Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

cotojest

beznadziejność

Polecane posty

Green Eyed Girl Wiem jak to wyglądało z boku i nieraz czułem swego rodzaju niesmak tej sytuacji, ale cóż.. Czasami nie wszystko jest tak oczywiste i jednoznaczne. Stojąc obok trudno jest się wczuć w sytuację danej osoby i zrozumieć wszystkie motywy jej działania... dlatego wole nie osądzać zbyt pochopnie tego co zaszło. To była jedyna osoba, która potrafiła mnie oswoić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
limit mnie ogranicza pomyslalem ze akurat moze ktos posiada praktyczna wiedze o zyciu i wkliknie jakos konkretna sume

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurcze, no... Widzicie, łatwo jest ocenić czyjeś zachowanie stojąc z boku i patrząc z dystansu, ale człowiek jest złożony z wielu składowych. Nasze zachowania i czyny są niejednokrotnie efektem wielu pomniejszych czynników, które osobno nie są istotne, ale razem tworzą spójną całość. Czynniki te niejednokrotnie są niczym lawina, jeden pobudza kolejny i tak dalej... aż nie potrafimy tego okiełznać. Niejednokrotnie są to nasze marzenia, tęsknoty, potrzeby, które wynikają np. z przeszłości. Weźmy np. pod uwagę taki przykład. Ktoś nigdy nie miał przyjaciela, o którym zawsze marzył. Otoczenie nie było zbyt tolerancyjne i dana osoba czuła się odtrącona. No i nagle przychodzi moment gdy poznaje kogoś kto z czasem daje się oswoić i upatruje w tej osobie swojego powiernika. Nagle te wszystkie marzenia staja się rzeczywistością, bo jest ktoś komu można powierzyć obawy i tajemnice, bo można mile spędzić czas i nie trzeba wkładać w to wielkiego wysiłku. Trzeba zrozumieć, że ludzie mają swoje potrzeby i pragnienia. Łatwiej jest oskarżyć daną osobę o coś niemoralnego. Trudniej zrozumieć wewnętrzne odwieczne pragnienie posiadania zwyczajnego przyjaciela... które z upływem czasu było tak silne, że może nawet przerodziło się w rodzaj uzależnienia. Trudno to tak jednoznacznie stwierdzić... ująć w jedną spójną całość. Emocje bywają czymś co trudno pojąć i okiełznać. Tak czy inaczej ja nigdy Jej nie będę potępiał.. owszem, zrobiłem to swego czasu, ale byłem wówczas niespełna rozumu - rodzaj szoku - nie myślałem wówczas trzeźwo, racjonalnie, nie byłem sobą... To był błąd, ale poniekąd dzięki temu mogłem uciec.. potrzebowałem wówczas ciszy i samotności, by odnaleźć spokój ducha... i by nie zatracić siebie bez reszty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Troche zle mnie zrozumiałeś. nie potępiam ani Ciebie, ani jej. Ale wskazuje na to, ze byc moze niedostrzegasz czegoś, co dla innych jest oczywiste. nie dostrzegasz- bo jestes zbyt zaslepiony uczuciem do niej. moze ja zupelnie sie myle, ale ty z kolei przyjmujesz nazbyt bezkrytycznie wszystko, co jest zwiazane z Jej postepowaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yyughiuh W mojej okolicy w wielkim mieście koszt wynajęcia kawalerki to około 800zł. + opłaty za media i inne takie. Koszt wynajęcia pokoju to około 200/400zł. Jeśli chodzi o wyżywienie.. wydaje mi się, że no należało by mieć około 600zł. na miesiąc. Wystarczy teraz sobie to wszystko jakoś logicznie poskładać i wyjdzie pi razy oko ile musisz zarobić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzieki a jak myslisz czy doloczajac sie do kilku osob wynajmujacych jako wspollokatorzy wieksze mieszkanie nie wyszloby taniej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autora tematu
musisz być strasznie fajnym facetem. a dziewczyna (bez urazy) zrobiła sobie z Ciebie po prostu emocjonalny tampon :( wybacz, że tak drastycznie piszę. mój narzeczony też kiedyś miał taką "przyjaciółkę", no po prostu jak Cię czytam, to jakbym jego słuchała. dziewczyna w zasadzie wykorzystywała go emocjonalnie...skończyło się też ślubem z innym, wtedy mój narzeczony odciął się od niej. po 5ciu latach spotkał mnie i udało mi się go wyleczyć z tamtej "miłości" - piszę w cudzysłowie, bo moim zdaniem to nie była pełna miłość, tylko dziwna relacja. teraz mój narzeczony mówi, że w końcu żyje pełnią życia, bo będąc ze mną wie, jak wygląda prawdziwa miłość. walczyłam długo...on był taki zatwardziały w swoich uczuciach, o tamtej dziewczynie marzył i myślał tyle lat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Green Eyed Girl Oj sam czasami nie pochwalałem pewnych rzeczy.. w tym sensie, że niejednokrotnie czułem iż nie postępujemy feer. Liczyłem jednak na to, że przyczyna tkwi w tym co Ona czuje do mnie i to tylko kwestia czasu. Starałem się także nie przekraczać tej ostatecznej granicy, która wiązała by się z poważnymi konsekwencjami. Myślisz, że nie zakładałem, że mnie troszkę wykorzystuje, że bawi się i czerpie garściami moim kosztem? Lecz wina tkwiła także po mojej stronie i nie mogę zganiać wszystkiego na Nią. To ja zabiegałem o spotkania i troszeczkę narzucałem swoja pomoc. Mogłem, chciałem, więc pomagałem. Chyba przed ślubem napisałem Jej, że postępuje egoistycznie i przyznała mi po części rację. Jednak czy i ja nie byłem egoistą w pewnym stopniu? Zapewne byłem... Ha! Oskarżyła mnie po ślubie, że dawałem Jej to czego tak bardzo potrzebowała, czego Jej brakowało, bo rzekomo wiedziałem o tym i to wykorzystałem. Wiesz co to było? ...miłość. Skąd mogłem wiedzieć, że narzeczony stal się już obojętny? Owszem zapytałem raz czy on walczy.. odpowiedziała, że nie, ale Jej to pasuje - skłamała - ale co ja na to mogłem poradzić. Wspominała potem jednak o zazdrości, ze go kocha, że się stara, że przygotowuje poddasze do zamieszkania u jego rodziców... od dawna planowali swoja wspólną przyszłość i byłem tego świadomy. Zawsze sprawy stawiała jasno, przyjaźń i nic ponad to, ale to ja chciałem wierzyć, że jest coś więcej. Dałeś mi tyle miłości, napisała w jednej z wiadomości... nie rozumiem dlaczego tak się teraz zachowujesz. Proszę mi teraz tak szczerze odpowiedzieć na pytanie - jeśli kobieta jest adorowana i ktoś okazuje nią zainteresowanie - która nie wykorzystuje takiej sytuacji? Która z was nie lubi być obiektem westchnień? Która nie czuje się wówczas bardziej wartościowa i atrakcyjna? eh...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maruda niech wroci do
pracy :) kafe wyssie z marudy nie tylko wspomienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yyughiuh Wynajmując z większa ilością osób musisz liczyć się z tym, że będziesz np. dzielił z nimi łazienkę, kuchnie i ubikację.. nie wszyscy są czyścioszkami, nie wszyscy uczciwie będą korzystać z lodówki, nie wszyscy będą przestrzegać zwykłej ludzkiej przyzwoitości, nie wszyscy także uszanują np. fakt, że potrzebujesz w danym dniu ciszy. Wszystko ma swoje plusy i minusy, które warto wziąć pod uwagę. Jeśli już chcesz wynająć z kimś mieszkanie to lepiej abyście naprawdę dobrze się znali. Kłopoty może także zaistnieć z płatnościami, a raczej z egzekwowaniem pieniędzy od współlokatorów za media. Wydaje mi się, że najprościej to wynająć pokoik u kogoś, np. w domku jednorodzinnym. Sporo osób wynajmuje tak pokoje w mieście lub w najbliższej okolicy miasta. Płacisz te góra 400 zł na miesiąc i niczym innym się nie przejmujesz - w sensie media. Jedynym mankamentem może być okres zimowy, czyli okres grzewczy. Często ludzie czekają do ostatniej chwili i no różnie bywa z tą temp. w pokoju. Poza tym jak to na stancji bywa jakaś mała wspólna kuchnia, łazienka, ubikacja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do autora tematu No to zapewne trafił na wyjątkową osobę. ;-) Miał szczęście...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każda z nas lubi być adorowana, ale sa tego pewne granice. Starasz się ją tłumaczyć na każdym kroku, cokolwiek by nie zrobiła, a nie powinieneś. Tym bardziej, że nawet po slubie probowała zaszantażować cie emocjonalnie. Nie zmieniam zdania, uwazajac, ze to manipulatorka, i to juz nie chodzi o to, czy bawiła sie toba, czy rzeczywiscie zauroczyła w Tobie, ale o to, że nie miala zadnych do tego skrupułów, wiedzac, że ma narzeczonego. i ze jeszcze bawiła sie w jakies gierki słowne po slubie, liczac za pewne, że bedzie mogła dalej sobie z toba pogrywac, majac zabezpieczenie w postaci meza. Uwierz mi, że jeżeli nawet miłe byłoby mi adorowanie przez jakiegos faceta, to bedac zakochana w swoim narzeczonym, nie poswiecałabym temu innemu az tyle uwagi. A jezeli rzeczywiscie wzieła slub z wygody, o co ja podejrzewam, to coz- jest to proza życia, miala prawo tak postapic, ale Ty niepotrzebnie stawiasz ją na piedestale, bo na taki ona nie zasługuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
maruda niech wroci do no i jędza się obudziła :) jak się spało mała wredotko? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maruda niech wroci do
super, jestem zeska jak skowronek o poranku :) majac swiadomosc, ze czekasz na moje szczekanie z niecierpliwoscia, nawet oczu nie umylam tak sie spieszylam liczylam na gest ale na tak mile przyjecie nie bylam przygotowana :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i jeszcze jedno - kto, po jej slubie odezwał sie do kogo pierwszy? ona do ciebie, czy ty do niej? i czy nadal utrzymujecie teraz jakikolwiek kontakt?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Green Eyed Girl To znaczy, to było troszkę skomplikowane. Na 2 tygodnie przed ślubem powiedziałem, że potrzebuje trochę czasu dla siebie i zamilknę, ale odezwę się po ślubie. Nie uwierzyła mi i zapytała kiedy, a ja na to, że nie wiem, może 2, może 3 miesiące... Już następnego dnia nie wytrzymała i się odezwała. Strasznie bala się, że już nigdy się do Niej nie odezwę. Dotarło to do mnie, że nasza przyjaźń jest czymś w rodzaju uzależnienia emocjonalnego i należy to czym prędzej zakończyć. W końcu Ona wychodziła za mąż. Napisałem, że skoro nie potrafi wytrzymać jednego dnia to tak dalej być nie może i musimy rozstać się na zawsze. Od tej chwili zaczęły się schody. Nie potrafiła dopuścić tej myśli do siebie i starała się wywrzeć na mnie wpływ, abym zmienił zdanie. Nawet do mnie przyjechała. Chciałem to jak najszybciej zakończyć, ale nie potrafiłem pozostać obojętny na to co mi pisała, mówiła. Przed tym zanim do mnie przyjechała ja odwiedziłem Ją. Prosiła mnie o rozmowę... zgodziłem się, ale praktycznie nic nie mówiłem. Tylko Ona wylała z siebie to co Jej leżało na sercu. Wybiegłem... nie chciałem by widziała moich łez. Płakałem jak dziecko w samochodzie. Po raz pierwszy od 15 lat. Potem jak wspomniałem Ona do mnie przyjechała... chciała zostawić mi wiadomość w postaci "listu", ale ostatecznie znalazłem ją czekając na przystanku PKS. Odjechała, a ja na do widzenia powiedziałem, że w ten sposób nie dojdziemy do porozumienia. 3 dni przed wyłączyła telefon i mój sms nie dotarł do Niej. W chwili ślubu przeszedłem tak zwaną sytuację traumatyczną i kompletnie się załamałem. Po ślubie Ona się odezwała z tekstem - wiedziałam, że mi to zrobisz. Potem jeszcze kilkanaście wiadomości w przeciągu paru miesięcy i nastała cisza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Od tej chwili zaczęły się schody. Nie potrafiła dopuścić tej myśli do siebie i starała się wywrzeć na mnie wpływ, abym zmienił zdanie" "Po ślubie Ona się odezwała z tekstem - wiedziałam, że mi to zrobisz. " egoistka, egoistka, egoistka - do kwadratu! pies (zeby nie napisać suka) ogrodnika! prosze cie, czy naprawde nie widzisz, jaka ta dziewczyna jest w rzeczywistosci???? rozumiem, ze jej obraz pewnie przesłania ci uczucie do niej, ale nie uwierze, ze sam nie dostrzegasz tego samego, co ja widze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Green Eyed Girl Czasami dostrzegam, czasami nie... Wiem tylko jedno, każdy z nas popełnia błędy i staram się spoglądać na to co się stało z różnych perspektyw. Nie chce tu obwiniać nikogo, nie chce napiętnować. Patrząc obiektywnie oboje dołożyliśmy swoje 3 grosze. Tak czy inaczej to nie było przyjemne doświadczenie. Było miłe chwile, ale generalnie wszystko to doprowadziło do degradacji mojej osobowości. Owszem już wcześniej byłem podłamany i troszkę zagubiony w swoim życiu, ale cóż... widać było mi to pisane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
maruda niech wroci do Od jutra wracam do pracy choć całkiem zdrowy to to ja nie jestem. Zadowolniona jesteś? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aa... już pamiętam... przed ślubem napisałem sms-a o treści - jesteś tego pewna? - sms dotarł jednak po ślubie i wówczas odpisała - ze jest tego pewna, ze niczego na świecie nie była pewniejsza niż właśnie tej decyzji.. więc ja odpisałem z kolei - więc musimy się rozstać - no i dopiero wówczas padły słowa - wiedziałam, że mi to zrobisz.. zresztą zaraz spojrzę do komórki czy zachowałem te smsy jeszcze czy już nie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aj nie.. tych nie zachowałem... zostawiłem te od momentu w którym napisała mi, że wyszła za niego z rozsądku i kilka mmsów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiadomo ze całkiem
zdrowy nie jesteś :) cosssz, jedni mają chora duszę, inni chore ciało a ta reszta :p to wiadomo pracuj, nie leń się ;) 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wiadomo ze całkiem
bardziej niz praca :D trzym sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no i znów liczysz na to, że będziesz mieć ostatnie zdanie? :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czy ja wiem na co licze
yyyyyyyyy myslenie mi szkodzi wiec, dlatego itp ic juz :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×