Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pamietnik-emigrantki

tu źle i tu niedobrze

Polecane posty

Gość pamietnik-emigrantki

wyemigrowałam na początku radocha, ze wreszcie koniec harówy od rana do nocy za marne grosze - teraz bede pracować za EURO!!! Huraaa!! potem - aż 12 godz? dzien w dzień? i to w tym cywilizowanym kraju??? no dobra - ale za to bedzie dużo kasy na drobne uciechy. Dam rade! jeszcze potem - halo halo 7,51 e brutto za godzine? czy to aby nie za mało??? to jest kurde cholernie mało, trzeba szukac innej pracy. Ale... przecież ja nie znam języka?! ostatnio - kurs językowy na gwałt trzeba zrobić, bo z tym zasobem słownictwa i gramatyki to moge tylko w dotychczasowym obozie pracy zostac obecnie - KRYZYS - kurs + praca po 10/11 h i soboty - mamooo ja chce do domuuu!!!! albo umrzeć... takie realia na emigracji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ljoilj
Ja tam nie narzekam. Znam jezyk i nie haruje od rana do wieczora.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pamietnik-emigrantki
no właśnie znasz język.... ja tez znam, ale akurat nie ten , który mi tu jest potrzebny... jestem silna, daje sobie radę juz pół roku, ale czasami dopada mnie kryzys i jest mi po prsotu źle... porzuciłam w Polsce pracę, która wiele ode mnie wymagała, ale była to praca z jakims tam prestiżem. Przyejchałam tu pracowac fizycznie, i aż wstydze się tych swoich fakultetów... marze o zmianie pracy, ale jedyne co mogę zrobić to zmiana pracy na podobną, jeszcze długo nie przeskoczę o jeden stopień wyżej. jeszcze w Polsce zastanawiałam się, czy będzie mi tu dobrze, czy będzie mi lepiej niż wcześniej, czy będę szcześłiwa... Na razie nie jestem, jest mi przykro, źle, zoobojętniałam, nie dbam o siebie, a jedyne o czym marzę to sen co najmniej 8 godz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tamtaramtam tam tam
to moze zmien kraj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pamietnik-emigrantki
zmiana kraju to nie wyjscie - w każdym innym też bede musiała nauczyc sie języka, w każdym innym też jestem od startu bez zawodu, w każdym innym za to będę miała tylko dalej od domu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pamietnik-emigrantki
bo to pierwsza praca jaką dostałam, w sumie dzięki znajomym - przyjęłam bo po miesiącu siedzenia tutaj nie było już wiecej sensu ani pieniędzy czekać. Ale nikt mi nie powiedział, ze mimo,, ze na umowie widnieje jak byk , ze wymiar pracy to 40 h tyg, to w rzeczywistości pracuje sie 70h tyg. To normalne w tej firmie - tak mi mówiono - przy produkcji żywnośći krótkoterminowej pracuje się non stop, "przecież". Pierwsze 2 miesiące były katastrofą, chodziłam jak zombi i jedyną radością był sen spałam od przyjscia do domu do 40 minut przed kolejną zmianą. Potem pogodziłam sie z losem, i dochodziły do mnie głosy, że troche za niska stawka. Nawet jakby troche niezgodna z przepisami - ale kto ma protestować, skoro w firmie pracuja sami obcokrajowcy z Europy Wschodniej i Bałkanów, dla których 1000 euro miesięcznie to 10 razy wiecej niz średnia miesięczna w ich ojczyznach?!! Kolejna myśl - co ja tu robie?!! ja jestem po studiach, dam sobie radę gdzieś indziej! Tylko, ze nie znam języka... A własciwie to nie znałam, bo w ciagu 2 miesięcy tak sie za siebie wzięłam, ze jestem na poziomie B1 i mam nadzieje, ze będzie za rok C1. Ale pracę mam ciągle ta samą, ona jest jak wąż dusiciel - okrąża, otacza, nie daje odetchnąć. Zero czasu na rozwój, na szukanie innej pracy, na odpoczynek, na życie.... mam nadzieje, ze się wyrwę... niedlugo, o ile do tego czasu nie zwariuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość usa la la la
autorko a ile masz lat? MUSISZ nuczyc sie jezyka!!! zapomnij o swoich polskich fakultetach - teraz pokaz jak jestes madra i zdolna - naucz sie angielskiego - udowodnij wszystkim, ze szkoly to nie tylko papierki. Jesli pracujesz tyllko z polakami, musisz koniecznie to zmienic - pchaj sie tam gdzie brytyjczycy, na pewno w firmie musza byc - rozmawiaj z nimi na sile, o pogodzie, o dupie maryni, o czym potrafisz - Twoj jedyny cel to znajomosc ang. - bez niej, bedziesz zawsze rozpatrywala przeszlosc, zalowala swoich decyzji, itp Zycze Ci powodzenia i namawiam do nauki - zapomnij o 8 godz. spania - nauka codzienna i gleboki, krotki sen :) Dasz rade - ja dalam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale koniecznie zmień pracę!!! Po pół roku powinnaś już swobodnie mówić w języku obcym! Nie biegle może ale bez większych problemów. Ale do tego trzeba non stop przebywać z nativami. Idź do tak samo ciężkiej pracy, za niską stawkę - ale koniecznie wśród nativów! To da Ci więcej niż wszystkie kursy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chwilowa emigracja.....
Nie zawsze emigracja jest spelnieniem marzen. Szczerze mowiac to jakbym miala jakis sensowny zawod z perspektywami to przneioslabym sie do jakiegos duzego miasta w Polsce, a nie zapierniczalam wiele lat na przyslowiowym zmywaku. No chyba ze nie masz kompletnie zadnych szans na przyzwoita prace w PL, a ambicje nie pozwalaja ci tkwic w tego typu pracach to idz do szkoly na miejscu i ucz sie jezyka. Innego wyjscia nie ma ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pamietnik-emigrantki
po pierwsze angielski to juz znam, ale jestem w Niemczech, z niemieckim mialam do czynienia ostatnio w gimnazjum ale poszłam na kurs i po 4 tygodniach nauki dzien w dzien jestem na poziomie b1, który jest jednak ciągle zbyt niski. bo o ile na Wyspach Brytyjskich mentalność jest taka, ze z niewielką umietetnością komunikowania sie przyjma cie nawet do sklepu, to tutaj jest zupęłnie inaczej - zeby do sklepu sie dostac MUSISZ mówic płynnie lub prawie płynnie po niemiecku uczyłabym sie szybciej ale pracuje po 11h godzin dziennie i to własnie za najnizsza stawkę - niższa niz przwiduje tutejsze prawo (niemieckie firmy tez nistety nie zawsze graja fair). I choćbym przez calą firmę przeleciała to Niemca nie uświadcze - no chyba,z e w biurze (ale tam nie mam dostępu). No i w sumie nawet po polsku sie nie komunikuje, bo pracuej z Rumunami, Turkami, Paksitanczykami i ludzmi z króajów, o kórych nawet nie słyszłam. A uwierzcie, ze oni po niemiecku nie powiedzą zupełnie nic, oprócz "Hallo" dlatego, dzieki za rady, ale te akurat juz przerobiłam To państwo troche rózni sie od innych, do których emigruja Polacy - jest trudniej, bo od razu jesteśmy na spalonej pozycji POlak - złodziej, Polak - cwaniak, Polak - brudas. Nawet Turcy mają tu lepsza opinię, co dla mnie jest zupełnie nie dorzeczne, patrząc na obejścia tureckich domów. Po drugie - zeby dostac tu pracę , firmy ciagle wymagają pozwolenia na pobyt (chociaż od 1 maja tego roku nie można od nas tego wymagac!!!!).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zależy gdzie jesteś. Przenieś się na zachód Niemiec tam stereotypy o Polakach nie istnieją, do tego wszyscy mówią po angielsku (ale czy to wystarczy do zdobycia pracy - nie wiem). Jeśli jesteś wystarczająco młoda, by wziąć udział w programie au-pair to powinnaś to przemyśleć. Masz dach nad głową i wyżywienie a po roku będziesz "szprechać" aż miło :) Może jeśli praca na to pozwala słuchaj na słuchawkach radia niemieckiego, albo kursów językowych?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej bardzo cie rozumiem bo ja mam taki problem ze siedze juz bardzo dlugo w uk, a za pol roku chce jechac do Niemiec bo juz mam dosc siedzenia tutaj. W sumie nie moge tutaj narzekac prace mam, troche odlozylam kaski bedac tutaj z narzeczonym. ale jakos jestem tutaj nieszczesliwa. Mysle ze w Niemczech jest o wiele lepiej, samo to ze blisko do Polski.Chcialabym czegos nowego sprobowac. Boje sie tylko czy nie bedzie problemu ze znalezieniem pracy, bo z tego co wiem to nie jest tak latwo jak w uk. Mosze mi napisac cos na temat pracy w Niemczech? Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pamietnik-emigrantki
w tym problem, ze ja własnie mieszkam na zachodzie Niemiec - dkładnie na północnym zachodzie - i wcale nie brakuje tu Polaków, którzy skutecznie psują nam opinię. Nawet mieszkania bym nie wynajeła, gdyby nie pomoc znajmoej Niemki, która sie za nas wstawiła u własciciela. Wszytsko ich denerwuej, nawet polskie tablice rejetsracyjne. Na kurs chodze, ciągle gdy tylko mam możłiwośc słucham na mp3 czego sie da po niemiecku, w ciagu kilku miesiecy bardzo sie językowo poprawiłam - ale ciagle robie spore błedy i do pracy w biurze , czy nawet sklepie odziezowym sie nie nadaje. Praca z klienetem jest jeszcze poza zasiegiem. Zostaje mi tylko robota przy tasmie, gdzie człowiek jest wykorzystywany do cna i dostaje za to marne ochłapy. Ale ludzie sie na to godzą, bo wiecej od życia nie oczekują. Ja niestety oczekuję. Ja tu nie jestem bo muszę - moge przeciez wrócic do Polski,do swojego zawodu - mostów nie spaliłam. Ale nie lubiłam tego, mimo, że to praca na stanowisku, ciekawa i z prestiżem, jakby sie mogło wydawac. Ja sie w niej wypaliłam i zapragnęłam robić w życiu nie tylko, to co musze, ale tez to co lubie. W Polsce miałam wybór - albo pracować mniej i nie miec pieniędzy na rozrywki, albo pracować wiecej, miec pieniądze ale nie miec czasu i siły. Chciałam tu po prostu żyć - pracować normanie 8 g dziennie, zarobić te 1300-1500 euro i miec każdego dnia chwile dla siebie - na książke, na kawe, na spotkania z ludzmi. Jednak realia mnie troche zdemotywowały - jedyne na co można sobie tu pozwolić bez znajmości języka to praca w wwielkiej fabryce, za mniej niż ustawa przeiwduje i w wymiarze zupełnie nieludzkim - bo kto z was dąłby rade non stop pracować w cięzkich warunakch fizycznych 70 godz tygodniowo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×