Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nie rozumiem tego..........

wytłumaczcie mi,czy po urodzeniu dziecka kobiety zmieniają się

Polecane posty

Gość nie rozumiem tego..........

Zastanawiam się nad dzieckiem, już od roku, podczytuje forum. Nie miałam wcześniej kontaktu z małymi dziećmi więc chciałam poczytać trochę o macierzyństwie... Nie przerażają mnie zmiany fizycznie w moim ciele, boję się bardziej o psychikę....czytając posty zauważyłam,że kobiety, które stają się matkami robią się strasznie wrażliwe. Ja zawsze racjonalnie patrzyłam na świat, jak to się mówi, mam twardy tyłek, jestem asertywna i nie rozczulam się nad sobą...nie lubię tego. Czy jeśli zostanę matką to hormony zmienią to kim jestem?Nie chcę tego, jestem już 30 lat sobą i nie chce się zmieniać... Obserwuje tu wypowiadające się kobiety, które, co dla mnie jest niepojęte, w jednym momencie są nadwrażliwe na krzywdę dziecka, a za chwilę potrafią wyzwać kogoś od suk i dziwek...pardon słownictwo. Czy to tylko dobór forumowiczek na kafeterii?czy faktycznie człowiek po urodzeniu dziecka popada w takie skrajności? Druga sprawa, kocham swojego męża, jest najważniejszym przyjacielem-partnerem w moim życiu. Czy to zmieni się po urodzeniu dziecka? Tak,że go totalnie odsunę? Zawsze wydawało mi się, że dziecko kocha się z automatu...bo wiadomo, i ta miłość jest dla mnie jakaś taka normalna. Za to miłość wieloletnie,dojrzała jaką darzę mojego mężczyznę jest miłością z wyboru...nie kocham go bo hormony, bo oksytocyna...kocham go bo go wybrałam...i właściwie to w życiu rodzinę kochamy bo to rodzina, dziecko też wszystko tak bez kwestionowania i z automatu, a człowiek z którym chcemy spędzić życie to nasz jedyny prawdziwy wybór miłości, dobrowolny, świadomy. Wiem,że będę kochała nasze dziecko, ale nie chce,żeby mnie te hormony i instynkt macierzyński ubezwłasnowolniły wobec miłości do męża. Nie jestem osobą religijną, wierzę w naukę, filozofię i mój własny rozsądek (proszę aby osoby wierzące się nie obrażały, szanuje ich wyznanie), żyję tak,że kontroluję swoje życie. Nie wierze w przypadki, jasnowidzów, boga etc. I tu właśnie w momencie podejmowania decyzji o dziecku boje się,że to biologia zapanuje nade mną,odbierze mi to kim jestem...mam w sobie jakiś wewnętrzny sprzeciw. Wiecie to tak jak z hormonami, kobiety je biorą, czują,że hormony je zmieniają,że stają się agresywne, płaczliwe lub histeryczne wbrew sobie,że tego nie kontrolują... Proszę uprzejmie powstrzymać się od wulgarnych komentarzy i podejrzewania mnie o nieczułość niewrażliwość, egoizm i co jeszcze komuś przyjdzie do głowy.... Jeśli ktoś zrozumie moje wątpliwości, lub sam takie posiadał będę wdzięczna za podzielenie się doświadczeniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja byłam przed ciążą taka
jak Ty, a po zrobiłam się bardziej wrażliwa, częściej płaczę i czasami nawet pierdoła w telwizji mnie wzrusza... ale myslę, że to natura nas tak zaprogramowała, bo wychowanie dziecka jest trudne i trzeba mieć duzo cierpliwości żeby mu krzywdy nie zrobić, a te zmiany hormonalne powodują, ze mamy w sobie więcej empatii i płaczące non stop niemowle nie wywołuje u nas agresji tylko współczucie.. natura nie jest głupia :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yyyyyyyyyyyyyyyy
A ja wręcz przeciwnie. Uodporniłam się na pewne rzeczy. Patrząc na siebie z prespektywy teraz i wcześniej mogę śmiało stwierdzć, że macierzyństwo zmieniło mnie na +. A co poznawania matek to proponowałabym inne forum niz kafeteria, bo tutaj tak na prawdę jest masa gówniarstwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie rozumiem tego..........
hej, dzięki za pocieszenie...chociaż nie wiem czy jest z czego się cieszyć. Nienawidzę płakać, nigdy nie lubię się publicznie wzruszać, sama myśl o sobie samej jako o płaczliwej i nadwrażliwej kobiecie doprowadza mnie do depresji...(bez urazy dla płaczliwych ;) Może natura tak to dobrze wymyśliła, ale ja np nie mam instynktu macierzyńskiego, nie lubię dzieci,drażnią mnie, a mimo wszystko od roku kołacze mi się myśl po głowie,że chyba chce mieć dziecko.Raz bardziej, a potem jakby rozum mi wracał i nie chcę... A jak z partnerem? czy ta wrażliwość to na zasadzie układu zamkniętego?dla dziecka przybywa dla mężczyzny ubywa...proporcjonalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie rozumiem tego..........
yyyyyyyyyyyyyyyyyyy może masz rację, po podczytywaniu tego forum przez pare miesięcy właściwie ochota na bycie matką jakby się zmniejsza. Może mam zachwiane przez to wyobrażenie matek. W moim środowisku nie ma ich właściwie. Znajomi albo mają już dorosłe dzieci, albo nie mają jeszcze...Nawet w sumie nie ma kogo zapytać jak to jest być matką i z czym to się wiąże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yyyyyyyyyyyyyyyy
Mamy zapytaj;-) Nie wiem jai masz kontakt z rodzicielką, ale moja jest dla mnie jak przyjaciel.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorko, inaczej myślałam
niż Ty, ale wcale Twój post nie budzi we mnie sprzeciwu, nie mam ochoty Cię krytykować... Macierzyństwo zmienia, może spróbuję coś powiedzieć o tym. Jestem mamą od 4 lat i jestem w podobnym wieku jak Ty, mam 29 lat. Zawsze byłam wrażliwa, faktycznie po urodzeniu dziecka jeszcze bardziej się to pogłębiło, czasem mnie to irytuje, ale też nastąpiły zmiany na lepsze:) Jako wrażliwiec zawsze uczyłam się b. dobrze, zawsze miałam same piątki, starałam się, ale zawalczyć nie potrafiłam o siebie. Teraz jakoś mi łatwiej. Może nie jestem lwem astertywności, ale czasem z musu muszę się zmobilizować i przeciwstawić się czemuś. Natomiast dużo łatwiej walczyć mi o dziecko. Wyrzucają mnie drzwiami, wchodzę oknem. Na gwałt potrzebowałam mleka na receptę dla dziecka (mam drugie dziecko malutkie). Nie chciano mi go wypisywać i nie chodziło o to, że chcę refundacji, ale teraz domagają się testów alerg. na dzieciach w wieku, w którym testy nie wychodzą. Nie mogłam jednak pozwolić, żeby dziecko jadło coś co by mu szkodziło. Potrafiłam się wykłucić o receptę, następnie błyskawicznie załatwić wizytę u alergologa, tłumacząc mu o co chodzi. Potwierdził moje spostrzeżenia i wywalczyłam zaświadczenie, a oprócz tego nawet wpadłam na myśl co zrobić, żeby załatwiać to mleko w inny sposób. Poprostu stałam się dużo bardziej zaradna, bo dla dziecka stanę na głowie i już. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Słuchaj to jest bardzo indywidualna sprawa. Czy się zmienisz, ciężko powiedzieć. Może być tak że nie zmienisz się wcale, a może być tak że zmienisz się na rok a później wrócisz psychiką do dawnej siebie, a może zmienią ci się priorytety w życiu. Ja myślę że rozważasz zmianę swojej osobowości jako coś nad czym nie masz wpływu, a to nie tak działa. Po prostu pewne rzeczy stają się dla ciebie ważniejsze i to jest zmiana naruralna z własnej nieprzymuszonej woli. Niekontrolowane zachowania zdarzają się co najwyżej w ciąży (u mnie był to mega spokój, nic nie było w stanie mnie wyprowadzić z równowagi) i świeżo po porodzie (u mnie była to płaczliwość). Nigdy nie lubiłam dzieci ale moje to jest moje i kocham nad życie. Nadal nie przepadam za dziećmi ale za obcymi dziećmi, bo mojego urwisa ubóstwiam. Co do miłości do mężczyzny to też bywa różnie. Wszystko zależy od waszych relacji i jak będziecie reagować na nową sytuację. Czy mąż będzie cię wspierał, pomagał i czy nie będzie się denerwował na twoje pretensje bo zazwyczaj się one pojawiają. Jest to pewnego rodzaju sprawdzian dla kobiety, mężczyzny, związku. Potrzeba dużo pracy nad sobą, nad dzieckiem, nad związkiem i wszystko pójdzie w dobrą stronę. Jednak gdy jedna osoba zawiedzie i nie będzie pracować to sprawa jest trudna. Wydaje mi się że kobieta po urodzeniu dziecka staje się silniejsza, oczywiśnie nie licząc okresu połogu. Jest tyle rzeczy do ogarnięcia, wyzwań codziennych i sprawdzianów własnej wytrzymałości że gdy temu podołam jestem z siebie dumna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajna babeczkaaaaaaa
nie zrobiłam się wrażliwsza po porodzie. Zawsze byłam wrażliwa na pewne rzeczy jak krzywda dzieci czy zwierząt i tak zostało, ale nie jest to silniejsze odczucie. Nie stałam się histeryczką, jeśli o to ci chodzi :) Co więcej stałam się bardziej harda, mam twardszy tyłek, jak ktoś wyżej też napisał. Zauważyłam w sobie ciekawą pozytywną zmianę. Mianowicie, przed ciążą, wiecznie chodziłam w spodniach, jeansy to była moja druga skóra. Teraz non stop chodzę w sukienkach, spódnicach, baaardzo żadko zakładam jeansy, aż dziwne :) Nie wiem ale ja po porodzie poczułam się bardziej kobieca, pomimo lekkiej nadwagi. Zmieniłam fryzurę, makijaż na bardziej kobiecy, sukienki, buty na obcasie i widzę błysk w oczach mojego męża, aaaa i faceci się oglądają. Powiem ci autorko, że większość wpisów na kafe należy ignorować i nie brać na poważnie. Kiedys też tu wnikliwie czytałam opienie innych matek na temat macierzyństwa, wychowywania dzieci i wyszło że jestem patologia :O bo mój syn w wieku 8m. nie raczkował, 12m. nie chodził, 2l. nie załatwiał się na nocnik - siedzi na nim ale nie sika, je raz dziennie wieczorem kasze z butelki po czym myje zęby. Ale to wg wzorca kafeteryjnej mamy podchodziło pod patologię. Skonfrontowałam to z moimi przyjaciółkami na babskim spotkaniu i okazało się że jestem normalną mamą, bo każda ma podobne poświadczenia a nie przesadzone jak na Kafe. Autorko życzę powodzenia i nie bierz wszystkich wpisów z kafe do serca :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze jedno. Rzeczywiście opinie matek na forum może zniekształcić obraz danej sprawy. Np sprawa porodu. Naczytałam się historii przeróżnych i miałam w głowie pewien obraz porodu, jak się okazało błędny. Nastawiałam się na najgorsze i kumulowałam w sobie siły by podołać, a rzeczywistość okazała się dużo łatwiejsza i mniej skomplikowana. Ja też byłam zielona w sprawach macierzyństwa. Gdy zaszłam w ciąże zakupiłam całą serię książek by się dokształcić, podeszłam do sprawy profesjonalnie. Oczywiście internet też bardzo mi pomógł, fora internetowe też dają pewien pogląd. Moje dziecko ma 1,5 roku i też uczę się na bieżąco, bo są nowe problemy, nowe wątpliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fanta-stic
autorko, grunt to nie użalać się nad sobą, liczyć tylko na siebie i swoje siły. Ja tak zrobiłam i po urodzeniu dziecka czuje sie tak wcześniej. A jestem raczej tzw. "zimny chów". Wogole to jesli chcesz czytać o macierzyństwie, bez tych obelg i chamskich odzywek, to idż na inne forum, naprawdę mozna sie dużo dowiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajna babeczkaaaaaaa
u mnie około 10m. po porodzie docieraliśmy się w nowej roli, tzn. były między mną a moim mężem częstszze kłótnie, nieporozumienia. W okolicach roku naszego synka, bylo już super. Widocznie oboje potrzebowalismy czasu by usadowić się w tej nowej roli i się dotrzeć. Czasami nie bylo łatwo, ale teraz jest super, między nami jest teraz lepiej niż przed ciążą, ale to wymagało dużej pracy nas dwojga, nad nami, związkiem i opiece nad dzieckiem. Kochamy się i to było naszym motorem działań, by zrobić wszystko aby naszej trójce żyło się dobrze ze sobą :) Powodzenia i do odważnych świat należy! ps. też się bałam strasznie roli matki, sprawdziłam się, realizuje się w karierze -rola matki, a teraz pnie się po tych szczeblach kariery starając się o drugie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie rozumiem tego..........
Moja mama to inne pokolenie..wtedy wszyscy się żenili, mieli dzieci, hurtem bo taki był głownie lansowany model życia. Czuje,że obecne czasy, a właściwie ostatnie 20=30 lat od kiedy środki anty są powszechnie dostępne kobiety mają kontrolę nad swoim życiem. Nikt już nie wyśmiewa 25 letniej panny bez męża i dziecka, możemy świadomie decydować o tym kiedy mieć rodzinę i czy w ogóle (no fakt, niektórzy nadal nie decydują,tylko wpadają) Chyba właśnie ta możność decyzji, brak nacisku społeczeństwa pokazuje,że trudno świadomie zdecydować się na dziecko. Ja kobieco poczułam się jakieś kilka lat temu i zaczęłam się swoją kobiecością cieszyć świadomie, ale to chyba kwestia wieku, wiele moich koleżanek w okolicach 30tki zaczęło w pełni się akceptować i widać to na zewnątrz :) Ja już mam tą świadomość kobiecości, mam już twardy tyłek, dojrzałam...i w sumie nie wiem co ze mnie będzie za matka...zrobię się jeszcze bardziej asertywna?bardziej kobieca?bardziej spełniona? To takie pytania w sumie retoryczne...nikt tego nie wie do końca. Czasem wyobrażam sobie naszą córkę, która ma piękne czarne oczy po tacie i kręcone czarne włosy po mamie :) i sobie myśle, kurcze nie ma nic piękniejszego niż mieć w domu taki fantastyczny miks nas obojga. A potem ogarnia mnie strach...czy sobie poradzę, że kupki, papki i nocniki to nie dla mnie, że nie będę miała tej cierpliwości, że dziecko to tylko mój idealny konstrukt, taka świetna wizja.... Z mężem jesteśmy już bardzo długo, układa nam się świetnie, jesteśmy bardzo blisko ze sobą pomimo upływu lat...nie wiem jak tu wpasować dziecko, jakoś ciasno między nami ;) Przyznam wam,że może człowiek jak jest młodszy to łatwiej podejmuje takie decyzje, im dłużej żyjemy sami, ze sobą, trudniej nam jest zrezygnować z tego kim jesteśmy...i to w sumie może ten egoizm o którym trąbią "matki roku" jak mówią o tych egoistkach,które nie chcą mieć dzieci. Dzięki śliczne za pogaduchy, fajnie w końcu się wygadać komuś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wertyvbo
Napisałaś prawie dokładnie, to co mi się kołaczę w głowie od jakiś dwóch lat, a szczególnie to z podejściem zdroworozsądkowym i wiarą w naukę, filozofię jest mi bliskie...Z tymże ja właśnie jestem na początku ciąży :) Również przeraża mnie zachowanie niektórych osób z rodziny, znajomych, którzy jak zostali rodzicami zmienili się nie do poznania, niestety najczęściej negatywnie. Nagle zginął dla nich świat, w centrum wszechświata jest ich dziecko, a w koło próżnica, nic nie dostrzegają. I mocno się obawiam, że to też mnie może dopaść, rozmowy w obojętnie jakim towarzystwie tylko o dziecku, wszystko dostosowywane do już np. 5 letniego dziecka...Takie nad wyraz "poświęcanie się" i potrzeba uznania w oczach innych, jacy to jesteśmy wspaniali, wzór rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie rozumiem tego..........
wertyvbo ja właśnie zawsze myślałam,że związek to taka gra zespołowa, rodzina też. Sama miałam taki dom, gdzie byliśmy zespołem. DO dziś wpadamy z rodzeństwem do rodziców, piwko, gril pogaduchy o wszystkim, tak było od dziecka (no może bez piwka), nigdy rodzice nas od siebie nie izolowali, zawsze traktowali po partnersku. Chciałabym,żeby moja rodzina taka była, praca zespołowa, dziecko nie ma być centrum wszechświata, ma być jego częścią, bardzo ważną, ale częścią, tak jak mąż i ja. Boję się też trochę o moją pracę, pracuje naukowo, niestety wymaga to dużo czasu, skupienia, częstych wyjazdów, ciszy i spokoju....większość czasu pracuje w domu, więc jak wyobrażacie sobie trudno to robić z dzieckiem przy boku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mariner
to ze sie kobiety zmieniaja wtrakcie ciazy a nawet po to fakt. Moja ex byla typowa "roztrzepana" osobowoscia,ale od 3 go kiesiaca nagle zaczela sie robic dokladna ,skrupulatna,dbac op rzeczy,porzadek i w ogole jej nie poznawalem .Moi znajomi mowili ze "mosci gniazdko" :) Po porodzie zas nagle okazala sie zupelnie inna osobowoscia in plus .Bylem zaskoczony ta przemiana :) tak jakbym mial inna partnerke:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mariner
to ze sie kobiety zmieniaja wtrakcie ciazy a nawet po to fakt. Moja ex byla typowa "roztrzepana" osobowoscia,ale od 3 go kiesiaca nagle zaczela sie robic dokladna ,skrupulatna,dbac op rzeczy,porzadek i w ogole jej nie poznawalem .Moi znajomi mowili ze "mosci gniazdko" :) Po porodzie zas nagle okazala sie zupelnie inna osobowoscia in plus .Bylem zaskoczony ta przemiana :) tak jakbym mial inna partnerke:)Bylo to zaskakujace bo wiele spraw dla ktorych nie miala szacunku nagle okazalo sie bradzo waznych i wymagajacych atencji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie rozumiem tego..........
hehe...to ja się zamienię w cyborga ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wertyvbo
Właśnie chodzi mi o to, że dziecko jest częścią i mam nadzieje, że tak u nas będzie :) Ja mam silną wręcz potrzebę takiej równowagi, więc jestem przekonana, że źle bym się czuła w sytuacji gdy dziecko zajmuje mi cały czas i nie mam nawet chwili na rozmowę z mężem... Z jednej strony jakoś zawsze czułam, że jakby tak się zdarzyło, że dziecka bym nie miała, to miałam wrażenie, że to by nie był koniec świata, ale akurat to mocno niepewna kwestia, w pewnym wieku potrafi się mocno odmienić...A z drugiej strony od jakiegoś czasu powoli zaczynało nam już brakować tego kogoś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie rozumiem tego..........
wertyvbo w jakim jesteście wieku?jeśli mogę zapytać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wertyvbo
Podejrzewam że masz też silną potrzebę autonomii? Uwielbiam spędzać czas z mężem...ale potrzebuje też przestrzeni tylko dla siebie...a gdy jest dziecko, to wiadomo, ciężko z tą swoją przestrzenią, ale też wiem że da się to sensownie rozwiązać :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fajna babeczkaaaaaaa
ja urodziłam po 30-stce, też targały mną watpliwości czy sobie poradzę, czy nasz związek się nie rozwali - jak wielu osób dookoła, jaką będę matką, czy będę wiedziała kiedy dziecko glodne kiedy chce pić etc. 100 pytań na minute. Te wątpliwości się rozwiały po porodzie, nagle dostajesz jakiś instynkt samozachowaczy, macierzyński jak zwał tak zwał, że wiesz co masz robić i sie w tym realizujesz :) Odnośnie związku to- nad związkiem trzeba pracować zawsze ;) To jak z kwiatem, musisz go podlewać, ścierać z listków kurz, dbac o niego bo inaczej uschnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wertyvbo
W październiku skończyłam 30 lat. A Ty? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie rozumiem tego..........
hehe ja też :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wertyvbo
Też w październiku? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wertyvbo
W tamtym roku pojawiło mi się coś takiego, że zaczęłam myśleć jakby, to było wspaniale pokazywać świat takiemu maluchowi, uczyć go różnych rzeczy...więc może już jednak jestem gotowa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie rozumiem tego..........
nie, we wrześniu, też blisko. Dotąd myślałam,że nie chce mieć w ogóle dzieci....biorąc pod uwagę moje podejście do wrzeszczących maluchów to chyba nikogo nie dziwiło. Dopiero rok temu zaczęło mi się kołatać...że właściwie to chyba chce. Po ostatnich rozmowach z moim ukochanym wyszło na to,że nie jest gotowy na to być już zostać ojcem, ale gdyby nam się "przytrafiło" to tragedii by nie było :) uwielbiam męskie podejście do sprawy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja zmienilam sie w odwrotnym kierunku. Z osoby niesmialej stalam sie bardziej asertywna i nie pozwalam juz po sobie jezdzic. Jesli dam sie szastac soba to jaki to przyklad dla dziecka? Ja corke chce nauczyc szacunku do innych ale i do siebie. Zaczelam byc tez bardziej przedsiebiorcza. Efekt: zaczelam pracowac na wlasny rachunek ku niezadowoleniu meza i reszty rodziny. Zrobilam to m.in dla malej by byc blisko niej gdyz prace wykonuje w domu. Wczesniej mialam prace na etat ale miejse pracy bylo daleko i gdybym zostala to w takim systemie widywalabym corke o 6 rano i o 22. A nie chcialam tego (ku niezadowoleniu tesciowej bo nie podoba sie jej, ze corka jest bardzo za mna). Ale tu wlasnie pokazalam asertywnosc i postanowilam na swoim. Latwo nie jest. Mala ma teraz prawie 2 lata i wszedzie biega, dotyka co sie da, takze pracuje glownie jak spi i w nocy. Czase rano uda mi sie cos zrobic ale nie zawsze. mam nadzieje, ze moze jak bardziej podrosnie to pojdzie do przedszkola lub przynajmniej bedzie potrafila sie zajac na tyle soba, ze bede mogla sama popracowac w spokoju. Coz poczatki sa zawsze trudne, ale z drugiej strony mam juz pewne male sukcesy wiec zaciskam kciuki i ide dalej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość yugfiouk
To ja Ci powiem coś takiego... Był czas gdy szukałam "kopniaka" na zajście w ciążę. Byłam na różnych forach, na większości pocieszali mnie że dziecko to dobry wybór który zaprocentuję w przyszłości, że to tylko zmiana na lepsze itd. Aż trafiłam tu... I własnie pod wpływem matek stąd a właściwie patrząc na to jak one są bardzo nieszczęśiwe mając dzieci, jak próbują zatuszować swoją gorycz, żal z powodu głupich dzieci, głupich mężów, głupich teściowych, zdecydowałam że dzieci mieć nie będę. Zbyt bardzo się boję, że dołączę do tego grona i też będę siedzieć w internecie i ludzi wyzywać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wertyvbo
Ja tak z rok, to się zastanawiam, czy chce, czy nie chce....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×