Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość kola-kola

edukacja domowa- zastanawiałyście się kiedyś nad alternatywą dla szkoły?

Polecane posty

Gość lela***
kola-kola Jeśli faktycznie planujesz uczyć swoje dziecko sama, to skontaktuj się z doświadczonymi nauczycielami poszeczególnych przedmiotów (przynajmniej tych wiodoących) i zapytaj o wskazówki. Będzie Ci łatwiej. Ja też pracuję z dziećmi (niepełnosprwanymi) i może dlatego, nie wyobrażam sobie uczyć własnego. Nie czułabym się na siłach. Wolę oddać je w ręce fachowców - sama tylko dopilnować lub rozwijać pewne zagadnienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nestea.......
poza tym uczyc chyba samemu mozna tylko do odpowiedniego wieku? a co potem z gimnazjum, liceum, studiami? nie uwierze, ze potrafisz dyskutowac o Mickiewiczu, wytlumaczyc calki czy bardziej skomplikowane prawa fizyki, nauczyc o gentyce itd. i co nagle takie 12-13 letnie dziecko ma trafic do szkoly? przeciez to bedzie najwieksza trauma. no chyba, ze chcesz wynajac potem nauczycieli, ale sama mowisz, ze cie na to nie stac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie jest zadna nowosc
przed wojna dosc powszechne - moja tesciowa miala nauczycielki domowe zanim poszla do gimnazjum. Bardzo dobrze ja nauvczyły,zwłascza dobrze jezykow. Zalezy , jakie kwalifikacjei zdolnosci pedagogiczne ma rodzic. Moje dziecko nie chdzilo do zerowki ( akurat bylismy za granica, a ono bylo zreszta w wieku przedzerówkowym). Roczny program zerowki przrobilam z corka przez miesiac ( lacznie zeszytami itd) . Bylo to o wiele efektywniejsze niz w szkole . Potem prerabialam z dzeckiem, (ktore chodzilo do szkoly za granica) sama caly polski program do 7 klasy wlącznie. Praktycnie wszystkie przedmioty, bo nie tylko polski czy historia, wszedzie byl inny zakres tematyczny. Po przyjezdzie do Polski dziecko bylo tak przygotowane, ze mialo sukcesy w olimpiadach ( chocby z jez polskiego, mimo,ze kontakt z jezykiem mialo tylko przeze mnie.) W polskiej szkole na ogol bardzo duzo czasu sie traci, lekcje sa nieefektywne, wrzask, halas,jest to dla wielu dzici męczace( mowie o podstawówkach)< oczywiscie nie kazdy ma mozliwoscicy umiejetnos i zeby samamu dzicko uczyc. No i przyznam,ze trudnoscia bylby dla mnie program z matematyki i chemii z liceum ( choc przeciez dalabym rade- tyle,ze nie warto). Jedsli szkola jest dobra, to oczywiscie warto posylac,ze wzgledu na kontakty towarzyskiw, Poza tym w niektorych szkolach jest chocby bdb wyposazona sala wfm, pracownia chemiczna otd - w domu o to trudno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie jest zadna nowosc
a co do postu powyzej ( dyskysja o Mickiewiczu, genetyka itd) nie wiem, jak inni, ja akurat nie mam z tym problemow - pomijam,ze ma wyzsze studia ,a le przeciez i mature, a w szkole sie uczylam solidnie, wiec program liceum a tym bardziej podstawówki zupelnie mnie nie przerazal- w kazdym predmiocie bylam w stanie pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nestea.......
miec nauczycieli a samemu uczyc to jednak roznica. a poza tym jak piszesz, to corka chodzila do zagranicznej szkoly, gdzie tez sie uczyla czegos nowego i byla wsrod rowiesnikow. a to ze ja uczylas czegos dodatkowo to zupelnie co innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kola-kola
spokojnie na razie rozważam temat i proszę zwróćcie uwagę nie tylko na plusy, ale i na minusy. Nie chcę zamknąć dziecka pod kloszem, rozważam tylko naukę w domu. Poza nauką będzie mieć swoich kolegów, podwórko, psa, kota, wycieczki i kino...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nestea.......
ja tez zdalam mature, zreszta na samych czworkach i piatkach, ale nie smiem sie nazywac ekspertem zarowno z matematyki, znienawidzonej biologii czy fizyki, wiec tobie serdecznie gratuluje tak obszernej wiedzy. my np, na fizyce robilismy mega trudne zadania, ktore teraz pewnie bym nie zrobila, a ktore swietnie przygotowywaly do egz. na studia. to samo dlugie dyskusje o literaturze czy ciekawostki historyczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie jest zadna nowosc
i jeszcez dodam, ze wiele zalezy od dziecka, od tego, w jaki sposób najlatwiej przyswaja wiedze. Moj syn , juz po studiach ( technicznych) stwierdza z perspektywy lat, ze szkola- tak podstawowa, jak i srednia byla dla niego pod wzgldem nauki strata czasu, jesli sie czegos nauczył, to wyłacznie sam, szkoła byla trochę formą tresury -sprawdzanie zesztów, sztampa , brak kreatywnosci - ale inaczej sie nie da, jesli jest wiecej uczniów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nestea.......
a poza tym jeszcze jest kwestia swego rodzaju dyscypliny i motywacji. czy np. nie bedziecie odpuszczac dziecku jakiego przedmiotu, ktorego nie lubi? ja pamietam, ze wiele razy zakuwalam do czegos z czysta nienawiscia, tylko dlatego, zeby to zaliczyc. czyli ZZZ (zakuc, zaliczyc, zapomniec). poza tym rywalizacja tu tez jest wskazana, bo ja nigdy nie chcialam byc na koncu wiec sie uczylam. a jakbym byla nauczana przez rodzicow to pewnie bym to olala, bo nie mialambym sie z kims "scigac"/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nestea.......
a w pracy tez jest swego rodzaju tresura, czasem duzo gorsza. sa terminy, kontrola szefa, sprawdzanie po jakich stronach sie chodzilo i co robilo w czasie godzin pracy itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie jest zadna nowosc
nestea - ale waz, ze przezrobiłysmy "po godzinach" cały program polskiej szkoly( wszystkie podreczniki)) i z bdb skutkiem - czyli na pewno bylo to efektywne. Ja nie mowię o aspekcie towarzyskim, raczej o samym nauczaniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie jest zadna nowosc
mysle ,ze dobra liceum czy gimnazjum jest jak najbardzoiej wskazane, ale jesli chodzi o pierwsze lata postawowki to raczej bez roznicy, jesli sie ma warunki w domu ( o czym swiadczy przeciez fakt, jak wielu ludzi z wyzszym wyksztalceniem z bdb efektem uczyło sie przez pierwsze lata w domu ( dotyczylo to wiekszosci rodzin ziemianskich, dwory byly przeciez na wsiach i rodzice nie chceili wywylac malych dzieci "na stancję").

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nestea.......
ale caly sens tej dyskucji to wlasnie taki, ze szkola to nie tylko przerobienie podrecznikow, ale czesc naszego zycia. jestem za tym, zeby dziecko uczyc czegos poza program, zmuszac do dyskusji i przemyslen, a nie przerabiac z nim kolejna ksiazke od a do z. ja bym nigdy nie odciela swojego dziecka od szkoly, rowiesnikow. to jego dziecinstwo i mlodosc i argumenty typu, ze nauczyciele sa glupi a szkola brzydka sa dla mnie po prostu kretynskie. chcecie zamknac dziecku w kloszu i nigdy nie odcinac pepowiny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie jest zadna nowosc
nestea - alre sa bardzo rozne rodziny i rozne dzieci W naszym domu nie bylo akurat czytania podrecznikow od a-z , tylko dyskusje na przerozne tematy, jako ze czlonkowie rodziny,m, z dziadkami wlacznie prreprezentowali bardzo rozne zawody, byli wyksztalceni , dom otwarty dla rowiesnikow. Ucziwie mowie, ze po dobrej szkole za granica polska szkola byla dla dzieci szokiem ( w sensie halas, kucie , brak kreatywnosci) - wiec opuszczaly ( za moja zgoda) bardzo duzo, wolały sie uczyc w domu same. A pepowina - zaraz po maturze wyjechaly na studia na drugi koniec swiata... Mysle,ze kazde dziecko jest inne - ne na darmo wymyslono nauczanie indywidualne, ktore zreszta sie sprawdza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adibi
sa jeszcze inne aspekty dla mnie na plus dla szkoly panstwowej ( sama jestem pedagogiem-filologiem i poslalam dziecko w tym roku do szkolnej zerowki) spotkanie sie z ta "przerazajaca patologia" moze sie przy udziale rodzicow przerodzic w swiadomosc roznic u ludzi, moj jest w szkole intergacyjnej, to tez jest pole do rozmowy, ma kolegow "bandytow" w klasie z widocznym FAS na przyklad i uczy sie jak sobie radzic kiedy np ktos go zaczepi, rozmawiamy o tym poza tym takze odpornosc czysto zdrowotna, dziecko w szkole styka sie z roznymi zarazkami i buduje ta odpornosc, nie da sie tego zastapic bieganiem z kolega po podworku poza tym dziecko uczone w domu i tak musi sie przygotowywac do egzaminow (co rok!) sprawdzajacych wiedze, uwazam ze to jest gorsze niz sprawdzian z danej partii materialu, a poza tym szkola idzie pewnym trybem zadan domowych, testow, kartkowek i dziecko wrzucone powiedzmy w gimnazjum do takiego mlyna bedzie mialo problem z organizacja ( bo jak uczac sama dasz dziecku zadanie domowe? i nie pomozesz mu go zrobic? a jesli pomozesz to jako mama czy jako nauczyciel) ogolnie rzecz biorac, przy pewnej niecheci do szkol i programu szkonego w zyciu nie zdecydowalabym sie uczyc dziecko w domu, choc warunki bym miala ( razem z mezem stanowimy tandem tematyczny-ja wszystkie humanistyczne a on informatyk-scisle i pewnie dalibysmy rade formalnie zwazajac ze sama jestem nauczycielem) i powiem wam ze nawet gadalam ze znajomymi nauczycielami ktorzy za chiny nie uczyliby swojego dziecka w domu...o czyms to swiadczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blue-true
Autorce i wszystkim zainteresowanym polecam książkę autorstwa Marka Budajczaka "Edukacja domowa". Autor - wybitny wykladowca, pedagog, na co dzień pracujący na Uniwesrytecie Adama Mickiewicza porusza w książce kluczowe kwestie dot.nauczania w domu. Co istotne- autor sam prowdził edukację domową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie jest zadna nowosc
ja mam pewnie specyficzne podejsciedo tematu, poniewaz lzdecydowanie nieubiłam szkoly ( choc sama nauke tak) czulam sie tam więzniem, nie lezalo mi przypadkowe towarzystwo uczniów i tacy sobie nauczyciele, wspominam ją bez sentymentu, natomiast kochalam studia ,a potem pracę, bo to byl autentyczny moj wybor i stamtąd pochodzą moje najwspanialsze przyjaznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oczywiście ,ze nauczyciele są przeciwni edukacji domowej i wchodzeniu w ich kompetencje rodziców czy innych osób nie związanych z zawodem . Bo przecież piłowaliby gałąź na której siedzą :) Edukacja domowa wcale nie jest trudna i skomplikowana jak piszecie .I dizecko i osoba nauczająca , a nie musi być to rodzic , maja komplet podręczników a w nich podstawę programową czyli to co dziecko MUSI umieć , czego musi sie nauczyć i co będize wymagane na egzaminie pod koniec roku szkolengo , najcżęsciej na początku maja . Jeśli osoba ucząca umie pisać , czytać i ma dobrą wolę żeby samemu najpierw ogarnąć temat zanim nauczy dziecko to nie ma takiej dziedziny nauki której nie jest w stanie przekazać. Naprawdę , to żadna magia :) inną sprawą jest kwestia dyscypliny , odpowiedzialności i systematyczności . Bo jeśli ktoś myśli ,ze nauczy dziecko w domu czegokolwiek siadając do książek od przypadku do przypadku niech nawet nie rozważą opcji nauczania w domu .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a psik
jestem zdecydowanym przeciwnikiem edukacji domowej widząc jak niektóre mamy piszą, wątpię czy byłby w stanie nauczyć dzieciaka podstaw pisania i czytania edukacja domowa to wymysł ze stanów, gdzie do szkoły jest daleko, bo rodzina mieszka na farmie oddalonej od miasta i szkoły setki kilometrów a jakie wyniki? mizerne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adibi
no wiec rozsadnym sie wydaje poslac dziecko do szkoly i w razie jesli nie czuje sie tam dobrze rozwazac domowe nauczanie, ale mysle ze warto chociaz sprobowac ze szkola, a noz dziecko sie poczuje super. moj np. czasem nie chce mi isc do domu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w Polsce jest obowiązek szkolny , ale nie musi być on realizowany w państwowej placówce . Może dziecko być uczone w domu a tylko egzaminy " zaliczać " w szkole co jest wymagane jako podstawa do wydania zaśiadczenia o realizowaniu obowiązku szkolnego . To nie jest moda ze Stanów , to u nas jest " pokłosie " socjalisytcznego myślenie że wszyscy są tacy sami i wszyscy powinni isć taka samą drogą .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nestea.......
bellaforma nie zgodze sie ze kazdy potrafi ogarnac kazdy material. sama mialam w klasie wrecz wybitnych humanistow, ktorzy teraz sa np. prawnikami, a kompletnie lezeli z fizyki. po prostu to byla czarna magia i juz. inna kolezanka z kolei jest teraz swietnym chemikiem, a z jezykami sobie w ogole nie radzila. i tak moge bez konca z przykladami. o ile sie zgodze, ze przez te 3-4 lata mozna dziecku przekazac jakas tam wiedze, to nie liczylabym na cuda pozniej. oczywiscie nie mowie tu o jakis rodzinie naukowcow, tylko zwyklej, przecietnej. poza tym wiekszosc dzieci jest po prostu leniwych (ja zawsze taka bylam: zdolna ale cholernie leniwa) i trzeba im czasem dac takiego kopa do nauki, bo same sie nie zmusza. a jakas znienawidzona historyca, u ktorej nawet wlosy nie mogly byc rozpuszczone jest zdecydowanie lepsza motywacja do nauki niz ukochana mama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asqsaqs
najstraszniejsze jest to ze autorka jest przekonana o tym ze izolujac dziewcko od szkoly uchroni je od niebezpieczenstw. nawet jesli zdazra sie lekkie przykrosci to czyz nei lepoeij ze zw ten sposob zahartuje sie na przyszlosc w ktorej bedzie ich wiele...? poza tym skad od razu pomysl ze dziecko bedzie ofiara...jesli zapewnicie mu milosc, i poczucie bezpieczenstwa zbudujecie mu porzadna baze w postaci poczucia wartosci to poradzi sobie bez problemu. ja tam swoje lata szkolne wspominam z ogromnym sentymentem, sama jestem nauczycielka i owszem widze co sie dzieje na codzien ale widze tez rodzace sie przyjaznie, milostki-tego twpje dziecko nie doswiadczy, lub w wbardzo okrojonej wersji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to nie jest zadna nowosc
a psik - co do podstaw czytania i pisania - jak wczesniej napisalam roczny program zerowki zrobiłam z 5 letnim dzieckiem przez miesiac, do tego corka na tyle sie zapaliła do pisania i rachowania , ze psycholog orzekl, ze powinno isc do drugiej klasy nie dalam, bo 5 lalka w drugiej klasie to przegięcie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no , przepraszam bardzo , ale nie powiesz mi , że dorosła kobieta nie umie wytłumaczyć dizecku w 6 klasie , mając podrecznik tak napisany ,zeby najpierw nauczyć uczącego a później móc tą wiedzę dalej przekazać dziecku , że taka kobieta jest mniej rozgarnieta niż średnio " zaawansowany " nauczyciel . Nie demonizujmy wiedzy ze szkoły podstawowej , bo skoro rodzice nie mogliby tego ojąc to jak mozemy tego wymagać od naszych dzieci ? Ponadto przypominam ,zę proces uczenia dziecka w domu to proces i dla dizecka i dla rodzica np. I jest to proces ciągły czyli to nie jest tak że nagle i niespodziewanie musisz sie zmierzyć z zagadnieniem o którym nie masz pojęcia .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nestea.......
no ale jak wszyscy wiemy w gimnazjum i liceum dzieja sie gorsze rzeczy niz w podstawowce, wiec ja bym raczej bala sie o bezpieczenstwo dziecka potem a nie jak jest takie male.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sdfd
niebezpieczenstwa w szkolach byly i beda ale jesli dziecko ma mocna baze w postaci poczucia wartosci i duzo milosci od rodzicow, ich uwagi i czasu i zaangazowania to nie ma sie czego bac...izolujac dziecko od szkoly to zadne rozwiazanie a jedynie wyrzadzanie krzywdy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pffff ochrona przed patologia
ja pochodze z patologicznej rodziny (uzaleznienia, przemoc), a bylam tysiac razy lepszym uczniem (swiadectwa z czerwonym paskiem przez kilka lat edukacji, swietne wyniki z matury, a obecnie - mgr po uniwerku) od tych wychuchanych, wymuskanych rozpieszczonych bachorow zapatrzonych w siebie rodzicow, lepiej poslij swoje dziecko do szkoly, bo masz tak ciasny i ograniczony umysl, ze za wiele dziecku nie przekazesz :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bozarazmniekrewzaleje
Ja się wypowiem , uważam że to idiotyzm, no ale czego się spodziewac od rodziców którzy oceniają inne dzieci ponieważ pochodzą " z patalogicznej rodziny " , myslicie że wasze dzieci są lepsze? bedą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×