Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Ventro

"Młoda wdowa"

Polecane posty

Witam wszystkich, Chcialabym podzielic sie moja historia.Mam nadzieje ze znajde tu kogos co przezyl to co ja bo sama juz nie daje sobie rady.Czekaja mnie ciezkie dni swieta moje urodziny urodziny mojego ukochanego ktory zmarl poltora roku temu majac zaledwie 22 lata,bylismy ze soba bardzo szczesliwi planowalismy slub wspolne zycie trojke dzieci,byl dla mnie calym swiatem nikt mnie nie rozumial tak jak on i w zyciu nie doslalam od nikogo tyle milosci wsparcia uwielbialam z nim rozmawiac kochalam go calym sercem cale moje szczescie rozpadlo sie w jednej sekundzie gdy dowiedzialam sie ze nie zyje,czuje jak usycham od zewnatrz nie jestem juz taka sama dziewczyna jak kiedys wszystko mnie drazni mam zal do swiata do Boga chociaz nie wiem czy istnieje ale bardzo chcialabym wierzyc ze moj ukochany gdzies tam jest i patrzy na mnie.Chodze do psychiatry biore leki ale wszystko na nic bardzo za nim tesknie nawet nie wierze ze juz kiedys bedzie dobrze ze cos sie odmieni. Jezeli ktos z Was przezyl cos podobnego do mnie blagam niech sie odezwie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Współczuję I napiszę tylko jedno: czas leczy rany Widocznie tak miało być - trudno to zrozumieć wiem Ale gdzieś czeka na Ciebie inny mężczyzna A Twój ukochany - jeśli patrzy na Ciebie z góry na pewno chce byś była szczęśliwa Więc żyj z tą myślą Bądz szczęśliwa Pozbieraj się właśnie dla niego:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olapakula
Adalis lepiej by bylo, gdybys sie nie odzywala. Czasami trzeba swoje madrosci zachowac dla siebie. Ventro, ja jestem wdowa 3 lata. Nie wiem kiedy, nie wiem jak minely te lata. Powiem jednoo czas nie leczy ran, jedyne jak sobie mozesz pomoc to dobry psychiatra i czeste przebywanie wsrod ludzi. Wtedy sie nie mysli o tym co sie stalo. A Twoj ukochany zyje i jest obok Ciebie, nie placz i zatracaj sie w smutku, bo wtedy jemu jest zle. Pozdrawiam, trzymaj sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wdowiec
Witaj Obie Panie powyżej mają rację.... Z tego wniosek... każdy ma swoją drogę ... Je też straciłem żonę 3 lata temu... Daj sobie czas... ale nie idź wstecz.. trzeba iść naprzód.. choćby to się wydawało niewykonalne.. małe kroki staną się powoli coraz dłuższe... I trzeba się nauczyć myśleć w kategorii "Ja" .. nie "My" Siły życzę... dużo siły. G.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też jestem wdową od trzech lat. Każdy przeżywa to na swój sposób.Przed męża śmiercią obiecałam mu że jeszcze będę szczęśliwa i nie zawiodę go. Zawsze zostaną w naszych sercach. Trzymajcie się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziekuje wszystkim za slowa otuchy :) Ciesze sie rowniez ze tu ,moge sie troszeczke wygadac na ogol nie umiem o tym rozmawiac moj psychiatra mowi ze jestem pod wzgledem emocjonalnym bardzo zamkieta osoba. Czasami chcialabym zaczac wszystko od nowa poznac kogos tylko myslami jestem przy moim ukochanym boje sie ze to bylabyto pewna forma zdrady.Ja wiem ze on nie zyje ze ludzie zaczynaja od nowa ukladaja sobie zycie z kims innym sama mysle ze tak powinno byc ale sobie samej nie umiem tego wytlumaczaczyc. Jeszcze ten zal do swiata, tez tak macie?Czasami widze kogos i mysle jak on moze zyc przeciez on nie zasluguje na to. Czy Wy wierzycie w Boga? Pozdrawiam wszystkich cieplutko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość samotna1967
Witam.Możesz się wyżalić ,chętnie Ciebie posłucham.Wiem co przeżywasz ja swojego też niewyobrażalnie kochałam i co ?nie dane nam było dalej żyć ,chyba było za dobrze i ju ż lepiej być nie mogło.Był dla mnie wszystkim w tej jednej osobie.Napisz mi swoją historię ,zwierz się ,a uwierzysz że to pomaga i nie prawdą jest że od razu powinno się lecieć do psychologa ,po co?przecież nie zwariowałaś ,a jedynie przeżywasz chwile bólu i żałoby.Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anna Zniecierpliwiona
jak mozesz do niej napisać? yyy na maila którego podała przy niku (????!!!!)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mariner
Praca jest najlepszym lekarstwem na twoje problemy , duzo pracy ,Wolontariat na przyklad .Zaaangazowanie sie w jakas sprawe .Czas wszytsko uleczy.Nabierzesz dystansu a wtedy poszukaj sobie partnera. Nowa milosc,nowe zycie !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dsfdgfhf
wspolczuje ci ale nie jestes wdową, to nie byl twoj mąż i niwiadomo czy by nim zostal, wiec nie idealizuj go

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo mi przykro, ja przeżyłam podobną tragedię parę lat temu... Mój facet spadł z dachu jak moje dziecko miało parę miesięcy. Nie zmarł od razu , najpierw parę miesięcy w śpiączceto był straszny okres w moim życiu .. .Potem się wybudził ale nie był sprawny , nie chodził , nie mowił , nie jadł sam , nie załatwiał sie sam ... I zmarł . Wiem co czujesz .. Jeśli mogę jakoś pomóc -napisz. Trzymaj się ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość trelemoreleeeee
a ja nie stracilam swojego mezczyzny. ale potrafie to sobie wyobrazic. i czas nie leczy ran jesli sie kogos naprawde kochalo. ja wiem ze gdyby mojego zabraklo (Boze nie dopusc do tego) to nigdy z nikim bym sie nie zwiazala bo to ten jedyny.. wiem jak to musi bolec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesli chodzi o prace to byl taki okres w moim zyciu ze chcialam w nia uciec b duzo pracowalam chcialam nie myslec i zajac sie czyms innym niestety nie wyszlo mi to na dobre nie mialam czasu na swoja zalobe na rozmowy z przyjaciolmi a pracy nie bylo czasu o tym porozmawiac zreszta nie chcialam mowic o tym obcym ludziom, bylo mi ciezko pracuje w mlodym zespole wszyscy sa na ogol usmiechnieci radosni a ja tylko nie umialam sie smiac... A co do mlodej wdowy to fakt nie mialam slubu z moim ukochanym, ale to nie oznacza ze by go nie bylo, bez obrazy ale nienawilam jak ktos tak mowil ze nie wiadomo czy bysmy razem byli znalam go on znal mnie bylismy dla siebie wszystkim ja wiem ze i takie zwiazki sie psuja ale bylam pewna mojego uczucia planowalismy slub niestety nie zdarzylismy go wziasc... Super kobietko bardzo dziekuje za Twoja wypowiedz jak mam sie do Ciebie odezwac przy Twoim nicku nie wyswietla sie zaden adres mailowy...moze Ty odezwij sie do mnie :) Bardzo bym chciala z kims porozmawiac bo od jakiegos czasu nie czuje sie zbyt dobrze znowu zamykam sie na ludzi nie potrafie z nimi rozmawiac nie wiem czy to przez ta pogode czy przez to ze ja sie zmienilam i nie jestem juz ta sama osoba a bardzo bym chciala wrocic do wlasnej ja. Dziekuje za wypowiedzi :) Pozdrawiam serdecznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jestem wdową od 4 lat teraz będzie 12 czerwca mam 28lat. mój mąż był rok starszy odemnie zmarł kiedy byłam w 8miesiącu ciąży nie szczęśliwy wypadek... ból i rana została do dzisiaj , żal do wszystkich nawet do niego że mnie w taki sposób zostawił ze wszystkim samą żyje tylko dla córki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co to za powielane bzdury
że czas leczy rany? czas wcale nie leczy ran, bo pzreciez cudownie by było gdyby wystarczyło tylko trochę poczekać :-O Ja straciłam narzeczonego 8 lat temu i cięzko powiedziec, że ból jest mniejszy, jest po prostu inny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie da się o kimś zapomnieć kogo się kochało... zawsze będzie w sercu chodź by nie wiem co by się wydarzyło tylko szkoda ze tak cholernie to boli... jak sobie poradzić z myślami...??i dalszym życiem??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam.Ja też jestem wdową od 6 miesięcy.Mąż zginął jak byłam w 9 miesiącu ciąży...Moniczka83 jak Ty dałaś radę z tym wszystkim bo ja mam wrażenie,że zaraz się zapadnę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kobietki kochane ja tez jestem wdową ..niedługo minie 3 lata :( cierpię nadal ,nadal mam żal do Boga,do ludzi a nawet do męża że poszedł sobie a ja zostałam sama z dzieckiem .Dobrze przynajmniej że jest takie miejsce jak to że możemy się sobie wyżalic i ktos może nas zrozumiec bo przeszedł podobna tragedie.Wiem że ważne jest pozytywne myslenie tylko że ja czasem nie umiem :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Wiolcia81.Wiem co czujesz.Mam dokładnie to samo.Czasem to nawet nie wiem na kogo się złościć.Na los/Boga/ludzi/męża.Masz dzieci?W jakim wieku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eweline48 mimo tych 4lat jutro właśnie będzie rocznica kolejna nie potrafię żyć normalnie... chodzę zła, szybko mnie zdenerwować można , wszystko i wszyscy mnie drażnią a najbardziej ludzie którzy nic nie wiedza " będzie dobrze, jesteś młoda itp" głupie gadanie. uczucie złości mam tak samo jak wiolcia81 do wszystkich... gubię się w swoich myślach... dźwigam wszystko tylko dlatego że mam córkę ona dodaje mi siły...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Moniczka83 nawet nie wiesz jak bardzo dobrze Cię rozumiem. Ludzie nie wiedzą i nie rozumieją nic.Uważają,że mamy żyć dalej i cieszyć się tym co mamy jakby nic się nie stało.We mnie też jest mnóstwo żalu i złych emocji.Wokól mnie jest dużo rodzin,ktorym właśnie urodziły się dzieci.Dlaczego mojego synka tata nawet nie zobaczył?NIGDY się z tym nie pogodzę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak to fakt nigdy się z tym nie pogodzimy... nie jest to nawet możliwe... nie raz sobie myślę że lepiej by było gdyby mnie zostawił dla innej... wtedy by była przynajmniej nienawiść ale ojca dziecko by zawsze miało. Nie raz ktoś mów pomyśl sobie życzenie ja mam w głowie tylko jedno nie potrafię wymyśle na pierwszą myśl coś innego-realnego...myślę tylko aby wrócił mój MĄŻ... ja chyba nadal czekam na niego aż zjawi się w drzwiach... jutro wybieram się na cmentarz nie lubię tam jeździć dlatego że widzę tylko grobowiec i nie dopuszczam do myśli że on tam jest. Staram się jakoś normalnie żyć ludziom na około nie pokazuje co siedzi we mnie staram się zachowywać normalnie ale przychodzi noc bądź spędzenie czasu ze samą sobą w czterech ścianach wtedy jest wielki lament, plącz innego dnia żałuje że tak pomyślałam. takie zmienne nastroje- myślę że to normalne. eweline48 nie da się też wiele tutaj opisać z kat jesteś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ak to fakt nigdy się z tym nie pogodzimy... nie jest to nawet możliwe... nie raz sobie myślę że lepiej by było gdyby mnie zostawił dla innej... wtedy by była przynajmniej nienawiść ale ojca dziecko by zawsze miało. Nie raz ktoś mów pomyśl sobie życzenie ja mam w głowie tylko jedno nie potrafię wymyśle na pierwszą myśl coś innego-realnego...myślę tylko aby wrócił mój MĄŻ... ja chyba nadal czekam na niego aż zjawi się w drzwiach... jutro wybieram się na cmentarz nie lubię tam jeździć dlatego że widzę tylko grobowiec i nie dopuszczam do myśli że on tam jest. Staram się jakoś normalnie żyć ludziom na około nie pokazuje co siedzi we mnie staram się zachowywać normalnie ale przychodzi noc bądź spędzenie czasu ze samą sobą w czterech ścianach wtedy jest wielki lament, plącz -ktoś kiedyś powiedział że nie powinno się płakać długo po zmarłym bo jemu tam ciężko- wtedy sobie myślę Mnie jest też ciężko zostawiłeś mnie samej sobie i co chcesz żyć szczęśliwie niech dźwiga to co ja dźwigam- innego dnia żałuje że tak pomyślałam. takie zmienne nastroje- myślę że to normalne. eweline48 nie da się też wiele tutaj opisać z kat jesteś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moniczkap83 normalnie jakbym czytała siebie.Dokładnie te same odczucia,myśli,dosłownie wszystko.Ja też nie lubię chodzić na cmentarz bo nie wierzę,że on tam jest.Mam takie samo zdanie,też bym wolała żeby mnie zostawił bo dziecko miałoby ojca i widziało go i znało.A jeszcze tak mało osób jest w takiej sytuaci,że czuję się jak z innej planety.Ja jestem ze śląska,a Ty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bez względu na wszystko etapy po stracie musimy przejśc wszystkie, jaki jest czas każdego zalezy od nas samych, od naszej psychiki i od tego jaką mamy pomoc od otoczenia, nie bójmy się uczuć, wspomnień i żalu znajdzmy grupę wsparcia czującą to samo co my czasem obce osoby które przeżyły to samo co my dają nam więcej woli do życia i wsparcia niż najbliższa rodzina, dążmy do akceptacji tej śmierci wówczas nasze życie będzie łatwiejsze, wymaga to sporo czasu kilkanaście czasem dłuuugich lat im bardziej kochaliśmy tym jest trudniej ożywiajmy wspomnienia patrzmy realnie że musimy być szczęśliwi mimo wszystko bo osoba która zmarła chciała by tego Strata bliskiej osoby: Reakcję na utratę bliskiej osoby można podzielić na kilka stadiów z których każde pozwala rozprawić się z innym rodzajem cierpienia, innymi emocjami i myślami. W procesie żałoby ważne jest przejście wszystkich jej stadiów tylko w ten sposób człowiek może pogodzić się ze stratą, wrócić do równowagi psychicznej I zacząć żyć od nowa. Pierwszą reakcją na utratę kogoś bliskiego jest wstrząs i związane z nim nieodłącznie zaprzeczenie. Czasem wstrząs przyjmuje formę bólu fizycznego, odrętwienia, apatii lub wycofania się z życia. Dana osoba może wydawać się oszołomiona, może się wydawać, że straciła umiejętność logicznego myślenia. W zależności od indywidualnych predyspozycji, cech charakteru, pierwszemu wstrząsowi towarzyszy zaprzeczenie, niewiara lub nawet ucieczka od procesu żałoby. U niektórych osób ten moment trwa zaledwie kilka minut, u innych kilka dni lub tygodni, najwyżej miesięcy, są jednak takie osoby, które ten etap przechodzą latami. W fazie zaprzeczenia ludzie mogą zachowywać się tak jakby zmarły członek rodziny żył ale gdzieś indziej, jakby odszedł ale tylko na jakiś czas. Osoba, która właśnie weszła w stan żałoby może np. snuć plany związane ze zmarłym. Ludzie, którzy przeżyli wstrząs i przeżywają żałobę ponieważ dowiedzieli się , że są śmiertelnie chorzy, na tym etapie godzenia się z rzeczywistością mogą zachowywać się i mówić o sobie jakby mieli żyć wiecznie. Kolejny etap rozstawania się z utraconą osobą to etap tęsknoty i poszukiwania. Z powodu tęsknoty członkowie rodziny, zwłaszcza ci młodsi mogą próbować ją odnaleźć. Poszukują jej, zdarza się, że uciekają z domu aby ją odnaleźć. Częstym doświadczeniem na tym etapie żałoby jest mylenie obcych osób na ulicy ze zmarłym, rozpoznawanie go w obcych na ulicy, w telewizji. Następny etap rozprawiania się z procesem żałoby to etap smutku. Po przejściu fazy negacji, członkowie rodziny uświadamiają sobie realność śmierci i jej nieodwracalność. Na tym etapie mogą doświadczać głębokiego smutku, rozpaczy, poczucia beznadziei i depresji. Uczuciu smutku i przygnębienia towarzyszyć może apatia, problemy ze snem, duża płaczliwość, problemy z apetytem, problemy z koncentracją uwagi i unikanie kontaktów społecznych. U małych dzieci może nastąpić regres rozwojowy, cofnięcie do poprzedniej lub jeszcze wcześniejszej fazy rozwojowej. Mogą na nowo zacząć moczyć się w nocy czy ssać kciuk, w nadziei, że cofną czas, a zmarła osoba przyjdzie się nimi zaopiekować. Fazie smutku zazwyczaj towarzyszy faza gniewu związanego z poczuciem opuszczenia. Gniew, którego adresatem w rzeczywistości jest osoba zmarła, bywa przenoszony na członków rodziny, współpracowników, zdarza się, że jest kierowany ku samemu sobie. Często dochodzi do jego wybuchów. Po wybuchach gniewu następuje faza lęku związana z tymi poprzednimi napadami złości. Często charakteryzuje ją poczucie winy i wyrzuty sumienia związane z odczuwaną wcześniej złością. Jest to szczególnie trudna faza dla osób, w których rodzinach nie akceptuje się złości jako takiej. Przedostatnia faza procesu żałoby, to faza poczucia winy i negocjacji. Charakteryzuje się ona samooskarżaniem o spowodowanie, lub częściej niezapobieżenie śmierci bliskiej osoby. W tej fazie zdarzają się myśli samobójcze i samookaleczenia, ponieważ podświadomie osoby żyjące mogą sądzić, że gdyby one zginęły zmarły magicznie wróciłby do życia. Ostatnia faza to faza akceptacji. Członkowie rodziny rekonstruują swój obraz świata na nowo, już bez osoby zmarłej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moniczkap83 to jesteśmy sąsiadkami:) A jak Twoja pociecha radzi sobie ze świadomością,że nie ma taty?Ja jak patrzę na mojego synka to mnie ściska w środku,że rośnie,rozwija się,a mąż tego nie widzi. To tak bardzo boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja mała skończy w lipcu 4lata... myślę ze na swój wiek dużo rozumie ale nawet się buntuje na pytanie gdzie jest twój tata odpowiada " co cię to interesuje w dupie mój tata" ja jej nigdy nie nastawiałam źle bo mój mąż dla mnie był całym światem ale był całym moim życiem. ona od początku chodzi do żłobka teraz do przedszkola i myślę że widzi do okola pełne rodziny a u niej jestem tylko ja... ona nie chce jeździć na cmentarz itp... aczkolwiek było też takie zdarzenie podczas tego zamieszania porwanego dziecka ze sosnowca Madzi gdzie okazało się że matka jest podejrzana o zabójstwo na pewno o tym eweline48 słyszałaś? bo to głośna sprawa była. wtedy oglądałam i śledziłam wszystko w tv bo to o demie było jak rzut beretem moje dziecko powiedziało tak " mama ten dzidziuś poszedł do mojego taty teraz już tata nie będzie sam w niebie"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie raz zastanawiam się jak by mój mąż postąpił w różnych sprawach wychowawczych przy naszej córce... jakim był by ojcem? jak by wyglądało nasze życie? pytań jest mnóstwo odpowiedzi brakuje mogę tylko sama sobie na nie odpowiedzieć ale czy te odpowiedzi były by takie same jak by żył??? tego nikt się już nie dowie! starałam sobie zawsze tłumaczyć - nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny- może dlatego odszedł z tego świata- jeszcze coś mnie gdzieś czeka i inaczej ktoś zaplanował moje życie... staram sobie to tłumaczyć chodź za parę minut sama nie rozumie tego o czym myślałam. przecież on powinien żyć , był młody całe życie przed sobą i miał córkę do wychowania :( nie mama pojęcia co będzie dalej ? jak się wszystko potoczy. mam wrażenie ze na początku miałam więcej siły niż teraz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×