Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość królowa śniegu 25

Jak przestać marzyć o księciu, który uczyni mnie szczęśliwą i bujać w obłokach?

Polecane posty

Gość królowa śniegu 25

Czytałam kiedyś w artykule, że całkiem wielu ludzi tak ma, że zamiast samemu brać życie we własne ręce i odpowiedzialność za nie, to stoi w miejscu i czeka na księcia z bajki/zbawiciela, który się wzruszy ich losem, pochyli nad nimi i "ocali". Jest w tym pewien romantyzm rodem z bajki, ale (przynajmniej dla mnie) bardzo destrukcyjny. Ciągle żyję w świecie marzeń, a kiedy z niego "wychodzę" rzeczywistość boli. Popadam w stany depresyjne, wchodzę w rolę nieporadnej dziewczynki/ofiary zamiast się obudzić. Fakt, że rodzice nie okazywali mi ciepła, miłości, akceptacji, czułam się przez nich wręcz odrzucana, nieważna, nieakceptowana i dlatego teraz uciekam w takie marzenia. Tłumaczę sobie na rozum/na logikę, przez chwilę jest ok, stoję na ziemi, ale później myślę sobie, że przecież takie historie się zdarzają, że ktoś się pięknie zmienił pod wpływem czyjejś miłości i stał się szczęśliwy, odnalazł cel i sens. Chodziłam na terapię, ale wiem, że tak naprawdę pomóc sobie mogę tylko ja sama. Czy ktoś może ze mną o tym popisać? Wstydzę się tego i nie mam w realu z kim o tym pogadać, myślę, że tylko bym się ośmieszyła, mam 25 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każdy szuka takiego przysłowiowego księcia z bajki, który w czarnej godzinie go/ją ocali. Myślałaś że dlaczego tematyka superbohaterów jest taka popularna ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość królowa śniegu 25
Master111, w granicach rozsądku pewnie tak, ale u mnie to przesada. Boję się życia w realu, więc uciekam w marzenia, to wręcz niebezpieczne. Chciałabym wbić sobie do głowy, że bardzo mało prawdopodobne jest, że znajdzie mnie taki "zbawiciel", weźmie za rękę i powie "Nie martw się kochanie, teraz już wszystko będzie dobrze, pomogę Ci i będę przy Tobie", taka nadzieja mnie niszczy, a życie ucieka przez palce :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość królowa śniegu 25
Nikt się już nie wypowie, nikt tak nie miał? Może to i lepiej ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moich kilka kolezanek tak ma i
rezultat jest taki,ze sa pod 40, bez meza, bez faceta, z czego 2 - dziewice, ktore nigdy nie mialy faceta. Zwlasza jedna, blisko czterdziestoletnia czekajaca na ksiecia, jak sama mowi, dziewica, jest dla mnie tworem niezrozumialym. Jest bardzo inteligentna, bardzo atrakcyjna, z jednej strony kobieta sukcesu, a z drugiej, marzy, by ktos ja zdominowal, ktos sie domyslil, ktos uratowal. Ty tez masz szanse na ksiecia mniejsze niz na wygrana w totka, z takim nastawieniem bedziesz cale zycie sama i cale zycie miala pecha. Dlaczego? Bo wiele osob czeka na "zbawiciela", malo kto chce nim byc. Wiele osob ma tez wlasne problemy i ostatnie czego im trzeba, to myslenie za kogos, utrzymywanie go, wyciaganie go z dolkow. Owszem, robimy tak, ale z bliskimi, ktorych juz znamy, ktorzy nas czyms zauroczyli. Swiezo poznana osoba z takim podejsciem zniecheca, odpycha, irytuje. Czesto zrywamy z nia kontakty. Najwieksze powodzenie maja osoby wesole, rozesmiane, SPRAWIAJACE WRAZENIE SZCZESLIWYCH (choc w glebi duszy moga byc zupelnie inne) - wiekszosc chce "ogrzac sie w ich cieple".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moich kilka kolezanek tak ma i
z kolei inna kolezanka, jest naprawde gruba, srednio atrakcyjna, nieglupia, ale mniej inteligentna niz ta ladna dziewica, a ma fantastycznego faceta, ktory by za nia w ogien skoczyl. To naprawde swietny czlowiek, bardzo tez atrakcyjny. Ale ona nie "chowa sie w wiezy, jest bardzo samodzielna, kontaktowa i widze ze to wielu mezczyznom imponuje :) Ten jej przystojny facet ciagle sie nia chwali, jaka jest zaradna i jaki on jest szczesliwy, ze jego kobieta jest optymistka i ze dzieki niej naprawde czuje ze zyje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anielkazjasnej
obudź sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość królowa śniegu 25
Moich kilka koleżanek tak ma i..cieszę się, że opowiedziałaś mi o swoich koleżankach. Mam kilka takich osób, które mnie "głaszczą po głowie", a ja nadal stoję w miejscu, myślę, że męczę sobą ludzi co pogłębia moją niską samoocenę i koło się zamyka. Nie wiem dlaczego tak się trzymam tej roli męczennicy-ofiary, bo przez nią cierpię i marnuję życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zabbadooo
obijesz się prędzej czy później o rzeczywistość i stłuczesz sobie dupę na razie - żyj mrzonkami tak to jest jak zamiast wzbogacać się wewnętrznie ma się umysłowość panny czytającej harlekiny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba juz Ci ktos powiedzial
Nie trzymaj sie, w ten sposob nie pojdziesz do przodu. Dzialaj. Walcz. NA tej drodze bedzie duzo rozczarowan, ale jak tego nie sprobujesz, w ogole nie zaczniesz zyc i nic Cie nie czeka (chyba ze zdarzy sie cud, ale to - wiesz - malo prawdopodobne). Moze i meczysz soba ludzi. Moze jestes niesmiala i dzika , i glos Ci sie lamie. Ale wiesz, tego sie mozna nauczyc. Ale nie da sie nie probujac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość królowa śniegu 25
"tak to jest jak zamiast wzbogacać się wewnętrznie ma się umysłowość panny czytającej harlekiny", myślę, że mam dość dość bogate wnętrze, wyobraźnię na pewno. Niedawno skończyłam studia i się zaczęło prawdziwe życie, załamałam się, poczułam się całkiem nieporadna i nieprzystosowana, niedługo mam rozmowę w spr.stażu i strasznie panikuję, że znów nie zrobię dobrego wrażenia przez swoją nieśmiałość, cichy głos, niepewność i zdenerwowanie. Wcześniej żyłam "pod kloszem", nigdy nie pracowałam i to też teraz wychodzi. Miałam najgorsze myśli, wewnętrznie czuję się jak dziewczynka, nie jak 25-letnia kobieta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja też tak mam, żyję ciągle...
Królowo śniegu 25, nie wiem czy Cie to pocieszy, ale ja też tak mam, żyję ciągle marzeniami, odkąd pamiętam, tak miałam. Co prawda moja sytuacja jest trochę inna, również mam 25, ale od kilku lat pracuję, mieszkam i utrzymuje się sama. To jednak nie zmienia faktu, że żyję wyimaginowanymi marzeniami i coraz bardziej mnie to martwi. Nie potrafię skupić się na tym co tu i teraz. Wystarczy jeden moment, a już odpływam w świat "jak by to było". Zgodzę się z tym, co napisali poprzednicy, że trzeba zacząć żyć swoim prawdziwym życiem, a poza tym ono się nie zmienia nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.. Jednak sądzę, że w Twoim jak i moim przypadku przydały by się jakieś jakieś konkretne techniki samokontroli, być może wizualizacja, afirmacja, do tego systematyczność i dużo pracy nad sobą, co zapewne nie jest łatwe. No to tyle na temat teorii, a ma ktoś jakieś praktyczne pomysły? Królowo śniegu 25 życzę Ci powodzenia!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odnalazłam swoje miejsce w sieci :D 🖐️ Niestety też jestem marzycielką i szukam księcia na białym koniu. To straszne i naiwne w dzisiejszych czasach, ale nie umiem inaczej. Dlatego też czeka mnie wieczna samotność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja też tak mam, żyję ciągle...
Nooo, ale ja nie zamierzam być wiecznie samotna. Stąd też moje poszukiwania, co by tu zrobić, aby to zmienić, aby zmienić swoje myślenie i nastawienie :) Tobie też tak radzę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja też tak mam, żyję ciągle...
Wielmożna damo, Twoje pytanie nie jest łatwe :) ale postaram się podzielić tym co już wydaje mi się, że wiem. Przede wszystkim staram się wsłuchać w swoją intuicję, podobno ona jest najlepszym doradcą, choć osobiście nie czuję, abyśmy już ze sobą współpracowały. Staram się skupić na tym co tu i teraz, nie myśleć o tym jakby mogło być - i właśnie to chciałabym w sobie zmienić. Chciałabym przestać marzyć/wyobrażać sobie rzeczy, które i tak nie mają szansy się zdarzyć, a nawet gdyby się zdarzyły, to nie jestem przekonana, że chciałabym w nich uczestniczyć :) Oczywiście nie chcę krytykować marzeń, ponieważ marzenia mogą być bardzo konstruktywne. Jednak ja mam tak, że wystarczy fajny kawałek w radiu, chwila, kiedy wykonuję jakieś proste nudne czynności (np. myję naczynia), podróż autobusem, pyk i już moje myśli odlatują do świata który nie istnieje. I właśnie to bym chciała w sobie zmienić, ponieważ zaczynam się czuć nieprzystosowana do świata :D Tj. zawsze byłam, ale teraz czuję, że zamiast doświadczać życia i uczyć się go, to ja sobie "wymyślam" rzeczywistość, która mnie odpręża, relaksuje, ale także otumania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam w takim razie tak samo i obawiam się, że u mnie już jest za późno na proces zmiany. Zresztą sama nie wiem czy chciałabym coś zmieniać. Boję się samotności, ale nie zmienia to faktu, że jak nie książę z mojej bajki, to nikt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość utututututu
mam tak samo tylko ostatnio jest gorzej bo coraz trudniej mi sie wyłączyć i przestać myśleć o tym co mnie otacza a nie chce tego widzieć ani o tym myśleć bo wtedy ogarnia mnie lęk..tyle że ja mam 18 lat...no ale z czasem to sie raczej pogarsza bo wymaga sie ode mnie wiecej doroslych rzeczy na które ja nie jestem gotowa i wątpie czy kiedykolwiek będe..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A może nam potrzebna jakaś terapia? Ja mam wrażenie, że powinnam udać się do psychologa. Może jak porozmawiam z terapeutą, to oświeci mnie. Bo sama w sobie nic nie zmienię, bo tak mi wygodnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja też tak mam, żyję ciągle...
Wiesz, sądzę, że na zmianę nigdy nie jest za późno, tylko właśnie pytanie, czy chcesz takiej zmiany. Ja wiem, że chcę, ale to nie jest proste, ponieważ pewne schematy w mojej głowie na temat "księciunia z bajki" już się utrwaliły i chyba najlepszym rozwiązaniem było by w ogóle przestać myśleć na ten temat i otworzyć się na to, co przynosi mi życie :) No nic, wielmożna damo, życzę Ci, abyś spotkała swojego księcia z Twojej bajki!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość utututututu
ale ja nie licze na to że księciu mnie nawiedzi...to raczej są jedynie marzenia...jak np. rodzice sie na mnie złoszczą i gdy widzą że jestem smutna i mają o to pretensje to wtedy myslę jak pociesza mnie "mój książe " tak jak powinno sie moim zdaniem pocieszać kogoś smutnego...jak dostaje od nich kolejne dawki wyrzutów i kopy w tyłek to wtedy jeszcze bardziej o tym myśle i jak sie kłócą między sobą to układam sobie w głowie jak powinny wygladac relacje między małżonkami że powinny być pełne miłości i wsparcia a nie napięcia i krzyków.. kazde nawet najmniejsze słowo jest w stanie mnie dobić i zranić..nie umiem sobie z tym radzić a i coraz bardziej sie tego wstydze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja też tak mam, żyję ciągle...
Ok, a co ja powiem na tej terapii "bo ja za dużo sobie wyobrażam?" :) Jak kiedyś powiedziałam terapeucie "bo ja nie mam faceta", to powiedział, żebym biernie nie czekała, tylko na randki latała, a jak nie mam pomysłu, to na internecie jest pełno portali :) I co? I pewnie miał rację :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość utututututu
a mój księciu mnie rozumie wspiera jest wyrozumiały i mnie docenia oczywiście ja też sie staram dla niego ale na tyle na ile potrafie ;) tylko ze wlasnie on tego chce.. nie wyobrazam sobie zwierzac sie z takich rzeczy psychiatrom....przecież to niedorzeczne zawalam nauke bo nie moge sie skupić i tylko myśle..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość utututututu
i mam wrazenie ze juz nikt mi nie pomoze bo wszyscy by to tylko wyśmiali to jakiś absurd przecież w ogóle moje życie to chyba jakaś pomyłka.. jak nie moje fantazje to zostaja ksiazki i filmy muzyka ewentualnie kafeteria czy jakies inne forum

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie. A z racji tego, że w mojej głowie już na stałe utrwalił się schemat mojego księciunia, to tym ciężej jest mi przyjąć, to co daje życie... ech. To wszystko jest takie pogmatwane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dog=god
a kto uratuje ksiecia zbajki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale w tym problem, że ja nie umiem nawet szukać. Za dużo sobie wyobrażam i nie umiem obniżyć poprzeczki. Latać na randki trzeba mieć z kim, a jak już mam z kim, to odpada na pierwszym etapie, hahaha :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość utututututu
jesli chodzi o mnie to mysle ze wynika to w duzej mierze z priorytetow jakimi sie kieruje..najwazniejsza jest oczywiscie milosc..i dobrze zeby byla wyjatkowa i romantyczna ;) to forum czesto mnie dobija jak czytam o zdradach albo innych niepowodzeniach zwiazkowych ja na zadne randki nie pojde bo jestem za nieśmiała..no i nie ma z kim a nawet jakby było to wątpie czy istnieje ktoś dla mnie...bo oprocz tego wszystkiego mam specyficzne poglady na rózne sprawy ( słucham innej niz wiekszosc muzyki,wyznaje inną religię) a zebysmy sie rozumieli dobrze byłoby żeby poglądy miał podobne mysle ze predzej wygram w lotka niz kogos poznam a to mnie tylko dobija bo po co sie starac jak nie mam o co bo tego co najwazniejsze pewnie miec nie bede w koncu "taka jest rzeczywistosc,tacy są ludzie,nie marudź i nie myśl o pierdołach"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
utututu - jesteś jeszcze młoda, Twój pogląd się zmieni. Ja niestety zaraz przekroczę 30-stkę, mam swoje udziwnienia i tym bardziej jest mi potrzebny książę z bajki, bo w namacalnym mężczyźnie nie spotkałam jak dotąd nikogo kto mógłby mnie zainteresować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja też tak mam, żyję ciągle...
A czytałyście takie książki jak "Potęga Podświadomości", "Sekret", "Potęga świadomej intencji", "Chcę być kochana tak jak jak chcę", "Kup kochance męża kwiaty", "Być kobietą i nie zwariować"? Nie chcę rozpoczynać tu wątku o literaturze (!), jednak polecam Wam coś sobie poczytać, mnie zawsze pomaga jak sobie coś takie zarzucę, zawsze coś tam dla siebie znajdę, jedno zdanie, jeden wyraz, a jakoś człowiekowi lepiej się robi. Szczególnie polecam "Chcę być kochana tak jak jak chcę" - tam jest o księciuniach i o księżniczkach-małych dziewczynkach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×