Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Aikias

Stwierdziłam, że mój facet to pasożyt :///////

Polecane posty

Gość njunnujn
fajna dziewczyna, poukładane w głowie, nie leci na kasę, poważnie podchodzi do relacji uczuciowej. to chyba wspaniały zestaw cech u kobiety, dla rozsądnie myślącego faceta? Aikias, daj się pokochać ale jakiemuś równie fajnemu, jak Ty, mężczyźnie. Powodzenia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aikias
Tak nieskromnie powiem... ze sie boje nowych relacji z mezczyznami, dlatego postanowilam ze troche sie odizoluje. Zawsze dawalam wszystko co najlepsze od siebie, a potem to zostawalo wykorzystywane i nie dostawalam nic w zamian. Mysle ze nie jestem taka zla kobitka:) No chociaz od ostatniego uslyszalam, ze jestem materialistka i egoistka ;) Wiem wiem, najlepsza na stara milosc jest nowa, ale to nie takie proste:) Mam jednak nadzieje, ze znajdzie sie taki, ktory sprosta moim "wygorowanym" wymaganiom :) A, i dziękuję za miłe słowa:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeeeeeeeeeeee..........
śledzę Twoje poczynania od założenia topiku- gratuluję, że sie otrząsłaś. Jesteś mądrą kobietą- czego tutaj panowie dali świadectwo :) Trzymam kciuki, abyś trafiła na swojego "królewicza" który Cie doceni. Trzymam kciuki pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeeeeeeeeeeee..........
otrząsnęłaś- sorki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lek
bardzo dobrze dziewczyno gratulacje ...cały czas do przodu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aikias
Witam Chyba przyszedl ten moment, o ktorym pisalam jakis czas temu. Wczoraj wieczorem co sie we mnie zlamalo. Nie, nie wrocilam do niego czy cos w tym stylu, tylko po prostu przyszlo jakies zalamanie nerwowe. Wczoraj sie poplakalam, chyba zbieralo sie to we mnie. W pracy udaje ze jest ok, usmiecham sie, zartuje... W domu to samo, bo corce nie pokaze ze cos jest nie tak, ze mama jest bezsilna, ale wieczorem, kiedy juz byla cisza i spokoj rozkleilam sie. Jestem z tym calkowicie sama. Nie porozmawiam z rodzina, z siostra, nie porozmawiam z przyjaciolka, bo takiej nie mam. Wszystko trzymam w sobie, bo wydaje mi sie ze nikt mnie tak naprawde sluchac nie chce i kazdy ma gdzies moje problemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bum bumek
Z własnego doświadczenia ci powiem, że najlepiej jest w takich sytuacjach jakoś się wyżyć, zmęczyć bardzo. Fizycznie. To pomaga. Spróbuj. Pozdrawiam. Trzymaj się. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aikias
Dziekuje, ale nie mam gdzie i nie mam kiedy. Mam wielka nadzieje ze szybko mi to minie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bum bumek
Nadzieja to złudna sprawa... ;-) Potrafi uruchomić pamięć w najmniej oczekiwanym momencie. :-) Ale masz rację. Czas goi rany. Trzymaj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aikias
Dziekuje bardzo :) Pozdrawiam i milego weekendu zycze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasik 11
wesolych swiąt :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łączmy się
Aikias jak sobie dajesz radę..? napisz, proszę.. jestem w bardzo podobnej sytuacji, podejęłam już decyzję o roztsaniu ale nadal łapie się na tym że wciąż mam nadzieję na zmiany.. które nie przychodzą od 3 lat z hakiem... :( cholera... nie erzę ze mnie to spotkało.. dlaczego..? to miał ojuz być na smierć i życie..:( jestem wściekła, zła, czuje się podle... chociaz to nie ja powinnam chyba...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kasik 11
Też jestem ciekawa co u autorki slychac. U mnie niedlugo bedzie 3 miesiace po rozstaniu. Z tego co wiem nadal nie podjal pracy, czeka az sie do niego odezwe i ma nadzieje ze wroce. Nie ma mowy. Nie podejmie pracy to powrotu nie ma!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aikias
Dziekuje i Wam rowniez zycze Wesolych Swiat. Ja spedzam swieta samotnie z corka. Co u mnie? Chyba bez zmian. Radze sobie z nastrojami roznie, ostatnio dopadla mnie jakas panika, ze on moze sie spotykac z innymi. Widocznie wciaz do niego cos czuje i strasznie mnie przygnebiaja te mysli. Jakos przetrwam. Pisze do mnie prawie codziennie, a ja nie zlamalam sie ani razu, na zadnego smsa nie odpisalam, nawet na te z wyznaniami jego wielkiej milosci do mnie. Napisalam tylko wczoraj pierwszego od dawna smsa, gdzie podziekowalam za zyczenia i dodalam krotkie "wzajemnie". Corka wciaz o niego pyta i wierzy ze przyjedzie do niej. Wiem na pewno ze dalej nie pracuje, tyle wywnioskowalam z tego co mowila mi corka jak z nim rozmawiala. laczmy sie - ja tez czekalam na zmiany, tez wierzylam ze cos sie zmieni, ze "wroci" ten mezczyzna ktorego pokochalam - odpowiedzialny, zaradny, ambitny.. Nie wiem co sie z nim stalo. Tez zadawalam te same pytania. Teraz powtarzam sobie, ze on byl gowno wart, w ogole sie nie staral i stac mnie na kogos lepszego. Trzymaj sie, choc to nie proste. Ja wciaz czuje sie podle, jestem wsciekla i rozzalona. Kasik 11 - moj tez pewnie czeka az sie odezwie i mysli ze sie uparlam. Tez myslalam ze jak on wezmie sie w garsc i zacznie pracowac to moze wrocimy do siebie, ale powiem Ci ze po tych paru miesiacach to jakos czuje ze on jest mi coraz bardzije obcy... Sama nie wiem jak to nazwac. Dzieki ze czasem sie odzywa tutaj ktos. Jeszcze raz wesolych swiat!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Janina Rzeżączka
Władku, wyleczyliśmy już tasiemca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ty możesz mieć problemy z pracą a on już nie?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×