Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Noncia

Poronienie-kobiety po stracie...

Polecane posty

Hej Strata dla każdej z nas jest czymś trudnym do zniesienia.Chciałabym zachęcić do dyskusji wszystkie mamusie które straciły swoje pociechy, może jednocząc się będzie nam łatwiej przeżywać te straszne i pełne bólu chwile,nikt z rodziny,przyjaciół,najbliższych nie zrozumie tego co czujemy. Nazywam się Sandra, poroniłam w 12tc.Stało się to dokładnie w moje urodziny,tego samego dnia miałam zabieg.Minęło 2.5miesiąca.Fizycznie czuję się dobrze,psychicznie?lepiej nie mówić.Nieustające koszmary i powracający strach nie pozwalają mi spać i normalnie funkcjonować.Jeśli tam jesteście odezwijcie się... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jo-------anna
Ludzie są okropni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niestety połowa postów będzie w stylu m czubaszek :))) ja tez poroniłam prawie 4lata temu , jakoś się pozbierałam dzięki normalnym dziewczynom z kafeteri założyłam tu topik: poroniłam 2 dni temu. pomógł mi się pozbierac, bo wsparcia w rodzinie nie miałam , mąz i owszem ale reszta ,tylko słyszałam że będę miała jeszcze dziecko ale ja nie chciałam mieć jeszcze innego tylko chciałam to które poroniłam:(. na pamiątkę tego co było kupiłam sobie złotego aniołka przywieszkę który jest ze mną zawsze. trzymaj się głowa do góry,. wiem że czas goi rany,za parę lat spojrzysz na to co sie stało inaczej, nie zapominaj ale też i nie pogrążaj się w żałobie . trzymam kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
vvbg54 jeśli nie masz nic konstruktywnego do powiedzenia w temacie to po co się wypowiadasz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj labudka82. To moje drugie poronienie.Wtedy jakoś lepiej to zniosłam ale fakt faktem byłam dużo młodsza.Mam nadzieje że znajdą się tu osoby które będą miały ochotę porozmawiać.Mam nadzieje że ten temat pomoże nie tylko mi. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pierwszy raz poronilam 4 lata temu ale udalo mi sie zajsc w ciaze po 2 miesiacach a drugi raz byl koncem listopada i znow sie staram. Jest mi bardzo ciezko ale na szczescie mam meza ktory mnie wspiera i jest przy mnie zawsze wtedy kiedy tego potrzeboje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj 1111ewa. Moja rodzina woli o tym nie rozmawiać i w ogóle unikać tematu tak jakby całkowicie zapomnieli.Gdy ja zaczynam o tym mówić zamykają mi usta zdaniem "nie martw się następnym razem się uda" co mnie nieszczególnie pociesza:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U nie bylo podobnie czasem sama chcialam o tym porozmawiac ale niebardzo bylo z kim oprucz mojej siostry ktora poronila 3 razy . Ale dzisiaj jestem juz dobrej mysli chociaz jak pize w takich tematach to lezka w oku sie kreci. Bez przerwy mysle o moich nienarodzonych dzieciach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Noncia Mysle ze maja racje z tym ze nastepnym razem sie uda choc to slabe pocieszenie bo tylko osoba w akiej samej sytuacji moze to zrozumiec . Ja ez to caly czas slysze i wiem ze chca dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja dwa tygodnie temu usłyszałam, że serce dziecka nie bije. To był 11 tydzień. 26 stycznia miałam zabieg. Jest mi ciężko, bo 3 tygodnie wcześniej straciłam bardzo bliską osobę. Mam wsparcie w mężu i córce. Czekam na wyniki badań i mam nadzieję, że wiosną zaczniemy starania. Na córkę czekałam 3 lata, na drugą ciążę 18 miesięcy, oby tym razem było dobrze. Bardzo się boję. Trzymam za Was kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
grudniowa mama 06 Przykro mi z powodu stray wiem co czujesz ale mam nadzieje ze wiosna przyniesici dwie upragnione kreski trzymaj sie mocno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama cudownego Aniołka
Witam Cię Kochana,ja co prawda urodziłam dzieciątko w 25tc,ale nie przeżyło.. Doskonale wiem jak niektórzy reagują mówiac,że widocznie tak musiało być,albo że taka natura . Dużo ludzi z mojego otoczenia nie rozumiało mojego bólu.. moja córeczka żyła 3 minuty.. Chociaż było to dwa lata temu to ja nadal dzień w dzień chodzę do niej na cmentarz,bo tak jest mi lepiej.. 10 lutego skończyłaby dwa latka :( . Tak mi bez niej ciężko.. :(. Ja przez rok nie mogłam patrzeć na dzieci,plakałam jak widziałam jak moje koleżanki wstawiaja zdj. na nk ze swoimi noworodkami.. Jednak teraz z mężem zdecydowaliśmy się na drugie dzieciatko,ale ja cały czas,każdego dnai drżę,czy wszystko będzie ok. Ściskam Was Kochane! Dla Naszych Aniołków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam grudniową mamę i mamę cudownego Aniołka. :( bardzo mi przykro z powodu waszej straty. Na początku nie potrafiłam nawet czytać wypowiedzi kobiet które przeżyły to samo,ani nawet medycznych artykułów jak to wszystko wygląda.Codziennie wierzyłam że to tylko zły sen i za chwile okaże się że wszystko jest dobrze,potem z każdym dniem serce łamało się na nowo.Czekając na wyniki badań po zabiegu miałam nadzieję że dowiem się dlaczego??niestety:(. Dalej ciężko mi o tym rozmawiać (jak już odważę się zacząć wiadomo czym to się kończy)z kimś na "żywo" boje się rozkleić i boję się że to wszystko w środku w końcu pęknie,nie wiem czym to mogłoby się skończyć.Dlatego odważyłam się i napisałam troszkę tutaj chociaż wiadomo to i tak kropla w morzu ale jednak jakiś mały kroczek w przód.Życzę wam wszystkim dobrej nocki Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej dziewczyny u mnie mija dokładnie 3 tygodnie po stracie Kropki... weszłam na jedno forum ale tak sie tam babki kłóciły że poczułam się nieswojo. ja o tym mówię, bo mnie to uwalnia, ale są takie chwile kiedy ręce mi opadają i wszystko mi opada. i wtedy sobie myślę że nie ogarnę tego tematu. ale potem rano wstaję i daję radę. wiem że lepiej wcześniej niż później, jednak i tak szkoda. nie wiem jak Wy, ale ja i tak jestem przekonana że gdybym mogła cofnąć czas to bym nie anulowała tej ciąży. przez te 8 tygodni wydarzyło się wiele w moim życiu. szkoda że tak się skończyło... ale było pozdrawiam Was serdecznie. będę tu zaglądać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mama cudownego aniołka- ja straciłam córeczkę w 24 tc... jeśli będziesz chciała pogadać, to odezwij się proszę... To było w kwietniu 2008r, teraz mamy jedenastomiesięcznego synka, miało być lżej ale... dzisiaj mąż wspomniał coś że śniło mu się niedawno że ktoś nam puka w okno- a ja się rozbeczałam, bo przypomniała mi się scena z Piotrusia Pana- Piotruś wyleciał swoim rodzicom przez okno, myśleli że go stracili i kiedy po długim czasie chciał wrócić do domu, okno było już zamknięte a rodzice mieli nowe dziecko... raju, znów się rozklejam. Nie byłam na grobie córeczki od świąt, chyba za długo już...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie poroniłam nigdy, ale moja mama miała ... 7 poronień... i ma nas - 2 dorosłe już córki i wnuczkę (moją córeczkę). Rozmawiałam z mamą na temat tych poronień... Powiedział, że po prostu stara się o tym nie myśleć, a od kiedy ma nas, a teraz jeszcze wnuczkę, to całkiem dobrze jej z tym się udaje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama cudownego Aniołka
Historynka - :( Ja tak bardzo boję się,że w tej ciąży będzie tak samo.. Chwilami mam takie dni,że myślę,że może lepiej że tak się stało,bo gdyby miała żyć i być chora a ja miałabym patrzec na jej cierpienie to nie zniosłabym tego..Ale jednak zdecyodwanie częściej cgciałabym ją mieć przy sobie,jak ją urodziłam to miałam nadzieję,że operacja i leżenie w inkubatorze pomogą,niestety. Nawet nie zdążyli włożyć jej do inkubatora.. Była taka maleńka.. ważyła 520g. Boże dlaczego nasto spotkało? Nie umiem pogodzić się z tym,że jej nie ma.. A jak wyglądała Twoja sytuacja? Jak teraz Twój Synek? Jest zdrowy? W którym tc Go urodziłaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama cudownego Aniołka
Przepraszam za literówki,ale szybko piszę . :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Historynka Mama codownego aniolka Czytajac wasze posty zdalam sobie sprawe e moje poronienia w 9 tyg nie sa tak straszne . Nie wyobrazam sobie zobaczyc mojego aniolka tak jak wy. Trzymajcie sie mocno jestem z wami i modle sieza moje i wasze aniolki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama cudownego Aniołka
111ewa - strata dziecka to najcięższe i najgorsze co mogło w życiu mnie spotkać,ale każda strata boli tak samo.. Myślę,że gdybym nie widziała mojej córci byłoby mi łatwiej.. Cały czas mam ją przed oczami,śni mi się bardzo często. Była taka maleńka,że prawie mieściła się w dłoni.. Ale poronienie to z pewnoscia tez bardzo bardzo boli.. Też Ci Kochana współczuję ogromnie. Tylko różnica jest taka,że w 9tc nie miałoby szans życia,a czasem takie dzieciaczki jak moja Córeczka potrafią żyć.. :( Ona była zbyt słabiutka.. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mama cudownego aniołka- a ile córcia ważyła? I co było powodem porodu przedwczesnego? Ja swojej małej nie widziałam, odradzali mi to a ja sobie do tej pory nie mogę wybaczyć że posłuchałam, zresztą poród przebiegł tak że skończyłam na pooperacyjnej... mam też duży żal do lekarzy i słusznie, oni nie mieli prawa decydować że moje dziecko nie przeżyje... Pierwsza ciąża z niewydolną szyjką, druga też, miałam serce w gardle jak się zgłaszałam do szpitala (niby było ok, ale miałam przeczucie), do tej pory pamiętam jak w drodze do szpitala minęliśmy reklamę zakładu pogrzebowego i myślałam że znowu będę to przechodzić... w szpitalu usłyszałam że słusznie przyszłam, jak dotrzymam do 28 tc to dziecko będzie już bardziej bezpieczne. Urodziłam dokładnie w terminie- nikt tego nawet nie śmiał przepowiadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama cudownego Aniołka
Właśnie najprawdobodobniej silny stres.. Tydzień przed porodem mój brat miał bardzo poważny wypadek i ledwo uszedł z życiem.. Ja tak się tym wszystkim przejęłam,że zaczęłam rodzić.. Lekarze nie byli wstanie zatrzymać porodu.. Pamiętam jak się modliłam żeby przeżyła,tak bardzo pragnęłam tego dzieciątka. Ja długo chodziłam na terapię,bo nie byłam w stanie normalnie funkcjonować,na szczęście mąż dawał mi wiele wiele wiele wsparcia.. Rodzina,cóz jedni starali się pomóc,inni wydzwaniali non stop pytac jak sie czuję.. Pamietam jak po pogrzebie wróciłam z mężem do domu i razem leżeliśmy i płakaliśmy,czułam taką nieopisaną pustkę,żal.. Jutro mam wizytę u gina.. Drżę od wizyty do wizyty,dopiero po wizycie troszkę się uspokajam,jak wiem,że jest wszystko ok..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama cudownego Aniołka
Marysia ważyła 520g.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Historynka lekarz nie zaproponował Tobie założenia szwu ? Pamiętaj o tym przy następnej ciąży wykonuje się zabieg między 13 a 14 tygodniem życzę powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mama cudownego aniołka- też miałam Marysię. Chciałam żeby była Antoninia, czyli Tosia, ale mężowi się nie podobało, więc stwierdziłam że damy jej tak na drugie, a pierwsze po mojej mamie, mieliśmy więc małą księżniczkę, Marię Antoninę... Ważyła 550 g. kurcze, pamiętam że dzień przed moim porodem (bo leżałam miesiąc na patologii) przywieźli dziewczynę, też miała Marysię mieć, miała termin dzień po moim. Ja ją uspokajałam, mówiłam że tyle leżę, że nic się nie dzieje, będzie ok... następnego dnia zaczęłam rodzić. Jeszcze dwa tygodnie później jak zajrzałam do szpitala po dokumenty, ta dziewczyna leżała twarzyą do ściany, zero kontaktu, była pod opieką psychiatry... Wiedziałam że coś niedobrego się dzieje skoro w szpitalu leżę, ale nikt mi nie powiedział że tak się może skończyć, nawet nie przypuszczałam że tak może być, mam nadzieję że Twój poród przebiegł bardziej po ludzku, mój był najbardziej obrzydliwym doświadczeniem w moim życiu głównie przez to jak mnie potraktowali... Nie poszłam do psychologa, chociaż do tej pory czasami pękam, w Sylwestra jak przesadziłam z alkoholem skończyłam becząc z mężem z powodu małej. Ciągle jeszcze mam nr do psycholog ze szpital który mi dała... Teraz w ciąży panikowałam, jak wiedziałam już że mam podstawy to byłam jak zdrętwiała, nie mogłam do końca uwierzyć że skończy się to dobrze, synek jest najcudowniejszym, najpiękniejszym i najmądrzejszym dzieckiem na świecie, chociaż muszę przyznać że na początku nie miałam z nim dobrego kontaktu, bo aż do porodu bałam się cieszyć myślą o nim... W którym tc teraz jesteś? Na pewno będzie dobrze, nic się nie martw... W ogóle jak wasze rodziny reagowały? Bo u mnie była ściana, płakali razem ze mną, poszli na pogrzeb ale właściwie nie było możliwości pogadania o tym i do tej pory tak jest. Tylko ze szwagierką która była w ciąży prawie równo ze mną mogłam porozmawiać. Jak byłam w ciąży drugi raz wiedziałam że będzie synek, imię wybrałam mu już w 2 mcu ciąży ;) A moja rodzina cały czas: "a może córeczka będzie" i "może się pomylili, może jednak dziewczynka". Dopiero tydzień przed porodem jak usg potwierdziło na 100% płeć, jak usłyszałam że "może jednak dziewczynka" to powiedziałam że "TYM RAZEM będzie chłopczyk" i koniec tematu. Ogólnie jakoś cięzko mi o tym rozmawiać z kimś kto nic nie wie, dla mnie strata dziecka to oprócz tego samego to był jeszcze miesięczny pobyt w szpitalu, rzucenie studiów, koniec pracy (nie byłam w stanie wrócić, dziękuję do tej pory paniom z kadr które zachowały się jak anioły bo ja po prostu do pracy nie poszłam)...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jasmin- mój lekarz prowadzący, świetny facet, w drugiej ciąży chciał mnie wysłać na zakładanie szwu właśnie w 14 tc- niby szyjka trzymała ale była miękka. Poszłam do szpitala, stwierdzili że "nic się nie dzieje a profilaktycznie się tego nie robi", lekarz był zdziwiony ale ok, co zrobić. Do kliniki w której leżałam w pierwszej ciąży nie chciałam iść, ale tam też nie zakładają w ogóle. Jka trafiłam w końcu do prywatnego szpitala, gdzie w końcu mi pomogli, był już 21 tc i zupełnie niewydolna szyjka, pierwsze pytanie po usłyszeniu poprzedniej historii: "a lekarz nie proponował pani zakładania szwu wcześniej?"- więc chyba ten szew powinnam mieć faktycznie. Ale chodziłam z pessarem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama cudownego Aniołka
Ja mialam poród naturalny,ale był w bardzo spokojnej atmosferze ze strony personelu.. Ludze próbowali mnie pocieszać,ze będzie ok,ale ja czułam,że źle się to skończy.. Jednak intuicja mnie nie zawiodła.. U mnie w rodzinie ludzie starali się mi pomóc,ale dla mnie to był męczące,bo aj z nikim nie chciałam się widzieć,a po pogrzebie jeszcze wszyscy ode mnie oczekiwali,ze moze zaproszę ich na jakiś obiad,czy ciastko ja nie miałam do tego głowy.. Od razu po pogrzebie z mężem wróciliśmy do domu,wiem,że może niekulturalnie się zachowałam,ale wtedy nie miałam do tego głowy.. U nas ten temat nie jest poruszany nigdy ze strony rodziny,jeśli my coś zaczniemy mówić to wtedy o tym rozmawiamy jeśli nie to nikt nigdy nie zaczął tego tematu przy nas - bardzo dobrze . Jestem też wdzieczna naszym bliskim,że bardzo często kogoś spotykam przy grobie Marysi kogś bliskiego przynoszą znicze,zabawki widzę,że oni też to przeżywają . U męża w rodzinie często padały takie stwierdzenia,że tak musiało być,żeby się nie przejmować.. Weź się nie przejmuj i pochowaj Dziecko.. Teraz zaczynam 15 tc - jutro moze dowiem się płeć,ale dla mnie to nie ma znaczenia,byle było zdrowe!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam nadzieje ze ja tez bede mogla podzielic sie z wami dobrymi wiadomosciami na temat ciazy narazie jestem w 9 dc i zaczynamy dzialac i mam nadzieje ze za 3 tyg bede miala dobre wiesci wiec trzymajcie kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej babeczki a co tu tak cicho? jak się miewacie? ja fatalnie, wczoraj właściwie przepłakałam noc, wydarłam się na męża jak wariatka furiatka, potem czułam straszny żal że cholera jasna taka jestem do du.py że nie potrafiłam nawet utrzymać ciązy. wyłam kilka godzin i dziś jak wstałam to zaczęłam od nowa... dzisiaj biorę urlop na żądanie bo wyglądam jak zombie. zaczęłam zastanawiać się nad jakimiś ziołowymi tabletkami na ogarnięcie się, bo chyba sama z siebie się wyczerpałam i chyba nastąpiło moje przełamanie. dość. trzeba żyć. zawsze będę miała tęsknotę za dzidkiem nr 1, ale kurde nie chcę się tak zapadać, bo to się może źle skończyć. jak tak dalej pójdzie to roz.pieprzę sobie życie, małżeństwo, pracę, a to i tak mi dzidka nie wróci. a Wy jak sobie radzicie? oprócz tego że trzeba czasu... to wklejam sobie i Wam piosenkę na dzisiaj http://www.youtube.com/watch?v=QfVnKsz4lm0&feature=related

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×