Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Jestem Mama0000

Obsesja, proszę powiedzcie czy to normalne

Polecane posty

Gość Jestem Mama0000

Miesiąc temu urodziłam pierwsze dziecko. Od tamtej pory zrobiłam się bardzo przewrażliwiona, z byle głupotą najchętniej bym dzwoniła do lekarza, odkąd tylko przyszła na świat boję się, że ją stracę, że jej nie będę mieć, stąd moje lęki o każdą błahostkę. Naprawdę boję się, że Bóg mi ją zabierze. Nie wiem dlaczego mam tak. Tak bardzo ją kocham, że potrafię patrzeć na nią i płakać i tak jest praktycznie chociaż raz w ciągu dnia. Po prostu tule ją i płaczę, płaczę ze szczęścia, że ją mam. Powiedzcie mi czy to jest normalne? Czy Wy też byłyście takie wrażliwe na punkcie swoich dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poiuyhna
nie, nie jesteś aż tak żałosna :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tylkojaitty
też nie masz się czym podniecać tylko rozwrzeszczanym bachorem bleee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja troche tez tak mam, urdzilam córke która bardzo chcialam miec, do tego jest taka piekna i madra ze czasami sobie mysle ze to niemozliwe. Czasem mysle sobie co bym zrobila jakby jej sie cos stalo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gram dodatnia 9
"jest taka piekna i madra ze czasami sobie mysle ze to niemozliwe" ahahahahahahahahahahahahahahahaha niektóym matkom to ma mózg już całkowicie padło :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak hormony ci walą na dekiel
po porodzie, jak oxytocyna spadnie to się tak właśnie ma.... módl się tylko, żeby co przeszło, bo niektórym zostaje na dłużej niż tylko w połogu i biedne są wtedy ich dzieci.... nie ma chyba nic gorszego niż taka nawiedzona mamuśka na stałe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama_6539
Jak najbardziej:) Przecież to jest Twoje największe szczęście to dlaczego masz choćby nie płakać z powodu posiadania tego szczęścia?:) A to, że się boisz tak o córeczkę, to jest również najnormalniejsza rzecz:) Przecież jesteś mamą po raz pierwszy. Poczekaj jeszcze troszkę jak obdaruje Cię swoim pierwszym uśmiechem albo jak powie "mama", wtedy też możesz płakać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jestem Mama0000
Ania, mi właśnie ciągle towarzyszy strach, że jej nie będzie, że coś jej się stanie, że po prostu ktoś mi ją zabierze. Ja pochodzę, można rzec nawet, że z patologicznej rodziny, gdzie nigdy nie miałam okazywanych uczuć, więc zastanawiam się, czy ten mój płacz, moje zachowanie nie ma jakiegoś podłoża psychicznego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyno niby fajna
i zesikać się ze szczęścia też można tak jesteś trochę przewrażliwiona to hormony i módl się żeby ci to nie zostało bo wychowasz ułomka i z twoich zachwytów będą nici

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gryczka
Ja tak nie miałam i nie mam. Początki były w ogóle bardzo ciężkie, nie miałam do syna cierpliwości. Teraz też czasem na niego krzyknę, jestem bardzo nerwową osobą, ale uczę się być cierpliwa przy nim. Natomiast co do zamartwiania się każdą błahostką - nie robię tego, choć kocham syna bardzo. Ale uważam, że taka nadmierna, "dusząca" miłość to prosta droga do nadopiekuńczości i bycia toksyczną matką. Może powinnaś z kimś o tym pogadać? Z psychologiem? Bo ciągła obawa, że utraci się dziecko moim zdaniem jest nieco destrukcyjna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhjgbhj
U mnie było inaczej trochę.Tak na codzień to ok.,ale gdy przychodzili goście ,czy spotykałam na spacerze znajomych i wyrażali zainteresowanie dzieckiem jeżyłam się,serce mi waliło,łapy drżały,prawie warczałam:D.Bardzo ciężko było mi gdy ktoś,nawet z rodziny brał dziecko na ręce(Teściowa,szwagierka).Nie spuszczałam z oka i zabierałam po chwili.Miałam tak ok.roku(aż...może dłużej).WIDZIAŁAM (!)że dziecko jest nieszczęśliwe beze mnie .Śmiejcie się,co mi tam:)Przyznam ,że do dziś (ma 8 lat)wciąż je mam "z tyłu głowy",wciąż staram się "prostować mu ścieżki"na ile mogę,lubię mieć poczucie że zapewniam mu spokój ,beztroskę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wariattkaja
Róbcie tak dalej, to zmaiast meżczyzn wychowacie ofiary klasowe i ciapy.Moja znajoma ma syna 9 lat chłopak, mieszka w bloku na osiedlu strzeżonym 500 metrów od szkoły, idąc do szkoły idzie tylko chodnikiem, szkoła jest opo tej samej stronie ulicy co jego blok, więc chłopiec nie musi przechodzić przez ulicę,a pomimo to przewrażliwona matka prowadza go do szkoły za ręke, żal....wychowa go na ciote, a jak został raz u babci na kilka godzin -chłopak 9 lat, a matka dzwoniła do niego i mówiła mu przez telefon żeby nie zapomniał sie wysikać, szkoda dzieciaka, nie poradzi sobie w życiu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×