Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ChybaSieOswiecam

może oklepana historia mamisynkowa... Ocencie...

Polecane posty

Gość ChybaSieOswiecam

Potrzebuje obiektywnej oceny sytuacji. Mieszkam z facetem od około roku, jego mama około 60 km od nas, w małej miescince. On zachowuje sie jak lokator, tydzien- praca, aha, czyli trzeba byc tu a weekend odrazu do swojego powiedzmy X miasteczka. Do mamy. Nawet jak sie umawialismy, ze na weekend zostajemy razem u NAS, to pod koniec tygodnia okazuje sie ze on jedzie do mamy... I mowi mi w otatniej chwili (wnioskuje ze chcial miec tydzien bez kłotni o to)... Ok, umówilismy sie ze bedzie jezdzil tam raz na 2 tygodnie (28 lat ma - dorosly facet), ale nigdy nie moze byc tak, ze pojedzie, a na nast weeken nawet nie ma tematu, tylko bez słów wiemy, że on zostaje, NIE... Zawsze namowy, żebyśmy pojechali, albo on sam... Wczoraj umowilismy sie, ze idziemy w weekend na basen i wycieczke do lasu, ale wieczorem zadzwonila mamusia, o czyms tam gadali i nagle po jakims jej pytaniu uslyszalam "jeszcze nie wiem..." i juz wiedzialam ze pojedzie, ale sie nie odzywalam. Dzis rano o 6 sie o to strasznie poklocilismy... Dodam, ze tydzien temu speclajnie wazial wolne w piatek i byl tam trzy dni , zeby przygotowac mamie drewno na opal na 2 tygodnie i ogarnac inne rzeczy zeby (jak tlumaczyl) ZA TYDZIEN (czyli ten weekend) NIE MUSIEC JUZ JECHAC... jego matka: pracuje, ma sie dobrze, mąż w usa, ma 53 lata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ChybaSieOswiecam
Nie nie olewam, ale mieszkam 150 km od nich wiec raz na dwa tygodnie jestem u nich i uwazam, ze jak sie ma swoje zycie z kims z kim ma sie zalozyc niedlugo rodzine to trzeba sie przyzwyczaic, ze ze wszytskim nie bedzie sie juz latalo do mamy. Dodam jeszcze ze u niego to wogole jest jakis kult rodzicow, jego matka 1 albo 2 dziennie lata na cmentarz na grob rodzicow, a w domu stoja dwa ich zdjecia i swieczka... Jej malzenstwo prawie rozpadło sie przez to ze zamiast byc z mezem ciagle przebywala u swoich rodzicow. chyba mu to wpoiła...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ChybaSieOswiecam
Niestety, nie wyprowadzę sie do takiej miescinki, a poza tym to jak Twoim zdaniem wygląda ta sytuacja, jakbys go scharakteryzował ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alek syn alka
Ja uważam, że to ciota

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lulaaaaa
Jego charakterystyka jest prosta, bedzie latał do mamuni całe życie Ona pewnie tez mu niezle pranie mozgo robi :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wróżkazebuszka
Nic sie juz nie zmieni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lidka..28
Mam dokłądnie tak samo jak Twój facet. Ok 50 km od rodziców, minimum raz na 2 tygodnie musze być. Ale mi to ujdzie, bo jestem dziewczyną, prawda? :O A on, skoro facet, to już nie ma prawa? :O Czy proponowałaś mu żeby np. zostawał krócej, np. tylko 1 dzien?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lidka..28
to już nie może *

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ChybaSieOswiecam
Tak, proponowałam, ale on twierdzi ze sie nie oplaca jechac na jeden dzien. a co do tematu Twoich wizyt w domu to pewnie tez nie odciełaś pępowinki:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ChybaSieOswiecam
Joke:) Chodzi mi po prostu o to ze jestem z domu w ktory rodzice to rodzice, a nie male dzieci prowadzace jakies gierki z dziecmi i stosujace szantaze emocjonalne byle dzieciak przyjechal...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lidka..28
i co z tego? Nie widzę w tym nic dziwnego. Rodziców ma się jednych. Tylko w przeciwieństwie do Ciebie - mój narzeczony jeździ ze mną ZAWSZE, jeszcze nigdy nie byłam tam sama odkąd mieszkamy razem, bardzo chętnie i to on mnie wozi, bo ja nie mam prawka. Uwielbia moich rodziców. Musisz chyba mieć nieciekawy kontakt z własnymi rodzicami. Smutne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ChybaSieOswiecam
Mam swietny kontakt z rodzicsmi, ale ona maja swoje zycie, raz na dwa trzy tygodnie sie widujemy, ale oni sami wyjazdzaja na weekendy, sa na emeryturze i dobrze im razem na tych wycieczkach:) Fajnie, że Ty tak masz:) Swietna merytorycznie wypowiedz, w temacie:) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ChybaSieOswiecam
A poza tym dzieki za opinie, tak czy siak, zbieram do worka obiektywne uwagi i z nich coś sklece:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wczoraj widziałam ten program Młynarskiej i Wellman, rozmowy, cy cos tam, było kilka kobiet zwiazanych w maminsynkami, i wszystkie łacznie z prowadzącymi doradzały jednej z nich, tej najgłupszej i najbardziej zaślepionej, zeby ewakuowała się z tego ziazku jak najszybciej. mimo iż trwa juz pięć lat, laska wciaż wierzyła, że po slubie wszystko się cudownie odmieni i jej luby przestanie byc tym rzeczonym maminsynkiem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ChybaSieOswiecam
kurde, u mnie to juz ponad 4 lata, ale dopiero od roku tak to odczuwam... Wiem, w glebi duszy ze musze sie ewakuowac i zrobie to tylko czekam na cholera wie co

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marcoo
nic nie zrobisz. mamisynek pozostanie mamisynkiem. tyle że kobiety zwykle myślą że się zmieni(bo dizecko, bo ślub, co cos tam) i tak mijają lata...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×