Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mężatka 26

Czy facet może się zmienić ? Chodzi o przemoc.

Polecane posty

Gość andzela tabasko
ciezka sprawa. jak przeczytalam,ze cie za wlosy ciagnal do drugiego pokoju,bo go lekcewazylas, az mnie ciarki przeszly :/ zgadzam sie, teraz nie mialabys dowodw, ale o czym my rozmawiamy,zyjesz jak na bombie,sama sie zastanawiasz co bedzie jutro...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
potrzebowałam się po prostu wygadać i tak nic nie zrobię, nie potrafie zrobic zadnego ruchu, nawet nie chcę wtedy te rękoczyny już przestały robic na mnie wrazenie, chyba sie przyzwyczailam bardziej juz teraz jestem zaskoczona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość andzela tabasko
trzymaj sie i nie daj na drugi (co a pisze, kolejny raz!) upokarzac... szanuj sie, wtedy zaczna szanowac cie inni.. w tym moze twoj maz? nie ejstes psem do tresowania. pamietaj o tym. powodzenia!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zadam inne pytanie
dobranoc:) jestes za dobra:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ten facet cię kocha??
Ja jestem tylko ciekawa,JAK ten facet okazuje ,że kocha???Mówi?A ty oczywiście wierzysz,że nie robi tego,żeby cię przy sobie trzymać (Jakby był zawsze tylko kij,nigdy marchewka,to nawet ślepa masochistka długo by tego nie wytrzymała chyba) Trudno doszukać sie miłosci w tym co piszesz,kochajacy facet nie szarpałby za włosy,bo odwóciłas głowę i nie chcesz go słuchać,nie policzkowałby!A jak ci taki chory układ sprawia przyjemnosć,to potrzebna ci terapia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ten facet cię kocha?? - okazuje mi to a nie mówi, już gdzieś wspominałam, że bardzo mi pomógł, nie będę teraz opisywać dokładnie sytuacji, ale zrobił dla mnie naprawdę wiele. Poza tym zawsze mi pomagał i się mną opiekował, nie widziałam, żeby jakakolwiek z moich koleżanek miała tak dobrego faceta, zazwyczaj byli to goście którzy chcieli jak najmniej z siebie dać, byli egoistyczni i bali się poświeceń, większość młodych facetów taka jest, chociaż nie wiem jak byś zaprzeczała. Czasami to ja czuję się jak niewdzięczna suka, zwłaszcza że jak już pisałam zmienił się, a ja nadal to roztrząsam. Zdaję sobie sprawę, że przemoc nie jest niczym dobrym, ale mimo tego nikt mi nie wmówi, że on mnie nie kocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i w ogole przegladam topik "Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3" i nie mogę znaleźć tam nic na temat, który mnie interesuje sytuacje tam przedstawione są takie oczywiste w większości, jacyś alkoholicy, jacyś faceci, którzy mieszkają u kobiet i te jeszcze na nich pracują, chciałabym poznać kogoś kto ma/miał podobny problem jak ja żeby pogadać, ale bez tej całej oczywistości typu - "odejdź bo tak jest źle i koniec, bo tak" :( gubię się w tym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mruffkavmala
mój pierwszy raz uderzył znienacka a ja wpadłam w amok i pognałam za nim z nożem - uciekł z wrzaskiem. Nazwał mnie wariatką ale od tej poru nie odważył się mnie tknąć. Jego brat bije zonę a ta skrzeczy a potem mu przebacza. I tak od wielu lat. Tępa owca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak czytam to co wypisujesz
autorko, to modlę się tylko byście nie mieli dzieci. Chcecie się babrać w swoim gównie, wasza sprawa, ale dzieci nie umiałyby sobie poradzić z taką sytuacją. Poza tym nie wiem jakiej odpowiedzi jeszcze oczekujesz. Już klilka osób podaje Ci rozwiąznie i odpowiedź na tacy, a Ty dalej swoje. Jesteś odporna na argumenty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Odpowiem Ci na pytanie -
tak facet może się zmienić, pod warunkiem, że podda się głebokiej psychoterapii i na dodatek z własnej nieprzymuszonej woli. Tylko i wyłącznie wtedy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak czytam to co wypisujesz - toteż ja nie chcę mieć z nim dzieci, już raczej nigdy nie pozbędę się tego lęku, poza tym prawie nikt mi nie napisał niczego konkretnego, tylko to, że to nie jest normalne i że ja nie jestem normalna no może, ale co mam z tym zrobić ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JoshuaK
Nie widzisz niczego konkretnego w odpowiedziach ludzi radzących Ci tutaj? To przeczytaj ten temat jeszcze raz, a potem jeszcze raz i do skutku, aż wyciągniesz właściwe wnioski. To, że takie zachowania nie sa normalne to powinnaś wiedzieć, bez zadawania pytań na kafeteri. Masz w zasadzie dwa wyjścia i obydwa będą dla Ciebie trudne. Możesz zostać i znosić dalej upokorzenia i łudzić się jego chwilową przemianą, albo odejść, pójść na terapie i spróbować po prostu żyć. Nikt decyzji za Ciebie nie podejmie, musisz przejść przez to sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale nie uważasz, że rok to jest dużo ? czy nie będzie absurdalne jeśli nagle zacznę wyciągać jakieś stare problemy ? Facet pomyśli, że mi się nudzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JoshuaK
On będzie czepiał się wszystkich mozliwości. Obwinianie Ciebie to już norma, więc chyba Cię to nie zdziwi. Jeszcze jedno pytanie. Jakim cudem w takim razie przyszły watpliwości na temat jego zachowania? Chyba nie jest, aż tak kolorowo jak to przedstawiasz. Chyba nawet wiem jak to się skończy - jak zwykle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zadam inne pytanie
Na razie nie dzieje sie nic zlego, wiec bedziesz sie wahac. Potrzebujesz znow upasc, zeby to przerwac. Nie jest rok przerwy, bo w miedzy czasie Cie uderzyl i pewnie zdarzylo sie inne sytuacje przemocy psychicznej. Zreszta ten facet jest inteligentny i nie bedzie zachowywal sie jak margines, tylko od czasu do czasu bedzie mial jazdy. Pytanie czy chcesz zyc w ciaglym strachu o jutro?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wątpliwości nie przyszły nagle, one były cały czas, ale ostatnio facet chce nas przeprowadzić do innego miasta, z dala od wszystkich, którzy są mi bliscy, kupił mieszkanie setki kilometrów od mojego miasta po prostu zastanawiam się jak będzie, kiedy będę zdana już tylko na niego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość JoshuaK
Tak, wybrał idealną dla niego strategię. Będziesz daleko od bliskich, zdana na jego łaskę i niełaskę. Gdy z nim wyjedziesz to gwarantuję Ci, że dopiero Ci pokaże na co go stać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zadam inne pytanie - masz rację, nic nie zrobię dopóki będzie spokój, za cholerę nie ruszę z miejsca, dopiero jakaś kolejna wielka awantura może mnie zmobilizować najlepsze dla mnie byłoby teraz już zacząć pracować, żeby być gotową na taką ewentualność, ale nie mogę się ciągle zabrać o zadbania o swoją niezależność jestem jak dziecko, nie radzę sobie z najprostszymi sprawami, potrzebuję być prowadzona za rączkę, najchętniej to chciałabym, żeby on mi znalazł pracę :O powiedział, że źle mnie traktuje i wysłał na terapię pisałam już w jakimś innym temacie, gdzie pojawił się podobny problem, że boje się sama odpowiadać za swoje życie, może nawet potrzebuję tego, żeby on mnie karał, bo wtedy on ponosi całą odpowiedzialność za nas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Widze zdecydowanie jedną rzecz. Nie wiem, czy on powinien, czy nie iść na terapię. Ale jedno wiem. Że to Ty powinnaś natychmiast iść na terapię, a już na pewno do psychologa. Fajne jest to, że Ty masz dość dużą świadomość siebie i swoich problemów. Swojej niedojrzalości. W tzw. toksycznych związkach jest tak, że chory wybiera chorego. W ogromnej wiekszości przypadkow. I tak właśnie jest w Twoim przypadku. I Ty to widzisz, nawet zdecydowanie dużo w sobie widzisz. Więc jesteś w świetnym momencie życia, by iść na terapię. Długą, ale z dobrym psychologiem jest duża szansa, że wyzdrowiejesz. Nie namawiam cię, bys odeszła od męża. Bo w obecnej sytuacji natychmiast byś znalazla kogoś równie chorego. I karuzela zaczęłaby sie od nowa. Jeśli chcesz rady, to 1. Idż na terapie do psychologa (pewnie potrwa minimum rok) 2. Kiedy Ty zaczniesz się zmieniac, zdrowieć..... wtedy on będzie musiał jakoś zareagować. 3. Wtedy będzie lepiej, albo gorzej. Dopiero jak wyzdrowiejjesz - będziesz mogła podjąć świadomą decyzję - co zrobić ze swoim małżeństwem. 4. Tylko tyle i az tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
renta11 - dziękuję za odpowiedz, a mogłabyś mi może polecić jakąś książkę zamiast terapii ? ale jakieś porządne opracowanie naukowe, a nie beletrystykę tematyczną

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety, nie ma drogi na skroty :D To musi potrwać. Praca nad sobą, rozliczenie z przeszłoscią - to długi proces. Ja ze swojej drogi do zdrowienia mogę polecić: 1. ustawienia Hellingera - pozwalają zobaczyć problem, metoda mocno inwazyjna, lecz.... szybka , dla mnie okazała się najwazniejsza i skuteczna 2. grupa DDA lub np.Al-Anon - grupa samopomocowa pracujaca na metodzie 12-kroków Alkoholików. Dowiesz się, ze nie jesteś oryginalna, inni są bardzo do Ciebie podobni :D Metoda dlugotrwała, ale dająca dobre efekty praktycznie dla każdej niedojrzałej jednostki :D 3. indywidualne spotkania z psychologiem, ale tutaj nie mam dużego doswiadczenia 4.książki oczywiście też, jest ich dużo. Za mało Ciebie znam, by polecić coś "na wymiar" 5. nastaw sie raczej na dlugotrwaly proces. Kiedyś zrozumiesz, że najważniejsza jest sama DROGA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dnia 2.01.2012 o 00:53, Gość mężatka 26 napisał:

przecież napisałam, że teraz jest spokój, ale zastanawiam się nad tym malżenstwem, analizuję, na razie jestem na jego utrzymaniu i wlasnie rozważam zarobienie pieniędzy i odejście - mam bardzo dobry fach, nie powinno być problemów, zastanawiam się czy nie powinnam się powoli usamodzielnić dopóki jest dobrze, żeby pozniej móc odejsc w razie czego czy są tu jakies kobiety, które były w podobnej sytuacji i jak to się skonczylo ? to dla mnie ważne porozmawiać z kimś kto byl w takiej sytuacji

moja rada usamodzielnij się.Ja miałam podobnie tylko to było wyzywanie i ponizanie,żadania pieniędzy poprzez strach.skonczyło się na próbie podpalenia .Męzczyżni z takim mysleniem jak to opisałas są nieobliczalni chyba ze chodzi na terapie lub razem byście chodzili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×