Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość eweline48

Wielka targedia...

Polecane posty

Bardzo mi przyko, straszne to co Ci się przytrafiło. Musisz być mocna dla synka. Kiedyś go jeszcze zobaczysz, w raju. Przytulam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość barb80
Wiem co czujecie Ja straciłam męża 24 listopada 2011, nie mogę się z tym pogodzić. Zmarł w szpitalu, a 2 dni wcześniej polska lekarka zdiagnozowała u niego zapalenie płuc i zaczęła go leczyć sama antybiotykami (wyjechaliśmy za granicę). Umierał na moich oczach, po prawie godzinnej reanimacji - lekarze dali za wygraną, sama próbowałam go jeszcze reanimować. Ale na siłę mnie od niego odciągnęli...Przeżyłam traumę, takie rzeczy ogląda się tylko w serialach! Dalej nie wiadomo co było przyczyną śmierci (wysiadły płuca, nerki, stanęło serce i bóg wie co jeszcze w ciągu 2óch dni!). Z jednej strony miałam do P pretensje, że nic mi po sobie nie zostawił ( tak długo staraliśmy się o dziecko i nic ), nie mam nic tylko wspomnienia.... Zostałam sama.... Nie ma dnia gdzie w głowie nie "przerabiam" wszystkiego jeszcze raz. Mam wsparcie rodziny - na odległość, przyjaciół tutaj i sióstr męża z rodzinami, które bardziej doprowadzają mnie do szału niż wspierają. Bądźcie silne kobiety, Ja przynajmniej się staram z różnymi efektami.... Macie dzieci - najcenniejszy skarb jaki po sobie mógł pozostawić wam mąż. Macie jego część, macie dla kogo żyć :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eweline48
Barb 80 Tak mi przykro. Naprawdę wiem co czujesz. Ja tez sie staram być silna, ale niestety nie zawsze mi to wychodzi. Kochana pisz tutaj częściej. Może będzie nam lżej jeśli połączymy się w rozpaczy i bólu i wylejemy swoje żale. Ja już szukam różnych metod zeby zapomnieć i pogodzić się z tym co się stało. Tez mi jest bardzo ciężko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laura26
Boże kochana nawet nie jestem w stanie ci opisac jak bardzo ci wspołczuję,jak rozumiem twój ból.Ja kocham mojego męża ponad wszystko na tym świecie tez bym chciała umrzeć gdyby jemu coś sie stało.Tule cie mocno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeeeeeeeeeeee..........
fgfghjhkjlk teraz sie zalisz na forum ale jak mąż zyl to jakos nie pomyslalas o tym, zeby mu powiedziec, zeby kategorycznie nie wchodzil na dach bez zabezpieczenia? tak samo jak te glupie zony tych co jadą do afganistanu. czemu ich tam puszczają skoro tam niebezpiecznie?? Bez komentarza- ciekawe jakby nikt nie wchodził na dach to co by było nad twoja głową?! Dziura do nieba??? Że też tacy chodzą po świecie!!!! :( Bardzo mi Ciebie żal. Wiem, że gdy patrzysz na dziecko to cierpisz, ale to właśnie dla niego musisz, żyć. Przeciez samo sobie nie poradzi!!!!! Tobie życzę dużo sił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fgfghjhkjlk ty wstrętna dziewucho/chłopaku jak można tak coś głupiego napisać bardzo ci współczuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny, nawet nie potrafię sobie wyobrazic co czujecie, i modlę się o to bym nigdy nie musiała poznac tego uczucia... Życzę Wam duuuużo siły!!!!!!!!!!!!!! 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eweline48
Żdżira witaj, przytulam Cie bardzo mocno. Boże, jakie to trudne. Pisz tutaj z nami -razem może bedzie nam łatwiej. Ja też jestem prawie na dnie. Po porodzie, po pogrzebie i z daleka od domu i całego zycia. Obok mnie spi moj synek, ktory wlasnie skonczyl dwa tygodnie. Boże dlaczego zabrałeś mi życie, a mojemu dziecku ojca??????Dlaczego nie pozwoliles ojcu cieszyc sie z narodzin synka???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość barb80
Boże, nawet nie zdawałam sobie sprawy ile młodych kobiet stanęło w obliczu takiej tragedii jak Ja. Tydzień po śmierci męża wróciłam do pracy. Zmusiły mnie do tego sprawy finansowe - pogrzeb za granicą to wydatek rzędu 4000 no i plus pogrzeb w Polsce. Niestety nikt nie jest na coś takiego przygotowany, nawet nie dopuszcza myśli o śmierci. Najgorsze po powrocie do pracy są składane przez wszystkich kondolencje - wszystko na nowo powraca. Wszyscy pytają jak to możliwe - taki młody ( 31lat), wielki i silny chłopak. I tak przez okrągły tydzień aż do wylotu do Polski. No a w ojczyźnie - tu to urzędnicy zafundowali mi jazdę, przeryczałam cały dzień. Nie chciano mi wystawić polskiego aktu zgonu na podstawie tego który tutaj uzyskałam " tymczasowego aktu zgonu" ( bo nie jest jeszcze znana przyczyna śmierci), bez którego w polsce nie pochowają w moim przypadku urny z prochami męża. Moja rozpacz przemieniła się we wściekłość, nie wiem skąd ale dostałam tyle siły - poruszyłam niebo i ziemię - dostałam akt zgonu i mogłam w spokoju wreszcie Go pochować tam gdzie chciał. Nikomu nie życzę tego co musiałam doświadczyć w naszym kochanym kraju. Kazałam na pomniku męża umieścić napis "Bóg tak chciał", nie cofniemy czasu..... Choć bardzo bym chciała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość barb80
4000 Euro - tyle kosztuje pogrzeb za granicą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eweline48
A ja nawet nie mogę wrócic do swojego życia. Też sobie nie radzę z tym wszystkim. Nie mogę uwierzyć, że Go nie ma. Ciągle myslę co byśmy robili gdyby żył. Ciągle zastanawiam się jakby to było w trójkę.Jakbysmy sobie radzili. Po prostu wyć mi sie chce jak sobie pomysle, ze nie pojdziemy juz nigdzie razem, nie przytule sie do Niego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny tak mi przykro... nie jestem w stanie sobie wyobrazić co czujecie... Mogę tylko powiedzieć że jestem z Wami, i tak napradę powiem to co każdy Wam już powtarza 1000 razy :"Czas leczy rany"...... Wiem to jest banalne...:( Ja patrzyłam jak umiera mi ukoacha ciocia.. na raka, nie było szansy.. do dzisiaj boję się kogoś bliskiego spotka to samo... że mój M nagle nie wróci z pracy... dostaję w głowę tak się strasznie boję....:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość barb80
Był dla mnie opoką, najlepszym przyjacielem, kumplem, mężem i kochankiem. O wszystkim rozmawialiśmy, nigdy nie mogliśmy się nagadać. Nie mogliśmy zasnąć jak się do siebie nie przytuliliśmy. Jedno za drugim skoczyło by w ogień. Najbardziej denerwujące i wkurzające są stwierdzenia: " jesteś młoda, znajdziesz sobie jeszcze kogoś, jeszcze będziesz szczęśliwa itp". Nikt nie rozumie, że ja Go cały czas kocham - tak strasznie mocno jak zawsze. Uczucie od tak nawet z czasem nie wygasa.... A serce jak bolało po stracie tak dalej boli. Niby czas leczy rany - poczekamy zobaczymy. Ja mam cały czas takie wrażenie, że poszedł do pracy i wróci. Choć doskonale wiem, że nie żyje i nie wróci. Został w Polsce tak daleko ode mnie, ma swój domek - przed wylotem postawiłam Mu pomnik dla mnie najpiękniejszy - to była ostatnia rzecz materialna jaką mogłam dla Niego zrobić. Teraz pozostała mi tylko modlitwa za Jego duszę aby jak najszybciej trafił do raju i czekał tam na mnie. Często wracając z pracy samochodem, słucham jego ulubionych piosenek. Wtedy wyję i jadę z bardzo dużą prędkością, nie zależy mi czy się czasem gdzieś za chwilę nie rozbiję - ale wtedy przypominają mi się Jego słowa "Basia jedź powoli" i wiem że jest koło mnie, że czuwa nade mną i będzie czuwał aby nic mi się nie stało oraz aby nikt mnie nie skrzywdził. Od czasu śmierci ani razu mi się nie przyśnił ( raz tylko miałam jakiś przebłysk w śnie, że stał patrzył na mnie a Ja kazałam mu usiąść) i czekam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eweline48
Dokładnie - u mnie było tak samo. Też tak bardzo kochałam. Też tak bardzo bylismy zżyci ze sobą. Nie umiem zyc bez niego. Nie chcę. Tak bardzo tęsknię. A nasz synek jeszcze bardziej mi przypomina jak bylibyśmy teraz szczęśliwi. Tak bardzo jest mi zle. Tak bardzo nie potrafię się pogodzić z tym wszystkim.Tak bardzo rozpamiętuję każdą minutę z naszego zycia, które dopiero się zaczęło, a już się musialo skonczyc.Tak wielki mam zal do losu, że zabral nam te cudowne chwile, które byly przed nami.Ze nie pozwolil w pelni cieszyc mi się macierzyństwem. My naprawdę nie chcielismy duzo od losu.mielismy siebie a teraz nie ma nas. A ja pragnę jedynie UMRZEĆ bo wtedy mam nadzieję, ze znow bedziemy szczęścliwi razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane dziewczyny ,przytulam Was cieplutko ,wyrazy współczucia.Każda tragedia to ból i rozpacz ale macie dzieci i to dla nich musicie dać radę podnieść się z kolan ,nie wiemy czemu życie powali nas na kolana ale musimy mieć tyle siły aby iść do przodu .Wiem ,wiem łatwo pisać może jakieś leki wspomagające w takiej sytuacji.Zachowajcie w swoich sercach najlepsze wspomnienia ,pomyślcie że nie ma na takie zdarzenia najmniejszego wpływu ,tak się dzieje ,nie cierpieli odeszli nagle .Czas uleczy rany ,pokazywali w tv kobietę 20 lat w wypadku zginął mąż i troje dzieci bliżnięta i młodsze ,były próby samobójcze ale odratowali po 5 latach ponownie wyszła za mąż mają dziecko i jest szczęśliwa ,to przykład ze kiedyś rany się zabliżnią.,pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do barb80
zapraszam agakkm@poczta.fm tez mloda wdowa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sffsaf
Mój narzeczony zmarł na nowotwór jak córka miała 5 miesięcy.Było bardzo ciężko.Przez rok nie mogłam dojść do siebie. Obecnie córka ma 3 latka i może trudno w to uwierzyć i dziwnie to zabrzmi ale przyzwyczaiłam się do sytuacji,jakby tak było zawsze. Nie byłam w żadnym związku od śmierci taty córki. Trzymaj się cieplutko :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tylko Mama
Dziewczyny... Czytam Wasze historie i ścina mnie z nóg - tak wiele nas łączy a mnie się wydawało, że tylko ja żyję w jakimś matrixsie po śmierci męża. Byliśmy razem 17 lat jako para (całe moje dorosłe życie), 11 lat jako małżeństwo. Mamy trójkę dzieci (8, 5 i 2 lata). Mój mąż zginął dzień po naszej 11 rocznicy ślubu, 6 miesięcy temu na budowie naszego domu... chciał pomóc... Nie spadł z dachu ale w sposób tak nieprawdopodobny, że mało kto chce uwierzyć, że jest to możliwe - przepraszam ale nie będę opisywać szczegółów. Teraz muszę zamieszkać w tym domu (nie mogę sprzedać-kredyt). Boli mnie jak patrzę na dzieci, które tak kochał. Boli jak patrzę na każdy zakamarek domu, na który tak czekał. Boli kiedy patrze w lustro. Nie mogę oglądać zdjęć. Tak jak u Was, mój mąż był moim najlepszym przyjacielem. Nie tak miała wyglądać nasza przyszłość i przyszłość naszych dzieci... Rozumiemy się chyba wszystkie bez słów ale piszemy tutaj, bo chcemy wylać choć kroplę tego żalu, który nas wypełnia po brzegi... Mam dość, jak ludzie mówią, że jestem młoda i jeszcze sobie życie ułożę... to takie durne banały. Dzieci nakręcają każdy dzień i tylko one trzymają mnie w pionie. Wiem, że muszę dla nich żyć i to dobrze żyć. Bo nie zasłużyły na więcej bólu niż to co już mają. Chciałabym stworzyć im ciepło w domu tak by po latach stwierdziły, że POMIMO wszystko miały dobre dzieciństwo. Wiem, że to możliwe i radzę Wam też tak myśleć o dobrym życiu swoich dzieci! Wiem, że to tylko moje marzenia... a w środku jest ból, żal i walka o każdą godzinę... Leki na depresje źle tolerowałam i je odrzuciłam - na razie nie chcę próbować innych. Leki na sen szybko mnie uzależniają i potem trudno przestać a ja często w nocy muszę wstawać do najmłodszego dziecka. Więc tego też nie biorę. Pewnie kiedyś czeka mnie psychoterapia. Jestem z Wami myślami!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Z Zniecierpliwiony
""" eweline48 Proszę pomóżcie!!!Wszystko było gotowe. Mieszkanie po remoncie, ubranka i cala reszta dla dzidziusia kupiona. 3 tygodnie do rozwiazania. Czekalismy oboje z niecierpliwością na przyjście na świat naszego maleństwa. Mimo, że cala rodzina mieszkala daleko nie baliśmy się, że nie damy rady bo mieliśmy siebie. Nie wierzylam, ze los dal mi tyle szcześcia. Mój mąż 20 grudnia poszedł ostatni raz przed długim urlopem, który planował ze względu na urodzenie dzidziusia do pracy na budowie gdzie dorabiał do pensji. O 14. 00 rozmawialismy przez telefon. O 14. 30 już go nie było. Spadł z dachu i zginął na miejscu. Moje życie się skończyło 20 grudnia 2011r.Jeśli ktoś może lub potrafi mi jakoś pomóc to BARDZO PROSZE !!!"""" A dlaczego on dorabiał ? Rozumiem że , miał pracę stałą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja też jestem takim dzieckiem, które wychowało się bez ojca. Mój ojciec zginął tragicznie, moja najstarsza siostra miała 7 lat, ja 1,5 roku a mój braciszek miał niespełna miesiąc... znamy tatę z opowiadań i ze zdjęcia. Moja matka przeżyła koszmar, o mały włos sama by ze sobą skończyła, tak było źle (wiem z opowiadań mojej babci), była bardzo młoda ale później z pomocą mojej babci (babcia wcześnie zmarła) dawała sobie radę - moja matka jest moją inspiracją, jest dla mnie wzorem, jest już stara i bardzo chora... tak bardzo ją kocham, że nie wyobrażam sobie życia bez niej. Było biednie, ale czysto, moje dzieciństwo było fajne, aczkolwiek moja mama ledwo wiązała koniec z końcem niczego nam nie brakowało, a przede wszystkim miłości. Tobie zapewne też jest trudno i to bardzo, ale musisz być silna dla swojego dzieciątka i nie poddawaj się... jestem przekonana, że dasz radę. Takie jest życie... musisz to przeżyć, tylko nie płacz przy maleństwie, płacz w poduchę tak długo płacz aż się wypłaczesz (łzy oczyszczają - moją swoją moc), dzieciątko czuje twoją rozpacz... tak, jak my czuliśmy z moim bratem rozpacz naszej mamy,nie wiem skąd ale wiedzieliśmy i to pamiętam, że z naszą mamą coś złego dzieje. Wychowałam się bez ojca, za którym tęsknię to dzisiaj... a będę miała 50 lat :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekwwwwa
Kurze prawdziwa tragedia i naprawde wspolczuje ale dziwi mnie jedno minelo dopiero 3 tyg a Ty jestes na tyle silna ze piszesz wpis na forum ? Ja bym sie chyba tak szybko nawet z lozka nie podniosla a co dopiero interent przegladac .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciekwwwwa
alez glupie pytanie dlaczego dorabial ... nie umiesz czytac ze zrozumieniem ? mialo mu sie urodzic dziecko wiec chcial zarobic jak najwiecej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z Zniecierpliwiony """ eweline48 Proszę pomóżcie!!!Wszystko było gotowe. Mieszkanie po remoncie, ubranka i cala reszta dla dzidziusia kupiona. 3 tygodnie do rozwiazania. Czekalismy oboje z niecierpliwością na przyjście na świat naszego maleństwa. Mimo, że cala rodzina mieszkala daleko nie baliśmy się, że nie damy rady bo mieliśmy siebie. Nie wierzylam, ze los dal mi tyle szcześcia. Mój mąż 20 grudnia poszedł ostatni raz przed długim urlopem, który planował ze względu na urodzenie dzidziusia do pracy na budowie gdzie dorabiał do pensji. O 14. 00 rozmawialismy przez telefon. O 14. 30 już go nie było. Spadł z dachu i zginął na miejscu. Moje życie się skończyło 20 grudnia 2011r.Jeśli ktoś może lub potrafi mi jakoś pomóc to BARDZO PROSZE !!!"""" A dlaczego on dorabiał ? Rozumiem że , miał pracę stałą. zawsze mówiłam że zniecierpliwiony to imbecyl!! tego idioty nawet czytać się nie da!! na każdym forum,przy każdym wpisie musi swoje głupie uwagi wlepiać-tu również gdzie kobiety dotknięte tragedią wspierają się "dobrym" słowem on zastanawia się "dlaczego"!!! zawsze ale to zawsze bełkocze - kiedy rodzi sie dziecko i kobieta zostaje sama bądź to przez tragedie bądź też z innego powodu on pyta: dlaczego nie pomyślałaś wcześniej,dlaczego sie nie zabezpieczyłaś,dlaczego ktOŚ dorabia i wchodzi na dach.... Jak można być aż tak prostym i głupim!! kiedy przedstawia sie jemu konkretne argumenty,podpiera dowodami przestaje odpowiadać by po czasie znowu wrócić jak bumerang do początku danej sprawy - i ponownie.... "a dlaczego"?? mimo wszystko WSZYSTKIM ŻYCZĘ SPOKOJNYCH I WESOŁYCH ŚWIĄT

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eliminować czubków
Brawo!!!nareszcie trafna ocena zniecierpliwionego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×