Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość migoteczka321!

czy któraś z Was wyszła za mąż z rozsądku a nie miłości?

Polecane posty

Gość migoteczka321!

proszę o szczere odpowiedzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no ja niestety z miłosci, ale znam dwie pary naszych niby przyjaciół gdzie rozsądek wział górę i kasiorka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość InSomnnia
tak ja wyszłam z rozsądku, generalnie każda miłość się kiedyś kończy, więc wzięłam sobie faceta przy kasie i teraz żyję na high lifie a nie klepie biedę "z miłości"... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karcia35
ja tez z rozsadku i jestem szczesliwa z tego powodu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lo===!
Ja wyszłam raz z miłości (małżenstwo trwało 2 lata skończyło się rozwodem) i 2 raz wyszłam z rozsądku (małżeństw trwa już 5 lat i jest super, ja w miłość do grobowej dechy itp nie wierze, mam związek partnerski i jestem szczęśliwa, mój mąż b dobrze zarabia i stać nas na wszystko. jestem pusta, dlaczego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale to nie wasza wina :) rodzice nie nauczyli was co to jest miłość, jak kochać i być kochanym więc szukaćie ucieczki w materii. Wypełnicie pustkę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lo===!
kinky - pierdolisz strasznie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lo, masz uraz. Więc twoje wyjście z jednej strony jest rozsądne. Ale z drugiej to głupie rezygnować z tych wszystkich uczuć. Doświadczeń, uniesień tylko ze względu na przeszłość. To tak jakby nie starać sie o 2 dziecko bo pierwsze okazało sie "wadliwe", nie ważne w czym jest nie doskonale. Chodzi o sam fakt. Fakt głupoty i jednocześnie rozsądku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
słuchajcie mi w sumie szkoda tych drugich nazwijmy to połówek, bo sa bogatsze, a kolega pomiata swoją żoną, tą która go przygarnęła i miała kasę, on golas do tej pory, a ona ślepo zakochana, dziwny jest ten związek, ale oczywiście nam nic do tego tylko tak żyć nie bardzo bym chciała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
smutne jest to ze wasze życie z drugim człowiekiem. Tak ważnym, opiera sie tylko na pieniądzach. Szkoda mi takich osób. Ale jeśli daje im to uczucie szczęścia, to ich wybór. Iluzję szczęścia :) notabene.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość majkaluz
Dlatego jest tyle rozwodów.Firmy plajtują,a jak nie ma pieniędzy to małżeństwo się kończy,potem podział majątku,alimenty!.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama Nasturcja
ja z milosci. A dorobilismy sie w kilka lat i teraz jest i milosc i pieniadze. nie zawsze jest tak ze jak jest milosc to juz kasy nie ma i sie klepie biede. bez jaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaczarowany ksiezyc w pełniii
Ja wyszłam za mąż z rozsądku. Od lat kocham kogoś z kim nie mogę być i gdybym na tego faceta czekała to bym się nie doczekała. Mój mąż wie o wszystkim i długo walczył o to abym była z nim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lolitta11
ja też z rozsądku! coś takiego jak miłość nie istnieje - to tylko iluzja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale dlaczego od razu zakladac
ze jak z rozsadku to tylko i wylacznie dla pieniedzy? czasami jest tak ze kochamy (albo nam sie tak wydaje) kogos kto jest dla nas nieosiagalny(z roznych powodow chociazby z takiego ze ma juz swoja rodzine) ale jest obok nas ktos kogo lubimy z kim sie przyjaznimy, ktos kto nas szanuje na kogo mozemy liczyc i mimo ze nie ma nie iadomo jak glebokiej namietnosci to wiazemy sie z ta osoba. uwazam ze takie zwiazki tez maja sopre szanse przetrwac wcale nie mniejsze jak te z wielkiej milosci. bo czesto jest tak ze w szale namietnosci nie widzimy realnie tej drugiej osoby.dopiero malzenstwo przywraca nam wzrok. oczywiscie nie musi tak byc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja, małżeństwo przestało istnieć po jakimś roku, na rozwód czekałam jeszcze jakieś 3 lata bo ex mieszkał za granica i nie sposób go było zlokalizować, w tym czasie zdążyłam sobie poukładać życie od nowa , z nowym facetem którego bardzo mocno kocham :) generalnie małżeństwa z rozsądku nie polecam - przed ślubem to ja nawet bardzo lubiłam mojego byłego męża, a teraz (chociaż nic mi nie zrobił w sumie i nawet dobry z niego człowiek) to go wręcz nie cierpię...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja wyszłam z rozsądku i bardzo żałuję, rozpadło sie po roku, potem 3 lata do rozwodu bo mężuś mieszkał za granica i go ciężko było zlokalizować...w tym czasie poukładałam sobie życie od nowa i teraz mam prawdziwie miłosny związek :) nie polecam małżeństw z rozsądku - ja o ile byłego nawet bardzo lubiłam przed ślubem, to teraz go wręcz nie znoszę, a tak naprawdę to całkiem porządny w sumie z niego facet, tylko że wszystko mi w nim przeszkadza...na szczęście już nie mamy żadnego kontaktu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość owca gabi
Ale dlaczego pod pojęciem "małzeństwo z rozsądku" postrzegacie od razu pienądze? A przyjaźn? A przywiązanie? A wieloletni związek dwojga ludzi, w którym namiętność zgasał, ale bliskość/pokrewieństwo dusz pozostało? Takie małżeństwa są bardzo trwałe :) Młode i głupie jesteście, te które sprowadzają to tylko do pieniędzy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyszłam za mąż zaraz wracam ;)
Dla kogoś wychowanego na harlekinach i bajkach o księżniczkach i pięknych książętach i ich wielkiej miłości - małżeństwo z rozsądku jest czymś dziwnym i strasznym. Ale zastanówcie się, czy np. wasze babcie, czy prababcie wszystkie wychodziły za mąż z miłości? Na pewno wiele z nich brało ślub z rozsądku i wiele z nich było w takim związku szczęśliwe. W końcu nie same uniesienia się liczą, ważny jest też wzajemny szacunek, troska o drugiego człowieka itp. Żeby nie było - ja wyszłam za mąż z miłości :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wyszłam za mąż zaraz wracam ;)
Owca gabi ----> no właśnie, myślę tak samo, ale ja już dojrzałą kobietą jestem, a nie siuśką ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaczarowany ksiezyc w pełniii
W dniu ślubu ja zarabiałam więcej niż mój mąż więc argument o pieniądzach jest zupełnie nietrafiony. Mężczyzna którego kocham jest w innym związku, nie ukrywam, kilka lat na niego czekałam, chociaz to bardziej wegetacją można nazwać. ie dawałam sobie rady psychicznie, nie raz próbowałam się zabić. A wtedy ze wsparciem i pomocą i przede wszystkim zrozumieniem przyszedł mój przyszły mąż. Był dla mnie przyjacielem i oparciem w naprawdę trudnych chwilach. To dzięki niemu wyszłam z depresji, z ciągłego upijania się i podcinania sobie żył. Uwazam, że jesteśmy naprawdę dobrym małżeństwem. Rozumiemy sie, wspieramy i przede wszystkim w dlaalzym ciagu mamy wspólne pasję, plany i marzeniaa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myście o mnie co chcecie
Ja wyszłam za mąż z rozsądku. Bardzo, BARDZO kochałam pewnego mężczyznę. I On złamał mi serce. X był wtedy przy mnie. Bo tak w ogóle to znam go od dziecka. To starszy brat mojej najlepszej przyjaciółki. Ja wiedziałam, że On się we mnie kocha. Przyjaciółka mi o tym mówiła już od szkoły średniej. Ale dla mnie On zawsze był jak starszy brat i nie potrafiłam patrzeć na niego inaczej... więc oboje spotykaliśmy się z innymi ludźmi. No i jak ten mężczyzna, którego kochałam do szaleństwa złamał mi serce to myślałam, że umrę. Żeby X nie było przy mnie to, bym się pewnie zabiła. Któregoś wieczora, gdy tak mu płakałam w rękaw i zapijałam rozpacz kolejnymi lampkami wina, nie wiedzieć kiedy wylądowaliśmy w łóżku. Z rana myślałam, że mnie strzeli ze złości na samą siebie. Dwa dni później znów wylądowaliśmy w łóżku. Już na trzeźwo. I tak się zaczęła nasz romans. Sypialiśmy ze sobą ale nic więcej. Ja nadal wypłakiwałam oczy za tamtym a On udawał, że bycie moją odskocznią go nie rusza. Po 3 miesiącach ku mojemu przerażeniu odkryłam, że jestem w ciąży. Oczywiście ojcem był X. I się zaczęły pertraktacje. Miotałam się od myśli o aborcji, przed adopcję do zostania samotną matką. On mnie jednak przekonał, że małżeństwo będzie dla nas najlepszym wyjściem. Spędził godziny przekonując, że będzie dobrym mężem i ojcem. Że wie, że ja go nie kocham ale wychodząc za niego dam szansę sobie i dziecku na lepsze życie (ja byłam na 4 roku studiów, On już był ustatkowany i dobrze zarabiający). Że dziecko powinno mieć ojca i matkę. Że będzie mnie wspierał. Że będę mogła spokojnie skończyć studia nie martwiąc się o pieniądze itp. Obiecywał, że nigdy nie będę żałować, że za niego wyszłam. Pobraliśmy się. Zgodziłam się jedynie na ślub cywilny. Urodził się nam syn - wykapany X. I o dziwo zaczęłam odczuwać zadowolenie z życia. Lubiłam wracać do domu do dziecka i męża. Po raz pierwszy w życiu w związku miałam takie poczucie bezpieczeństwa. To głupie ale czułam się jak w ciepłym kokonie, gdzie żadne zło nie mogło mnie dosięgnąć. Teraz jesteśmy 10 lat po ślubie. Doczekaliśmy się jeszcze córeczki. Czy kocham męża? Na dziś dzień mogę powiedzieć, ze tak. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Jest moim najlepszym przyjacielem. Moją opoką i moją skałą. Dotrzymał słowa. Nigdy, nawet przez chwilę nie pożałowałam, że zostałam jego żoną. Czasem miłość to nie fajerwerki i motyle w brzuchu. Czasem miłość przychodzi powoli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja chyba tak bede musiała zrobić, bo mam 31 lat i same złe doświadczenia. Normalni faceci mnie nie pociągali, tylko jakies oszołomy. I tylko tacy na mnie "działają". Ostatnio też takiego wybrałam, mimo że wokół kręciło się dwoje "normalnych" też zainteresowanych. A ja poleciałam na skrajnego egoistę i dusigrosza, który mi hamburgera nawet nigdy nie zaproponował, jak z nim parę razy przejeżdżałam przez "Mc Drive" i brał dla siebie. Ale chemia była między nami. Mam dość, uznałam, że jestem popieprzona, nie ufam swoim wyborom, i powinnam brać dobrego stałego czułego faceta. Ileż razy w życiu CHCIAŁAM się zmusić do tego, by coś poczuć do normalnego faceta. Zdarzył mi się związek że zmuszałam się do pocałunków mimo że mnie odrzucało. Bo facet był normalny i mu zależało. Takie już moje życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kilka lat na niego czekałam, chociaz to bardziej wegetacją można nazwać. ie dawałam sobie rady psychicznie, nie raz próbowałam się zabić x Jaka smutna historia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"tak ja wyszłam z rozsądku, generalnie każda miłość się kiedyś kończy, więc wzięłam sobie faceta przy kasie i teraz żyję na high lifie a nie klepie biedę "z miłości"... usmiech.gif" Pewnie nigdy nikogo nie kochałaś, nawet nie masz czego wspominać z najlepszych lat małżeństwa bo ich nigdy nie było. Nie rozumiem u ludzi tego zapatrzenia na pieniądze. Co fajnego jest w pieniądzach kiedy siedzisz z człowiekiem który jest ci obojętny. Nawet nie możesz sie umawiać na randki żeby sie cieszyć na serio tymi pieniędzmi bo bez drugiego człowieka miłego sercu czym tu sie cieszyć ? A może umawiasz sie na randki na boku, ale w takim razie pytanie czy mąż cie kocha, bo jeśli nie to można sie pokusić. A jeśli kocha ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja z rozsądku tylko wiecie że nie mam z tego żadnych korzyści?? Ani nic nie ma nawet prawka on nie ma. Mieszkamy u mnie po czasie wyszło jaki on jest niedojrzaly zero wysc czy to z nim czy bez niego on może sam ją jestem d***** jak idę nawet z koleżanką .. Tak mi wstyd co mną kierowalo. :O pracoeal za granicą i nigdy nie mial kasy. Wszystko wydawał w pl już kilka dni po przyjeździe tragedia facet. Miałam okres że było mi szkoda go wyrzucić ale coraz bardziej się zastanawiam jemu nie jest mnie szkoda nigdy nie zapyta co u mnie. Wiem jedno spirprzylam sobie życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wyszłam za mąż z rozsądku dlatego że miałam już 29 lat, a on wydawał się idealnym kandydatem na męża-religijny, prawiczek ,nie pije, nie pali,ma pracę ,mieszkanie, samochód, jesteśmy już 11 lat po ślubie, mamy dzieci ,tylko problem polega na tym że on wziął mnie pod but ,to on zarządza finansami,ja nie pracuję bo zajmuję się dziećmi, nie mam dostępu do konta, co prawda daje mi pieniądze ale sama z konta podjąć nie mogę. On decyduje o tym co kupić do mieszkania lub nie. A wszyscy w około myślą że on jest taki dobry i idealny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×