Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Dziewczyna zbyt samodzielna...

Marzę o rodzinie, o szczęśliwej rodzinie!

Polecane posty

Gość Dziewczyna zbyt samodzielna...
Wzajemne oczekiwania, czyli kobiecość i męskość w związku Zaczynając się spotykać kobieta i mężczyzna czegoś od siebie nawzajem oczekują. Z reguły bowiem mamy jakieś swoje wizje i wyobrażenia przyszłego związku. I to jest bardzo pozytywne. Nie wiążemy się przecież z kimkolwiek, tylko poznając się podejmujemy decyzję czy ten ktoś nam odpowiada czy też z jakichś względów nie chcielibyśmy z nim być. Naturalnie czasami nasze oczekiwania są zupełnie nierealne czy mocno wygórowane i bywają przyczyną niemożności znalezienia partnera przez długie lata. Czasem jednak są zbyt małe i nieokreślone, co z kolei grozi wiązaniem się z nieodpowiednimi osobami, byle tylko z kimś być i... narzekaniem, że taki "nieudacznik mi się trafił". W tym artykule spróbujemy odpowiedzieć na pytanie czego nawzajem oczekują od siebie w związku kobieta i mężczyzna, w czym to się przejawia i dlaczego potrzebują oni właśnie tego. Zastanowimy się co jest najważniejsze i bez czego nie można budować wzajemnej relacji. Pokażemy jak oczekiwania jednej strony wpływają na drugą i co zrobić jeśli czegoś nam brakuje. Oczywiście z góry zaznaczamy, że to tylko ogólny zarys potrzeb i oczekiwań obu płci. Każdy człowiek jest bowiem inny. Dlatego poniżej przedstawiamy te oczekiwania i potrzeby, których spełnienie w największym stopniu wpływa na to, by związek był udany. O kobiecie - czyli czego oczekuje mężczyzna? Gdy chłopak poznaje dziewczynę, którą jest poważnie zainteresowany (a poważnie to znaczy, że bierze ją pod uwagę jako kandydatkę na żonę, tj. nie zakłada, że na pewno tak będzie ale dopuszcza taką ewentualność i pod tym kątem na nią patrzy) to oczekuje od niej między innymi następujących cech. Tego, że będzie ona miała zasady i szacunek do siebie i niego, że obdarzy go zaufaniem, że będzie go akceptować. Że będzie kobieca, tzn. nie będzie chciała pełnić w związku jego roli tylko wniesie do tego związku ciepło, piękno i dobroć. Że będzie się potrafiła zająć domem. Że będzie mówiła wprost o co jej chodzi a nie kazała mu się domyślać. Także tego, że będzie jego największym doradcą a gdy trzeba zmotywuje go działania. Mężczyzna oczekuje od kobiety zaufania. Tak jak kobieta oczekuje poczucia bezpieczeństwa tak mężczyzna, aby to poczucie jej zapewnić potrzebuje pewnego kredytu z jej strony, pewnego zawierzenia się jemu i "dania mu szansy". Krótko mówiąc: aby ona mogła dobrze się poczuć musi mu zaufać, np. jeśli jadą samochodem to on chce aby ona mu zaufała, że on bezpiecznie zawiezie ją na miejsce, żeby zaufała jego umiejętnościom i nie dopytywała się (niczym osioł ze "Shreka"): daleko jeszcze?, żeby broń Boże nie pytała czy on wie gdzie jedzie i czy to na pewno ta droga. A już niech jej do głowy nie przyjdzie, żeby ofiarować mu pomoc jeśli on sam o to nie poprosi. Jej pomoc może polegać na zaoferowaniu mu kanapki, odpakowaniu batonika czy rozmasowaniu karku na postoju ale nie pokazywaniu mu na mapie, że którąś drogą byłoby krócej lub lepiej. Oczywiście ten przykład jest może małym uproszczeniem ale chodzi nam o obrazowe pokazanie na czym to polega. To zaufanie ma dotyczyć całokształtu działania mężczyzny: ufności, że on weźmie odpowiedzialność za rodzinę, że wybierze odpowiednią pracę, że tak przeanalizuje warunki kredytu, że będzie on korzystny. Wreszcie, że weźmie on odpowiedzialność za kształt, kierunek związku czy - już w małżeństwie - za poczęte dziecko. No dobrze a co będzie jeśli facet się pomyli? Jeśli faktycznie zabłądzi w drodze albo kurs waluty skoczy i kredyt już nie będzie taki korzystny? Ano wtedy on oczekuje tego, że ona nie będzie robiła mu z tego powodu wymówek. Że przyzna mu prawo do błędu, że nie będzie "a nie mówiłam...". Jeśli ona wie, że on się naprawdę starał to niech mu pozwoli wziąć za skutki sytuacji odpowiedzialność. I to też jest zaufanie. On doskonale wie, że podjął złą decyzję, jemu tego nie trzeba mówić, on bardzo chce to naprawić, ale jeśli od niej usłyszy zrzędzenie a nie słowa wyrozumiałości to mu się odechce i następnym razem faktycznie może jej zostawić decyzję, żeby - w razie niepowodzenia - mieć czyste sumienie. A zatem on oczekuje od niej wyrozumiałości. Oczywiście jeśli takie sytuacje się często powtarzają to należy usiąść i przedyskutować sprawę i być może zmienić taktykę, ale jeśli sporadycznie to należy po prostu "odpuścić", potraktować to z humorem, rozładować napięcie. Kolejną rzeczą jakiej oczekuje mężczyzna to szacunek. W zasadzie i kobieta i mężczyzna oczekują i powinni darzyć się szacunkiem, u mężczyzny wygląda to jednak trochę inaczej. Dla niego szacunek to pewien rodzaj dumy kobiety, że ma takiego mężczyznę, że on to i to potrafi, że jest taki "męski". Oczekuje akceptacji. Mężczyzna by być z kobietą i by budować zdrowe relacje musi wiedzieć, że się tej kobiecie podoba: zarówno fizycznie nie przeszkadzają jej pewne jego niedoskonałości jak i pod innymi względami. Chodzi o to, by ona była z niego dumna, by nie wstydziła go się, jeśli jest np. niższy od niej lub nie jest tak jak ona wykształcony. On musi czuć się swobodnie, nie może udawać lub żyć w ciągłej obawie, że to co robi może jej się nie spodobać i że zostanie za to skrytykowany. Dlatego oczekuje, że kobieta nie będzie mu zwracała uwagi przy świadkach nawet jak mocno ją czymś zdenerwuje i że nie będzie się "czepiała" drobiazgów. Oczywiście jeśli coś jest denerwujące to można a nawet trzeba porozmawiać, czasem się nawet pokłócić, ale nie wypominać każdego drobiazgu i nie robić problemu z rzeczy nieistotnych. To kolejna kwestia: otwartości i szczerej rozmowy. Jeśli kobietę coś zdenerwuje to mężczyzna oczekuje, że ona z nim otwarcie o tym porozmawia, a nie obrazi się, zamknie w sobie i każe mu się domyślać o co chodzi. Mężczyzna oczekuje, że kobieta nie każe mu się domyślać. On oczekuje też, że ona go doceni. Jeśli on się napracuje, coś zdobędzie, coś mu wyjdzie i jest tym ucieszony to oczekuje uznania i pochwały. Mężczyznę w ogóle trzeba chwalić: jak dostanie dobrą ocenę, jak coś w pracy osiągnie, jak gola strzeli na meczu, nie mówiąc już o tym gdy kwiatka przyniesie itp. To jest naprawdę ważne - dopinguje go do działania. Jak posprząta w swoim pokoju czy wyniesie śmieci to jak się to zauważy to na drugi raz na pewno to zrobi, inaczej straci motywację. I kolejny punkt - dopingowanie, motywowanie do działania. Chce wiedzieć, że jest komuś potrzebny i potrzebuje bodźca, popchnięcia, a więc kobieta z którą się zwiąże nie może mu "podcinać skrzydeł", wprost przeciwnie - on oczekuje, że kobieta będzie dumna z tego co robi i zmotywuje go do zdobywania coraz wyższych szczytów (oczywiście nie chodzi tu o wpędzanie faceta w pracoholizm czy o stawianie nierealnych wymagań, ale właśnie taki pozytywny doping). Chodzi tu zarówno o podnoszenie kwalifikacji, o zapewnianie, że on da sobie radę z problemem, że potrafi go rozwiązać, że powinien przyjąć awans, bo sobie poradzi jak i drobne rzeczy. Jak powiesz chłopakowi "super, że naprawiłeś ten kontakt" to on będzie dumny i na drugi raz zacznie wymyślać co tu jeszcze usprawnić. W sferze duchowej mężczyzna oczekuje kobiety o podobnych poglądach. Gdy jest wierzący oczekuje kobiety wierzącej, z zasadami - autentycznymi, a nie w zależności od okoliczności, ale... nie dewotki. Tzn. chodzi o to, żeby była bardziej wierząca niż religijna. Rozumiemy się? Jeśli o zasadach mowa - mężczyzna oczekuje, że kobieta będzie sama siebie szanowała. Że da mu do zrozumienia, że jej zasady, jej czystość ma dla niej znaczenie i nie ugnie się pod żadną presją. To łatwo zauważyć - po sposobie ubierania, mówienia, żartach itp. On się bardzo szybko zorientuje. Oczekuje wierności. On wiąże się z kobietą i oczekuje od niej - zresztą tak jak ona od niego - wyłączności. Tego, że będzie jego kobietą, później jego żoną i matką wspólnych dzieci. Wiąże się z nią ponieważ ona "szlifuje" jego życie, dopełnia je, wnosi w jego życie ciepło, piękno, ona jest kimś komu on chce zaimponować, dla kogo może walczyć, kogo może bronić i dla kogo być rycerzem. Ona jest tym dzięki komu on się spełni w swojej męskości, przy kim może ukazać i zrealizować swoje talenty i zalety. Oczywiście kobieta według niego nie ma być jedynie "narzędziem" pomagającym mu w realizacji własnej osoby. On oczywiście uznaje a wręcz oczekuje jej odrębności i szanuje ją, oczekuje, że ona będzie miała własne zainteresowania, hobby, własne zdanie, będzie potrafiła zająć się sobą a nie będzie wciąż uczepiona jego ramienia i nie będzie potrafiła żyć samodzielnie. Że zorganizuje sobie weekend, jeśli on pojedzie na zawody, a nie będzie rozpaczała i wydzwaniała do niego co chwilę jak bardzo się nudzi bez niego. Takich kobiet mężczyźni (w większości) nie lubią. Oczekuje więc, że będzie to osoba zaradna, potrafiąca poradzić sobie w codziennych sytuacjach np. że będzie posługiwała się komputerem, kombinowała jak trafić w obcym mieście do jakiegoś miejsca (oczywiście ona, żeby go dowartościować i docenić jego męski umysł może i powinna prosić go o pomoc, ale chodzi o to, żeby nie robiła z siebie "bezradnej słodkiej blondynki"). Godny pochwały jest fakt, że ona chce się rozwijać zawodowo (oczywiście nie kariera kosztem rodziny ale podnoszenie kwalifikacji owszem), on jest z tego dumny. Oczekuje, że ona będzie się interesowała jego życiem, tym co on robi, jak mu w pracy idzie, żeby wiedziała czym on się interesuje, jakiej muzyki słucha i jakiemu zespołowi sportowemu kibicuje. Nie musi wiedzieć o co w tym sporcie chodzi ani oglądać z nim meczu ale ucieszyć się kiedy jego drużyna wygra - to po prostu dowód na to, że on ją obchodzi. Oczywiście jeśli chodzi o takie bardziej przyziemne sprawy to oczekuje, że będzie potrafiła zająć się domem, gotować (nie chodzi tu o mistrzostwa kulinarne, ale o to, żeby potrafiła ugotować obiad), oczekuje opieki nad dziećmi - tego, że będzie chciała mieć dzieci i będzie chciała się nimi zajmować. Chłopak obserwuje swoją dziewczynę w sytuacji z dziećmi i tak ją odbiera w wyobrażeniach o wspólnych dzieciach. Naturalnie on wcale nie oczekuje, że ona będzie go obsługiwać. On chce się włączać w prace domowe, jego to nawet dowartościuje jak kobieta go poprosi, żeby np. sałatkę zrobił, o opiece nad dziećmi nie wspomnę. Tylko - uwaga drogie panie! - nie każcie mu się domyślać, że chodzi Wam o sałatkę jak stoicie w kuchni przy garnkach i nie wiecie w co ręce wsadzić - POWIEDZCIE MĘŻCZYŹNIE CO MA W TEJ CHWILI ZROBIĆ. I to nie ogólnie: zrób sałatkę, tylko: tu są pomidory i cebula, pokrój to i wymieszaj ze śmietaną. I gdy jest zmęczona i chce by on jej herbatę zrobił to niech mu to powie wprost. On to chętnie zrobi, ale nie każcie mu się tego domyślać. Mężczyźni niekoniecznie lubią kobiety bardzo "męskie", a to z jednego względu: nie lubią być zdominowani, a takie kobiety mogą podświadomie wywierać na mężczyźnie pewną presję. Taki mężczyzna może czuć, że nie dorówna kobiecie, nie sprosta jej oczekiwaniom, a to dla niego już ogromny dyshonor. On nie może się czuć zdominowany. Nie zniesie jak ona będzie go pouczać w sprawach dotyczących męskich zajęć albo - co już nie daj Boże - wyrwie mu wiertarkę z ręki i sama zacznie dłubać w ścianie. Poczuje się wtedy niepotrzebny a jego poczucie wartości spadnie poniżej zera. Prawdziwy mężczyzna w takiej sytuacji będzie czuł potrzebę dorównania kobiecie, pojawi się rywalizacja. Jego sytuacja w związku będzie zagrożona i pojawi się takie ciśnienie, że albo: nie wytrzyma presji i odejdzie (a później jest zdziwienie, że on przez tyle lat bycia z nią nie mógł się zdecydować na ślub, a nagle poznał inną i po kilku miesiącach się pobrali) albo zostaje rasowym pantoflarzem. Co więc z "męskimi" kobietami? Jeśli ona potrafi połączyć, wypośrodkować i utrzymać w ryzach wszystkie dziedziny swojego życia, żadnej nie rozwijając kosztem innej i uwaga - nie zatraci swojej kobiecości - to jest szansa na zdrowy związek. Oczywiście on nie będzie zachwycony jak ona zacznie uprawiać boks, ale nie będzie miał nic przeciwko temu (ba, nawet będzie z tego dumny!) jeśli ona będzie dbała o siebie, o swój wygląd, ćwiczyła dla utrzymania sylwetki itp. No i dochodzimy do wyglądu. Wygląd też jest ważny. Tyle, że nie wygląd plastikowej Barbie - to wbrew pozorom faceta śmieszy - tylko zadbanie. Jak? U każdej kobiety jest inaczej. Chodzi o to, by jej zależało na wyglądzie, by jej zależało, żeby się jemu podobać. Mężczyzna nie szuka piękności, ale sympatycznej dziewczyny, która walczy ze swoimi kompleksami. Facet nie zniesie jak dziewczyna zacznie mu opowiadać, że jest brzydka i gruba w nadziei, że on zaprzeczy. On nie zaprzeczy, on takich rzeczy nie widzi i jeszcze czasem gotów w to uwierzyć. Męski świat jest inny, bardziej dosłowny. Kobieta musi czuć się dobrze sama ze sobą, nawet jak ma kilka kilo więcej albo krzywy zgryz albo jest niska. Jeśli dobrze się czuje we własnej skórze to bije od niej taki wdzięk, że mężczyźnie się spodoba. Ona musi być sobą. No i jeszcze żeby go nie zagadała na śmierć. Mężczyzna używa słów aby przekazać coś ważnego i nie lubi jak kobieta "paple" bez przerwy, żeby tylko mówić. Byliśmy kiedyś świadkiem takiej scenki. Dziewczyna chciała zrobić wrażenie na chłopaku. Wracali z Wilna do Suwałk, jakieś cztery godziny drogi. Jako, że siedzieli za nami słyszeliśmy piąte przez dziesiąte. Widać było, że dopiero się poznają. I ona całą drogę do Wilna i z powrotem mówiła. Non-stop. Nie dawała mu szansy, by usta otworzył. Nawet my, postronni obserwatorzy wiedzieliśmy w jakie dni jej chomik je żółty ser i w jakiej ilości i co mu jest jak się przeje. Biedny chłopak był coraz bardziej skołowany. Nie wiemy jak potoczyły się ich dalsze losy, ale szczerze mówiąc ja jako kobieta miałam dość jej słowotoku, a co dopiero on. Dla starszych i "bardziej wtajemniczonych": mężczyzna oczekuje, że kobieta zrozumie jego potrzebę pobycia czasem samemu. Bo mężczyzna jak ma problem to - w przeciwieństwie do kobiety - potrzebuje czasu na samotne znalezienie rozwiązania. Zamyka się wtedy w "jaskini" i chce by kobieta nie dopytywała się dziesięć razy jak mu pomóc i czy na pewno na nią nie jest zły. Nie jest, ale może być jak ona go zacznie z tej jaskini na siłę wyciągać i wymuszać zwierzenia. A zatem on oczekuje, że ona pozwoli mu czasem kilka godzin pobyć samemu i pomyśleć nad czymś. No i już całkowicie na koniec ważna sprawa odnośnie poznawania się, początków chodzenia. Mężczyzna nie zniesie jak kobieta mu się narzuca, jak pełni "jego rolę" w inicjowaniu znajomości, jak pierwsza proponuje to co on chciał zaproponować, jak pierwsza mówi "kocham". Mężczyzna to zdobywca. To on ma się o dziewczynę starać, on ma zabiegać o jej względy i wcale nie chce by mu to zbyt łatwo przyszło, by ona pchała mu się w ręce. Wręcz przeciwnie: chce trochę o nią powalczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczyna zbyt samodzielna...
zespołowi sportowemu kibicuje. Nie musi wiedzieć o co w tym sporcie chodzi ani oglądać z nim meczu ale ucieszyć się kiedy jego drużyna wygra - to po prostu dowód na to, że on ją obchodzi. Oczywiście jeśli chodzi o takie bardziej przyziemne sprawy to oczekuje, że będzie potrafiła zająć się domem, gotować (nie chodzi tu o mistrzostwa kulinarne, ale o to, żeby potrafiła ugotować obiad), oczekuje opieki nad dziećmi - tego, że będzie chciała mieć dzieci i będzie chciała się nimi zajmować. Chłopak obserwuje swoją dziewczynę w sytuacji z dziećmi i tak ją odbiera w wyobrażeniach o wspólnych dzieciach. Naturalnie on wcale nie oczekuje, że ona będzie go obsługiwać. On chce się włączać w prace domowe, jego to nawet dowartościuje jak kobieta go poprosi, żeby np. sałatkę zrobił, o opiece nad dziećmi nie wspomnę. Tylko - uwaga drogie panie! - nie każcie mu się domyślać, że chodzi Wam o sałatkę jak stoicie w kuchni przy garnkach i nie wiecie w co ręce wsadzić - POWIEDZCIE MĘŻCZYŹNIE CO MA W TEJ CHWILI ZROBIĆ. I to nie ogólnie: zrób sałatkę, tylko: tu są pomidory i cebula, pokrój to i wymieszaj ze śmietaną. I gdy jest zmęczona i chce by on jej herbatę zrobił to niech mu to powie wprost. On to chętnie zrobi, ale nie każcie mu się tego domyślać. Mężczyźni niekoniecznie lubią kobiety bardzo "męskie", a to z jednego względu: nie lubią być zdominowani, a takie kobiety mogą podświadomie wywierać na mężczyźnie pewną presję. Taki mężczyzna może czuć, że nie dorówna kobiecie, nie sprosta jej oczekiwaniom, a to dla niego już ogromny dyshonor. On nie może się czuć zdominowany. Nie zniesie jak ona będzie go pouczać w sprawach dotyczących męskich zajęć albo - co już nie daj Boże - wyrwie mu wiertarkę z ręki i sama zacznie dłubać w ścianie. Poczuje się wtedy niepotrzebny a jego poczucie wartości spadnie poniżej zera. Prawdziwy mężczyzna w takiej sytuacji będzie czuł potrzebę dorównania kobiecie, pojawi się rywalizacja. Jego sytuacja w związku będzie zagrożona i pojawi się takie ciśnienie, że albo: nie wytrzyma presji i odejdzie (a później jest zdziwienie, że on przez tyle lat bycia z nią nie mógł się zdecydować na ślub, a nagle poznał inną i po kilku miesiącach się pobrali) albo zostaje rasowym pantoflarzem. Co więc z "męskimi" kobietami? Jeśli ona potrafi połączyć, wypośrodkować i utrzymać w ryzach wszystkie dziedziny swojego życia, żadnej nie rozwijając kosztem innej i uwaga - nie zatraci swojej kobiecości - to jest szansa na zdrowy związek. Oczywiście on nie będzie zachwycony jak ona zacznie uprawiać boks, ale nie będzie miał nic przeciwko temu (ba, nawet będzie z tego dumny!) jeśli ona będzie dbała o siebie, o swój wygląd, ćwiczyła dla utrzymania sylwetki itp. No i dochodzimy do wyglądu. Wygląd też jest ważny. Tyle, że nie wygląd plastikowej Barbie - to wbrew pozorom faceta śmieszy - tylko zadbanie. Jak? U każdej kobiety jest inaczej. Chodzi o to, by jej zależało na wyglądzie, by jej zależało, żeby się jemu podobać. Mężczyzna nie szuka piękności, ale sympatycznej dziewczyny, która walczy ze swoimi kompleksami. Facet nie zniesie jak dziewczyna zacznie mu opowiadać, że jest brzydka i gruba w nadziei, że on zaprzeczy. On nie zaprzeczy, on takich rzeczy nie widzi i jeszcze czasem gotów w to uwierzyć. Męski świat jest inny, bardziej dosłowny. Kobieta musi czuć się dobrze sama ze sobą, nawet jak ma kilka kilo więcej albo krzywy zgryz albo jest niska. Jeśli dobrze się czuje we własnej skórze to bije od niej taki wdzięk, że mężczyźnie się spodoba. Ona musi być sobą. No i jeszcze żeby go nie zagadała na śmierć. Mężczyzna używa słów aby przekazać coś ważnego i nie lubi jak kobieta "paple" bez przerwy, żeby tylko mówić. Byliśmy kiedyś świadkiem takiej scenki. Dziewczyna chciała zrobić wrażenie na chłopaku. Wracali z Wilna do Suwałk, jakieś cztery godziny drogi. Jako, że siedzieli za nami słyszeliśmy piąte przez dziesiąte. Widać było, że dopiero się poznają. I ona całą drogę do Wilna i z powrotem mówiła. Non-stop. Nie dawała mu szansy, by usta otworzył. Nawet my, postronni obserwatorzy wiedzieliśmy w jakie dni jej chomik je żółty ser i w jakiej ilości i co mu jest jak się przeje. Biedny chłopak był coraz bardziej skołowany. Nie wiemy jak potoczyły się ich dalsze losy, ale szczerze mówiąc ja jako kobieta miałam dość jej słowotoku, a co dopiero on. Dla starszych i "bardziej wtajemniczonych": mężczyzna oczekuje, że kobieta zrozumie jego potrzebę pobycia czasem samemu. Bo mężczyzna jak ma problem to - w przeciwieństwie do kobiety - potrzebuje czasu na samotne znalezienie rozwiązania. Zamyka się wtedy w "jaskini" i chce by kobieta nie dopytywała się dziesięć razy jak mu pomóc i czy na pewno na nią nie jest zły. Nie jest, ale może być jak ona go zacznie z tej jaskini na siłę wyciągać i wymuszać zwierzenia. A zatem on oczekuje, że ona pozwoli mu czasem kilka godzin pobyć samemu i pomyśleć nad czymś. No i już całkowicie na koniec ważna sprawa odnośnie poznawania się, początków chodzenia. Mężczyzna nie zniesie jak kobieta mu się narzuca, jak pełni "jego rolę" w inicjowaniu znajomości, jak pierwsza proponuje to co on chciał zaproponować, jak pierwsza mówi "kocham". Mężczyzna to zdobywca. To on ma się o dziewczynę starać, on ma zabiegać o jej względy i wcale nie chce by mu to zbyt łatwo przyszło, by ona pchała mu się w ręce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczyna zbyt samodzielna...
Czym jest miłość? Miłość jest uczuciem pozytywnym, uczuciem silnym, uczuciem tak prawdziwym, że dla kogoś kto kocha, wyzbycie się miłości jest tak samo niemożliwe, jak zamach na własne życie - powiedział Van Gogh, patrząc na delikatny woal fioletowych wzgórz, które błyszczały jak śniedź w porannej poświacie słońca. - A zatem czym jest miłość? - zapytał Mistrza młody uczeń. - Całkowitą nieobecnością lęku - odpowiedział Mistrz, nie odrywając wzroku od płótna. - A czego w życiu najbardziej się lękamy? - Miłości - odparł ponownie Mistrz, dając tym samym młodemu adeptowi sztuki wiele do myślenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczyna zbyt samodzielna...
10 cech miłości Miłość nigdy nie będzie wymagać od Ciebie zrobienia czegoś, co nie jest dla Ciebie dobre. Miłość nie jest odczuciem, ona jest zasadą. W miłości pojawią się odczucia, ale one nie są dowodem miłości. Miłość chce tego, co dobre dla drugiej osoby. Własna osoba jest na drugim miejscu. Miłość nie jest zadłużeniem. Miłość przynosi wzrost, który zmienia osobę. Miłość to wybór i postawa. Miłość nie jest ślepa. Miłość trwa, nawet wtedy, gdy kochana osoba odchodzi. Miłość szanuje wybory kochanej osoby. Gdy kochamy, nie narzucamy swojej woli. Przyjęta miłość staje się błogosławieństwem. Utrzymanie miłości wymaga poświęcenia, inicjatywy, czasu i ciężkiej pracy. Bóg to miłość. Dlatego miłość jest zawsze dobra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczyna zbyt samodzielna...
10 przykazań miłości Miłość jest jak księżyc: jeśli się nie wznosi - opada. Miłość się nie dzieli, ale się rozmnaża. Miłości nie można kupić ani sprzedać - można tylko ofiarować. Miłość jest albo pokorna, albo jej wcale nie ma. Miłość zamiast mówić: "Dam ci pocałunek", mówi: "Podam ci rękę". Miłość, która oblicza miłość, nie jest prawdziwą miłością. Kochać, to nie znaczy przyzwyczaić się do kogoś drugiego. Kochać, to łagodnie przyprowadzić kogoś do siebie samego. Kochać, to uczynić szczęśliwym drugiego człowieka. Kochać, to zrobić więcej niż niezbędne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczyna zbyt samodzielna...
Biuro Matrymonialne św. Józefa "Zakochał się w najpiękniejszej dziewczynie na świecie. Wcielone piękno i jasność. Ale oto Bóg wkracza, by zarezerwować ją dla siebie. Nie rozumie tego. Chce więc pozwolić jej, by szła przez życie sama, skoro ona nie jest dla niego. Ale oto Bóg chce, by pozostał z nią, czuwał nad nią i nad jej stanem, choć teraz rozumie jeszcze mniej, l oto przyjmuje ją po raz drugi, lecz z poszanowaniem tajemnicy, którą ona w sobie nosi, a która całkowicie przerasta ich oboje. Nowa miłość rodzi się między nimi. Wzajemne porozumienie, by razem służyć powierzonemu im dziecku, które jest samym Bogiem: to Jezus. Choć nie współżyli ze sobą seksualnie, być może nigdy dwoje młodych nie przezywało tak głębokiej i intensywnej miłości jak oni. Są zarazem pierwszą parą chrześcijan i pierwszymi ludźmi uświęconymi przez celibat dla Królestwa. Jakże nieraz wstrzemięźliwość musiała mu ciążyć! Ale wytrzymał. Ona w swej czułości wspierała go. Rozpoznałeś o kogo chodzi - o Józefa z Nazaretu, ten święty patron pomaga w ciężkich chwilach, które każdy z nas przeżywa." o. Daniel Ange "Twoje ciało stworzone do życia" Opowiadała mi moja znajoma, że będąc młodą dziewczyną uczęszczała co środę do kościoła na nowennę do Matki Boskiej Nieustającej Pomocy, aby uprosić sobie dobrego męża. W kościele klęczała zawsze w tym samym miejscu. Kilka metrów przed nią klęczał i modlił się zawsze ten sam młodzieniec. Kiedyś, po wyjściu z kościoła, zaczęli z sobą rozmawiać. Dziś są szczęśliwym małżeństwem, wiele lat po ślubie. - Nie wyobrażam sobie, aby męża szukać na dyskotece - mówi z uśmiechem Elżbieta. - Męża trzeba sobie wymodlić. Patronem kojarzenia dobrych małżeństw jest św. Józef. Jego niezwykłe małżeństwo było tak świetnie dobrane. Miał szczęście mieć za żonę najwspanialszą Kobietę świata. Dzisiaj św. Józef pomaga chętnie tym, którzy zwracają się do Niego z prośbą o dobrego męża czy dobrą żonę. Spotykam wiele dobrych małżeństw, którym św. Józef rozwiązał problem samotności życiowej, staropanieństwa czy starokawalerstwa. Nieraz po ludzku wydawało się, że nie ma wyjścia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczyna zbyt samodzielna...
Czy istnieje przeznaczenie? Czy istnieje przeznaczenie w miłości? Czy jest na tym świecie jeden, jedyny człowiek wskazany nam przez Boga i żaden inny? Czy tylko z tym jednym będziemy szczęśliwi? Jak rozeznać, że to już "ten"? Zdecydowanie nie ma przeznaczenia w ścisłym tego słowa znaczeniu. Człowiek ma rozum i wolną wolę, po to by rozeznawać i podejmować decyzje. Człowiek nie jest zdeterminowany przez okoliczności zewnętrzne, siłę wyższą czy wewnętrzny imperatyw pchający go do określonego działania, określonych wyborów. To nie jest tak, że Bóg określa szczegółowo naszą ścieżkę życia, planując z góry co będziemy robić i jakich wyborów dokonamy. Gdyby tak było to nie byłoby przestępców - Bóg przecież dla żadnego człowieka nie zaprogramował drogi zbrodni. To nawet nie jest tak, że Bóg wybiera jedną, jedyną, konkretną osobę na naszego partnera życiowego (i tu już słyszymy głosy sprzeciwu - zaraz to wyjaśnimy). Owszem, mówi się potocznie, że to "ten", "druga połówka", "jedyny" itp. I owszem - to ten, jedyny, wybrany przez nas w takich okolicznościach, w jakich dane nam było się znaleźć. Ale przecież często słyszymy, że ludzie są sobie przeznaczeni, że się znaleźli, że "takie było ich przeznaczenie". Czy to oznacza, że ci ludzie musieli związać się właśnie ze sobą? Że gdyby się nie spotkali to byliby samotni? Otóż wyobraźmy sobie, że z jakichś względów emigrujemy do Australii. Powiedzmy, że świetnie nauczyliśmy się języka, dostaliśmy tam pracę, no jednym słowem - zasymilowaliśmy się z miejscowymi. I nagle ktoś się nami interesuje. Z wzajemnością. Czy mamy mu odmówić tylko dlatego, że (jak nam się wydaje) w kraju ojczystym jest zapewne ten, którego mi Bóg przeznaczył? Czy może ten jedyny to właśnie ów Australijczyk a gdybyśmy zostali w kraju to nie mielibyśmy szansy go spotkać? A gdybyśmy jednak do tej Australii nie wyjechali, tylko rozważając taką możliwość, dokonując rozrachunku plusów i minusów wyjazdu ostatecznie zostali w kraju. I też nam się ktoś podoba. Czy to ten? No - niektórzy powiedzą- zapewne ten. To samo środowisko, kultura itp. No ale wtedy nie poznamy owego Australijczyka, którego poznalibyśmy wyjeżdżając... A gdyby trzeba było mieszkając w kraju przenieść się powiedzmy do Szczecina? To co, mamy nie wyjść za mąż, bo mój "jedyny" zapewne jest gdzieś w miejscowości lub okolicach, z których pochodzę? To nie jest tak, że jest jedna, jedyna droga w życiu każdego człowieka. Jest ich bardzo wiele i (uwaga!) wiele z nich jest zgodnych z wolą Bożą. Bóg nie określa jedynej właściwej, tak jak nie określa, że z tym a tym człowiekiem o tej i o tej godzinie tego roku w tym kościele mamy się związać sakramentem małżeństwa. Po co by nam wtedy była ta wolna wola? A jak trudno byłoby w nią "trafić"! Toż to by była udręka przez całe życie tak się zastanawiać czy ja robię to co Bóg dla mnie zaplanował czy nie? Bóg widzi naprzód, widzi nasze życie i widzi konsekwencje wyboru każdej drogi, każdej podjętej przez nas decyzji. Tych możliwości przed nami kładzie wiele, bardzo wiele, może nawet nieskończenie wiele??? (to już materia dla teologów). I nawet jeśli nam daje powołanie, jakieś określone powołanie to wcale nie znaczy, że jesteśmy tym tak zdeterminowani, że nie wolno nam wybrać nic innego (przeważnie jednak wtedy tak jest, że sami chcemy je wybrać, ale z przymusem to nie ma nic wspólnego). Jednak to tylko jedna z wielu dróg, którą Bóg przed nami kładzie - to jego zaproszenie i od nas zależy czy z niego skorzystamy czy nie. Mało tego, nawet wtedy gdybyśmy i rozeznali i najpierw chcieli je realizować ale potem z jakichś względów je odrzucili to też nic się nie dzieje. Może będziemy niespełnieni - tylko tyle. Ale nie mamy grzechu ani nie powinniśmy żyć w przeświadczeniu, że Bóg nas ukarze za nieposłuszeństwo. A takie przeświadczenie ma niestety czasami miejsce. Bo bywa nieraz, że kobieta w małżeństwie, z kilkorgiem dzieci cierpi niepotrzebnie, bo kiedyś tam po maturze odczuła pociąg do Karmelitanek, no ale później poznała Marka i wyszła za niego za mąż. Niby jest szczęśliwa, ale w głębi duszy czuje wyrzuty sumienia, bo może jednak powinna pójść do zakonu. I dręczy się tą myślą i dręczy a to całe jej nieszczęście z tego dręczenia wynika, nie z tego, że z Markiem jej źle, tylko, że ona już zgorzkniała i sztuczne wyrzuty sumienia ją zjadają. Albo dziewczyna wyszła za mąż ale cały czas się zastanawia czy z poprzednim chłopakiem nie byłoby jej lepiej? Czy tamten nie był jej "przeznaczeniem"? Ano byłoby lepiej albo i nie było, a teraz ma męża i nie czas na takie dywagacje. No wszystko dobrze, ale jednak wokół nas na pewno są ludzie, o których możemy powiedzieć, że Bóg zetknął ich ze sobą. Tak naprawdę Bóg zawsze to czyni. Jednakże nie narzuca Swojej woli. Daje możliwość, okoliczności, czasem faktycznie tych znaków daje więcej (i wtedy ludzie mówią: o, tak, to przeznaczenie), nieraz bardzo mało. Na pewno jest tak, że Bóg powoduje zetknięcie się ze sobą ludzi, których możemy wybrać na małżonka. No bo gdyby tego nie zrobił to jak możliwy byłby wybór? Owszem, może ktoś powiedzieć, że przecież niektórzy rozeznają źle lub wiążą się np. z człowiekiem żonatym - i co, Bóg tak chciał? Przecież ich ze sobą zetknął. A, tak, zetknął, tak jak to czyni z setkami osób w naszym życiu. Czy to oznacza, że każdy z nich jest potencjalnym kandydatem na małżonka? Na pewno nie. Jednak jeszcze raz powtórzymy - nie jest tak, że wśród osób, których Bóg nam daje poznać jest jeden właściwy i jeśli zgadniemy który - to będziemy szczęśliwi, a jak nie to pudło i mamy pecha na całe życie. No i świadomość, że jak się pomylimy to ta druga połówka od "prawdziwej miłości" będzie gdzieś istnieć bez nas. Bóg nie jest złośliwy. I dlatego dziękujmy Mu, że nie ma "jedynej słusznej" miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczyna zbyt samodzielna...
Jak w takim razie rozeznać? Ano właśnie Bóg nam po to dał rozum i wolną wolę, żebyśmy określili: czy ten ktoś nam się podoba? Czy jego sytuacja osobista pozwala na związanie się z nim? Czy jego światopogląd nam odpowiada? Czy odnajduję w nim cechy, które mi odpowiadają? Czy wyobrażam go sobie jako ojca moich dzieci? Czy widzę siebie jako jego żonę? I mnóstwo innych pytań. To są nasze drogowskazy. I na tej podstawie decydujemy się lub nie. I teraz: jeśli spośród tych wielu osób decydujemy się na tę jedną i kochamy ją tak, że pragniemy jej dobra, to dzięki rozeznaniu (rozum) i decyzji (wolna wola) wybieramy ją na małżonka. A jak już wybierzemy to ślubujemy jej miłość, wierność i uczciwość... i nie zastanawiamy się czy gdzieś ktoś byłby lepszy, bo my już mamy męża. Nie myślimy czy wystarczająco pragniemy tego dobra i czy nie będzie w życiu sytuacji, że byśmy dla kogoś tego dobra zapragnęli jeszcze bardziej. Wtedy nawet nie przychodzi nam do głowy, żeby się zastanawiać czy gdzieś indziej jest jeszcze jakaś miłość. Po prostu nas to nie obchodzi. A jeśli nawet się nie zdecydujemy związać z daną osobą a po latach widzimy, że może jednak trzeba było to absolutnie nie należy rozpaczać i twierdzić, że swoją szansę się przegapiło czy straciło. Bóg nie jest okrutny i widzi, że wtedy nie byliśmy w stanie (z jakichś względów) podjąć decyzji. A zatem tworzy nam nowe szanse. Dlatego jeszcze raz powtórzymy: nie ma czegoś takiego jak "przeznaczenie", nie ma ludzi sobie "przeznaczonych". Człowiek ma prawo wyboru i decydując się być z konkretną osobą czyni tak, ponieważ tego chce. Dlatego nie należy ufać żadnemu "przeznaczeniu". Ufać Bogu. Ufać, że On przygotował dla nas wiele wspaniałych możliwości. Modlić się o rozeznanie, o światło Ducha Św. która z nich byłaby dla nas najlepsza. Modlić się o dobrego męża lub żonę. I ufać, że Bóg w decydującej chwili da nam takie światło, że będziemy mogli podjąć świadomą, dobrą decyzję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jjjjjnjn
rodzina to problem na głowie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jjjjjnjn
możesz podac tresc tej modlitwy??? o ile sobie przypominam to wszystko zależne jest od Boga, nawet Jezus (odbicie Boga)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczyna zbyt samodzielna...
Treść modlitwy została juz podana wcześniej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jjjjjnjn
Na początku nie umiałam się z tym pogodzić... szukałam róźnych sposobów... czekałam, a teraz na prawdę wierzę w to, że Bog ma dla mnie lepszy Plan- na pewno ma go dla nas wszystkich! nie ma to jak słuchać księdza :D Bóg nie ma dla ciebie planu bo jaki wtedy sens miałaby wolna wola i kształtowanie samego siebie ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jjjjjnjn
Treść modlitwy została juz podana wcześniej kto ma większy wpływ na twoje życie - Józef z którym nie wiadomo co się stało czy sam Bóg ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mała_K
Warto się modlić. Sama jestem dowodem na to, że kto prosi będzie wysłuchany. Kilka lat temu, gdy byłam jeszcze nastolatką znalazłam modlitwę o dobrego męża, którą odmówiłam jeden tylko raz, ale od tamtej pory wierzyłam, że Bóg znajdzie dla mnie odpowiedniego mężczyznę z którym będę szła przez życie i tę sprawę zostawiłam w Jego rękach. I nie musiałam długo czekać :) Jesteśmy już ze sobą 3 rok, a nasza miłość każdego dnia umacnia nas w przekonaniu, że jesteśmy dla siebie stworzeni. Dziewczyny powodzenia, mam nadzieję, że i wam wkrótce zostanie postawiony na drodze życiowej TEN jedyny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczyna zbyt samodzielna...
Mała K :) Wierzymy w to :) I bardzo dziękujemy za podzielenie się swoją historią :) Mam nadz. że my w krótce też opiszemy swoje :) Co do wolnej woli to się z tym zgadzam, tylko że są różne wole, te z Panem Bogiem, i te bez niego. A pisząc że Pan Bóg ma dla nas lepszy plan, mówię tu o mojej wolnej woli, właśnie z nim... :) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna2424
Dziś w kościólku pomodliłam się za nas aby nas jak najszybciej odnaleźli nasi zagubieni panowie;) Wciąż mi smutno, wciąż kocham A. ale czas... czas wszystko zmieni i mam nadzieję spełnię kiedyś moje upragnione marzenie... Miłej niedzieli życzę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczyna zbyt samodzielna...
Ah no właśnie! :) Ja wieczorkiem idę na mszę i też się za nas pomodlę! :) Modlitwa za kogoś ma na prawdę wielką moc :) Również życzę udanej i spokojnej niedzieli :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczyna zbyt samodzielna...
:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna2424
Jak tam wieczór mija?:) Ja już lepiej się czuję, jutro mam wolne i idę z rana biegać, a potem na solarium;) postanowiłam, że muszę coś dla siebie zrobić, zadbać o siebie, sprawić sobie jakąś małą przyjemność;) Od jutra też zacznę dręczyć św. Józefa swoją prośbą;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blueyesss
No to Józef bedzie miał masę pracy... :-)) ale da rade :-) i tyle ludzi bedzie szczesliwych .... :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna2424
Aaa i zawsze chciałam umieć szpagat, dlatego właśnie się rozciągam;) Czasami kop w zadek daje kopa żeby podjąć się rzeczy, z którymi się zwlekało miesiącami lub latami;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blueyesss
Ja brzyszki zamierzam robic ,żeby do lata kaloryferek miec :-)) dla przyszłego męża ;-))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna2424
Przyszły mąż będzie z Ciebie na pewno dumny:) Wierzyć mi się nie chce, że na kafe można znaleźć tak fajnych ludzi i razem napełniać się optymizmem. I... co mnie zszokowało do reszty to fakt, że można tak szczerze napisać na temat swojej wiary i mało tego odnaleźć ludzi, którzy są w tym względzie tacy sami. Cieszę się, że są jeszcze tacy ludzie. A tak swoją drogą... z jakich miast jesteście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blueyesss
Tak wielu jest wbrew pozorom wartściowych ludzi tu.... ale dlaczego tu a nie w tz realu .. ja dostrzegam tylko wyścig szczurów i zanik tego co najbardziej wartściowe.... jestem z Kuj Pom z największego jego miasta :-) na B :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutna2424
A ja jestem ze stolicy Dolnego Śląska;) Ciekawe jak reszta dziewczyn:) Zbieram się już do snu, jutro zajrzę tutaj:) Kolorowych, spokojnych i pięknych snów:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dziewczyna zbyt samodzielna...
Cześć dziewczyny :) U mnie się właśnie zaczął pracowity dzień :) Chciałąm się z Wami podzielić tym, że dobra Bozia coraz szerzej otwiera moje oczy :) SDostrzegam wszędzie coraz więcej mężczyzn, którzy się za mną oglądają, czy się uśmiechają :) Tego i Wam życzę :) Co wiecej, wczoraj wieczorem, miałam takie uczucie jakby ktoś o mnie intensywnie myślał... To bylo tak bardziej już w nocy... nie mogłam tez spać do 2 ... zobaczymy jak to się wszystko potoczy :) Co więcej :) Jak ja zostałam odrzucona... też zaczełam robić to co planowałam od dłuższego czasu, i w ten oto sposób nauczyłam się pływać nie jak samouk :) Ale takim poprawnym kraulem :) Teraz chętnie się zapisze na jakiś kurs tańca ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kotna znaczy katniss
Ja już swojego znalazłam:) wspaniały jest mój mąż:) tak jak ktoś wyżej napisał nie sądziłam że na kafe można jeszcze spotkać fajnych i miłych ludzi. A tu prosze, w końcu jest z kim pogadać. Mam męża-jedno mażenie spełnione, teraz kupujemy mieszkanie i drugie marzenie wiadomo mały smerfik za jakiś czas:) Jak się trafi będziemy najbardziej happy na świecie. Powodzenia kochani moi:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kotna znaczy katniss
Siedlce 90 km od Warszawy na wschód:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×