Gość fs fgjn fhh Napisano Grudzień 6, 2011 Witam. Ja siedzę w pracy. Właśnie dowiedziałam się, że koleżanka wychodzi za mąż. Pamiętam jak jeszcze 9 miesięcy temu narzekała, że nikogo nie ma, pytała, czy mamy jakichś braci, kuzynów, słowem znamy kogoś, kto by ją uchronił przed wizją 26-letniego staropanieństwa. Tydzień wcześniej z kimś się rozstała. Na jakiejś firmowej imprezce poznała faceta. Żonatego. Od pół roku mieszkają razem. A teraz, jak widzę, zaręczyli się, ślub biorą. Wiem, że ona naciskała. Jak tak obserwuję znane mi przypadki, zaczynam mieć wrażenie, że gwarancją zamążpójścia jest dziecko w wieku lat 15 i bogate życie towarzyskie, bliskie relacje z zajętymi mężczyznami oraz wywieranie presji ślubnej & szanataże. Ja nie stosowałam nigdy nacisku i starałam się nie być zdesperowana. No to mam za swoje... Tak, to zazdrość w czystej postaci. Ale nie umiem flirtować z żonatymi i wrzaskiem domagać się zaręczyn. Będę zawsze sama ;-( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach