W przyszłości będę alkoholiczką.

Czuję to. Mam ciąg do wszelkiego rodzaju alkoholi. Lubię to. Lubię się najebać. Potem mieć faze odlot. Wtedy jest taka fajnie. Nie zwracam uwagę czy ktoś na mnie patrzy, co robię. Wtedy jestem w 100% sobą. Poza tym coś w genach też mi przyszło. Ogólnie w przyszłości skończę marnie. Będę pewnie zapierdalała w jakimś zapyziałym spożywczaku o ile gdzieś będę robiła za 600 zł. Które potem bez wyrzutów sumienia będę przepijała. Ale oczywiście na początku będzie on. Potem wyjdzie na jaw jaka jestem wredna franca. Na koniec mnie zostawi i wróci do niej. A ja będę chlała. Nie widzę dla siebie innej przyszłości. Jest czas wszystko naprawić, ale co z tego jak chęci są a warunków nie ma? I on jeszcze jest. Ale mamy kryzys. Kwestia czasu. Depresja gigant. Trwa już jakiś rok.