Zmiana całkowita

Nie wiem po co zakładam takie wątek, może jestem z siebie dumna i chcę sie pochwalić? Może spytać ludzi o zdanie na ten temat?Otóz jeszcze rok temu miałam taki okres w życiu, że wstydze się tego, chciałabym uciec, wykreślić to... Seks traktowałam jak sport, spotykałam się z kilkoma facetami naraz, związku nie potrafiłam stworzyć, po kilku spotkaniach albo nawet na pierwszym spałam z facetem, upiijałam się, nie szanowałam ludzi... To trwało prawie rok, chociaz wcześniej tez nie byłam dobra. Ale gdzieś w sercu czułam, że robię źle. Zaprotestowałam, zaczęłam brzydzić się siebie. Zmieniłam się o 180 stopni, to moje postanowienie, poznałam chłopaka, nesamowicie wrażliwego, który przyznał, że sexu nie potrafiłby uprawiac bez miłości, spędzamy całe noce na rozmowach, odkrył we mnie wrażliwość i moją duszę, która tak naprawdę była zbłąkana i szukała takiego czegoś. Wiem o nim wszystko, nie chce go okłamywac, jestesmy ze sobą, nie sypiamy ze sobą, nigdy bym go nie oszukała, jestem mu wierna. Wstydze się swojej przeszłości, byłam zwykła puszczalską, mam na sumieniu aborcje. Nie chcę o tym mówić, nie mówię o tym. Od zawsze byłam sportsmenka, teraz całkowicie poświęciłam się temu i studiom, no i jemu... Porzuciłam wiarę w Boga, ale wierzę, że jest coś nad nami. Boli mnie wszystko, oddaje swoją kasę każdemu kto na ulicy mnie o to poprosi. odnalazłam siebie, wczęsniej gdzieś brakowało mi akceptacji, to przez wychowanie. Chce z nim zostac, ale nie chce żeby dowiedział się o mojej przeszłości - kocham go, nigdy go nie zranię, z resztą zauważyłby, że go okłamuję. Chce pomagac ludziom, wszyscy pytają co się ze mną stało, dlaczego zniknęłam z Facebooka, nie widac mnie na mieście, nie chcę napić się piwa... Nie chce, nie chce zła, chcę zwalczyć je za wszelką cenę, nawet siłą, boli mnie wszystko, zdrada, ten wycig szczurów...