niby nic a dalej trwa

2 m-ce temu rozstalismy się po 7 latach zwiazku. pobił mnie i się wprowadziłam z jednej chwili, glupio wierzyłam że nie chcę do niego wracać że znam swoją wartość, ale teraz wiem że cały czas czekałam aż przyjdzie przeprosić. oczywiście wierzyłam że nie dam mu 2 szansy i w ogóle. wiem że cholernie mnie kochał ale mial masę kompleksow. wiecznie zazdrosny, wiecznie niepewny mnie pomimo że nigdy nie dałam mu do tego powodów. rok temu mnie zostawił po czym po miesiącu wrócił płacząc i błagając o wybaczenie. ale mimo wszystko w kazdym jednym szczególe wiem że mnie kochał. poza tym byliśmy dla siebie tymi pierwszymi. no i od 2 m-cy raz w tygodniu systematycznie sie odzywa. że czegoś zapomniałam zabrać, żeby załatwic cos żeby tamto. aż nagle ogłasza na wszystkich portalach że jest zakochany w 18-sto latce która zna miesiąc, dodajac jej co chwile posty jak ja kocha itd. rozpił sie masakrycznie, co 2 dni upity tak ze traci kontakt gdzie do tej pory tego nie lubiał naprawdę. traci grunt pod nogami, długów ma na 5 tysiecy nauczony ty ze do tej pory ja je spłacalam razem z jego mama. do tego jak matka chciala mu zmienic numer darmowy zamiast do mnie to do niej to nie zgodził sie pomimo że od rozstania zadzwonił tylko raz. reszte załatwiamy przez smsy. a ja dalej wierze że chociaż przyjdzie przeprosic...