Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość na łby poupadaliście?

czemu robicie z dzieci kaleki?

Polecane posty

Gość Mamalesia
Ja akurat jestem jak najbardziej za uczeniem dzieci samodzielności. Mój półtoraroczniak umie sam jeść i pić, umie się rozebrać. Niestety nie robi na nocnik. Z ubieraniem sobie jeszcze nie radzi,ale nie stoi jak kołek podczas ubierania tylko mi pomaga. Ale należy też zwracać uwagę na bezpieczeństwo. Jak we wszystkim trzeba zachować umiar.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takalbosiak...
uczyć, wspierać, zachęcać, ale dużo zależy od samego dziecka, wyżej tyłka nie podskoczysz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na łby poupadaliście?
A skąd wniosek,że nie lubię dzieci? ja nie obwiniam dzieci o taki stan-tylko rodziców! Poza tym na studiach miałam praktyki w szkole specjalnej i w wieku 9 lat tam potrafiły się ubrać! a my rozmawiamy o pełnoprawnych dzieciach,które nie potrafią w wieku 9 lat założyć czapki! to nie jest kwestia różnic w tempie rozwoju psychomotorycznego tylko wynik okaleczenia dziecka przez rodziców! To tak jakbyś broniła 15 latka,który nie zna tabliczki mnożenia do 10 ani alfabetu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale przeciez
moj rafalek ma 6latek a juz powoli odstwaiam smoczka, i pampersy tylko do przedszkola nosi, a czasami tez ma wybieg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chorzy rodziceee
Oj wielu rodziców dziś robi z dzieci kaleki!!!! A później narzekanie!!! Mój bratanek ma 5 lat i nie zna hasła siadamy do stołu i jemy...tylko mamuśka bierze talerz i za nim gania z jedzeniem, albo on się bawi, a ona obok się wygina i wciska mu coś do budzi, masakra!!! Oczywiście śpi z rodzicami, załatwia się na nocnik w salonie w obecności rodziców :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na łby poupadaliście?
A pamiętacie reklamę jednego z banków,grał tam Braciak. Było kilka odsłon-dorosły syn,któremu mamusia kroiła kotlecika, miała za niego iść do banku i kredyt mu załatwić. Jak się to oglądało to może i śmieszne to było,ale dla mnie tragiczne,bo właśnie taką przyszłość ludzie zafundują swoim dzieciom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chorzy rodziceee
To osoby wyżej: no dokładnie, tak to może wyglądać!!! Ale ci "wspaniali" rodzicie uważają, że są tacy dobrzy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama111111
mam 17 mies coreczke, prowadzlam ja na smyczy kiedy uczyla sie chodzic, ona chciala chodzic cały czas a mnie kregoslup bolał. Jak na szelkach ja prowadzalam nie mialam z tym problemu, nauczyla sie chodzic szleki znikneły. Teraz chodzi za rączke, albo sama, wózka używamy jak idziemy do miasta, bo sama nie dalaby rady wrocic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość to przykre...
sama przeczytaj jak piszesz o tych dzieciach, z pogardą antypatią "a ja muszę się gimnastykować z niedojrzałymi kalekami. najlepiej żeby 6 latek jeszcze pampersy nosił,bo sam sobie przecież w łazience nie poradzi! wychowujecie życiowe niemoty i ofiary losu! i dlaczego? bo się wam do pracy nie chce wracać więc robicie z nich przed mężami takie sieroty,żeby mieć uprawiedliwienie dla swojego lenistwa!" Dziecko najintensywniej rozwija się do 3go roku życia, kształtuje się jego mózg i charakter - dlaczego mam powierzać tę rolę obcym (może nawet tak okropnym, jak Ty) ludziom??? To moje dziecko, to JA jestem za nie odpowiedzialna i nikt tak Go nie rozumie i nie kocha, jak ja, matka. A Twoim zdaniem lepszymi matkami są te, które lecą do pracy po macierzyńskim i zostawiają kilkumiesięczne maluszki, bo muszą robić karierę, zarabiać, rozwijać się?! To po co im było to dziecko?? Żeby się Go zaraz pozbywać, niech jak najszybciej się usamodzielni i spada??!! I co to za obsesja z tą samodzielnością?? Co z tego, że samo zawiąże sobie buciki w w wieku roku, czy 5 lat? Jakie ma to przełożenie na dorosłe życie tego dziecka? I jeszcze jedno, nauczycielka ma uczyć - za to jej płacą, jak pracujesz z maluchami, to powinnaś liczyć się z różnym tempem rozwoju...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na łby poupadaliście?
A co do określenia,że nauczycielom się poprzewracało w pewnej części ciała w kontekście tego 3 latka,który szedł w kapciach,to uważam,że było to nieodpowiedzialne zachowanie ze strony tej przedszkolanki,bo gdy zabieramy dzieci na wycieczkę,to za nie odpowiadamy. i bez względu na to iż uważam,że dziecko powinno już umieć się ubrać,to jeśli tego nie potrafi jestem zobligowana mu pomóc. ale w szkołach czy przedszkolach też pracują tylko ludzie. a ludzie popełniają błędy. a to,że należy ich rozliczać jest sprawą bezdyskusyjną. ale również rodziców należy rozliczyć z tego jak przygotują dziecko. zrobi to życie w momencie kiedy ich dziecko przyjdzie ze szkoły wyśmiane przez kolegów lub w wieku 30 lat będzie na garnuszku mamusi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na łby poupadaliście?
do to przykre ja pracuję z dziećmi 6+ i mam je uczyć czytać, pisać,liczyć itp. nie czytasz ze zrozumieniem! ja wyraziłam swoją antypatię do postawy rodziców,a nie do dzieci! co za różnica czy nauczy się w wieku roku czy 5 lat,ale mi chodzi o to,że 9 latek nie umie zawiązać buta lub założyć czapki! i nie gonię nikogo do pracy po macierzyńskim-sama z córką siedziałam w domu 2 lata,ale określenie, że 5 latek jest za mały do przedszkola mrozi mi krew w żyłach!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chorzy rodziceee
Z obserwacji widzę, że to jest silna presja społeczna, której ulegają szczególnie te matki ze słabszym charakterem...tzn. boję się jak ognia usłyszeć od męża, rodziców, teściów, że głodzi dziecko, bo np. jak siada do stołu, to samo prawie nic nie zje, więc wolą biegać z nimi z talerzem i niech inni widzą, jak mamusia się stara...już 100 razy wolą usłyszeć, że są nadopiekuńcze, czyli wspaniałe, niż że głodzą dziecko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość są różne powody
Moja bratowa np. nie chce jej się po wychowawczym wracać do pracy,bo przez ponad 4 lata siedziała w domu-od 7tc na zwolnieniu. Dlatego wychowuję dziecko na ciapciaka,co nic koło siebie nie zrobi. Mam koleżankę,która 2 razy roniła i jak już udało się,to chucha i dmucha na dziecko. innym przykładem jest moja szefowa-40 letnia bizneswomen ona ogranicza dziecko żeby czuć się potrzebna i mieć nad nim kontrolę. ona musi wszystkich kontrolować. ale efekt ten sam-wyrasta ofiara losu,która przy pierwszym lepszym problemie podcina sobie żyły,albo skacze z dachu. takie zdominowane dzieci nie radzą sobie potem w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nowoczesne matki
Chcą żeby ciąża była na l4, poród cc, karmienie butelką,a wychowaniem ma zająć się od pierwszych dni babcia a potem przedszkole i szkoła. dobrze że się chociaż nadstawiły,żeby dać się zapłodnic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość HYHDGHFH
Wkurwiają mnie niepełnosprawni, ostatnio zjebałem jednego ze schodów :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łatwe życie jest cool
Bo po co czegoś uczyć i wymagać. najlepiej rozklapić pisssdę przed telewizorem lub komputerem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ananasowy dom
moje dzieci jeszcze nie chodza do przedszkola ale sa na swoj wiek zaradne. wsrod znajomych mam taka jedna mamuske ktora wlasnie uwaza ze to szkola i przedszkole sa od nauki i to obowiazek przedszkolanek i psychologow aby dziecko sobie w zyciu radzilo. pamietam taka sytuacje kiedy odwiedzila nas ze swoja 5dzieci najstarszy chlopiec mial wtedy 6lat moja corka mowi ze w sobote bedzie taka i taka bajka ze to za 3dni a on sie pyta co to SOBOTA. jak sie pozniej okazalo maly nie zna dni tygodnia bo tego w przedszkolu nie uczyli nie wspomne o innych rzeczach. niestety taka jest nasza mentalnosc lepiej wypic kawe zapalic papierosa i ogladac dyrdymaly w tv niz z dzieckiem popracowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 34242342342355
Mi sie tez nie podoba to w jaki sposób się zmieniają czasy, ale ludzie sami to popierają.. Wiekszosc np. uwaza, że jak dziecko samo pogra w piłkę na ulicy albo pojezdzic rowerem, to jest jednoznaczne z patologią, i ze je wychowuje ulica. Co do smyczy- kiedys tego nie było, ale kiedyś liczba samochodów była ok. 10- krotnie miejsza. Teraz przy ruchliwych uliach po prostu nie da sie dziecka puścic samemu, kto będzie chciał ryzykowac jego zycie??? Jedno co mi sie strasznie nie podoba- co to za mentalnosc z tymi matkami u ciebie? Czy tylko matka wychowuje dziecko??? Zatrzymalas się w komunie nie tylko na zasadzie wychowania ale całej mentalnosci... Kurwa...twoje myslenie też jest poniekąd "kalekie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiecie co a ja myslę,że
to tez w dużym stopniu zależy od tego gdzie mieszkamy .... Ja mieszkam z dala od miasta ,mamy dom w lesie nad jeziorem ,Nasze dzieci naprawde robią praktycznie wszystko co chcą -oczywiście za nasza aprobatą. Jeżdza na rowerach po polnych i lesnych drogach .Jeżdża na koniach -obok jest stadnina.Kąpią sie w jeziorze ale pod naszym nadzorem póki co Nie wyobrażam sobie abym kiedys musiała np pierwszaka sama ubierać czy karmic :O :O Ale mam przyjaciółkę i mieszka własnie w dużym mieście i jak nas odwiedza to łapie sie za głowe -że nasze dzieci są takie samodzielne (7 i 11lat) Ona mówi,że gdyby puściła sama syna na rower nawet do parku to sąsiedzi by ja zlinczowali ...i ja sobie myśle,że w jej wypadku tez pewnie nie pusciłabym .Moje dzieci robią mi same zakupy -napisze kartke podjada rowerem i zakupy mamm w domu .A ona czeka az maż wróci z pracy ,pakuja sie z dziecmi w auto i jada do jakis marketów -przecież dzieci w domu samych tez nie zostawi bo zaraz bedzie ze patologia Nie wiem ale ja tak bym nie potrafiła żyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Autorko, to dziwne, co piszesz. U syn w szkole od pierwszej klasy dzieci chodzą poza szkołę na tenis i basen i nigdy nie było z tym problemów. Owszem, na pierwszym zebraniu nauczycielka skarzyła się, że ubieranie trwa dość długo, ale nie było sytuacji, że dzieci nie potrafia się ubrać. Wszystkie ubiarają się same i same suszą włosy. Nauczycielka jedynie pomaga dzieciom (szczególnie dziewczynkom) ubrać czepki. Nie twierdzę, że takich dzieci nie ma, bo mam w rodzinie przykład komletnie niezaradnego ośmiolatka. Ale to raczej jednostki niż norma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Popieram autorkę w 100% :) nie wiem dlaczego niektóre matki takie są, ale jak widzę jakie nieporadne są niektóre koleżanki mojej 8-letniej siostry to aż smieszne to jest :o żeby ośmiolatek nie umiał sie samodzielnie ubrać, butów zawiązać, dosłownie widać że nie wiedzą jak kurtkę obrócić żeby ją ubrać :o albo w sklepie :o jedna z dziewczynek nigdy nic sama nie kupiła, nigdzie też sama nie szła, nigdy nie była sama na podwórku a mieszka w domku jednorodzinnym z podwórkiem tylko dla siebie, z płotem i bramą elektroniczną :o dla mnie to przesada i to duża. Nie wiem co jest potem, bo jednak kiedys takie dziecko musi sie przynajmniej do pewnego stopnia usamodzielnić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marcoo
ja w wieku 5 lat, bawiłem się na podwórku, sam robiłem co sie dało, łaziłem po drzewach, taplałem się w błocie. miałem kuzyna którego mama-ciocia kontrolowała, pilnowała, chuchała, tego nie może, to niebezpieczne itd itd itd. heh wyrósł na totalna niedorajdę zyciową i teraz jako samotny zgorzkniały człowiek robi za opiekę straszej matce która uzalezniła go od siebie szantażem emocjonalnym. i wychowując dziecko mam to na uwadze. jakas pani pisała co za różnica czy nauczy się wiązać buty mając lat X czy mając lat Y. dla mnie zasadcznia i jesli nie widzisz tego JAK to się przekłąda na dorosłe zycie- to w sumie powiem wprost-głupia dzida jesteś:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nawet nie o to chodzi moim zdaniem żeby dziecko czegos tam uczyć szybciej, żeby imiało wcześniej bo nie da sie nauczyć samodzielności, dlatego że jedno dziecko z natury będzie samo dążyło do tego żeby coś umieć a inne chce umieć co innego. Według mnie byłoby wystarczająco dobrze gdyby rodzice nie hamowali rozwoju dziecka kiedy widać że ono samo chce coś zrobić np wiązać buty, a mamusia udowadnia że ona to zrobi lepiej :o no i oczywiście że zrobi bo juz ze 20 lat umie i nie musi tego udowadniać, mogłaby pozwolić teraz wykazać sie dziecku, ale nie oczywiście...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwulatka /@^@\
Ja wiem o czym pisze autorka. wczoraj byłam na sankach z synem w parku. zjeżdżaliśmy z górki. syn sam na tą górkę wchodził. biegał po śniegu,przewracał się na trawniku. był przeszczęśliwy! a obok mama i babcia z 3-4 latkiem i tylko non stop nie rusz, nie biegaj, nie chodź tam. normalnie masakra!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A wracając do przypadku kaleki w mojej rodzinie, to matka jeszcze go głupio tłumaczy. Ten chłopiec jest z poczatku roku, mój siostrzeniec z końca poprzedniego. Jest między nimi przepaść, więc ona mówi "bo M. jest o rok młodszy", tymczasem tam są tylko niecałe 2 miesiące różnicy. To dziecko to nie tylko kaleka, ale równiez aspołeczna jednostka, bo nie potrafi się bawić z nikim oprócz własnej mamy. A matka zamiast zapisać go na basen, piłkę czy inne zajęcia, żeby poprzebywał wśród równieśników, nabrał sprawności fizycznej i nauczył się rywalizacji, to bawi się z nim klockami albo w piaskownicy. :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na łby poupadaliście?
Przeczytałam na spokojnie wszystkie moje wpisy,no i przyznaję rację osobom,które zarzuciły mi zły stosunek do dzieci. Może faktycznie to co napisałam było trochę za ostre,ale mnie po prostu trafia na myśl o zebraniu w poniedziałek. u nas w szkole jest tak,że po każdej wycieczce jest zebranie z rodzicami celem podsumowania wycieczki. i po raz setny będę musiała tłumaczyć rodzicom,że 9 latki to duże dzieci. jakoś tak się ułożyło,że wszystkie dotychczasowe wycieczki z tą klasą miałam gdy było ciepło,więc nie było problemu ubierania... trudno czasem było z jedzeniem lub przechodzeniem przez jezdnię,ale to ubieranie mnie totalnie rozbiło. dla mnie nie jest problemem,żeby pomóc dziecku,albo sprawdzić czy jest dobrze ubrane,ale nie robić wszystkiego za takie dziecko! messol jeżeli chodzi o Twoją uwagę,że takich dzieci jest mało-mało się widzi na ulicy takich dzieci,bo zazwyczaj siedzą w domu. a w szkole to wychodzi,właśnie najbardziej to widać na wycieczkach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale ja właśnie podałam przykład klasy syna - tam dzieci idą na basen, rozbierają się, ubierają i suszą włosy. Nie ma problemu. Podobnie jest z wyjściem na korty, choć tam jest mniej problemów, bo trzeba tylko zmienić buty. Ale trzeba się ubrać w szkole, zajść, rozebrać, pograć i wrócić do szkoły. Nie mówię ci, że nie wierzę, ale ciekawa jestem, dlaczego w jednych klasach jest dobrze, a w innych same łamagi. :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość huwer
No pewnie paniom jest bardzo wygodnie jak dziecko umie wszystko :)duzo czasu na ploty i kawusie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość na łby poupadaliście?
Jakie plotki? Ja pracuję w szkole-nie jestem nianią żeby pić sobie kawę zamiast zajmować się dzieckiem. kawę piję na przerwie,a nie w trakcie lekcji. a na lekcji uczę czytać,a nie zakładać buty! jesteś typowym przykładem-niech nauczycielka w szkole nauczy dziecko ubierać się i myć,a mama będzie miała czas właśnie na plotki i kawę-gratuluję! messol-to chyba zależy od środowiska. ja pracuję w dużej szkole w dużym mieście. mam koleżanki ze studiów,dla których to też jest dziwne,że dzieci są takie nieporadne. a co do basenu-nasz wfista chciał zabierać dzieci na basen i lodowisko,ale rodzice nie wyrazili zgody. i nie jest to kwestia finansów,bo szkoła pokrywa część kosztów wszystkim,a jak ktoś ma gorszą sytuację-to dziecko miałoby za darmo. na 15 pierwszych klas w 8 dzieci chodzą, 13 drugich klas - 10 klas chodzi, 13 trzecich klas-4 chodzą! ja prowadzę właśnie jedną z tych klas gdzie rodzice się nie zgodzili. chciałam organizować dzieciom warsztaty plastyczne na świeżym powietrzu w plenerze-też nie. ach :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pzedszkolanka
Temat - rzeka ;) Różnie to bywa z dziećmi, różnie z rodzicami... Na szczęście jeśli chodzi o moje doświadczenia, to przypadki "kalectwa" są raczej sporadyczne. Aktualnie mam grupę 3-latków, ostatnio ubieranie 17 osobowej ekipy przed wyjściem na dwór trwało jakieś 15-20 minut ( w tym korzystanie z toalety przed wyjściem ;))! Z pomocą pani woźnej ;) "Moje" dzieci są akurat dosyć mocno samodzielne. Teraz już praktycznie każde potrafi założyć buty, kombinezon, czapkę (gorzej z rękawiczkami "pięciopalczastymi" :P) - ja z panią woźną sprawdzamy, dopinamy, zawiązujemy, nadzorujemy... ;) Ale faktem jest, że jeszcze we wrześniu był chłopiec (nota bene największy z całej grupy, jedne z najstarszych, najbardziej rozwinięty fizycznie), który pytał: "A jak się ubiera butyyy? A jak się je? A jak się sika...?" !!! Kiedyś towarzyszyła nam podczas ubierania się jedna mama - mama najmłodszej, 2.5-letniej dziewczynki, która jest super samodzielna. Gdy usłyszała pytanie: "A jak się ubiera buty?" to zrobiła takie oczy, że aż mi się śmiać chciało ;) Popracowaliśmy trochę i chłopiec już daje sobie radę. Inna dziewczynka, lat 3, przyszła do przedszkola i nie potrafiła pić z kubeczka - "bo ona tylko z niekapka lub przez słomkę". Szczerze mówiąc...tydzień czasu zajęło mi nauczenie jej tej czynności! Bez żadnych problemów! I nie - nie spadła mi korona z głowy, nie poczułam się urażona, że ja to muszę robić, aczkolwiek refleksja jakaś się pojawiła. Ja przy 24-osobowej grupie potrafiłam ją tego nauczyć, mama nie dała rady...? Ale mam też jedną mamę, która wręcz na nas zła, że karmimy jej dziecko! Ona sobie tego nie życzyła - "bo ona potrafi sama, tylko jej się nie chce! A jak panie będą karmić w przedszkolu, to ona potem w domu też nie będzie chciała sama jeść. A jak nie chce, to niech nie je - nic jej nie będzie, jak zgłodnieje, to zje". Ta sama mama przychodzi z dwiema dziewczynkami, siada sobie w szatni wygodnie pomiędzy szafkami maluchów i starszaków, a dziewczyny przy swoich półeczkach same się rozbierają, po południu ubierają! Inne mamy patrzą z podziwem, bo czasami wręcz uczestniczą w jakimś dzikim cyrku, żeby dziecko ubrać i wyprowadzić z szatni. Tak więc różnie to bywa jak wspomniałam na początku. Ale generalnie moja aktualna grupa teraz, po jednym semestrze, to bardzo samodzielne dzieci jak na swój wiek. Wiele potrafią, wiele chcą zrobić sami. Nikogo nie trzeba karmić - to wręcz jest "wstyd" jak pani powie, że zaraz kogoś pokarmi - moje 3-latki twierdzą, że "karmi to się dzidziusie!" :) Problem więc najczęściej leży jednak po stronie rodziców/babć, którzy wyręczają dzieci zupełnie nie potrzebnie, hamując tym samym ich rozwój czy choćby zwykłą ciekawość. Powinni pomagać, a nie robić coś za dzieci. Pomagać, pokazać jak, podpowiadać - NIE wyręczać! Ja sobie to wypracowałam i nie mam problemu z grupą. Co ciekawe (i jednocześnie smutne...) w wielu dzieciach następuje zmiana w towarzystwie rodziców...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×