Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Ika2012

Problem jego rodziny

Polecane posty

Gość Ika2012

witam wszystkich! zwracam się do Was moje Drogie abyście pomogły mi rozwiązać pewien problem, liczę na Wasz obiektywizm, gdyż już sama nie wiem jak wybrnąć z tej sytuacji. Od ponad 2 lat jestem w związku. Mój chłopak pod względem dawania mi ciepła, miłości itp jest fenomenalny, nigdy się tak nie czułam z żadnym innym. Oboje mamy po 24 lata lecz pod względem społecznym bardzo różnimy się od siebie - ja kończe już studia, dostałam wspaniałą ofertę pracy - mój chłopak jest typem artysty, skończył LO, jakąś szkołe policealną, pracuje dorywczo. Nie stać nas na wyjazd, wyjście do kina czy teatru, restauracji glównie z tego powodu, że on nie ma kasy. Oboje mieszkamy w swoich domach rodzinnych - moi rodzice przez całe życie pracowali fizycznie, nie przelewalo się nam, ale nigdy nie odczułam by kiedykolwiek mi czegoś zabraklo, stawiali na moją edukację, nie dokładałam się do domu, studiowalam dziennie. Mój chłopak pochodzi z rodziny w której oboje rodzice mają wykształcenie wyższe, lecz wg mnie panuje w tym domu patologia. Matka - ma depresję i lęki, nie wychodzi z domu nigdy, nie pracuje zawodowo, pobiera rentę, ojciec jego to w ogóle nie ojciec. Nie poczuwa się w tym domu jako mąż i głowa rodziny. starszy brat po 30 jest pasożytem, nie pracuje. Mój chlopak nie może podjąc studiów bo to on jest głównym zywicielem rodziny - co zarobi wydaje na jedzenie w tym domu, przez to nic nie odkłada, ma dlugi i do tego finansuje jeszcze używki dla matki i ojcia - papierosy i piwo. Przez dobry rok znosiłam tą sytuację z zagryzionymi zębami - jeździłam tam - wieczny bałagan, rozwalające sie meble, matka palaca szligi, ojciec wiecznie poza domem u kumpli albo w pracy, jedzenie kupuje sam dla siebie, którego nie można ruszkać, brat pasożytuje i tylko czeka aż mój chlopak przyjedzie do domu z kasą i jedzeniem. nawet jak ja tam jestem i cos gotuje z moim chłopakiem za NASZE pieniadze to nikt sie nie poczuwa do tego, by pomóc, a wrecz przeciwnie nie podziękują i jedzą bez pytania co wiąże się z tym, że żywię obcą rodzinę za swoje pieniądze i sama sie nie najem bo wszystko zjedzą. Ojciec ma kasę, nie dołoży mu do studiów, do sprzętu potrzebnego mu do jego wymarzonej pracy. Temat jego edukacji i pracy był walkowany wielokrotnie. Wczoraj już nie wytrzymałam - powiedziałam, że wchodząc w jego rodzinę wejdę w chorą sytuację, w jakieś gówno, że moi rodzice jak bedziemy małżeństwem i bedziemy miec problem pomogą nam, jego wrecz przeciwnie." Co do kwestii wesela nie jestem nawet pewna czy nie powiedzą mu - organizuj sobie je sam. a wiadomo, wesele to sa duze koszta. moja rodzina nie będzie płacić za jego gości itp. Wstydze się tego, bo moi rodzice wszystko robią dla swoich dzieci, a jego mają wszystko generalnie w dupie. Boje się, czy w dodatku jak będziemy mieszkać razem (oczywiście u mnie) to nie bedziemy dodatkowo utrzymywać jego rodziny. tego sobie nie zyczę. wczoraj postawiłam mu ultimatum - albo przez zimę znajdzie dobrą pracę, splaci długi, zacznie odkładać pieniądze i ewentualnie zajmie się swoją przyszłością, albo z nami koniec. nie mam zamiaru w przyszłości pracować na 2 zmiany by utrzymać swoją i jego rodzinę. chcę być szczęsliwa. Jako zwrot usłyszałam, ze jestem materialistą, ze pieniadze w zyciu nie są najwazniejsze, i w dodatku nie mam szacunku do jego rodziców. Myśle, że dla każdej kobiety istotne jest poczucie bezpieczeństwa - emocjonalne i finansowe. nie mam zamiaru bać się, że nie stać mnie na chleb. błagam, pomóżcie mi...co ja mam robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ika2012
tylko to nie jest takie proste, jak się kocha... mam przeczekać tą zimę? Powinnam skonczyć to od razu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nic nie mogę znaleźć
Nie wiąż się z patologią jeśli jej nie było w Twoim domu rodzinnym. Chłopaka nie zmienisz a wcześniej czy później zaprezentuje Ci zachowania wyniesione przez niego z rodzinnego domu. Czasami w jeszcze bardziej drastycznej formie :( Przemyśl sprawę koniecznie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ika2012
Tylko, że on sam widzi, że jest w patologii, zdaje sobie z tego sprawe, że jego dom jest nienormalny. Podkreśla często, że nie chce żyć w tym domu, chce by jego rodzina była normalna...mogłabym zaufać Ale z drugiej strony...na szali kładę swoje zycie i szczęście...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alemakotaalaag
egoistka z Ciebie moim zdaniem,jeszcze masz sie za kogos lepszego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OLGA__YYY
Powinnaś mu postawić ultimatum. U mnie była podobna sytuacja rodzice mojego partnera byli w długach naprawdę w maksymalnych długach. Mieli oboje emerytury razem 3 tys zł. Niestety długów nazbieranych kiedy pracowali, nie spłacali i komornik wszedł im na emerytury. Na życie zostawało im, 1,500 zł. Moja teściowa moim ukochanym tak na prawdę nie interesowała się. Jej życie to bezdomne koty (miała ich koło 10) i jej córka i wnuki. Jej córka po rozwodzie na siłę szukała męża i wpadła. Nie chce się tu rozpisywać. Mój facet trochę im pomagał. Jednak mieliśmy razem wynajęte mieszkanie w dużym mieście, dwa samochody, firmę która nie dawała kokosów. Powiedziała, że nie życzę sobie utrzymywania twojej rodziny. Były ostre awantury, aż powiedziałam, że jeszcze raz da 1 zł na rodziców to ja odchodzę. Skończył się sponsoring. Masz absolutną racje postaw mu ultimatum. Dziewczyno jak wpakujesz się w taką rodzinę to będziesz gówno miała. Cały czas długi, awantury i spłacanie. Wiesz jak w Polsce jest trudno dojść do czegoś. Jak uświadomisz sobie to obudzisz się z ręką w nocniku i nic nie będziesz miała. Miłość to jedno, ale miłość ci lodówki nie zapełni i rachunków też nie zapłaci. Uważam, że dobrze zrobiłaś stawiając ultimatum. Facet ma być dla ciebie oparciem, a nie utrzymankiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasaa
faktycznie rodzinka beznadziejna ale czy ty potrafisz tak łatwo zrezygnować z kogoś kogo kochasz?Problemy sa zawsze jakieś i nie można tak łatwo się poddawać bo on sobie takiej rodziny nie wybrał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Próbowałaś go zaciągnąć na jakąś terapię, żeby miał siłę na uwolnienie się od toksycznej rodziny? Jeśli nie da się zaciągnąć, zawsze możesz iść sama i profesjonalista podpowie Ci jak powinnaś działać, żeby uzyskać porządany efekt. Bo "nieroztropnym" działaniem możesz tylko wszystko rozwalić do reszty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a gdyby role sie odwocily....
a pomyslalyscie drogie ksiezniczki co gdyby wasi rodzice nie mieli na jedzenie a wasz facet zrobilby wam awanture ze im pomagacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ika2012
Dziękuję Ci Olgo, jeszcze bardziej upewniasz mnie w tym, że zrobiłam słusznie - zdaje sobie sprawę, że rodziców się nie wybiera, ale rodzice nie mogą tak diametralnie wpływać na nasze życie. To co robi jego ojciec i brat to czyste lenistwo, a ja nie będę pracować od świtu do nocy by opłacać swoje i i ich zycie. Do tego swoim przyszłym dzieciom tez chce zapewnić przyszłość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"a pomyslalyscie drogie ksiezniczki co gdyby wasi rodzice nie mieli na jedzenie a wasz facet zrobilby wam awanture ze im pomagacie?" Gdyby nie mieli na jedzenie z przyczyn niezależnych od siebie, to oczywiście trzeba pomóc. Jeśli z czystego lenistwa - to najlepszą pomocą jest dać kopa na rozpęd :P Nie wiesz, że "jesli dasz biedakowi rybę, to naje się nią raz, ale jeśli dasz mu wędkę, to już nigdy nie będzie głodny"? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ika2012
do zarzucającej Nam pozycję księżniczki: moja Droga, po pierwsze akurat w tej sytuacji wystarczyłoby usamodzielnić 30letniego gnoja, który wydaje całą swoja kase na spreje do jakiegoś grafitti, ponadto kasę to mają, a raczej ojciec ma kasę, skoro wyjeżdza sobie do Hiszpanii, Norwegii i innych krajów. Jego mamę rozumiem - jest chora, ma rentę, ale na Boga on pracuje tutaj by utrzymać 4 osoby, gdzie trzy bez problemu mogłyby pracować. W dodatku jego ojciec tuż po maturze obrał takie...stanowisko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobrze pomślałaś, ale wydaje mi się,że powinnaś przemyśleć kwestię ślubu wogóle. Niby twój chłopak widzi w czym tkwi, ale tak naprawdę nie chce sięz tego bagna wydostac.Ma jakiś problem i Ty mu nie pomożesz. Ponadto coś mi się wydaje,że niejestes u niego na 1ym miejscu i nigdy nie bedziesz. Nie miał prawa nazywać Cię materialistką. To taki subtelny sygnał walki, która czeka Cię z nim po ślubie... Podejście do rodziny dzieci jest fundamentalne dla związku i takie różnice nie wróżą niczego dobrego. Skąd to wiem? Bo doświadczałamczegoś podobnego. Szarpałam się przez kilka lat a i tak nie jest dobrze. Nie wiem czy masz tyle siły i czy Wasza miłość to miłość z obu stron. Wbrew pozorom ślub powinien być bardzo starannie przemyślany, bo czasami romantyczna miłość nie wystarcza.Wyłącz uczucia, włącz rozum.Co on Ci podpowiada?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ika2012
i jak już wspomniałam wczesniej - gdybym myslała egoistycznie nie byłabym z nim juz dawno, kocham go, dlatego tak łatwo nie odpuszczam, chcę z nim zyć, ale nie chce zyć tak jak jego rodzina, dlatego dałam mu ultimatum w którym tak naprawde jest jego dobro - znalezienie dobrej pracy, być może szkoły. bo to ja przez resztę zycia bedę zyć z tym człowiekiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ika2012
Rozum mi mówi, że w obecnej sytuacji chyba on nie jest dla mnie, gdyby mi tego nie podpowiadał pewnie zyłabym utopią o cudownym, bezproblemowym związku i nadzieją, że tak nie bedzie... Stąd to rozdarcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najczęściej to rozum ma rację. niestety. Może warto odłożyć ślub na bliżej nieokreśloną przyszłość i wrócić do tematu aż chłopak udowodni swoją dojrzałość? Bo rezygnowanie z siebie w imię mamusi, brata nieroba i tatusia to nie jest wyznacznik ojrzałości. Chłopak musi chcieć żyć własnym życiem a nie życiem horrorkowatej rodzinki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxyyyzzzz
Sądzę że dobrze zrobiłaś, że postawiłaś mu sprawę jasno. Pierwsza reakcja jest emocjonalna - wiadomo - miota się facet. Z jednej strony wie, że masz rację, z drugiej - to jednak jego rodzina i nie może się od niej ot tak odciąć. Myślę, że teraz powinnaś trochę odczekać - do kilku miesięcy. Jak mu emocje opadną to się dopiero okaże na co faceta stać. Albo się weźmie do zmiany albo... nie. A jeśli nie - to idź naprzód i nie oglądaj się za siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ika2012
Dlatego dałam ultimatum albo praca, szkoła, inwestowanie w siebie i swoje marzenia i spłata długów, albo koniec z nami. Jeżeli nic się nie zmieni przynajmniej bedę pewna, że zrobiłam wszystko by "to ratować". Rodzina rodziną, ale ten człowiek w przyszlości ma stworzyć swoją. Ma zimę na zmiany - do około marca. Do marca ma być efekt, ale mam nadzieję, że zmiany bedę widzieć już teraz. Bynajmniej już mu powiedziałam, że w chwili obecnej jestem zdystansowana do tego związku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ika2012
ach przepraszam, przeoczyłam. Szczerze powiedziawszy niestety nie. Szewc bez butów chodzi - jestem również doradcą partnerskim, terapeutą i szczerze powiedziawszy myslałam, że sobie poradzę, ale wsadziłas kij w mrowisko. jak ta rozmowa nie pomoże - pójdziemy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to idźcie. Lepiej jeśli ktoś profesjonalnym okiem rzuci na sytuację. I tak jak pisałam - nawet jeśli nie razem, to chociaż sama idź się podpytaj, co robić. Nawet bardzo zdolny doradca partnerski będzie miał problem z wydaniem "diagnozy" nie mając do sprawy odpowiedniego dystansu ;) Kafeteria jest spoko, żeby się wygadać i poradzić w "duperelowatych" sprawach, ale w poważnych problemach lepiej nie zdawać się na bandę nieznajomych, którzy mogą się okazać złośliwymi trollami dającymi rady prowadzęce do rozpadu związku . Wiesz, katar można leczyć samodzielnie i według receptur babci kuzynki koleżanki z pracy, ale z rakiem lepiej iść do specjalisty ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ika2012
tak wiem, wiem, zlapałam się a tym. jestem cała w emocjach, to co siedziało we mnie wyrzuciłam wczoraj z siebie z wielkim impetem. jestem nieco rozdarta. niby zawód mnie nauczył jak działac, obserwować i diagnozowac, ale sama siebie nie zdiagnozuję, gdyż ta sprawa mnie dotyczy, działają emocje, wyobraźnia i syndrom wypierania... to dobry krok, porozmawiać ze specjalistą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ika2012
tak wiem, wiem, zlapałam się a tym. jestem cała w emocjach, to co siedziało we mnie wyrzuciłam wczoraj z siebie z wielkim impetem. jestem nieco rozdarta. niby zawód mnie nauczył jak działac, obserwować i diagnozowac, ale sama siebie nie zdiagnozuję, gdyż ta sprawa mnie dotyczy, działają emocje, wyobraźnia i syndrom wypierania... to dobry krok, porozmawiać ze specjalistą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×