, w której mu pokażesz ze jesteś żoną , a nie służącą. Na marginesie, nie pracujesz i nie jesteś w stanie ogarnąc domu ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla mnie nie jest problemem posprzątać całe mieszkanie. Sama wychowałam się w rodzinie wielodzietnej i wiem co to znaczy utrzymać dom w czystości. Jednakże mój mąż sam nigdy nie był tego nauczony i np. brudne skarpetki chowa czasem głęboko do swej szuflady, a po jakimś czasie wyskakuje mi z pretensjami, dlaczego ich nie uprałam! Ostatnio moja córka była chora i nie spałam ani 10 minut przez prawie 3 doby, bo w nocy, gdy płakała musiałam ją uspokajać po cichu w kuchni (aby mąż się wyspał) a nad ranem gdy mała usnęła- ja zabierałam się do obowiązków domowych- pranie, gotowanie, ścieranie kurzu, mycie podłóg, potem z małą na zakupy itd. Ostanio wymyłam podłogi i gdy mąż wchodził to prosiłam,aby zdjął buty, lecz mnie zlekceważył i chodził w ubłoconych butach po całym mieszkaniu. Po 20 min, oczywiście, znów się zaczęło ,że nic nie robię itd. ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zatem nie chodzi mi tu o to, by mąż także zajmował się domem! Ja bardziej sama wolę posprzątać po swojemu :) Najbardziej jednak boli mnie, iż bezpodstawnie mnie krytykuje i traktuje dom jak hotel do którego wraca kiedy chce i nie ma żadnych obowiązków. Ja zawsze potrzebowałam choć odrobinę zrozumienia- np. chciałam aby pobawił się z córką, gdy po tych prawie 3 dobach nieprzespanych padałam... Jednakże jego wymówką okazał się remont swojego ukochanego quada, heh... Muszę pomyśleć nad tą rozmową, bo gdy nieraz na spokojnie ją rozpoczynałam to czułam się jakbym ze ścianą gadała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sposób jest jeden - siadacie i rozmawiacie. Ale nie jakieś tam pierdolenie do ściany tylko kawa na ławę " kochanie jest źle, albo to się zmieni albo nie będziemy już mieli o czym rozmawiać". Wyłóż mu co boli Ciebie i "zmuś" go żeby i on wyłożył co boli jego. Zastanówcie się razem w czasie tej rozmowy co dalej z wami będzie? Czy chcecie się naprawdę starać i ratować ten związek czy macie już wyjebane? Jeśli nie był to ślub z rozsądku ( wpadki ;) ) przypomnijcie sobie dlaczego wzięliście ten ślub, jak było kiedyś. Jeśli to na nic to widocznie jemu, wam przyda się rozstanie... to trudne po ślubie i mając dziecko, zwłaszcza przed rodziną bo w grę oczywiście musi wejść wyprowadzka jednego z was - wybór ustalcie sami, bez kłótni typu "wypierdalaj" bo nie ma co się kłócić, nie dogadacie się to trzeba sobie powiedzieć otwarcie, że tak będzie po prostu lepiej. Jeśli będzie Cie zatrzymywał w stylu " nie rób wstydu, jesteśmy rodziną i MUSIMY mieszkać i żyć razem" powiedz spokojnie "jak? i po co?" Albo albo, trzeba się dogadać, potrzebna jest zmiana - albo na naprawianie, albo na rozstanie. Może zatęsknicie, zrozumiecie i się zejdziecie, a może tak właśnie ma być Powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Twój mąż się nie zmieni, a już na pewno nie na lepsze. Jesteś naiwna jeśli masz choćby cień szansy. A 2 letnie dziecko "koszmaru rozwodu" nie będzie raczej pamiętać no chyba ( co jest wielce prawdopodobne) że chamstwo Twojego kochanego małżonka nie pęknie jak bańka mydlana po tym jak zostanie kawalerem z odzysku i wtedy dopiero zacznie zatruwać Ci życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki Wam z całego serca za te rady. Lepiej jest spojrzeć na sprawę z innej perspektywy... Zobaczę, ostatni raz spróbuję zawalczyć o nasz związek, a jeśli to nie pomoże to nie zostanie mi nic innego niż rozstanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tylko, żeby tym razem nie było, że Ty mówisz a on przewraca oczami :P Albo chce Cie wysłuchać i z Tobą o tym porozmawiać, a jak nie to bez fochów powiedz, że sama ratować nie będziesz skoro on nie chce i to koniec, jeśli wyjdzie mówiąc dobra dobra nie kłóć się - utrzyj mu nosa, spakuj się i wyjedź, a później nie chciej w ogóle poruszać tematu powrotu zanim on nie zechce poruszyć tematu jak ma dalej wyglądać wasze życie i zmiany - tematu powrotu ma nie być póki czegoś nie ustalicie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość luluxxx
Mika, nie chce brzmiec pesymistycznie, ale twoj maz raczej sie nie zmieni. Choc moze zapytam inaczej, czy przed slubem bylo lepiej? Czy pomagal ci? Traktowal jak kobiete, a nie kure domowa? Nie jestes niczyja sluzaca, malzenstwo to zwiazek partnerski, a nie poddanstwo kobiety wzgledem faceta. Powiedz mu szcze i otwarcie, ze chcesz od niego odejsc. Albo o ciebie powalczy (bo jak na razie wyglada, ze tylko ty sie starasz), albo nic nie zmieni. Wowczas radze uciekac od niego. Jestes mlodziutka, ulozysz sobie zycie na nowo, mam nadzieje, ze z kims lepszym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
CHCIALAS BYC IDEALNA ZONA KTORA DA DOOPY, POSPRZATA, UGOTUJE, WYPIERZE - TO TERAZ MAASZ. SLUZACA NIE ON Z CIEBIE ZROBIL - TYLKO TY SAMA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×