Lumpeksy, szmateksy, second handy kwitną w Polsce

Ważne są metki. Weszłam do lumpeksu z samego rana opowiada Wioletta w sklepie przy Al. Jerozolimskich w Warszawie. Przebieram w wieszakach ze spodniami i aż mnie zatkało. Wisi Christian Lacroix nr 32, jakby uszyty specjalnie dla mnie. http://tnij.org/o6a2 Starsznie w takich sklepach musi śmierdzieć. Ci ludzie, co to kupują też pewnie śmierdzą - strychem, piwnicą. :D

w lumpeksie skoro masz taki pogląd :o

Nienawidzę lumpeksów.

A ja byłam i cuchnie tam zawsze tak samo, starymi piwnicami.

a ja wlasnie kilka dni temu kupilam sobie cudna kiecke w lumpku:P

Wiesz, ja tam piorę te ciuchy, które kupuje w lumpeksach. Więc nie, nie śmierdzę.

śmierdzisz, śmierdzisz, ale jeszcze o tym nie wiesz. Używane, znoszone... blee

Każdy ciuch raz założony jest już "noszony". Nawet ten od Diora.

jak poznam jakas laske to mam ja wachac i potem pytac gdzie sie ubiera?

Hehehe cóż za śmieszne tłumaczenie. Raz założony w przymierzalni, a znoszony przez cały sezon albo i dwa, to olbrzymia różnica.

ten zapach bierze się stąd że te ciuchy są spryskiwane specjalnymi chemikaliami w magazynach na zachodzie europy.

zauwaz, ze te ciuchy sa dezynfekowane, a taki biustonosz w sklepie juz n ie:O a mierza go kobiety na nagie cialo:O

w skrzynkach tygodniami, potem w kontenerach, magazynach, potem w tirach kontenerach a potem trafiaja do Polski.

Lumpeksy utrzymują się dlatego że społeczeństwa nie stac na ciuchy z centrów handlowych

Zresztą co to znaczy "w Polsce"? Second-handy maja się świetnie na całym zachodzie. Sama bardzo często kupuje choćby książki w charity shop'ach. Tutaj się ludzi bez przerwy namawia do recyklingu i do wtórnego obiegu oddaje się wszystko. Od ubrań poczynając po wyposażenie mieszkań. Tylko takie "paniusie" z Pcimia Dolnego albo taki Coołe, co zobaczył trochę świata myśli, że to komuś uwlacza :D

ciuchlandy sa spoko. od dluzszego czasu ubieram sie tylko w ciuchlandach i jestem zadowolona, mam niepowtarzalne ciuchy dobrej jakosci. wcale nie znoszone i nie z 'dziurami'. czesto sie trafia ciuch jeszcze z metkami. i nie uwazam zeby smierdzialy. kiedy kupie cos nowego zawsze od razu to piorę, robie tak tez kiedy kupie cos w 'normalnym' sklepie, tfu, kiedy jeszcze w takich sklepach kupowalam bo wiadomo, ktos tez to przede mna przymierzal. ciuchlandy gorą!;d

Psychicznie lepiej czuję się w sieciówkach. Ale nie zamierzam nikogo negować za wybór miejsca, w którym się zaopatrza w ubrania.

W dzisiejszych czasach ciuchlandy sa na wysokim poziomie i nie smierdzi w nich...chyba,ze ktos trafil do jakiegos malutkiego,z PRL-u:P Poza tym znam osoby,ktore kupuja ciuchy w szmateksie a pozniej (po wyzszej cenieP) sprzedaja na np.Allegro,bazarach a nawet biora do swoich sklepikow z coiuchami!!!

Takie ciuchy :D

Jakie kobiety takie ciuchy. ;)

wcale nie smierdzi, nawet w podrzędniejszych szmateksach już nie ma takiego zaduchu jak kiedyś (chemiczny smród z zapachem zleżanych starych szmat:P). Dawno chyba w lumpku nie byłaś. A ja nie widze powodu czemu za tą samą bluzkę mam zapłacić 50zł a nie 5zł i chętnie korzystam z ciuchlandów ;)