Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość keralain

Nieszczęśliwa mężatka

Polecane posty

Gość keralain

Witam, założyłam ten temat bo już nie mogę sobie z tym poradzic...nie mam z kim porozmawiac...Jestem meżatką, mam 1,5 roczne dziecko ale miedzy mna i mezem jest bardzo zle. Dopoki nie pojawilo sie dziecko bylo jeszcze w miare...tez sie klocilismy ale odkad przyszlo dziecko teraz klocimy sie prawie kazdego dnia, maz nawet podnosi na mnie rece, wczesniej tego nie robil. On bardzo kocha nasza córke, ona jest dla niego wszystkim i nie pozwoli mi z nia odejsc. Zawsze mowi ze jezeli chce odejsc to prosze bardzo ale bez dziecka i czasem kiedy w zlosci sie ubieram i chce wyjsc bez dziecka on mi nie pozwala jest wtedy jeszcze wieksza awantura i mocniej mnie bije, jestem w sytuacji bez wyjscia. Nie chce odejsc bez dziecka ale czasem kiedy mi nerwy puszczaja mysle o tym zeby wyjsc i sie zabic bo juz moja psychika tego nie daje rady udzwignąć-wiem ze to glupie ale czasem naprawde nie mam sily. Mieszkam 500km od mojego rodzinnego miasta, jestem tu sama nie mam nikogo by z kims pogadac.Nie moge powiedziec o tym mamie i siostrze bo by sie zalamaly. Czy ktos z was tez ma podobny problem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak to je
jak bedzie w pracy spakuj siebie i dziecko i uciekaj do matki. Przeciez cię przyjmie jak jej powesz co się dzieje. W swoim mieście zaraz pędx do sadu - nawet tego samego dnia i złóż koniecznie wniosek o ustalenie miejsca pobytu dziecka w miejscu zamieszkaniamatki. Wtedy jak ją zabierze bedzie odpowiadał jak za porwanie. Potem dopiero wystap o alimenty , podział majątku a na koncu o rozwód - z orzekanie o jego winie - przemoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kltrh
dobra by była obdukcja lekarska jeszcze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nic strasznego
Bardzo ci współczuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kltrh
Jak z tym nic nie zrobisz to problem będzie narastał! Tym bardziej że dziecko na to patrzy i chłonie wzorce jak gąbka! Potem może utożsamic się z tobą i będzie mu bardzo trudno byc dorosłym człowiekiem. Dziecko może byc wylęknione i będzie się bac w przyszłości jako dorosły wejśc w jakikolwiek związek. Albo przejmię rolę ojca i jak będzie miec 8 lat to da ci w twarz i powie "spier... suko!" - no bo przecież tatuś tak robi i to chyba normalne jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bella 24
Dokładnie tak jest. Wiem jak takie zachowanie w związku wpływa na psychikę dziecka. Byłam wychowana w takiej rodzinie i o ile ja i mój starszy brat byliśmy juz uodpornieni, tak moja siostra niestety ale stała sie potworem.... Była najmłodsza, najwięcej czerpała z rozstania rodziców, przeciągali ją na swoją stronę nie ważne jakim kosztem. Jak mama nie pozwoliła to tatuś na złość mamie poparł. Wychowali dziewczynę bez zasad moralnych. Ja nie ufam nikomu w 100 procentach, jestem skryta i mam niskie poczucie wartości, tyle mi przez nich zostało. Widząc sytuację rodziców, sama zaczęłam dążyć do ich separacji. Mama się bała ale w krytycznych momentach to ja dzwoniłam na policję, broniłam ją przed ciosami w jej strone, zdarzyło się że walczyłam z ojcem na noże. Chcesz takiej przyszłości dla siebie i swojej córki? Lepiej uciekaj... Nim psychika Twoja i dzidziusia nie zostanie zrujnowana na amen... ciężko jest później z tym żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość keralain
no z jednej strony wiem ze macie racje ale z drugiej strony nie jest to dla mnie takie proste, wlasnie musialabym o tym powiedziec mamie, jasne ze by mnie przyjela ale nie chce jej ranic, bo to bedzie dla niej tragedia, ona mysli ze jestem szczesliwa, jak probuje z nim o tym rozmawiac o tym jakie mamy problemy to krzyczy i mowi ze bym mu nie trula, gdybym miala kogos z kim moglabym pogadac moze byloby mi latwiej, a ja nie mam sie komu zwierzyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość keralain
on mnie nie bije tak zeby byly slady, on po prostu czasem przy klotni walnie mnie w glowe czy kopnie w noge jedyne co to czasem sa siniaki, najgorsze jest to ze mnie wyzywa to najbardziej mnie boli, jestem mu wierna, wszystko robie w domu z mysla o nim a on potrafi mnie od kurew wyzwac, wczesniej taki nie byl, on ma teraz problemy bo brakuje kasy na rachunki i on musi na to zarobic bo ja do pracy nie moge ze wzgledu na dziecko i przez to wszystko na mnie sie wyladowuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bella 24
Ale brak kasy to nie powód do tego żeby wyżywać się na Tobie. Pogadaj z mamą, ona na pewno chciałaby Ci pomóc. Teraz on Cie kopnie czy uderzy w głowę tzn. że juz nie ma szacunku i kiedyś może być tylko gorzej. Nie możesz zostać z tym sama! Musisz mieć gdzie uciekać. Moja matka też mieszkała 400 km od domu rodzinnego i tez nie miała nikogo, rodzicom też nie mówiła bo głupio jej było. Doszło do tego że to ja, będąc w klasie maturalnej walczyłam z ojcem, wyrzucałam go z domu, nawet jak kiedyś był pijany i uderzył mamę to pękłam i sama mu wlałam, miałam przewagę bo ledwo stał na nogach. Powinnam się wtedy uczyć a w domu miałam piekło i uciekałam jak najdalej. Tego chcesz dla córki? To zostaje w głowie i przekłada się teraz na moje małżeństwo, jestem za mało ufna i nie czuję się bezpieczna pomimo że męża mam bardzo opanowanego i kochającego. porozmawiaj z kimś koniecznie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość errrqwrqw
Mam wrazenie, ze rzeczywiscie niektórzy ludzie sa bez szans. Rozumiem, jakby babka nie miała nikogo, zadnej innej rodziny albo wszyscy mieli ja w dupie. Ale to juz jest nieszczęście na własne zyczenie... skrajna patologia jakaś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bebe. be
zrobilas juz jakis krok, dobre i to dla Ciebie... ale na razie widac , ze chcesz (tylko) 'pogadac' a nie dzialac... nie badz tchorzem. Zrob cos... chociaz ze wzgledu na swoja corke! Na poczatek powiedz o wszystkim swojej Rodzinie - mamie?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1. Masz Córkę- czy chciałabyś, by żyła tak,jak Ty? Czy jako matka chciałabyś żyć w niewiedzy i nie mieć nawet możliwości pomóc swojej córce i wnuczce? 2. Nawet skrajna bieda nie tłumaczy agresji - ani fizycznej, ani słownej. Małżeństwo dzieli swój los - razem. 3. Brakuje Ci oderwania od tego bagna- będąc w środku tej sytuacji, bez pomocy ludzi, którym naprawdę zależy na Twoim szczęściu, zbyt szybko się pogubisz, zostaniesz zmanipulowana, złamana. 4. Walcz o piękne życie swojej Córki. O jej radosne dzieciństwo i zdrową psychikę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×