Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

*Aguś*

Koniec po 10 latach

Polecane posty

Właśnie się dowiedziałam, że 5 dni temu podczas rozmowy pełnej łez nas obojga, skończył się mój związek... Chciałam z nim założyć rodzinę, a on nie chciał, mówił że nie był gotowy, pół roku próbowaliśmy to uklepać. Najgorsze jest to że naprawdę uważam go za miłość mojego życia :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie zmusisz go do założenia rodziny z Tobą. Szkoda tego czasu, 10 lat, ale skoro on nie chciał to nic więcej nie zrobisz i już. Trzymaj się

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ojoj współczuję ci bardzo...No ale skoro on nie chciał, to szkoda twojego czasu żeby czekać czy się kiedyś zdecyduje. Ty chcesz mieć rodzinę, więc dobrze się stało i czas ci to pokaże. Mój brat też rozstał się z narzeczoną po 11 latach, bo nie chciał ślubu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak to przetrwać? Mieliśmy wspólnych znajomych, wspólne sprawy. Nie mam już nic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chyba każdy człowiek który ma uczucia i jest dorosły przechodził już przez ból rozstania. A mimo to nikomu nie udało się jeszcze wymyślić magicznej receptury przeciwbólowej. Nie rozkminiaj sobie tego 100 razy/minutę w głowie (wieeem, łatwo mówić). Już sam fakt, że dopiero 5 dni po Wielkiej Kłótni uświadomiłaś sobie, że to naprawdę koniec świadczy, że cały czas analizowałaś i się łudziłaś i nie dopuszczałaś tej myśli. To koniec. Pierwszy etap polega na przyjęciu tego do wiadomości. On nie chce i nic z tym nie jesteś w stanie zrobić. Po prostu. By zacząć działać dalej ze swoim życiem musisz ze spokojem sama sobie to powiedzieć i się z tym oswoić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jennifer8787**^
hihihi :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie nie, to nie tak że sobie to dziś uświadomiłam, po prostu dziś do niego zadzwoniłam, bo się nie odzywał i okazało się ze jednak on już tak pomyślał chociaż takie słowa w niedzielę nie padły, przeciwnie, myślałam ze po tym jak we łzach mi coś wyznał a ja jemu to się oczyści, ale widać nie... Już nawet płakać mi się nie chce bo to nie był pierwszy raz, ale po raz pierwszy poszło o takie poważne rzeczy i obiecaliśmy sobie że nie będzie kolejnego razu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to dobrze, jak by to nie brzmiało :) A teraz skup sie tylko i wyłącznie na sobie. Jakiś wyjazd może, praca, kurs języka, wypady towarzyskie (pewnie masz znajomych "tylko ze swojej strony"), opcji jest full. Naprawdę dobrze się stało i z czasem sie będziesz cieszyła, że tak wyszlo. Inne priorytety, jakieś kłótnie we łzach, po co Ci to, odetchnij :) Będzie ok, życzę następnego związku z jeszcze większym uczuciem, a dodatkowo pełnym spokoju i z parterem o takich samych wartościach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hatka
to logiczne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zaczęłam z nim być jak miałam 18 lat, nie wiem czy potrafię sama szukać... Straciłam śmiałość. Moi znajomi to ludzie albo w moim wieku, z rodzinami, albo około czterdziestki, też z rodzinami. Pracuję w szkole, więc większość znajomych to kobiety, zresztą żmije straszne... Siostrę mam ponad 100 km ode mnie. Czuję się strasznie samotna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sroxa dla sosssa
agus a twoj facet ma na imie szczepan?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Trzymaj się Aguś, bo łatwo nie będzie. Może trzeba jeszcze poczekać, może on niebawem też zrozumie, że jesteś miłością jego życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja ci proponuje po prostu wyjechać. Moja niedoszła bratowa po rozstaniu wyjechała do uk i to jej pomogło, a też zaczęła być z moim bratem w wieku 17 lat. Nie musisz od razu jechać za granicę, ale może jakieś miasto w Polsce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiedziałam mu to co czuję, że bardzo chciałam zostać jego żoną, żeby jeszcze bardziej "rozwinąć skrzydła", to straszne, złożyłam swoje życie u jego stóp a on to odrzucił. Wiem, każdy zaraz napisze ze głupia byłam że tak mu wszystko oddałam, ale prawdziwa miłość potrafi poświęcić się bez granic. Powiedziałam mu nawet że jeśli tak woli to odejdę bo kocham go bardzo i nie chcę żeby był nieszczęśliwy, on też nie chciał unieszczęśliwiać mnie... Czuje się kompletnie pusta w środku. Gdybym miała chociaż dziecko dla którego mogłabym żyć. A tak, nic już mnie nie cieszy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie mogę teraz zostawić pracy, chociaż bardzo bym chciała. Ale z drugiej strony, czy ta ucieczka by pomogła? W końcu serca tu nie zostawię tylko wezmę ze sobą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skoro przez 10 lat nie zrozumiał i nie dojrzał do poważnego związku, który bądź co bądź po tylu latach powinien zmierzać do założenia rodziny to już raczej pewne, że nie zrozumie. Szkoda mieszać dziewczynie w głowie, żeby nadal na niego czekała bo a nuż się książę zdecyduje. A co jeśli nie? Wtedy straci być może szansę na założenie rodziny z człowiekiem, który będzie miał podobne wartości. Sama przechodziłam kilka dooobrych lat temu przez ciężkie rozstanie, więc wiem jakie to cholernie ciężkie, jak nie ma się na nic siły. Najważniejsze to zerwać definitywnie kontakt, kiedy mi się to udało dopiero wtedy poczułam się wolną kobietą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czarna_gorzka - mówisz o rozstaniu? i jak ci się życie potoczyło? Poznałaś kogoś? Jak? Kiedy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawdziwaiiiinnnnndiankazkafe
A ja zakończyłam doktorat po 10 latach. Niezłe, nie? Też tak czasem bywa. I nawet go nie skończyłam, a miał mi tyle w życiu pomóc. No cóz... jak ja go zaczęłam to wolę zapomnieć, ale nie skończyłam też. A powinnam. Co za różnica. ALE NIE :( I jeszcze powiesiłam 3 osoby w sumie w międzyczasie. Plus 2 dzieci nienarodzonych i 1 dziecko żywe. Ale to jest wina paszportu USA i KK - moja? Błędnych nauk o Polsce i o Śląsku. Także zakończyłam już doktorat bez sukcesu i tyle. I bez pracy. Bo przez to bez pracy. Przez studia też i tyle. I tyle mnie to wszystko obchodzi wiecie co mój blog o Indiach, a kasa moja i tyle. Jeszcze 10 lat bez pracy przez "cudowny" KK. Tylko za mało wiedziałam, żeby się na tym niemieckim passie wynieść. Miałam se doczytać się dowiem. ALE CO? To jest pytanie i tyle. ALE CO?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aguś serce weźmiesz ze sobą, ale łatwiej będzie ci w nowym otoczeniu zapomnieć. Poznaje się nowych ludzi, zaprząta głowę szukaniem pracy, poznawaniem miasta itp i czas jakoś leci do przodu. Ja ciebie rozumiem, że się poświęciłaś bo taka już jest miłość ale przecież nie mogłaś przewidzieć, że twój facet nie traktuje waszego związku zbyt poważnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawdziwaiiiinnnnndiankazkafe
Trochę rodowodów tez wina. No 4 osoby w sumie powiesiłam - tyle ile, ale takie, że szkoda ludzi. Ta jedna to paszport USA WYŁACZNIE. A reszta to wszystko takie sobie. No wiecie ja tej nauczycielce CZYNNEJ też nie jestem winna bo sama nie miałam tego paszportu i nie mam do dziś, no ale... może miałam żyć tak, żeby się z nią nie spotkać. A ten doktor to też - sam jakoś stracił włosy Indian - zapomniał i ...tyle mu zostało. Co jeszcze wiecie? No tyle. Jeszcze kilka osób okazało się TOTALNYMI SZUJAMI chociaż powiem wam... no ale raczej bym się z tych studiów wyniosła gdyby nie jedna... PIOSENKA. I tyle. Poszłabym gdzie indziej i PI RAZY DRZWI bym wyglądała. A tak? A to do transportu sie przyłączam i koniec. Po prostu z piosenki się nie wyniosłam. Bo w sumie każdy mi 3 miechy - no nie do końca tak to było. W SUMIE najbardziej z egzaminu. No ale niech będzie że z piosenki bo zajadę zaś wszystko i tyle :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najgorsze jest to że już zaczął traktować, ale zaczęły się moje problemy ze zdrowiem, miałam kryzys, przelałam to na niego i stało się. To było w lipcu. Nie chcę go w ten sposób bronić, bo to by się stało nie w taki a w inny sposób. Najgorsze jest to że nawet jego matka w sierpniu powiedziała do mnie przy nim "Uciekaj od niego", a ja dalej trwałam, bo kochałam i kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
prawdziwaiiiinnnnndiankazkafe rozumiem ze masz gorszą i bardziej przejmującą historię, załóż oddzielny wątek, tam będę cię mogła na spokojnie poignorować

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kazimierz, 68 latek
cześć Aguś , skąd jesteś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aguś, chciałabyś naprawdę do niego jeszcze wrócić? Czy może szkoda ci tych 10 lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cscscdsc
autorko zanim zrobisz cokolwiek to chyba musisz sobie najpierw uswiadomoic jedna wazna prawde: nie kochasz go miloscia zdrowa ale toksyczna. napisalas ze z prawdziwiej milosci ejstesmyw s tanie poswiecic wszytsko . BZDURA. z prawdziwej milosci jestesmy w stanie posiwecic wiele ale jednoczesnie zachowujac sowje ja. ty je zatracilas jak widac. a to oznacza ze przekroczylas bariery zdrowego uczucia...to ejst cos nad czym powinnas teraz pracowac zwlaszcza pzred rozpoczeciem kolejnego zwiazku kiedys...bo schemat sie powtorzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cscscdsc
szczescie drugiej osoby nie moze byc wazniejsze od twojego, to jakies durne romantyczne hasla ktore nie maja nic wspolnego z PRAWDZIWA i zdrowa miloscia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×