Gość katerynka Napisano Styczeń 17, 2012 uch...! muszę to komuś powiedzieć: zabujałam się w mojej wkładowczyni! Ratunku? Jeny, jaka jestem głupia...:) Ale gdybyście Wy dziewczyny Ją poznały: Fajna, równa babka, uśmiechnięta, około 40 l., mądra i inteligentna i mogę godzinami słuchać jak mówi o tej nudnej polityce! :) i jak w przerwach między zdaniami robi 'yyyyym, yhmmm, mmm' ! :) Jak ostatni cieć, jako jedyna z grupy mam u Niej same piątki z ćwiczeń, 100% obecności na wykładach i za każdym razem, kiedy koło mnie przechodzi robię z siebie idiotkę! Ludzie z grupy zauważyli, że na zajęciach nie odrywam od Niej wzroku, podobno mało co się nie ślinię, jak Ją widzę! To chore... Wściekłość mnie zżera jak z kimś rozmawia i jak któś Ją głupkowato zagaduje, a Ona się uśmiecha tak cudnie, jak tylko Ona potrafi! Znam na pamięć Jej plan zajęć, myślę o Niej całymi dniami i przez pół nocy! :) Uwielbiam ten stan, czuję się świetnie! Ale wiem, że to chore i żałosne i cała jestem jakaś głupia... Nie wspominając o tym, że Ona ciągle na mnie patrzy! :) (wiem, wiem: to wymysł mojej wyobraźni, ale cały czas łapię ją na tym, ze patrzy na mnie akurat! Kurczę, no!) Po prostu musialam się wypisać tutaj, bo oczywiscie nikomu o tym nie powiedziałam, ulżyło mi trochę:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach