Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Ventro

"Młoda wdowa"

Polecane posty

moniczkap83 bardzo boję się tego etapu pytań u swojego synka.Wiesz wcale się Twojej córeczce nie dziwię,że tak reaguje.My dorośli nie rozumiemy tej sytuacji,a co dopiero dzieci.Ja też często zadaję sobie pytania jakby to było gdyby był z nami i też nikt mi na nie nie odpowiada.Czasem myślę sobie,że może wcale nie byłoby tak fajnie jak mi się wydaje..Może los oszczędził mi czegoś.Ale takie myśli pomagają na chwilę.Dawniej też wierzyłam,ze to co się wydarzyło ma jakiś cel.Tylko jaki cel może mieć coś takiego?A i okazuje się,że jesteśmy bliskimi sąsiadkami:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mialianna dopuściłas się plagiatu, jak ci nie wstyd. Ludzie piszą o swoim cierpieniu, o naprawdę ciężkich sprawach a ty ctrl+c? Wstyd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do eweline48 tak mam dziecko ..synka w poniedziałek skonczył 6 lat.Pamięta tatę i pyta o niego ,ale niestety coraz żadziej ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zdolowana pindzia
Jesteście wspaniałymi kobietami.....a los was tak potraktowal. Mijają dni,miesiace lata a Wy musicie dalej tkwic w swojej tesknocie. Jesteście silne i wspaniałe . Czas leczy rany!!!!!!!!!! Ale pozostawia blizny,o których się pamięta. Jak pracowałam w sklepie przychodziła tam taka babeczka,młoda. Włosy miała krutkie,widać było,że albo choroba ,albo tak jak by ze złosci wyrwane. Koleżanka głupio sie zaśmiała-wtedy kierowniczka nie wytrzymała i powiedziała. Jak byś straciła w wypadku męża i dwoje dzieci to nie rwala byś sobie włosów z głowy??? dziewczyny patrzxcie w przyszłosć pozytywnie życzę wam wszystkiego dobrego i dużo siły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eweline48 to moze kiedyś uda nam się spotkać... :-) Ją lepiej czuje się z ludźmi nieszczęsliwymi. Tak jest latwiej zrozumieć cierpienie drugiej osoby. Mam znajome na które zawsze mogę liczyć ale... Nie chce ich zanudzać swoim losem, cierpieniem bo w końcu będą mieli mnie dość. Dlatego staram się przy znajomych żyć normalnie i jak najmniej wspominać. Ją myślę że nasze dzieci będą silne, dadzą sobie radę lepiej niż my... U mnie był nie szczęśliwy wypadek jeśli można tak to nazwać bo moim zdanie zabójstwo. Mam wszystkie zebrane dokumenty aby kiedyś moc mojej córce wszystko wytłumaczyć, pokazać itp. Ale na to jeszcze muszę poczekać trochę... Wtedy wiem że to będą straszne chwilę dla niej jak i dla mnie... Otworzenie wszystkiego na nowo. Wiem że blizny otworzą się szeroko bo kochać kogoś to kochać do końca swoich dni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zdolowana pindzia dziękuję za słowa. Oby tak było i bysmy były silne... I abyśmy my w to uwierzyły tak jak ty w nas wierzysz. I musimy dziewczyny mieć dużo sił mamy o co walczyć i każda z nas ma kogoś dla kogo musi być silną. Wiem że to trudne... Łatwo się pisze gorzej w życiu realnym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moniczkap83 tez mam nadzieję,że kiedyś uda nam się spotkać. W grupie zawsze raźniej i łatwiej.Też mam przyjaciół, ale tak naprawdę z tym cierpieniem jestem sama bo nie zrozumie tego ten kto nie przeżył. Mimo,że wyglądam i zachowuje się normalnie to tylko ja wiem co tam w środku siedzi i jak boli. wiolcia81 to duży już ten Twój synek. No i też już sporo czasu minęło odkąd zostałaś sama. Dziewczyny ja nie wiem jak dam radę z tym wszystkim.Po prostu nie mam siły do tego wszystkiego.Nie wiem jak sama wychowam dziecko i jak będę żyć w tym okrutnym świecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eweline48 jeśli chcesz odezwij się na m-m163@wp.pl Tak to prawda jeśli ktoś nie przeżyje czegoś na własnej skórze nie jest w stanie wyobrazić sobie jaki ból jest w naszych sercach... A nawet najlepszy przyjaciel i jego najlepsze słowa nie są w stanie ukoic naszego zranionego serca i naprawić naszej psychiki... Ze wszystkim musimy same sobie radzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moniczkap83 odezwę się na pewno.A powiedz jak Ty sobie dałaś radę z samotnym porodem i połogiem i w ogóle całą resztą.Dla mnie to jest najtrudniejsze z tego wszystkiego.Tak bardzo byliśmy szczęśliwi i tak bardzo czekaliśmy na nasze dzieciątko.A teraz w najpiękniejszym dla mnie czasie jestem sama i jest tak bardzo ciężko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eweline48 hm... wiedziałam ze muszę urodzić i tyle a rade jakoś muszę dawać sobie ze wszystkim my kobiety po takich przejściach musimy liczyć same na siebie bynajmniej w moim przypadku (nie mam brat, nie mam tutaj rodziny swojej tylko moi rodzice-ale oni wiecznie żyć nie będą) tego samego uczę swojej córki samodzielności, sprytu i przetrwania że mamy tylko siebie i nikt nie będzie się nad nami litować bo każdy ma swoje życie, problemy itp...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a tak na prawdę nie wiadomo jaki mamy scenariusz zapisany... co będzie dalej na pewno nie da się zapomnieć o przeszłości i zawsze będziemy odczuwały ból z czasem tylko my będziemy ten ból czuć nikt o niem nie będzie wiedział itp... musimy się wziąć w garść chodź to trudne ale nie jesteśmy w stanie cofnąć czasu, trzeba zacząć żyć na nowo i do przodu. dzisiaj mam taki silny dzień :) nie wiem dlaczego z kat się to wzięło ale wiem że chce pokonać swoją psychikę i pokazać jestem silna, dałam rade wygrałam sama ze sobą :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samodzielny tata 4 rozrabiaków
Hejka! Wczoraj dzwonię do znajomej, która jest w trakcie rozwodu. Mówi mi, że złapałem ją w łazience jak popłakiwała. Bo dzień urodzin, bo samotna, bo "kto zechce samotną kobiete prawie pod czterdziestkę z trójką małych dzieci". A więc ja do niej: "A kto zechce mnie, faceta prawie pod czterdziestkę z czwórką małych dzieci? Pomyśl, zawsze jest ktoś, kto gorzej od Ciebie ..." I z tym pozytywnym akcentem serdecznie pozdrawiam wszystkich :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna40
Witam. dziewczynki poczytałam wasz topik, widze że też macie małe dzieci, moj synek jak mąż zmarł mial 4 miesiące, mam jeszcze 2 nastoletnie corki, ktore tate beda pewnie pamietac do końca życia bo byl wspaniałym ojcem. Ostatnio jak porządkowałam troche w domu to znalazłam dyplom ktory mąż otrzymał i u jednej corki i u drugiej w przedszkolu jako wspanialy tata - mama bo uczestniczył w wielu przedstawieniach przedszkolnych, mikołajem byl co roku w przedszkolu, zaprowadzanie i przyprowadzanie corek to też byla jego rola i taka smutna refleksja mnie nasuwa bo synek(3latka niedlugo) tez chodzi do tego przedszkola co córki i tak mi zle że nie może on doświadczyć tej fajności posiadania taty - chyba te refleksje przed zbliżajacym sie Dniem Ojca - smutny to będzie dla synka na pewno dzień bo duzo już rozumie, wie że Tata na cmentarzu bo czesto go zabieramy a i pewnie w przedszkolu odbedzie sie jakas uroczystośc -tak mi go szkoda mojego maluszka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
smutna40 ... ja mam takie same odczucia jak Ty.Mojego synka nigdy nie zaprowadził tata do przedszkola bo poprostu nie zdąrzyły,miał wypadek w połowie sierpnia :( moj synek nie wie jak to jest jak tata zaprowadza go do przedszkola..jak ściga się z nim w drzwiach kto pierwszy do szatni ..nie zna tej radosci jak widzi się tatę w drzwiach który przychodzi żeby go zabrac do domku.Nie lubie uroczystosci na dzien mamy i taty..dla mnie to koszmar a idę tam tylko dla dziecka. Z ogromnym trudem powstrzymuje się żeby tylko nie płakac,a w środku i tak serce mi pęka z bólu.Chociaż wiem że małemu tez jest ciężko...kiedys pani chciała dac mu wierszyk na dzien mamy i taty żeby wystąpił razem z innymi dziecmi ( wiersz miał byc oczywiscie tylko o mamie) ,ale mały powiedział że on nie będzie występował bo on nie ma tatusia i nie będzie brał udziału.Pani zrezygnowała i nie namawiała go na występ,a ja tez nie chciałam zmuszac go do niczego. Na "DZIEŃ TATY" pojedziemy do tatusia na cmentarz,mały jak co roku namaluje cos i zawiezie mu w prezencie.Chociaż tyle możemy mu dac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna40
wiolcia -żadne to pocieszenie ale myślałam że mój synek to jedyny taki maluch co mu tata zmarł i nie dane mu będzie poznać co to milość ojcowska - życie uważam jest niesprawiedliwe ale trza zyć dalej i musimy byc dla naszych dzieci i mamusiami i tatusiami - to drugie będzie bardzo trudne, bo nie nauczę mojego synka ani majsterkować co moj mąż uwielbiał, ani grać na gitarze ani śpiewać, ehh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie też boli najbardziej to,że mąż nigdy nie zobaczył synka:( Nigdy go nie przytulił, nie wziął na ręce. To tak bardzo boli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mwdowa81
Jestem nowa czytałam Wasze forum kilka razy teraz odważyłam się napisać. Jestem wdową od 2,5 miesiąca. Nie jest łatwo bo to dopiero początek. Niektórzy ludzie wcale nie pomagają, bardzo przykre bo to ponoć najbliższa rodzina. Tylko wysłuchuję bo nie jestem ubrana na czarno, bo się uśmiechnęłam, bo wychodzę do ludzi. Bo jestem "zarobiona' bo dostałam odszkodowanie po smierci mojego męża bo moja córcia ma rentę. Cholera przecież to My się ubezpieczaliśmy za nasze pieniądze. Tylko to ja nie mam męża a moja córka taty. I nie będzie go mieć jak pójdzie do przedszkola, do szkoły do I Komuni Świętej ale ludzie tego nie widzą-widzą tylko zera jakie dostałam z odszkodowania. Każdy mówi, że mam dla kogo żyć owszem mam dla córki, ale przecież jesteśmy kobietami młodymi kobietami. Ludzie nie mogą zrozumieć, że nam kobietą i naszym dzieciom jest potrzebny mężczyzna w domu, każdy od nas oczekuje wdowieństwa do końca życia. Ja nie wiem jakie kłody mi życie podrzuci pod nogi, ale postawcie się na naszym miejscu. Szczerze moim zdaniem rozwódki mają łatwiej bo im można sie śmiać, bo im można załozyć bluzkę z żółtym kwiatkiem bo im można iść na basen w kostiumie. Nikt nie widzi trudy losu codziennego, że nie ma siły na codzień. Trzeba zrobić zakupy, opłacić rachunki, zaprowadzić dziecko do przedszkola wszystko samemu nie wspomnę już jak coś w domu trzeba zrobić. Ale nie ty musisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna40
mwdowa81 - ja okres załoby może niekoniecznie całe 12mcy przechodzilam na ciemno ale nie tylko czarne byly rzeczy bo i szare i brązowe nawet fiolet- ale nie byly to żadne jakies żakiety żorżetowe - zachowalam swoj styl czyli i rurki i legginsy i obcisniete bluzeczmi i tuniki - na pewno byly zdania że nie powinnam sie tak ubierac ale zaloba jest w sercu i nie widzialam potrzeby zmieniac swego stylu ubierania. I myśle że nie ma potrzby bac sie uśmiechnąc czy nawet śmiac szczególnie gdy mamy male dzieci to one nie muszą widziec naszych ciągle smutnych twarzy - wiec jezeli masz tylko z czego usmiechaj sie do dziecka do ludzi - wiem że beda zdania podzielone że jak tak mozna ale powtorze zdanie z innego topiku że my żyjemy - nie pozwolmy sie zakopac za życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie - ja jestem wdową od trzech lat. Też nie chodziłam w żakietach żałobnych-myślę, że musimy się przynajmniej sobie i swoim dzieciom podobać. Jakąś minimalną satysfakcję musimy mieć z życia. Ja też słyszałam , ze za mało smutna jestem. Imacie rację - żałoba nie jest dla ludzi - jest dla nas. I czas nie leczy ran:racja - czas uczy nas inaczej żyć. Organizować sobie życie po nowemu. Teraz jestem na etapie między między - jeszcze trochę czasu potrzebuję. A bardzo ważne jest mieć przyjaciela - takiego do pogadania; do którego można zadzwonić i się pożalić albo pośmiać. Ale boli, bardzo boli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marysia28
Mwdowa81.celne spostrzezenie.Ludzie zycza ci po smierci meza ze masz sobie radzic i ukladac zycie i ze zalobe sie nosi w sercu a jak wlasnie to robisz czyli radzisz sobie i usmiechasz sie i zyjesz dalej to mysla ze meza nie kochalas i najchetniej to by ci noz w plecy wbili.znam to z wlasnego doswiadczenia.wiec nie przejmuj sie ludzmi bo oni szukaja tylko plotek i sensacji.zyj tak zeby tobie i dziecku bylo dobrze.nikt za ciebie zycia nie przezyje.a tak naprawde to kazdy ma swoje zycie i jest na chcwile a ty zostajesz sama.powodzenia i trzymaj tak dalej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak to prawda przyzwyczajamy się żyć z tym smutkiem i bólem... ja mimo tych 4 lat nadal czuje wielki ból i tak jak by wszystko się wczoraj wydarzyło. jeśli zaś chodzi o kolor czarny... żałobę ma się w sercu nie na ciuchach i na pokaz. ja bardzo szybko ubierałam się normalnie i nie patrzyłam na ludzi... pieniędzy też wszyscy zazdrościli ale nie są w stanie zrozumieć ze tu nie chodzi o kasę i oddała bym każdy grosz za życie mojego męża aby był z nami... najwięcej właśnie zazdroszczą i gadają ludzie ci którzy w życiu nic nie doświadczyli, wszystko mieli łatwo i nie znają bólu śmierci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć!!!ja straciłam męża 2,5 roku temu.Popełnił samobójstwo i zostawił mnie samą z dwójką synów.Dzieci miały wtedy roczek i 5 lat.Bolało to strasznie bo zawsze wybaczałam jemu wszystko awantury po pijanemu ograniczenia kontaktu z własna rodziną i nagle taki los mi zgotował.Oglnie był dobrym człowiekiem.Ale czasami wolałabym,żeby mnie zostawił a dzieci miały by ojca.Też dość długo opłakiwałam nawet teraz wspominam i płaczę bo jestem sama ze wszystkim.Był dla mnie całym światem,kochałam go.Rana,którą nosimy nie da się jej wyleczyć można ją tylko zaleczyć!trzymajcie się dziewczyny ciepło pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie raz właśnie chciała bym stracić pamięć i nic nie pamiętać przez ten ból który się nosi w sercu i który tak ściska gardło przy każdym wspomnieniu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×