Mój mąż od kilku dni nie daję znaku życia...

Pokłóciliśmy się, wyszedł tak jak stał, złapał tylko kurtke i trzasnął drzwiami. Myślałam, ze tak jak zwykle poszedł do swojego przyjaciela i wróci jak mu przejdzie. Ale jak sie okazało to wcale go u niego nie było... Powiem Wam że nawet juz na policji byłam ale niezbyt powaznie przyjęli mnie, twierdząc, że pewnie gdzieś zabalował i trzeźwieje... Jednak to nie w jego style u naprawde już od zmysłów odchodze..

napewno zmarł przykro mi

to przytkre ale chyba nie ten watek wybralas

Obdwoniłaś szpitale? Policja musi zająć się sprawą na poważnie jeśli zgłosisz zaginięcie. Idż na policję ze zdjęciem meża i zgłoś. Zapisz też kto przyjął zgłoszenie. Obdzwoń wszystkich znajomych i rodzinę i zapytaj czy z kimś się nie skontaktował. Jego telefon jest czynny? Spróbuj zadzwonić z nie swojego numeru, najlepiej takiego, ktorego nie zna. I trzymaj się dzielnie.

Obdzwoniłam szpitale, nawet izby wytrzeżwień. Na policji byłam dziś rano ale popatrzyli na mnie jak na głupią, stwierdzili ze chłopina pewnie zabalował gdzieś ostatni raz (przytyk do tego, że jestem w zaawansowanej ciaży) i powiedzieli, że mam się zgłosić w razie czego za 2 dni bo już nie pierwszy co przepadł przed sylwestrem i sam się odnalazł 2 dni po...

Mąż nie wziął telefonu... Telefon, dokumenty (wszystkie) leżą w domu. Wyszedł z domu tak jak stał.

A rodzina?

Policja musi przyjąć zgłoszenie, a nie że zabalował. To ich zasrany obowiązek. Idź jeszcze raz

Rodzina nic nie wie, ostatni raz go widzieli na święta. Nie kontaktował sie z nimi od tego czasu..

http://zaginieni.pl/zaginal-ci-ktos-bliski/zglos-zaginiecie Tu masz info jak zgłosić zaginięcie. Policja ma obowiązek przyjąć zgłoszenie. Nie daj się spławić. Tym bardziej jeśli nie ma żadnych dokumentów. Trzeba szybko działać. Obdzwoń wszystkich, których ma w telefonie, może z kimś się skontaktował. Mój mąż też przepadł przed świętami, nie trafił z pracy do domu. Przyszedł dopiero o 1 rano a ja odchodziłam od zmysłów. Jednak to było kilka godzin a nie dni....

nie krzyczeć

Prawda jest taka że to on na mnie nakrzyczał a nie na odwrót... Zresztą teraz jest to nie ważne.

do pracy nie wrócił?

nie, nie było go dzis w pracy

współczuję ci, nie wiadomo co sie wydarzyło w sylwestrowa noc wiesz jak bywa na ulicach miast... ja bym zglosila na policji zaginiecie, bierz zdjecie i jedz

no to w zasadzie, albo prowo, albo CI na mężu nie zależy, bo w takim przypadku nie wyszłabym z policji dopóki nie przyjęliby zgłoszenia

Idź raz jeszcze na posterunek.Najlepiej z kimś mocnym w gębie i silniejszym psychicznie.Nie wyjdziesz dopiero jak nie przyjmą zgłoszenia. Skontaktuj się z jego rodziną,przyjaciółki,ludźmi z pracy.Ktoś cos na pewno może wiedzieć o Twoim mężu.

Może to ten co się rzucił pod pociąg wczoraj? Tutaj ktoś się wkurzał że pociągi nie jeżdżą..

Kontaktowałam się już ze wszystkimi których znam... Później może podjadę na policję raz jeszcze, na razie lezę bo mam skurcze i modlę się aby nie urodzić jeszcze.

Ludzie, nie straszcie dziewczyny. Idż na policje i nie wychodż dokpóki nie przyjmą zgłoszenia. Koniecznie. I zacznij dzwonić. Wszędzie gdzie się da. Jeśli obdzwoniłaś szpitale i pytałaś z imienia i nazwiska to może zadzwoń jeszcze raz i popytaj o niezidentyfikowane osoby. Mógł go ktoś pobić i może leży nieprzytomny a jak nie miał dokumentów...proponuję też zadzwonić do rodziców lub przyjaciół, żeby ktoś z Tobą był.

Dziewczyno, Ty sie przede wszystkim nie denerwuj. Wiem jak to brzmi ale pamiętaj o dziecku i dzwoń po pomoc, żebyś sama nie była

a u psychiatry już byłaś ?

Byłam na policji,przyjęli zgłoszenie choć trzeba przyznać, że bardzo niechętnie bo przecież już mi mówiono, że sam się odnajdzie. Nie wiem co mam dalej robić, kazali czekać, kontaktować się ze wszystkimi i pytać czy może ktoś go widział.