chciałbym umrzeć jako bohater.. nie kiedys.. ale w najbliższym czasie

juz nie ma nic sensu, nie widze siebie samego w przyszlosci. bylem z dziewczyną prawie 5 lat, w wigilie planowałem oświadczyny.. a tu nagle wszystko się zkruszyło i nie ma już nic, od miesiąca to trwa.. i moja nadzieja gaśnie.. nie bedzie tak jak kiedys.. a chcialbym bardzo.. nie mam ochoty żyć.. ale nie moge zrobic tego sam. za bardzo zranilbym swoich bliskich.. chcialbym oddać za kogoś życie, kogoś uratować.. wtedy wszyscy inaczej patrzyliby na mnie..

ja caly czas stram sie ją odzyskać.. ale ona jest taka obojętna... zawiniłem, ja byłem uparty, ona też.. i tak to wyszło.. mowiła że nie czuła się przeze mnie kochana, że nie okazywałem jej tego wystarczająco.. a ja wiem ze moje uczucia były i są nadal prawdziwe

za 2 miesiace kończe studia inżynierskie.. jestem na dziennych, a juz dostałem przyszłościową prace.. i co z tego jak nie mam z kim sie dzielić tym.. każdy inny mi zazdrosci ze tak mi sie udalo.. dziewczyny też mi zazdroscili.. a teraz nie ma jej.. nie ma nic..

i co ja mam teraz zrobic..??

co masz zrobić, umrzeć w podeszłym wieku, bo życie jest wyjątkowo piękna sprawą.

było piękne... teraz już takie nie będzie.. na pewno

nadchodzące święta tylko mnie dobijają..

podpal się pod sejmem (np) i spłoń wykrzykując patriotyczne hasła.