Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mis123

Jak poradziś sobie ze śmiercią mamy???

Polecane posty

Gość mis123

itam wszystkich forumowiczów...tak bardzo jest mi źle, że w końcu postanowiłam napisać kilka słów...być może ktoś będzie potrafił zrozumieć dodać otuchy...wesprzeć...zrobić cokolwiek bym nie czuła się zrozumiana... mam 24 lata i od tych 24 lat bardzo mocno i od zawsze związana byłam z moją mamą...z kolei moja siostra to córka tatusia i identyczny charakter...przez 23 lata człowiek żył w świadomości, że tak zwykłej rodzinie nic nie może się stać ...do dnia moich 24urodzin...gdy otrzymaliśmy informację ze szpitala z potwierdzonymi wynikami...mama ma guza trzustki... świat runął w jednym momencie, zaczęła się walka z czasem i samym sobą aby udowodnić,że z tym raczyskiem da się wygrać..mimo okropnych rokowań które nie dawały szans na przeżycie więcej niż rok, pół...całym sercem wierzyłam i wmawiałam mamie, że uda się...gdy poszła na pierwszą chemię...faktycznie uwierzyłyśmy chyba obie...mama nabrała kolorów,zaczęła przesypiać noce była radosna...tydzień po chemii zaczęła się coraz gorzej czuć nie mogła jeść pić...gdy pewnego piątkowego wieczoru wróciłam do rodzinnego domu na weekend..nie poznałam mamy postarzała się o 20 lat...miała tak błędny wzrok a ja miałam w głowie tylko jedną myśl...zaczęło się..... mama umierała półtora doby....dla człowieka który nigdy nie był tak blisko widoku tych ostatnich chwil to był cioc poniżej pasa...zawsze myślałam, że człowiek po prostu zasypia...takiej męki,takiej ludzkiej niepełnosprawności i braku godności....;((((((( usłyszeliśmy tylko do p. doktor, że guz rozpadł się i ...rozsiał po całym organizmie.....:((( skąd brać siły i odwagę gdy ktoś obcy w białym fartuchu mówi, że osoba którą kochasz najmocniej na świecie umrze w ciągu doby?? Nikt nie jest przygotowany, walkę przecież dopiero co podjęliśmy(3miesiące)...w środę mija miesiąc gdy mama odeszła...zasnęła po ogromnej dawce leków w domu wśród tak kochających ją ludzi.... nikt nie potrafi zrozumieć co dzieje się w mojej głowie...nie mogę spać...w domu od miesiąca nie spałam...gdy tylko wchodzę do domu w którym przecież mam jeszcze ojca któremu trzeba pomóc...nie mogę...wszystko wraca, gdy otwieram łazienkę widzę mamę klęczącą na podłodze...w pokoju też jak leży w nocy i krzyczyw głos, że boli a pielęgniarka jedzie dopiero powoli bo taka mgła w nocy...widzę jej na wpółotwarte przerażone oczy....nie pamiętam już życia "przed" mamy chorobą...siedzą mi w głowie te najgorsze chwile i mam do siebie tak ogromny żal,że mamie teraz przykro tam u góry,że zamiast wspominać to co dobre, ja rozpamiętuję każdy szczegół jej choroby;((((( nigdy nie pogodzę się z tym, co widziałam, modliłam się do Boga żeby już ją zabrał do siebie ulżył w tej udręce....a teraz gdybym tylko mogła chciałabym ją spowrotem nawet w takiej agonii...żeby jeszcze przytulić się na chwilę.... ;((((((( pracuję studiuję ...ale gdy tylko otaczać zaczynają mnie puste 4 ściany...czuję ogromny lęk i płaczę...lęk, że jej nie ma, że sobie nieporadzę....że nie zobaczy kiedyś mojego ślubu...moich dzieci....lęk, że ja również zachoruję bo tez mam wieczne problemy z żołądkiem....a z drugiejstrony człowiek chciałby już przytulić się do niej tam w niebie i powiedzieć jak strasznie źle przez ten miesiąc było bez niej ;((( a tu trzeba żyć...tylko jak? ;(((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość napalonyyyyy
Tylko czas... włącz Enya - Only Time... i zasłuchaj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak sobie mysle..............
normalna kolej losu, powiedz sobie, że bóg tak cchiał, tak miało być. każdego to czeka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przelot_em
Daj sobie czas na żałobę. To normalne, że czujesz ból. Ale nie rozpamietuj tak wszystkiego. raczej skup swoje myśli na tym, że Ona już nie cierpi. Taki jest porządek rzeczy na tym świecie, najpierw odchodza rodzice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mala czarna nusia
lzy mi polynely gdy czytalam autorko twoja historie... mam rodzicow moja mama tez choruje nie chce sobie wyobrazac co by bylo gdyby jej zabraklo gdybym byla w takiej sytuacji jak ty... bog tak chcial musialo tak sie stac. wyobrazam sobie jak ci zle ale placz. placz pomaga wyrzuc z siebie caly ten bol...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ach i och...
Mój tato zmarł kiedy miałam 22. Nagle w ciągu kilkudziesięciu minut. Wiadomość o śmierci przez telefon. Powala, rujnuje, strach i niedowierzanie. Ból minie, jakis rok potrzebny. ALe... mam dzieci i ten żal, że nie znały dziadka ani on nie widział ich ... to boli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rysunek ładniutki
Mi również niedawno zmarła bliska osoba,prawie cały czas gdzieś jest w moich myślach,ale ja nie czuję żalu że odszedł. Myślę sobie że miał bardzo ciężkie i trudne życie,że robił tak dużo błędów i krzywdy innym i że może wreszcie tam zazna spokoju. Może i ty pomyśl w taki sposób,że twoja mam jest już wolna od bólu wszelkich trosk,że teraz gdzieś tam patrzy na ciebie i smuci się nad tym że ty się nie cieszysz jej spokojem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zainteresowana24
a wiesz, jakbym czytala historie podobna do mojej. Moj tata zmarl na poczatku pazdziernika, nagle, w jednej chwili serce stanelo. Ja wlasnie bylam taka coreczka tatusia, zwiazana emocjonalnie bardzo, ale zaluje ze nigdy mu tego nie okazalam na tyle zeby wiedzial. Jedyne co pozostalo to przezyc to, ja tez mam ogromne problemy ze snem, biore jakies wspomagacze ale juz przestaly dzialac. Tak naprawde to dopiero teraz zaczynam rozumiec co sie wokol mnie dzieje, ze go nie ma i juz nie bedzie, tesknota jest tak silna ze nie da sie jej opisac. Wiecej sily zycze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
napisalas dokladnie to, co czulam ja... tez rak, ale piersi, ten widok, bol, cierpienie... minely ponad 2 lata... na szczescie moja mama widziala moja corke, umarla jak miala 2,5 miesiaca... ale ciagle ja widze, jak wchodze do jej domu... czas leczy rany, ale nie do konca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety śmierć jest nieodłącznym elementem życia. Tylko czas zagoi rany.Każdy człowiek jest inny i inaczej to przechodzi.Musisz sama sobie pomóc...wiem że to trudne.Mama już się nie męczy, to jedyny plus tej sytuacji.Staraj się zaprzątnąć myśli czym innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mis123
tak naprawde...nikt wsród moich bliskich, znajomych nie borykał się z nowotworem u kogoś tak bliskiego i jego śmiercią, to, że tu piszę...potrzebowałam trochę czasu...a wydaje mi się, że przecież ktoś kto przeżył podobny ból i rozstanie musi mnie rozumieć... mam wspaniałe cioci, kuzynkę tata z siostrą bardziej zamknięci w sobie nie rozmawiają ze mną o tym co się stało praktycznie... każdy mówi, że czas leczy rany a ja boję się, że im więcej go minie tym bardziej będzie mi jej brakować ;((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewelccc
Masz prawo do bolu, do placzu i do tesknoty. Pomysl tez o tym, ze twoja mama nie chcialaby, zebys smucila sie cale zycie. Ona pragnelaby twojego szczescia. Nie zapominaj o siostrze i tacie. Trzymajcie sie razem. Kazdy z nas przezyje kiedys smierc najblizszych. Sciskam cie bardzo mocno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sanders29
w portugalii mają sprzęty do likwidowania przerzutów, ale pewnie nie zdążyliby dojechać :( to straszne .. zawsze jak ktoś umiera na raka to robię wszystko aby samemu nie zachorować .. i tobie też to radzę bo guzy trzustki mogą być dziedziczne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krystian
Moja kochana mamusia zmarła miesiąc przed śmiercią papieża Jana Pawła II a więc już jakiś czas temu ale prawda jest taka , że do dnia dzisiejszego nie potrafię sobie bez niej poradzić ponieważ nie mogę znaleźć pracy co jest poniekąd związane z tym , że gdy moja mama zachorowała na raka piersi z przerzutami na kości to ja wówczas zrezygnowałem ze szkoły by móc się nią opiekować. Wszystkim tym którzy stracili jednego z rodziców życzę wytrwałości i abyście jak najszybciej wyszli z tego życiowego zakrętu oraz mimo wszystko :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość miałam 18 lat
kiedy odeszła moja mam na raka...i nigdy wczesniej ,ani nigdy później ,nie czułam takiej pustki jak wtedy....teraz jestem dojrzałą kobieta i w dalszym ciągu tak bardzo za nia tęsknię.....rozumiem co czujesz czas leczy rany...wiem,że to banał,ale jakże prawdziwy pozdrawiam cie serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mis123
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi.....ja też chciałam zrezygnować z mieszkania z dala od domu, z pracy, ze studiów...żeby być przy niej, gdy w wekeend ją taką zobaczyłam w poniedziałek od razu chciałam iść do lekarza rodzinnego po 14-dniową opiekę ...nie zdążyłam, gdyż mama zmarła w niedzielę...nigdy nie chciała żebym rezygnowała z tego co mam, kuzynka z drobnym uśmiechem mówiła,że pewnie słyszała jak w kuchni mówiłam o tej opiece i znalazła inne rozwiązanie ;(((( teraz gdy jej nie ma praca i szkoła są jedynymi rzeczami, które sprawiają, że muszę jakoś normalnie funkcjonować ;(( ale i tak mam ogromne wyrzuty, że nie wrociłam do domu ;((( zawsze wszędzie chodziłyśmy razem, o wszystko dbała najlepiej,była takim filarem całej naszej rodziny ;((( wiem, że dla mnie też by się poświęciła ;(((( byłam przy niej gdy tylko mogłam, jechałam 160km po pracy do poznania do niej gdy byla na chemii...ale i tak czuję że to za mało...ale czy coś więcej mimo wszystko mogłam zrobić? ;(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krystian
mis123 A myślałaś o tym aby wybrać się do psychologa ? Ja byłem po śmierci mamy u psychologa ale nic mi to nie pomogło ale być może z tobą będzie inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mis123
szczerze? nie myślałam, choć biorąc pod skan naszą polską służbę zdrowia i ich "grymas przymusu " na twarzy z każdą wizytą u jakiegokolwiek ze specjalistów...jakoś chyba po prostu nie wierzę w ich intencje i chęć niesienia pomocy...;/ Ty byłeś i jak to wyglądało? w czymkolwiek Tobie pomogła???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja powiem że
ja proponuję psyzhiatre,da ci jakieś lekkie antydepresanty.co do psychologów-a znam ich kilkunastu ,z racji miejcsa pracy,tylko kilku jest w miarę normalnych,reszta to pojeby,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość leNnNKkAa
Mysle ze nie powinas myslec czy zrobilas duzo czy nie.W jej oczach napewno to bylo wiele. Moja mama umarla jak mialam 5 lat, nie zdazylam jej nawet pozegnac bo jak tylko zobaczylam ambulans ucieklam z domu.Tata znalzl mnie na hustawce-spedzilam tam kilka godzin bujajac sie bez celu. Moja mama ciezko chorowala, lekarze nie dali jej szans, wiec ta wyszla ze szpitala i spedzila z nami ostatnie 7 dni swojego zycia-dobrze wiedziala ze bedzie tych dni tylko tyle. Mimo ze minelo wiele lat, ja nigdy nie zapomnialam, czas w moim przypadku nie byl laskawy...tym bardziej teraz jak sama jestem w ciazy.Bede miala coreczke.Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja - coreczka tatusia stracilam go pol roku temu, zmarl nagle niespodziewanie.... Bylam u psychologa Pomogl mi bardzo Studia praca i to ze mieszkam z chlopakiem pozwala mi zajac glowe czyms innym Mam pasje ktora mial takze tata i ciagle nad nia pracuje dla niego.. Najgorzej jest jak jade do domu rodzinnego.... ta pustka cisza kazdy kąt jego rzeczy i zalamana mama na skraju depresji... Jest tyle rzeczy ktore chcialabym mu powiedziec miejsc w ktore chcialabym pojechac wlasnie z rodzicami, niedlugo zostane narzeczona potem slub a jego nie bedzie ze mna przy btak waznej chwili Tata chorowal i tez cierpial w domu nam sie nie przelewalo a on resztaki sil zawsze szedl do pracy Jak zarobil wiecej to kupowal mi i mamie ulubione smakolyki Robil dla nas wszystko i Bog nam go zabral mam tytlko nadzieje ze juz go tam nic nie boli i jest szczesliwy i czeka na nas tam. Ostatnio sil sie mojej cioci a swojej siostrze i ona go zapytala jak tam mu jest a on byl taki umiechniety zdrowy i mowi ze bardzo fajnie... Pozostaje tylko wierzyc ze faktycznie ma tam lepiej i patrzy sobie na nas i jest wsrod nas bo jego obecnosc jest ciagle wyczuwalna... Wszystkim ktorzy stracili ukochana osobe i sobie rowniez zycze sily...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mis123
martka..... jesteś moją rówieśniczką......dziękuję za Twoją opowieść....choć odrobinę lżej mi gdy czytam i uświadamiam sobie, że być może nie jestem kosmitką z innej planety, że tak to wszystko przeżywam bo dla tych którzy to czytają a nie przeżyli...mogę taka się wydawać.... ja właśnie tak bardzo chciałabym mieć taki sen, w którym mama w jakikolwiek sposób powie,że jest jej tam dobrze ;(( codziennie modlę się o taki sen bo być może wtedy byłoby łatwiej....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość okrutneZycie..
witaj,również jestem w twoim wieku. mamę straciłam rok temu-też ten cholerny rak! najgorsze dla mnie były pierwsze 2 miesiące,później zaczęłam starac sie zyc normalnie,ale teraz wszystko wraca. jest mi tak cholernie ciezko-mieszkam sama z ojcem. tez nie potrafie sobie przypomniec chwil gdy mama byla zdrowa. zmarła na moich oczach,codziennie przypominam sobie ten dzień-nie zapomne nigdy tego obrazu. moja mama wszystko wiedziala o mnie,była moja przyjacoilka-nawet teraz daje mi sygnały z tamtego swiata(w sanch mówi mi jak mam postapić). takze rozumiem cie doskonale i nie powiem ze czas leczy rany,czas tylko przyzwyczai do bólu który czujemy. 3maj się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka ona z warsaw
Może to trochę nie na temat, ale 8 lat temu straciłam kochanego dziadka. Osobę od której zawsze czułam miłość, byłam jego kochaną wnuczą, jedyną... Minęło już tyle lat, a ja nadal czuję ból w sercu... Niedługo wychodzę za mąż i cały czas mam w głowie jego słowa, że chciałby się bawić na moim weselu a go już tak długo z nami nie ma...Nawet pisząc to nie mogę powstrzymać łez...dziadku dlaczego? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dssdfdfgfhgghgh
ja bym chciala zeby moi dozyli poźnej starosci, tak z 80-90 lat, bo najgorsze jak rodzic umrze mlodo kolo 50-60 i nie dozyje nawet do emerytury! wkurza mnie to strasznie. cale zycie pracowal czlwoiek a nie dożyl :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mis123
moja mama miała 54 lata...;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dssdfdfgfhgghgh
to mlodo umarla, rodzice powinni żyć min. 80 lat :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×