Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Amelija

:( taka sobie (nie)banalna historia

Polecane posty

Gość a jak sie rozwiedzie to co
ale problem nie jest w tym czy sie rozwiedzie i odejdzie tylko kiedy, nie bylo by tematu gdybyscie byli szczesliwi... Autorko, chcialas opini, dostalas opnie, po co sie buntujesz, tutaj wiele ludzi napisalo bardzo madrze, a to ze z tak banalna i chora sytuacja juz sie wiele razy spotkali to tylko mozna sobie wziac do serca i zaczac myslec co zrobic zeby z tego bagna wyjsc... Jezeli jest tyle ludzi w Twoim otoczeniu ktorzy przyklaskuja tej sytuacji to po co ten topik, to powinno wystarczyc, ale Ty dobrze wiesz ze cos jest nie tak, chcesz recepty na tchorza faceta? Nie ma! Chcesz zeby tutaj ktos Ci napisal ze bedzie dobrze? Przeciez to ten, wybrany, ten zakochany i kochajacy powienien dac Ci to poczucie bezpieczenstwa, nie obcy Ci zupelnie ludzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jak sie rozwiedzie to co
poczytalam troche wiecej - tutaj wsparcia nie dostaniesz, ale po co Ci ono, rodzice wspieraja, znajomi wspieraja, Ty jestes przekonana ze to milosc a jego byle malzenstwo to pomylka...to nie my wszystko wiemy, tylko Ty to wiesz, a jednak szukasz...chociazby dlatego, moze nie eksponuj sie na krytyke, moze faktycznie to boli, ale popatrz na to trzezwiej - czemu ludzie sobie tak utrudniaja zycie, zapytaj, powiedz mu wprost jak sie z tym wszystykim czujesz, daj mu to do przeczytania, nie ma czlowieka ktory by szczerze kochal, ktory by przeszedl obok tego obojetnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelija
Napisałam, tak jak mówiłam, bedąc w kompletnym dołku i wkurzeniu, nie oczekuje tu zrozuumienia, tzn może oczekiwałam choc troche ale wiedziałam dokładnie jaka będzie wiekszosc opinii, i w sumie chwała za to, ja jakies trzy lata temu pewnie pisałabym tak samo, słyszac taka historie, kiedy jednak mnie spotkało i zyje z tym czujac na własnej skórze....jest inaczej, ale spoko, byle jak najwiecej zostało takich osób, dla których wszelkie takie układy sa godne potepienia i byle jak najwiecej szczesliwych małzenstw bez tych perfidnych oszustw... mi chodziło jedynie o to by choc pare osób wyszło ze schematu, nie z góry spłaszczanie MOJEJ sytuacji do ruchania, dupodajstwa, faceta oszusta i kretacza wykorzystujacego dwie kobiety i mamiacego oczy 'kochanki' dzieckiem....TAK, wiem ze wiekszosc jest taka i wasze podejscie pokazuje doskonale wypowiedz Zuzanna Amelia !!! "Poczytaj sobie tematy na tym forum Takich historii jak twoja sa tu setki. Wszystkie jednakowe. Naprawde." Otóz to, bo wszystkie historie sa takie same i wiecie że i ta...własnie ze nie są ale niestety nikogo tu chyba nie przekonam i nie mam zamiaru...bo tak, mam wsparcie w rodzinie i znajomych, nie przyklaskuja mi ale znaja cała sytuacje i wiedza ze to nie jest banalna historia do jakiej to sprowadzacie.... widziałam nie raz jego łzy...jest mu cieżko, przywiazania takiego jak on ma do dziecka szukac ze swieca...i ja nie chce go rozrywac ale ułozyc taka relacje by było dobrze i uczciwie.... porozmawiam z nim sobie...wysłucha i wiem ze nie jest mu obojetne i nie bedzie to, ze mi zle...wie też ze ma niewiele czasu i musi sprawę rozwiązac. dziekuje za dodatkowe wypowiedzi...nie buntuje się, zależało mi jednak by zobaczył tu ktoś w tej historii cos wiecej niz tylko banał, a to że życie płata rózne scenariusze i że jesli taki układ to NIE ZAWSZE znaczy czarno na białym ze kochanka naiwna idiotka a facet ruchac-oszust. a statystyki typu do roku jak nie odejdzie to juz nie odejdzie nie musza byc przypisane do 100% sytyuacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelija
Napisałam, tak jak mówiłam, bedąc w kompletnym dołku i wkurzeniu, nie oczekuje tu zrozuumienia, tzn może oczekiwałam choc troche ale wiedziałam dokładnie jaka będzie wiekszosc opinii, i w sumie chwała za to, ja jakies trzy lata temu pewnie pisałabym tak samo, słyszac taka historie, kiedy jednak mnie spotkało i zyje z tym czujac na własnej skórze....jest inaczej, ale spoko, byle jak najwiecej zostało takich osób, dla których wszelkie takie układy sa godne potepienia i byle jak najwiecej szczesliwych małzenstw bez tych perfidnych oszustw... mi chodziło jedynie o to by choc pare osób wyszło ze schematu, nie z góry spłaszczanie MOJEJ sytuacji do ruchania, dupodajstwa, faceta oszusta i kretacza wykorzystujacego dwie kobiety i mamiacego oczy 'kochanki' dzieckiem....TAK, wiem ze wiekszosc jest taka i wasze podejscie pokazuje doskonale wypowiedz Zuzanna Amelia !!! "Poczytaj sobie tematy na tym forum Takich historii jak twoja sa tu setki. Wszystkie jednakowe. Naprawde." Otóz to, bo wszystkie historie sa takie same i wiecie że i ta...własnie ze nie są ale niestety nikogo tu chyba nie przekonam i nie mam zamiaru...bo tak, mam wsparcie w rodzinie i znajomych, nie przyklaskuja mi ale znaja cała sytuacje i wiedza ze to nie jest banalna historia do jakiej to sprowadzacie.... widziałam nie raz jego łzy...jest mu cieżko, przywiazania takiego jak on ma do dziecka szukac ze swieca...i ja nie chce go rozrywac ale ułozyc taka relacje by było dobrze i uczciwie.... porozmawiam z nim sobie...wysłucha i wiem ze nie jest mu obojetne i nie bedzie to, ze mi zle...wie też ze ma niewiele czasu i musi sprawę rozwiązac. dziekuje za dodatkowe wypowiedzi...nie buntuje się, zależało mi jednak by zobaczył tu ktoś w tej historii cos wiecej niz tylko banał, a to że życie płata rózne scenariusze i że jesli taki układ to NIE ZAWSZE znaczy czarno na białym ze kochanka naiwna idiotka a facet ruchac-oszust. a statystyki typu do roku jak nie odejdzie to juz nie odejdzie nie musza byc przypisane do 100% sytyuacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niunczako
Ale tu pisano tobie, ze ten facet wierzy że kocha i córkę i ciebie, itd. Chodzi o same fakty, że inaczej sie nie da i możesz największe zaklęcia stosować, ale taka jest naga prawda: ty nie jesteś szczęśliwa, on to wie i jeśli cie kocha miłościa, a nie podróbką miłości, w którą wierzy że to jest miłość, to nie pozwoli ci byc nieszczęśliwą za jego przyczyną. Pozwala na to już 3 lata. I wszystko na temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelija
tak to sie przeciaga, zle, to jasne, ale ja mówie o dwóch latach....bo poczatek to była wariacja i za krótko i za mało pewnosci ze chce sie byc razem na zawsze by podejmowac jakiekolwiek kroki, potem kroki zostały podjete, dwa razy wyprowadzka...o tym pisałam, to zamyka pierwszy rok...potem w sumie rok bycia razem ale nie mówienia o rozstaniu z zoną...pozniej, od paru miesiacy juz pewnos ze bedziemy razem a jednak przesuwanie tej decyzji, tu nie bronie go, sama nie raz sie z nim kłociam ze to juz tyle...teraz jestesmy juz na takim etapie że wiemy oboje że to musi być już, mamy zaplanowany wspolny sylwester, wczesniej wyjazd...wiec powinno byc dobrze ale pewnosci nie mam zadnej, bo kiedy chodzi o córcie i emocje z nia zwiazane to nic tu nie wiem i póki go nie zobacze u siebie nie odetchne z ulgą:( i stad to moje pisanie dzis i wkurzenie i dół

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna Amelia ?
niunczako - szkoda czasu. Autorka musi sie przekonac na wlasnej skorze jak to jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomarańczowa_ona:):) 22
Wiesz co moim zdaniem jego żonka nie jest durna , bo na pewno kocha córkę i chce dla niej jak najlepiej.. i pewnie dlatego godzi się na każdy powrót męża.. Co do niego to myślę, że jest mu ciężko. Możliwe, że już nie kocha żony, że nie żyje z nią , a obok, ale ważna jest teraz dla niego córka. I może być tak, że to dla niej zrezygnuje w końcu z tej miłości ! Ty ciągle nalegasz , zmuszasz go do podjęcia decyzji ... Rozumiem, że też chcesz być szczęśliwa, ale w takim momencie on podejmuje pochopne decyzje, podaje jakieś terminy bylebyś Ty choć na chwilę dała mu spokój.. chociaż on dobrze wie, ze tak szybko sie nie upora z tym problemem. Poprozmawiaj z nim na spokojnie. Powiedz, ze dajesz mu tyle czasu ile tylko potrzebuje, ale w tym czasie nie bedziecie sie widywać. Niech przemyśli co bedzie dla niego lepsze.. na spokojnie, bez emocji , pretensji. Ogólnie mi sie wydaje, ze on boi sie tej miłości i moze z niej zrezygnować. Jesli teraz córka jest tak dla niego ważna i decyzje odkłada tylko ze względu na nią to znaczy, że bardzo liczy sie z jej zdaniem. Moze faktycznie córka bardzo go potrzebuje... wcale sie nie zdziwie jesli ona wygra. Musisz byc silna, dobrze wiesz jak koncza sie takie związki. Niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelija
masz racje pomarańczowa...i w tym wzgledzie nie uwazam zony za durna a rozumiem, wlasnie w tej jednej przypadkowej rozmowie mi napisala ze nie obchodzi ją czy on mnie kocha, niech sobie kocha ale wazne zeby był i opiekował sie jej dzieckiem... no ok, ja tu dziecka obecnosci nigdy nie pomijałam i jej potrzeb, tylko po co zaraz trzymac sie kogos kto zdradza i nie kocha?moze myslala i tez sie jej nie dziwie ze ociagne go od dziecka, ze on sie zatraci w nowej milosci i oleje corke....ale ja nigdy bym tak nie chciała, nawet gdyby byla np sytuacja zaplanowanego wyjazdu na weekend jakiegos naszego a okazaloby sie ze dziecko chce z nim pobyc przez weekend czy go potrzebuje to bez wahania bym zrezygnowala i zeby spedzil tylko z dzieckiem czas, albo razem we trojke, tak tez bylo jak mieszkal ze mna te dwa razy, mialam super kontakt z malą...tuliła sie od razu, umawialysmy sie na granie w karty, klocki, wzystko... i racja ze on czuje sie pod sciana od tych moich prosb i mowienia ze mam dosc i ze juz trzeba cos zrobic...moze wlasnie dlatego te terminy ktore potem przemijały...ale ja niestety juz nie moge odpuscic:( on z reszta to wie...i chyba akceptuje, razem ustalilismy ze to trzeba juz ogarnac...nie moze byc zadnego oddalania sie teraz...teraz albo nigdy...a jesli wybierze zycie z dzieckiem, bez miłosci...nie bede w stanie nic zrobic a zaakceptowac i odetne sie na zawsze, jestem pewna...jednak wierze ze bedzie dobrze......oby

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanna Amelia ?
Dobrze dla kogo ? Dla ciebie , czy dla jego zony i coerki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bnbnbnbnnbnbn
zgadzam sie z Toba, nie ma co Ciebie wyzywac i mowic o dupodajstwu, ale zrozum tez innych, nie wszyscy ktorzy Ci tutaj radza sa kompletnymi laikami zyciowymi, Ty mowisz ze widzimy tylko czarno i bialo, nie wydaje mi sie, widzimy odcienie, stad tez wiele wypowiedzi na ten temat, ktos kto byl po stronie takiej zony moze Cie "zjechac" - ktos kto byl po Twojej stronie, pisze, jezeli do tej pory wielka milosc nie przeszla ciezkich prob zycia, to czego oczekujesz od tego faceta...itp itd....jednak, obojetnie jak na to nie popatrzysz, to gdzies tam w srodku wiesz ze cos jest nie tak, i idz za tym glosikiem - to nie jest normalne, to nie jest wzor milosci, tej prawdziwej o ktorej kazdy z nas marzy - jezeli chcesz w tej niepewnosci zyc dalej, to przeciez Twoj wybor, wiele juz to napisalo - dostalas mnostwo zroznicowanych opini, teraz Tobie jest dane przeczytac to wszystko raz i czytac miedzy liniami... Mnie, i pisze raz jeszcze, mnie, osobiscie sie wydaje ze nie skonsumowany owoc wzbudza wlasnie te idee perfekcji i doskonalosci w drugim czlowieku - kazdy z nas siada za przeproszeniem na sraczu...jestesmy tylko ludzmi. Przeciez on nie wzial slubu z zona z przymusu, a jezeli nawet to chyba wcale dobrze to o nim "nie mowi" - kiedys ja kochal, jezeli dzisiaj tak o niej, do niej mowi to wcale dobrze o nim nie swiadczy, kazdy chce byc lepszy od drugiegu, ale czy tak na prawde czujesz sie w tej calej chorej sytuacji lepsza, przeciez chyba dlatego tutaj zaczelas ten topik, cos jest nie tak i masz racje...powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelija
jest coś nie tak...jasne, sytuacja nie jest ok i nigdy tak nie twierdziłam i tkwić w niej nie bede, jest to poczatek końca takiego układu....a czy poczatek naszego wspolnego życia?to zobaczymy.... co do zony...faktem jest że ona zniszczyła to co miedzy nimi, zakochali sie, tak, dziecko było wpadką...wiec sie pobrali, ona zdradziła...on nie zostawił jej bo dziecko ale relacje zaczeły sie rozchodzic, nie ufał juz jej....zaczeli życ osobno i oboje do tego doprowadzili aż nastał ten czas, ktory trwa piec lat, zupełnego zycia osobno, bez bliskosci czułosci... ja chce byc z nim i tworzyc normalny stały zwiazek, bez zdrad i kłamstw....on również, potrzeba tylko tego kroku, na który czekam...nic wiecej nie moge...i taką decyzje mam i szanuje wszelkie komentarze a to z nim bede ustalać i rozmawiać.......teraz własnie piszemy o naszym wyjezdzie(zaniedbanym wakacyjnym)a nie moze byc o nim mowy jesli zostanie tam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o naiwnosci!
"tylko po co zaraz trzymac sie kogos kto zdradza i nie kocha?" Naprawde nie widzisz autorko, ze Twoim problemem nie jest to, ze niby ona sie go trzyma tylko to, ze on TEZ się jej trzyma??? A Ty tego kompletnie nie widzisz? Wszytstko w Twoich wypowiedziach kreci sie wokol "dlaczego ona". To jest jego decyzja a nie jej. No ja sie nie dziwie, ze tak latwo bylo mu zwodzic Cie tyle lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bnbnbnbnnbnbn
zakladajmy - zona sie zgadza poniewaz sama cierpi - (*czytaj) moze daj ten topik na temat zdradzane zony, miejac nadzieje ze nie bedziesz tylko zbluzgana, ale znajdzie sie jakas osoba ktora Ci powie co moze czuc taka zona - zakladajmy ze zostaje w tym ukladzie - poniewaz malzenstwem to juz nie mozna nazwac- dla dobra corki - a Ty w tym wszystkim jestes gdzie? - sama piszesz ze masz momenty w ktorych pekach? nie staram sie wiercic dziury, ale otworz oczy logiki, milosc jest slepa, tak jak jego kiedys do zony byla, juz jej przeciez nie kocha - i wcale nie mowie ze zle czy dobrze, po prostu, samo zycie - otworzyl oczy - otworz, lub chociaz postaraj sie zrzucic te rozowe okulary, zobaczysz to wszystko w innych kolorach - wydaje mi sie ze kazdy, adekwatnie lub mnie, chce Ci przekazac, omijaj tych co bluzgaja, ale nie omijaj tych ktorzy twierdza ze wiedza cos na tem temat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bnbnbnbnnbnbn
zgadzam sie z "o naiwnosci" - nie win jej za brak decyzji "jego "- to nie ona stoji Wam na przeszkodzie, to jego brak zdecydowania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelija
alez nie ją winie...to jasne, że to jego brak konkretnych kroków, mowie tylko o moim niezrozumieniu jej...to wszystko, a niech sie go trzyma rekami i nogami, ja jestem z nim i patrze na JEGO ruch i decyzje i na taką jaką podjał- ona już dawno nie ma wpływu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bnbnbnbnnbnbn
moze teraz trzasne i wiele sie na mnie rzuci, ale - o naiwnosc kobiet - ile mniej byloby problemow gdyby sie zaczely bardziej szanowac, zyc zyciem swoim a nie drugiego czlowieka, przestac mowic o jakis tam poswiecaniach sie, kto chce miec za zone matke Terese? przestancie "rozumiec" nie wartych "zrozumienia" ludzi, ktorzy sie sami miedzy czyms a czyms blakaja, jest tyle ludzi na tym swiecie i serio jest w czym wybierac, a nie sie "meczyc" w imie, jak to pieknie kazdy nazywa slowami - milosci...co drugi topik to "wymyslony" problem ludzi ktorzy pakuja sie w "g***" i obwiniaja za to zeszloroczny "snieg"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bnbnbnbnnbnbn
Amelija, nie zrozumienie jej to znaczy brak konkretnych krokow z jej strony, czyli wywalenia gostka z domu - zrozum moze ja, przeciez Ty tez nie umiesz jego "puscic" i sie meczysz....wydaje m sie ze piszac o niej, piszesz tez o sobie i w tej wlasnie dziedzinie potrzebujesz najwiekszej pomocy - decyzja, krok w te albo wewte...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelija
tak...biore do siebie sensowne wypowiedzi i coś wnoszące, dziekuje...ale ja już dawno nie mam rózowych okularów, okres szalonego zakochania u nas minał....teraz jest normalna dojrzała miłosc...wiem jakie ma wady, wiem co nie grało u niego z zoną, wiem jak ważna dla niego jest wiernosc....powtarzał że kazda kobieta go zdradziła....z którą wczesniej był i tak konczył sie kazdy zwiazek....i jak bardzo nie chce bym ja tak zrobiła...ja nie zrobie, chce sie starac i byc z nim na dobre i złe....pasujemy do siebie, dobrze sie czujemy, te same pasje, poczucie humoru....jasne, sa i kłotnie i złosci...ale w ramach miłosci.....wystarczy...nie chce by znów zjechano mnie za tą "banalą miłość" i wiare w nią............skupie sie na nas i poczekam jak będzie pozdrawiam i dobrej nocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bnbnbnbnnbnbn
teoretycznie, Facet sie nie okresla, nie wyjezdzasz z nim na upragnione wakacje, ok, ale co by bylo gdybys pojechala na wakacje z kims innym, w Twoim wieku na pewno masz znajomych ktorzy nie sa zwiazani i taki wypad moglby byc zupelnie zympatyczny - przeciez on ma obowiazki ktorymi sie zakrywa, Ty bedac wolna, mozesz wyjechac z kumplem na odpoczynek...jestem ciekawa reakcji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bnbnbnbnnbnbn
Amelija - zrob to dla siebie, a nie w ramach milosci, to brzmi jak poswiecenie, co z miloscia raz jeszcze nie ma nic wspolnego, to zagrywa to siostre milosierdzia, wybacz...i nie, nie znasz ich zycia, znasz jego opowiadania o zyciu, nie bylas z nimi - to tez musisz zaakceptowac, ufasz w to co Tobie mowi, a to zupelnie inna strona medalu...znasz wersje jego zony? z jej ust?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bnbnbnbnnbnbn
Amelija, pisze chaotycznie, wale byki, polski nie jest moim pierwszym jezykiem, nauczylam sie go od rodzicow - robie sto innych rzeczy na boku, ale w jakis sposob cos mnie wciagnelo w Twoje opowiadanie o milosci - stad moje "wypociny" ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelija
co do wakacji z kims i reakcji? dla mnie oczywista:) to totalny zazdrośnik...z racji swej nieatrakcyjnosci jeszcze sie boi ze polece na jakiegos i go zostawie...ale ja wsrod znajomych nie jestem osobą wolna, wsrod nikogo, w pracy, dla kolegów, kolezanek, przyjaciol...mam faceta i z nim jestem, jak gdzies zapraszani- to razem, wszedzie razem i ze strony jego znajomych.... i tak, znam wersje z jej ust...dlatego jestem taka pewna że jest jak mówie i jak on mówi, poza rozmowa z nią, mialam wiele innych dowodów...stad wiem ze to nie fikcja i dlatego tak wzbraniałam sie przed tymi bluzgami ze oni sobie tam zyja a ja naiwna wierze we wszystko i czekam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelija
bnbnbnbnnbnbn ja tez pisze chaotycznie;) spoko...i to co zrobie, robie dla siebie i dla tego by nie bylo juz oszukiwania i takiego układu że nie wiadomo co to....miłosc jest wiec o niej mowie ale nie że w imie miłosci i poswiecenia dla niej to wszystko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bnbnbnbnnbnbn
ale nie tylko wolni wyjezdzaja ze znajomymi na wakacje, czasami po prostu jest fajnym oderwac sie od codziennosci, przeciez to nie znaczy odrazu w niepoprawny sposob zaszalec - masz trudny okres czasu, masz prawo do psychicznego odpoczynku - nie ulatwiaj mu podjecia decyzji, zyj swoim zyciem, kochaj, ale kurcze kobieto, jestes za mloda zeby czekac - przezywaj zycie i moze zupelnie sie inaczej potoczyc anizeli w tej agoni uczuc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bnbnbnbnnbnbn
Amelija, ja mam juz swoj wiek - dwojke dzieci, kochajacego i kochanego meza, co nie zabrania zadnemu z nas na doladowanie "baterii" czy to wychodzac samemu z kumplem, kumpela, czy to mini wakacje - w tym nie ma niczego zlego, czasami wlasnie taka odskocznia od codziennosci, pozwala nam na nowo zobaczyc co sie tak na prawde "ma":) zazdrosc tez nie jest oznaka milosci, tylko brakiem wlasnej wartosci...- tak, tak, wiem, to sa tylko slowa, jest zazdrosc i zazdrosc - on jest zwiazany, Ty nie jestes, nie jestescie po slubie, nie dawaj mu wszystkiego na talerzu, robisz jego zycie i decyzje, lub ich brak za latwe....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niunczako
sama wieczorami chyba sie upijasz z tego szczęscia i miłości dziewczyno, bo zaczęłaś bełkotać. Mój były jest fanatycznym ojcem, uważa że jego dzieci bez niego to nie przeżyją, a mimo to był ze mną pół roku po poznaniu, rozwiedziony, zostawiajac córkę z matką, mając kontakty zasądzone i zachowana fajna relację. To nie jest racjonalny powód, to co podaje ci tój kochaś, to jest jego pretekst, bo nie potrafi zrobić porzadku w swoim życiu, który dałby ci szczęście. Widać, jego i twoje szczęście, to dwie różne sprawy. I bedziesz miałą samotne święta i sylwestra i nigdzie nie pojedziecie, Ty to wiesz, przeczuwasz i nie masz pojęcia jak to zmienić. Tak cie wychowali "kochający" rodzice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Amelija
no własnie z tym brakiem własnej wartosci u niego cos jest...ale ja wychodze ze znajomymi, wyjedzam...myslalam ze mowisz o takim wyjedzie z jakims facetem na złosc;) z tym podawaniem na talerzu...cos w tym pewnie jest....tylko jak tu wiec?swobodnie sobie byc....nie ten czas teraz niestety...nbo teraz musze skupic sie wlasni na sobie i tym ze sie mecze...ze juz nie chce tak a normalnie i musze przycisnac i by temat rozwiazał...dłuzej tak byc nie może.......... teraz czas spać, dobranoc. i dalszego szczescia życze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bnbnbnbnnbnbn
mimo tego ze piszesz, mowisz, nie czujesz, nie byloby tego topiku, Amelija, nie chce Cie znizac, bluzgac, nie mnie oceniac, ale mam wrazenie ze zyjesz jakas wizja - realia sie tocza wokol Ciebie, a Ty jakbys nie chciala prawdzie w oczy spojrzec - ok, fair, daj sobie czas, ale nie zatrzymuj zegara i zyj, to sie wszystko potoczy szybciej jak nie bedziesz "podporzadkowana" tej calej nienormalnej sytuacji, obojetnie jak ludzie nie pisza, to wydaje mi sie ze kazdy cos Ci chce przekazac i zgadzam sie, mozna kochac dzieci nie bedac z ich matka - gdzies tam napsialam ze chyba lepszym byloby pokazac dziecku co do milosc, nawet jezeli nie jest ona juz do matki dziecka - zycie bywa rozne, ale przeciez Ciebie "kocha" - wiesz jaki to super przyklad dla dziecka - trzeba tylko byc ciut doroslym w tym wszystkim i wiedziec czego sie chce - nie "peplac" i bawic sie w slowa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bnbnbnbnnbnbn
to przemysl kwestie nastepna - czy on sie czasami niedowartosciowuje byciem z Toba - trzeba najpierw wierzyc, kochac siebie, zeby moc byc dla innych...znowu wyszlo ze pouczam, tylko slowa, ale tyle w niej prawdy - czasami chcialabym potrzasnac tak mlodymi, zapewne pelnymi szarmu kobietami jak Ty zeby sie kurcze nie przejmowaly jakims tam czyims problemem tylko korzystaly z zycia, ktore sama kiedys zobaczysz, jest krotkie i niewarte takiego typu problemow - najgorszym jest zalowac to co sie przezylo, lub wlasnie nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×