Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość growana401

Nie kocham męża

Polecane posty

Gość growana401
Nie jestem pewna czy to manipulaca czy byłby w stanie faktycznie targnąć się na swoje życie, kiedyś powiedziałam że odchodzę co ja przeżyłam to nieżycze tego nikomu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochana przestań
markmir odebrałam Twoje słowa jako zachętę do gry na dwa fronty. I to już założenie, że z małżeństwa nici i szukamy bezpiecznej przystani, do której się ewakuujemy. Do reszty nie mam zastrzeżeń. Mi kiedyś też taki internetowy kolega (nie mamy żadnej wiedzy o swoich presonaliach) bardzo pomógł. Trzeba tylko założyć, że to nie potencjalna przygoda, a rozmowa 2 osób bez płci (przypadkiem przeciwnej). A nie każdy to potrafi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość growana401
Tylko że ja nie jestem świeżo po ślubie wiec trudno mówić tu o docieraniu zleciały lata, tak to prawda a ja chciałabym pożyć, przeraża mnie myśl kiedy syn wyfrunie a studia a ja zostanę sama z nim i zamiast życia ze sobą będziemy żyć jak para współlokatorów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dance
kochana, masz racje :) przy tym wychowaniu meza dalam :D bo to smiesznie brzmi, ale taka jest prawda, nie wszystkie jednak to robia, byc moze nie potrafia i budza sie po latach, jak autorka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dance
growana, w takim razie nie widze wyjscia jak tylko zycie razem, a jednak osobno :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochana przestań
growana To nic. Nie mamy w życiu możliwości jak grze zacząć od mowa cofając się w czasie. Ale możemy zacząć od nowa w momencie, w którym jesteśmy. Nie takie cuda się zdarzały. Odejść można zawsze. Wrócić już ciężej. Zniszczyć można szybko, odbudować wielokrotnie trudniej. Póki są w Was siły (mąż nie jest na ciebie obojętny), Ty do końca też go nie odrzuciłaś - naprawcie. Podstawą jest rozmowa. Bez tego nic się nie uda. Rozmawiać możecie osobiście, choć tak jest najtrudniej. Możecie pisać do siebie na gg, mailem, listy na papierze. Przelewajcie uczucia na papier, rozmawiajcie o tym, jak chcielibyście żeby Wasze dalsze życie wyglądało. Jemu będzie trudniej. To facet, z tego co piszesz w dodatku dość zamknięty i może uparty. Trzeba to zrozumieć i nie forsować pomysł na siłę, tylko pokazać cel - naprawa związku. I przede wszystkim jasne proste komunikaty. Jak chcesz widzieć przyszłość Waszego związku. Nie: "chcę być szczęśliwa" tylko "chcę codziennie rozmawiać z Tobą przy obiedzie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaskoczona xxx
Rozumię autorke tematu, mam to samo, tyleko ze ja po ponad 5 latach po ślubie....nie kocham i trudno rozpalic na nowo to co umarło...doskonale wiem jak sie czujesz, starania staraniami, ale miłości w sobie nie mozna na siłę odnaleźć i z uśmiechem stwierdzić ze jest juz fantastycznie...niestety życie jest podłe i potrafi człowieka rozczarować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość growana401
Zaskoczonaxxx macie dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam growana401 - ja byłam ze swoim mężem 15 lat. Mamy córkę. Przestałam go kochać i wiem co przezywasz. starałam sie z nim zyć, starałam pokochac ale nie wychodziło. Czułam jak sie dusze w tym związku, nie umiałam dłużej tak zyć. Powiedziałam mu o tym ale on staraszył że sobie cos zrobi. Wytrwałam jeszcze dwa lata. Powiedziałam ze chce rozwodu. To było 6 lat temu, a on po kilku dniach od tego jak oznajmiłam mu ze chce rozwodu powiesił się. Przezyłam koszmar, straszny koszmar. Ale dziś jak minęło juz 6 lat wiem jedno nie kochałam go juz tak jak kobieta powinan była kochac męża. On był mi bardzo bliski i napewno kochałam go na swój sposób. Po jego śmierci wszyscy obwiniali mnie ze to przeze mnie bo przed śmiercią powiedział im że chce rozwodu itd. Po tym co zrobił zostały jakies blizny na sercu i psychice. Moja córka przeżyła strasznie jego śmierć, choc nie ukrywam ze ja również. Nie chciałam jego śmierci tylko chciałam odejśc od niego. Ciężki temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaskoczona xxx
nie mamy, własnie i tu też jest problem. Teraz sie wszystko tak pochrzaniło,że masakra. Mój ostatni rok była jak w agonii...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaskoczona xxx
Belnea - rozumie co przeżyłaś, ja chciałam odejść również, ale mąż powiedzial ze sobie coś zrobi...pisał mi smsy ,że tabletki zażyje...temat bardzo ciężki...na razie jestem z nim,ąle nie wiem jak to wytrzymam, ja tez nie chce niczyjej śmierci...naprawdę ciężki temat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kochana przestań
Belnea - straszne, nawet ciężko mi sobie taką tragedię wyobrazić. Bardzo Ci współczuję. Autorko - jak się nie postarasz to nie wyjdzie na pewno. Tak masz szansę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość growana401
Belena no właśnie u mnie podobnie, ja go nie kocham co nie znaczy, że życze czy chciałabym jego śmierci, też z nim rozmawiałam o odejściu ale on tego nie akceptuje, straszył mnie śmiercią nie chce mieć go na sumieniu ale czy w imie jego widzimisie ja mam żyć tak jak on sobie tego życzy. Belena co ty byś zrobiła wtedy gdybyś była pewna że twój mąż targnie się na życie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaskoczona xxx
groovava - tylko ze ja poznałam kogos, młodszego i wiem,że miłość do tego człowieka jest prawdziwa, pomimo,że tak wiele nas dzieli...nie kocham męża i trudno mi z tym potwornie, bo każdy dzień to jak najgorsza męczarnia i boję sie byc z nim tylko z pczucia winy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niuhddddd
Czyli jak psychicznie niestabilny facet cię szantażuje, to jedyne wyjście - zostać i nadal być ofiarą psychicznej przemocy? Bo to jest psychiczna przemoc: ja nie muszę się zmieniać, wystarczyże zona boi się odejść i wszystko OK. Po pierwsze - jeśli gostek szantażuje samobójstwem, to kazać mu isć do psychologa, RAZEM. I należy go do tego zmusić, pod groźbą rozwodu właśnie. Psychologowi wyjaśnić całą sytuację, z naciskiem na szantaż stosowany przez męża. Albo mąż zrozumie, albo masz pewnośćże TY próbowałaś wszystkiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość growana401
Zaskoczonaxxx nie wiem co ci napisać, wy nie macie dzieci więc tobie jest łatwiej odejść, ja chyba nie miałabym odwagi się związać z kimś nowym.Pamiętak tylko, że ten nowy człowiek może nie być warty tego co do niego czujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaskoczona xxx
growana - wiem ze mnie kocha, ale nigdy nie ma pewności oczywiście...wychodząc za mąż róznież nie sądziłam,że życie tak sie potoczy,że poznam kogos innego. W tej chwili nie spotykam sie z nim, bo daliśmy sobie z mężem czas, aby zobaczyc czy da sie to uratować, ale ja sie potwornie boję, bo pomimo moich starań czuję ze nic się we mnie nie zmienia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość growana401
On był u psychologa sam bo nie dawał sobie rady z tym że chcę odejść z tego co mi wyjaśnił pan psycholog mu naświetlił sprawę tak że nie wszystko to jego wina a na dodatek zasugerował że ja prawdopodobnie kogoś nowego poznałam, kwadratura koła a nie pomoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem ci tak Dzis mam nowe zycie mam męża drugie dziecko i jestem szczęśliwa. Czasami przeszłosc wraca. Wstydze sie tego co zrobił mój pierwszy mąż. Moja córka czuje to samo co ja ma dziś skończone 17 lat i wstydzi sie tego co zrobił jej ojciec. Ja wiem jedno ja mu tego zycia nie odebrałam zrobił to sam sobie, a przy tym skrzywdził bardzo mnie choc ja tu sie nie licze skrzywdził swoje jedyne dziecko i on nie zastanawiał sie co czuje jego córka wziął sznurek i powiesił sie maja wszystko i wszystkich w dupie. Dodam że przed śmiercia wybrał z banku wszystkie nasze oszczędności i zaniósł do swojej mamusi. Do dzis nie odzyskałam ani grosza. Zostawił nas z córką same bez zabezpieczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaskoczona xxx
no widzisz, psycholog czasem potrafi namieszać. Mój mąż chciał, żebyśmy poszli na terapię, ale ja sie nie zgodziłam, bo żaden psycholog nie siedzi we mnie i nie rozpali we mnie uczuć, jedynie co może zrobić to wywołać we mnie poczucie winy,że ja tez zawinilam i nie starałam sie wystraczająco. Ale u mnie było tak,że mąż zapomniał o mnie, nie całujemy sie, nie przytulamy, sypiamy jak stare małżenstwo które nie ma ochoty na seks, seks był raz na 1,5 miesiąca, a ja nie czerpałam z tego żadnej przyjemnośći...robilam to raczej z obowiązku. Zaczęłam sie zastanawiac dlaczego, ze moze kogos ma nawet, ale nie on tłumaczy to stresem,że praca, a teraz sie okazało ze jednak są problemy z drowotne męża i dlatego nie mamy dzieci...ja w czwartek ide do szpitala bo chce zrobic badanie czy ze mna jest wszystko w porządku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niuhddddd
Growana, ale właśnie o to chodzi, żeby do psychologa iść RAZEM i naświetlić przede wszystkim problem szantażowania samobójstwem, bo to świadczy o tym, że facet jest porządnie niestabilny psychicznie! Jasne, że jak facet idzie SAM, to przedstawia wszystko ze swojego punktu widzenia. Wtedy łatwo zinterpretować to na jego korzysć. Nota bene: wcale się nie dziwię, że psycholog mu tak powiedział, to najłatwiejsze wyjaśnienie, po co szukać innego, tym bardziej ze twój mąż go na to naprowadzał.... I dlatego powinnaś to odkręcić miedzy wami dwojgiem, z pomocą psychologa. Z naciskiem na samobójcze próby czy też chęci męża, że straszy tym ciebie i otoczenie, że straszy syna...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość growana401
Po tym co mi napisałaś nasówa mi się pytania czy mąż mnie naprawdę kocha czy tylko boi się zostać sam, abo boi się tego jak będzie wyglądał w oczach innych, że żona go zostawiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaskoczona xxx
ja tez się cholernie boję odejść, człowiek ma jednak chyba zakodowane coś głupiego w głowie "co ludzie powiedzą"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niuhddddd
Przede wszystkim uwierz mi, że sprawdza się tu zasada: "ludzie nie lubią zmian". Po co mąż miałby coś zmieniać, jemu jest zapewne fajnie: żona posprząta, obiad jest, syn się uczy... Co innego, gdyby to mąż miał ochotę odejść, bo np. miałby kogoś na oku. Wtedy załatwiłby to szybko, zapewniam cię. Wizyta u psychologa RAZEM pozwoli mu uświadomić sobie co właściwie czuje, i przy okazji i ty się dowiesz. Nie wierzę, ze można kochać kogoś, kto jasno mówi, że nic do ciebie nie czuje. Mąż odczuwa pewnie wstyd przed rodziną, synem, obawia się jak sam ogarnie dom itp. Czy tylko dlatego miałabyś z nim zostać? Zamykać sobie szansę do jakiejś innej przyszłosći?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość growana401
Na dodatek mieszkam w małej miejsocowśći, i oczywiście moja rodzian mam na myśli rodziców są przeciwko mojej decyzji ze wstydu przed tym co ludzie powiedzą nie liczy się dla nich co ja czuję tylko jak oni wyjdą na ulicę jak gruchnie wiadomość na wiosce że ich córką chce się rozwieść, szczerze nie daję sobie rady z tym wszystkim a efekt jest tego taki że sama zaczynam się łapać na tym że ja nie mam w sumie żadnego wyjścia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaskoczona xxx
niuhddddd - zgadzam się z Toba w 100%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaskoczona xxx
growana - własnie częśto patrzymy na to co inni powiedzą, a zapominamy o sobie, co my chcemy...ja tez tak mam, ze co bedzie jak sie rodzina dowie?? przecież u mnie nigdy nie było w rodzinie rozwodu... juz widzę miny wszystkich ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niuhddddd
Growana - jesteś dorosła. Banałem jest mówienie ci, że rodzice z tobą w łóżku nie leżą, nie utrzymują cię, nie decydują o twoim zyciu. Jakie mają wiec prawo do wtrącania się do tak ważnej rzeczy? Sama sobie musisz odpowiedzieć. ja ci tylko powiem, że z psychiką się nie wygra: poczucie osaczenia i beznadziejności będzie się pogłębiać, a to może doprowadzić do poważnych psychicznych problemów. Za paręlat syn sobie pójdzie, rodzice ...hmmmm - odejdą, ale dla CIEBIE będzie już za późno na rozpoczynanie od nowa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość growana401
Niuhddddd dzięki za wsparcie chyba potrzebowałam, aż ktoś podsunie mi takie rady bo samej w tym wszystkim ciężko mi o jesność myślenia. Zaskoczona xxx u mnie też bo maja rodzina jest bardzo katolicka w polskim tego słowa znaczeniu. Decyzję musimy podjąć same i ponosić jej konsekwencje, bylo by łatwiej gdybym nie miał świadomości, że mój mąż może targnąć się na własne życie a ja nogę stać się za to odpowiedzialna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaskoczona xxx
growana - dokładnie tak jak piszesz, ja kiedys patrzylam na to co inni powiedzą, ale jednak życie mnie kopnęło w d... i wiem,ze kazdy dba tylko o siebie, a ja zawsze bylam taka dobra dla wszystkich a jednak jak ja jestem w potrzebie to kazdy ma mnie daleko. Teraz zabieram sie powoli za zycie i bede robic dla siebie tak,żeby bylo dobrze...nie chce marnować zycia...a najgorsze stało sie jak teściowie zaczęli sie wtrąa (chic mieszkamy sami) i nagmatwali jeszcze bardziej...a co do katolicyzmu to ja stracilam wiare w to co mówia w kosciele duchowni...bo sami nie lepsi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×