Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Agorek84

Rozwod czy ratowac malzenstwo ? Co z dzieckiem ?

Polecane posty

Mam od jakiegoś czasu problem. Jestem w stałym związku od 10 lat, od 4 lat jesteśmy po ślubie. Decyzja o ślubie zapadła na skutek mojej ciąży. Mamy aktualnie 4 letnie dziecko. Jednak od jakiegoś czasu, 1-2 lata, czuję się jakbym mieszkała z zupełnie obcym człowiekiem. Mój mąż nie jest zły, nie pije, nie zdradza, nie bije. Czasem tylko przedkłada garaż i swoje auto zabawkę nad rodzinę. Po pracy często jeździ do garażu i tam spędza całe dnie. Z domu zrobił hotel, stołówkę itd. Mówi że chodzi tam na fuchy, żeby zarobić dodatkowe pieniądze - ale tych pieniędzy nie widać w ogóle. Odkąd urodziłam dziecko zostałam praktycznie sama ze wszystkim, mąż w ogóle nie pomagał mi przy dziecku, gdyż jak to mówił - boi się cokolwiek zrobić swoimi "grabiami" przy takim maleństwie. I tak przez ponad 6 pierwszych m-cy nawet nie dotknął dziecka. Potem czasem coś zrobił dla spokoju, żebym się nie czepiała. Do dziś zresztą jak bawi się z dzieckiem, to niby się bawi, ale glapi się w tv, ale siedzi w garażu. Ja w między czasie straciłam pracę po urlopie wychowawczym i od tego czasu zaczęły się ciągłe kłótnie. Co znalazłam nową pracę to zaraz ją traciłam bo dziecko w przedszkolu często choruje, a mąż zawsze obiecuje że następnym razem on weźmie L-4, a jak przychodzi co do czego to mówi że on nie może i ja mam brać albo coś sama wymyśleć. Chciałam zamiast przedszkola zatrudnić opiekunkę do dziecka na czas pracy - to on nie zostawi dziecka z obcą babą, itd. Nigdy nie mogłam na niego liczyć, zawsze coś obiecywał a potem nie dotrzymywał, dziecku robi tak samo, najpierw obiecuje że potem, jutro ale nigdy nie dotrzymuje słowa. Jak wspomnę sobie nasze 10 lat razem, to aż sama się dziwię sobie, przez całe 10 lat nie byliśmy ani 1 razu na wakacjach sami. Zawsze jechali z nami jego koledzy i on sobie pił albo dobrze sie bawił, a ja siedziałam z boku. Przez niego straciłam wszystkich moich znajomych, bo tej nie lubił, ta jest głupia, i tak odstraszał wszystkie moje koleżanki, aż zostałam całkowicie sama. Mojej mamy też nie znosi, ciągle mówi na nią (i to do naszego syna) ze to jędza, że jest wredna, głupia, że najlepiej mogłaby zniknąć. Gdy byłam w ciązy on pił praktycznie co weekend z kolegami. Teraz sie opamiętał i pije bardzo rzadko. Kilka razy poszedł do kolezanki (ktora mieszka ze swoim chlopakiem - ponoc) na piwo i wrocil grubo po północy kompletnie pijany, jak sie wkurzylam o to, to powiedzial ze jestem nienormalna i zazdrosna zupelnie bez sensu. Aktualnie oboje pracujemy, dziecko jest u rodziców od poniedziałku do piątku, u nas tylko weekendy, mnie to się nie podoba, synowi też nie, płacze za nami, ale mężowi pasuje, bo nie trzeba płacic za opiekunke i nie trzeba sie zajmowac dzieckiem, ma dziecko tylko na weekendy. Mamy 2 samochody ale tylko on jeździ autem, drugie stoi w garażu, bo to jego zabawka i nie bedzie tym jezdzil na co dzien zeby ktos w niego nie wjechal i mu nie rozbil. Ja jezdze autobusami, zreszta zawsze tak bylo, nawet do lekarza z malym dzieckiem tłukłam sie autobusem, a 2 auto stało sobie w garazu - a nie jest to jakis zaden cud natury tylko zwykły VW GOLF 2 - poprzerabiany. Od jakiegoś czasu w ogóle się nie kochamy, a jeśli już to dla świętego spokoju mu ustępuję, i się zmuszam do seksu żeby on nie marudził i nie był niemiły. Gdy kilka razy odmówiłam, traktował mnie okropnie, był bardzo złośliwy, uszczypliwy. Raz nawet popłakałam się podczas seksu, a on nie przerwał, nawet nie przejął się tym że płaczę w czasie seksu. Czułam się okropnie. Od tamtego czasu jest co raz gorzej. Po tej sytuacji kochaliśmy się jeszcze tylko 2 razy, a kiedyś w kłótni powiedział mi że i tak jestem beznadziejna w łóżku, bo kochać się ze mną to jak z warzywem. Ciągle mi powtarza że jak mi się coś nie podoba to mam wypier.... do swojej głupiej mamuśki. Z każdym dniem czuję co raz bardziej że go nie kocham, dziś wiem, jestem pewna, że gdybym cofnęła czas to nie wzięłabym tego ślubu z nim. Ale teraz ?? Co mam zrobić ? Odejść od niego ? Gdy raz próbowałam, to mi zapowiedział ze będzie walczył o dziecko zeby mieszkalo z nim. Tyle ze on sie tym dzieckiem nigdy nie zajmował !!! Chcę odejsc od niego, znalazłam niedrogo mieszkanie do wynajecia, mam stala prace, dzieckiem obiecali mi pomoc sie zająć moi rodzice. Ale boję się. Boję się ze w sądzie on zrobi piekło z rozwodu, że dziecko bedzie cierpiało. Ale i tak cierpi - my sie ciagle klocimy, ciagle. A ono mieszka teraz z babcia zamiast z rodzicami. Sylwestra poklocilismy sie, ja zostalam sama z dzieckiem i płakałam poł nocy a on sobie poszedł gdzies - nawet nie powiedzial gdzie, telefon wylaczyl i wrocil po 4 nad ranem pijany ze ledwo na nogach stal. Nie wiem co mam robic, chce odejsc, ale sie boje, czy dam sobie rade, ze on nie bedzie buntowal dziecko przeciwko mnie jak sie z nim bedzie widzial. Nie chce zeby dziecko cierpialo. Dla mnie najwazniejszy jest moj syn. Ale ja juz psychicznie nie daje rade, od miesiaca caly czas mysle tylko o rozwodzie, o wyprowadzeniu sie stamtad jak najszybciej. Nie spie w nocy, ze stresu schudlam strasznie. Pomozcie mi, co mam zrobic ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość każdy facet tak ma
poczytaj sobie na forum, co druga mężatka z dziećmi skarży się że mąż ma ją w dupie i nie interesuje się dziećmi faceci uważają że ich jedynym obowiązkiem jest zarabianie pieniędzy, reszta należy do kobiety

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dla mnie odpowiedź na to pytanie jest oczywista myslę, że dla kazdego, kto przebrnie przez ten tekst - jest oczywista dziwne tylko, dlaczego dla Ciebie nie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ufff.... no jakby Mój Mąż mnie tak traktował to napewno już dawno bym zwinęła manatki. Jesli masz stałą pracę i pomoc ze srony rodziny to masz duze wsparcie. Powodzenia w podjęciu decyzji, ja Ci nie powiem: Odejdz od Niego! To musi byc Twoja decyzja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
NIe ukrywam, że trochę boję się zostac sama z dzieckiem, nie wiem czy dam sobie rade. Ja jestem z nim od 10 lat, a teraz mam 28. Nigdy nie bylam sama, i bardzo sie boje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość każdy facet tak ma
chyba pora na rozwód zresztą tak to jest gdy ludzie pobierają się bo dziecko w drodze przestań tłymaczyć się że nie chcesz rozwodu bo żal Ci dzieciaka jak tak dalej pójdzie to i syn nie będzie Cię szanował jak Tatuś będzie mu dawał taki przykład Twój mąż to kawał chama, na teściową nadawał ale gdy za darmo zajmuje się wnukiem byście mogli we dwoje zarabiać to jest ok po cholerę Ci taki mąż i takie małżeństwo ? rozwód tylko poprawi Twój los, Mama nadal będzie Ci pomagać, ty będziesz mogła wreszcie żyć w spokoju zamiast ciągl epatrzeć na fochy tego idioty i być może spotkasz faceta, który będszie Cię szanować po co Ci mąż który woli picie i kolegów niż rodzinę ? i tak nigdy nie był dla Ciebie wsparciem, pobraliście się bo musiał a teraz się na Tobie odgrywa, wielką przysługę Ci zrobił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokładnie Ewa ma rację , na co czekasz dziewczyno?? jesteś młodą osobą dasz radę, kopnij go w tyłek nie warto się męczyć :O pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość każdy facet tak ma
tłumaczenie że boisz się zostać sama jest idiotyczne masz pracę, jesteś samodzielna co z tego że byłaś z nim 10 lat ? spójrz jakim on jest partnerem dla Ciebie, jakim mężem ? do czego on Ci potrzebny ? sama zarabiasz na siebie, sama zajmujesz dzieckiem a on tylko Cię poniża i dołuje no chyba że uważasz że lepszy byle jaki facet niż żaden, wtedy cierp dalej i dalej płacz podczas seksu to nie związek ale przyzwyczajenie, bycie z kimś ze strachu przed samotnością to nie związek czego się boisz ? przecież i tak cały czas dawałaś sobie radę sama wychowywać syna, masz rodziców, masz pracę, potrzebujesz faceta by czuć się kompetentna ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki ze nie owijacie w bawełne tylko piszecie wprost. Potrzebowałam takiego "kopa w tyłek" na dodanie otuchy. Niestety jestem nieśmiała i mam niskie poczucie własnej wartości, stąd mój lęk czy sobie poradze i wahanie czy odejsc czy nie. Teraz jednak jestem juz przekonana, ze gorzej chyba byc juz nie moze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja sie zastanawiam jak ty dalas rade zyc w takim bagnie 10 lat? i nadal nie wiesz co zrobic... dzieczyno, masz wspanialych rodzicow, ktorzy kochaja ciebie i wnuka. niejedna by uslyszala ze ma sobie radzic sama... odejdz, poki sa wokolo ciebie jeszcze nieliczni ktorzy sie od ciebie nie odwrocili

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agorek84 - a skąd jesteś? Jesli można wiedzieć? Trzymam kciuki za Ciebie i Twoje dziecko! Z tego co napisałas to raczej na reke będzie Twojemu Męzowi ze "znikniecie z jego zycia" . Bedzie miał czas na autko, kumpli i picie. niech sam marnuje sobie zycie - Ty nie musisz tak zyć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×