Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dorociczka

pozostałości jedzenia z wesela

Polecane posty

Gość dorociczka

proszę Was ,wybaczcie że może głupio pytam ale jak to jest z resztkami z wesela bo ja to już nic nie rozumiem.Niektórzy piszą ze jedzenia było bardzo dużo i jeszcze 3 miesiące po weselu jedli bo tyle im zostało.Czyli jako to wygląda ,że jedzenie było niesmaczne i goście nie jedli?Czy dana restauracja naciądnęła na największe menu,żeby więcej zarobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fioletowe irysy
Myślę, że zostaje dużo jedzenia w dwóch sytuacjach: gdy robi się wesele w wynajętej sali z własną kucharką lub gdy na weselu nie zjawi się sporo osób. Moja siostra miała wesele w tzw. domu weselnym, mieliśmy własną kucharkę i faktycznie zostało mnóstwo jedzenia, natomiast ja miałam wesele w małej restauracji i nie zostało za dużo, raptem tyle, że potem w domu zorganizowaliśmy poprawiny. Chyba, że mówimy o tak ekstremalnych sytuacjach jak u mojej koleżanki, której zostało strasznie dużo jedzenia, bo po północy wywiązała się awantura i bójka między gośćmi i większość osób po prostu rozeszła się do domów...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U nas było tak, że płaciliśmy za 5 osób które w końcu nie dotarły plus zawsze się liczy np 3 mięsa a ktoś tyle nie zje. Tak samo jest np z jedzeniem po północy, liczą porcje dla wszystkich gości a zje np tylko 80% bo część już poszła do domu. Nie było poprawin więc wszystko co zostało dostaliśmy do domu. No krokiety itp pomroziliśmy a część jedzenia np ciasta rozdaliśmy po sąsiadach czy rodzinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to różnie bywa ....
Mieliśmy kucharkę i u nas zostało też zostało jedzenia na 2 miesiące a niektóre mrożonki i produkty suche to żeśmy jeszcze po roku dojadali bo miały daty ważności na 2 lata w przód. To nie jest tak że kucharka nam źle coś przygotowała że tyle jedzenia zostało po prostu było założone więcej miejsc. Sami kupowaliśmy produkty a niektóre osoby z nagłych przypadków nam się wykruszyły w ostatniej chwili. Wychodziliśmy z założenia że lepiej jak zostanie niż jak ma zabraknąć dlatego na stoły też było podane więcej jedzenia. I to mówię o daniach które były nietknięte a nie takich które gdzieś tam pozostawały na stołach. Resztki to, to co lepsze to mama podzieliła na porcje zamroziła dla psa. Miała dwie zamrażalki więc problemów większych nie było. Mieliśmy także 3 lodówki i jeszcze się rodzinie porozdawało. U mojej kuzynki ostatnio 60 osób co potwierdziło przybycie nie przyszło i zrobili w poniedziałek jeszcze klina na którego zaprosili wszystkich (wiadomo że wszyscy nie przyjdą).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość klainer
My mieliśmy wesele w restauracji i było dokładnie wyliczone ile będzie porcji na ile osób. Jedzenie było przepyszne, widziałam jak goście brali dokładki, nikomu nie brakło, a mimo to strasznie dużo jedzenia zostało. Dlaczego? Ponieważ jak się bierze 3 rodzaje mięsa do obiadu, do tego są minimum jeszcze dwa ciepłe dania na kolacje i w nocy + szwedzki stół uginający się pod ciężarem sałatek, ryb, mięs itp, to goście nie są w stanie wszystkiego zjeść. Zawsze przesadza się z jedzeniem na wesele, żeby goście wyszli przejedzeni i jeszcze jedzenia zostało, niż żeby brakło lub było "na styk". Tak to już jest w Polsce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U nas zawsze po imprezach dużo zostaje bo zamawiamy lepsze zestawy i dodatkowo dokupujemy porcje mięsa żeby było go więcej, ciasta też zamawiamy dużo, wolę żeby zostało niż żeby ktoś miał narzekać że było mało :) wszystko zależy od tego jak sie zamówi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lainer :) ale byłam na wielu imprezach w Szwecji i Norwegii i tam też zostawało jedzenie :D więc nie tylko u nas tak jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Klainer
Może faktycznie nie tylko w Polsce tak jest, ale u nas to już taka narodowa przypadłość, że jedzenia po prostu MUSI być tyle, żeby gościom wychodziło nosem, a resztę przez miesiąc w domu dojadasz. Ja chciałam zrezygnować z jednego ciepłego dania, bo wg mnie to było za dużo ale oczywiście rodzicom nie przemówisz. I faktycznie, ostatni posiłek mało kto ruszył, bo wszyscy byli objedzenie do granic możliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość my nie moglismy zabrac
A ja mogłam zabrać tylko ciasta, ktore de facto sama wstawiłam. Płaciliśmy 160zł od talerzyka, zapłacone za 84 osoby, dotarło 76 :o niestety bez uprzedzenia i nie przybyciu. Niektóre osoby pełne były już po obiedzie więc nie jadły pozostałych dań. Sama zakończyłam tylko na obiedzie:) potem poskubałam trochę sałatki i tyle było mojego jedzenia. Wiem, że wiele osób również nie zjadło wszystkich gorących dań. Więc na pewno zostało.. ale nie mogłam nic zabrać z restauracji. W ogóle obsługa była do bani, bo klenerki wioząc talerze na takim wózku wywróciły go i się część naczyć potukła. Właścicielka nas obarczała za to winą i kazała płacić za zastawę. Nie były to nasze kelnerki. Obsluga i kucharki nalezaly do restauracji. Ogolnie wszystko wydawalo sie pieknie, ale jak przyszlo co do czego wlascicielka okazala sie bardzo pazerna i chciala nas bardzo naciagnac. Ostatecznie nie zaplacilismy za te zastawe, ale jedzenie rozwniez nam nie zostalo wydane. Malo tego zapomnialam z pokoiku wziac pewnych rzeczy i kiedy wrocilam tam w poniedzialek okazalo sie, ze ie ma tam tego. To byly buty slubne i kosmetyczna:O ale wesele bylo udane na szczescie po dopiero nie szlo sie dogadac.. eh.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to różnie bywa ....
my nie moglismy zabrac No to faktycznie mieliście nieciekawie. Ja po przeprawach mojej rodziny z restauracjami świadomie zdecydowałam się na wynajęcie sali i kucharki chociaż koszty były prawie te same i mieliśmy trochę więcej roboty. Moja kuzynka 10 lat temu jak miała wesele w jednej restauracji w naszym mieście to miała sytuację podobną do was z tą różnicą że o ciasto które było oddzielnie przywiezione musiała się jeszcze dodatkowo wykłócać. Kelnerki podczas wesela roznosiły dania tak że do większości gości nie docierały bo szła taka z półmiskiem i trzeba bylo ją zaczepić żeby dostać jeść a nikt o tym nie wiedział. Pytały się tylko przy stoliku młodych. Dopiero później wujek zrobił porządek z tym że zostawiały te półmiski na stole. Mieli w umowie że wszystko po imprezie zabierają okazało się że poza tym co zostało na stołach wszystko już z kuchni zostało zabrane i ponoć goście wszystko zjedli. Pod koniec imprezy ciotka na gwałt szukała reklamówek żeby pozabierać jak najwięcej ze stołów, bo tam pozostawały jakieś owoce cukierki. Dodatkowo o własne ciasto musieli się wykłócać. Wszyscy z mojej rodziny z daleka omijali później tą restaurację jeśli chodziło o robienie wesel, paru moich znajomych też tam miało wesela i ponoć też mieli przeboje ale już nie takie. Kuzyn męża miał podobną sytuację, mieli wszystko zabrać po weselu a okazało się że to co zostało + to co zabrali ze stołów to ledwo starczyło na poprawiny w gronie rodzinnym. Ostatni posiłek zjadło kilka osób bo już ludzie się porozchodzili a okazało się że nic nie zostało. Dziwne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nasze wesele było robione w Hotelu czyli jednym słowem restauracja i zamawialiśmy typowo jak to każdy zamawia 5 dań plus przystawki ale od restauracji braliśmy tylko to. Reszte, czyli ciasta, napoje, owoce, wiejski stół zamawialiśmy we własnym zakresie, ciasta były pieczone wszystkie domowym sposobem, a sala o tyle dobrze, ze wszystko co dostarczyliśmy nam pięknie pokroiła i poukładała. Od sali była jeszcze gorąca czekolada fontanna i powiem Wam, że tez jedzenia zostało dużo i nie dlatego, że nie było aż 13 osób u nas wcześniej zapowiedzianych, ale nawet Ci którzy byli nie zdołali wszystkiego przejeść. Po weselu zrobiliśmy z tego jedzenia jeszcze poprawkę, gościom z naszych rodzin którzy byli z daleka to popakowaliśmy dużo "na droge" :) i jeszcze mój mąż oraz moja mama mogli z tego co zostało zabrać do pracy, wiadomo takie po weselne :) ale z kolei powiem tak, że nie każda restauracja u mnie w mieście szykuje tyle tego, ze aż tyle zostanie.... Takze to zależy jeszcze gdzie się robi wesele.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość My płacilismy na weselu od
osoby. Były 4 gorące dania. Ale porcje były konkretne, że goście nie mogli dojeść. Na szczęście trafiliśmy na fajny hotel, bo w cenie 190 zł mielismy stół wiejski, ciasta i napoje. Do domu moglismy zabrać dosłowie wszystko co zostało-czyli prawie nieruszony wiejski, ciasta ze stołów, napoje , które nie były wydane na sale . Wiadomo, że wędliny, ryby, sałatki, pomidory jak poleżą całą noc to nie wygladają apetycznie ale obsluga była tak rezolutna, że spakowała nam całe niewydane półmiski, jak widziała w nocy , że nie ma juz gdzie dokładać na stoły. Ponieważ na poprawiny wynajmowaliśmy salę i kucharki, które gotowały od podstaw całe menu , bo nie wiedzieliśmy ile będzie do zabrania po weselu to w rezultacie jedzenia zostało multum

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dorociczka
dziękuję że mi rozjaśniliście sprawę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×