Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mamamadość:(

nie radzę sobie z dziećmi :(

Polecane posty

Gość cała polska czyta dzieciom
A nie znajdą się drobne na to, żeby jakaś starsza, odpowiedzialna dziewczynka z sąsiedztwa popilnowała Ci dzieci przez dwie godzinki od czasu do czasu? Nawet tyle, ze dwa razy w tygodniu, bardzo by Ci pewnie ulżyło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamamadość:(
Starszy syn uwielbia książki, bajeczki zna niemal na pamięć, ale w tym czasie młodszy biega, przeszkadza, przerywa. Gdy są sami ze mną jest super, gdy są obaj to są nie do zniesienia. Dzięki za każde Wasze pomysły. Za bardzo im ulegam. Dla świętego spokoju, byle by tylko nie krzyczały, byleby był spokój. Sama ich tego nauczyłam, wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to nie ma co sie zalamywac tylko brac sie za naprawianie bledow nie jest za pozno ale na pewno nie wymagaj od nich ze z dnia na dzien bedziesz miala inne dzieci malymi krokami, wlasnie tymi nagrodami, godzina spokoju sama tez zapropouj ze raz dziennie beda wybierac co beda chcialy robic sama im zaproponuj ze maja do wyboru np grac w pilke nozna albo zrob im kregle iech one tez maja w tym swoj "udzial"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamamadość:(
Agnieszko rozumiem Cię, Twoje rady są logiczne ale to wszystko jest trudniejsze niż się wydaje. Przedszkole prywatne kosztowałoby niestety nie 1000zł, ale 1400zł. Dojazdy co najmniej 400zł, to już jest 1800zł - tyle nigdzie mi nie dadzą. Tu już nie chodzi o to przedszkole, ja poniekąd rozumiem męża, bo jego argumenty też są logiczne. Bardzo chciałabym iść do pracy, ale w dzisiejszych czasach to nie jest wszystko takie proste. Musieliśmy kupić drugi samochód, ja też muszę nabrać pewności za kierownicą, bo wożenie dzieci to wielka odpowiedzialność. Dlatego bardziej oczekuję rad, jak przetrwać te dwa lata, aż moje dzieci pójdą do szkół. Jak okiełznać ich charaktery, jak rozładować energię, jak być znowu uśmiechniętą i pogodną, jak cieszyć się życiem i być szczęśliwą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorko ja bym
zrobiła wszystko żeby posłać ich do przedszkola. Radziłabym znaleźć jakieś zajęcie , nawet na pół etatu i chociaż jednego posłać do przedszkola (starszego) i mieć o jednego łobuza mniej w domu a z jednym to ty sobie poradzisz i ułożysz go jakoś , może i bez psotnego kompana bardziej skupi się na tobie i zacznie się koncetrować na twoich prośbach czy poleceniach i zabawie. Jesteś przemęczona i wypalona psychicznie i wierzę ci że pewnie nawet wstać ci się z rana nie chce. Uważam że to nie lenistwo czy niemoc jak sugerowały tu niektóre. Myślę że gdybyś zrobiła coś nareszcie tylko dla siebie (najzdrowsza wersja) poczułabyś chęć i z mniejszym obrzydzeniem patrzyłabyś na opiekę nad maluchami. Najważniejsze to iść do pracy i zostawić na te kilka godzin dom i wszystko co z nim związane dalego za plecami by potem wrócić i mieć inne spojrzenie na wszystko. gdybyś wychodziła do ludzi to makijaż sprawiał by radość i miałby sens:). Przemyśl wszyskto , ustaw chłopa i zacznij myśleć o sobie bo póki co marniejesz a i tak nikt tego nie doceni .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamamadość:(
ta tablica to bardzo dobry pomysł, do tego jakieś uśmieszki albo coś w tym stylu i za to nagroda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fanka Jana T
Jednym słowem mąż ma Cię głęboko w dupie. Jemu jest wygonie mieć Cię w domu i zwalać na Ciebie cała z tym związaną odpowiedzialność. Wyobrażasz sobie żyć tak jeszcze przez 3 lata?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fanka Jana T
Nic nie jest proste w życiu. Logiczne myślenie męża nie jest ważniejsze od Twojego samopoczucia bo to nie on a Ty się poświęcasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość k***a chyba mam to samo
dzis juz mi sie przelewa moje 4 miesieczne blizniaki non stop rycza az musialam sobie dzis pokrzyczec jak wyszlam od nich z pokoju:( jestem beznadziejna...maja sucho sa najedzone utulone przebrane i wyja jak opetane prawie nie spia a ja jestem z nimi calkowicie sama i wysiadam :(maz pracuje wraca wieczorem a ja wtedy staram sie ogarnac obowiazki domowe potam padam na twarz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fanka Jana T
Szlak mnie trafia jak czytam takie postny pan maż sobie coś ubzdurał i nie przyjmuje do wiadomości faktu, że ktoś może mieć inne zdanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fanka Jana T
Olej obowiązki domowe idź się wyspać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamamadość:(
Ja wiem, że egoista. Właśnie z nim rozmawiałam. Mówił, że wszystko powoli. Na wszystko przyjdzie czas. Kasę mamy, więc do pracy nie powinno mi się śpieszyć. On naprawdę nie rozumie. Nie mówi tego złośliwie. On po prostu kompletnie mnie nie rozumie. Nawet nie wyobraża sobie jak to jest siedzieć 4 lata samemu w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ale dlaczego ni chcesz postawic na swoim? boisz sie go? czy czego ie boisz? nie masz nic do stracenia czujesz ze w domu wariujesz, masz dosyc na co chcesz czekac? az zaczniesz dzieci obwiniac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamamadość:(
Pogrążę się jeszcze bardziej tym co teraz napiszę, ale ok. Ja wychowałam się w mieście, małym co prawda, ale mieście. Mąż pochodzi ze wsi. To on nie wyobrażał sobie, żyć w mieście, w bloku, dlatego postawiliśmy dom na wsi i tu mieszkamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość caroten
a ja myślę , że ty masz nie tylko problem z mężem , ale przede wszystki z wychowaniem dzieci . bo to co tu piszesz to bardizej wyglada na hodowlę dzieci niż ich wychowanie . co to znaczy ,ze dizeci - nie niemowleta przecież - leją sie , biegaja i pyskują ? dlaczego pozwalasz na takie zachowanie ? Młodszy patrzy na starszego i bierze z niego przykład . Zastanów sieczy problemem twoich dzici jest nadmiar energii czy brak zasad .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamamadość:(
Dlatego, że to jest technicznie w tym momencie nie możliwe. Jeśli on by mi nie pomógł, to nie poradziłabym sobie sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
caroten - a przestan takie glupoty pisac nastepna madra co by chciala dzieciaki jak w wojsku trzymac :o ja jestem dziewczyna a z siostra tez sie lalysmy, piesciami bilysmy kopalysmy w przedszkolu obie postrach sialysmy mama nie raz mowila ze sie nie bedzie wstracac bo nie ma sensu teraz jedna za druga w ogien by wskoczyla, mimo ze do tej pory sie klocimy, ale juz sie nie bijemy kazde rodzestwo sie kloci, bije, kopie, to jest normalne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość caroten
nie ma znaczenia gdize mieszkasz . Problemem jest brak odpowiedzialności u twojego męza , które skutkuje tym ,ze nie macie zadnego spójnego planu dotyczącego wychowania dzieci .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poswiecilas sie imieszkacie na wsi, to niech on tez sie troche poswieci zebys ty mogla zrealizowac swoje plany tak trudno? jejku kobieto nie rozumiem, szukasz pracy, pozniej szukasz przedszkola ew niani i idziesz do pracy i pracujesz da sie zrobic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamamadość:(
I jedno i drugie. Zdaję sobie sprawę, że jestem niekonsekwentna w tym co robię i mówię. Zbyt często ulegam swoim dzieciom. Jestem za miękka, a oni to wykorzystują. Zdaję sobie z tego sprawę, ale nie potrafię tego zmienić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość caroten
tam gdize nie ma żadnych zasad , żadengo planu wychowaczego , jasno określonych granic można siespodziewać tylko kłopotów . bo co bedize jeśli dizeci widząc brak reakcji w szkole wcale nie przestana sie tak zachowywać ? Oczywiście , że dizeciaki sie biją , ale czy to znaczy ,ze nic nie mozan na to poradzić ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fanka Jana T
Czy Twojego męża interesuje Twoje zdanie w kwestii innej niż to jaki płyn do mycia toalet kupić?, jaki prezent dla dzieci wybrać na święta? Z tego co piszesz raczej nie, tu jest problem Twój mąż ma Cię gdzieś a Ty jak widać do tej pory się z tym godziłaś. Nie chcę Cię obrażać, Twojego męża także nie ale relacja jaka jest między Wami jest dla mnie niezdrowa, małżeństwo to partnerski układ 2 dorosłych osób, które mają dokładnie takie samo prawo głosu zarówno w sprawach małych jak i tych najistotniejszych. To, że jesteś kobietą nie oznacza, że to Ty masz zaciskać zęby i poświęcać się dla dobra rodziny. Jak myślisz czy Twój małżonek zgodziłby się przez bite 4 lata siedzieć z dziećmi w domu, w obcym miejscu, bez samochodu? Podczas gdy by realizowałabyś się zawodowo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość caroten
ty nie jesteś miękka tylko zmęczona . Opieka nad 2 dzieci to nie jest zabawa , to trobota porównywalna do racy górnika na przodku i jeszcze często wykonywana w samotności i nieposzanoowaniu . Porozmawiaj z meżem , bo to co sie dizeje teraz to tylko pomruki burzy , która naprawde nadejdzie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamamadość:(
Właśnie o to chodzi, że mój mąż jest bardzo odpowiedzialny. Jego dzieci słuchają, on trzyma dyscyplinę. Mówi, że też serce go boli, gdy widzi jak płaczą, ale czasem trzeba. I to nie jest tak, że on ma mnie w d....e. Kocha dzieci, kocha mnie. Chce dobrze, rozumiem jego i jego argumenty. tylko on po prostu nie rozumie moich. Nigdy nie siedział "bezczynnie" w domu, więc nawet nie ma pojęcia co to znaczy. Jest dobrym mężem, wstaje w nocy do dzieci, gdy jest pomaga mi w sprzątaniu itd. Ale mimo to tak długie siedzenie w domu (choćbym nawet i nie robiła kompletnie nic) jest nie do zniesienia. Tym bardziej, że macierzyństwo mnie przerosło. A może to ja zbyt wiele oczekuję od swoich dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość caroten
a moze chodzi o to , ze ty sama niczego od swoich dzieci nie wymagasz , nieczego nie egzekwujesz ? Jak mąż powie , że ma być spokój - to spokój jest prawda ? dzieci w jego obecnosci są spokojniejsze ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fanka Jana T
Jasne kocha Cię tylko po prostu nie rozumie. Nie mam siły czytać Twoich kolejnych wypowiedzi bo tracę szacunek dla kobiet.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamamadość:(
fanka, oczywiście, że mam! Wszystkie decyzje podejmujemy wspólnie, to nie jest tak, że nie mam nic do powiedzenia, chociaż faktycznie tak to mogło z tego co na początku napisałam wynikać. Tu chodzi jedynie o tę kwestię związaną z moją pracą, teraz, zanim dzieci pójdą do szkoły. On chce, żebym pracowała, mam zamiar wybrać się na studia podyplomowe. To nie jest tak, że on mnie ogranicza. Tu chodzi tylko (ale też aż) o to, że on nie rozumie jak to jest siedzieć w domu, robisz wszystko, ale też tak na prawdę nie robić nic. To tak jest zazwyczaj, że w życiu docenia się coś dopiero, gdy się to straci. Ja marzyłam o tym, zeby wychowywać nasze dzieci, poświęcić im parę lat swojego życia, cieszyć się ich dorastaniem, ale teraz widzę, że to mnie przerasta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×