Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość with a pinch of salt

zazdrość i zawiść-czyli jak żyć, gdy dobrze nam się powodzi

Polecane posty

jak to mówią dżentelmeni o pieniądzach nie dyskutują, można by się zapytać dlaczego i wyciągnąć z tego naukę;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zgadzam się z tobą the pinch,
i wiem, co chcesz przekazac, ale do tych zacietrzewionych ludzi tutaj nic nie trafia - przynajmniej do niektórych. Nie chodzi o wywyższanie się, chwalenie, poczucie bycia lepszym- zrozumcież to. Chodzi o to, że każdy jest kowalem własnego losu i jeśli mu się powiodło, to nie powinien czuć się z tego względu napiętnowany. Dlaczego od razu zakładać najgorsze- że po znajomości, że pewnie przez łóżko, że krętacz i oszust- dlaczego? taka cecha narodowa chyba, podejrzewanie każdego, kto ma coś wiecej, że jest cwaniakiem i podłym czlowiekiem. Straszne myślenie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pentagramos
i sama sobie chyba odpisujesz ha ha ha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysle że przesadzasz
Hiena ja kończyląm skzolę już jakis czas temu ale moge Ci opisac jak u nas bylo. Mieliśmy lekcję z dyrektowami i przedstawicielami różnych uczelni państwowych, prywatnych, szkól policealnych itd. Czysty marketing. Po pedagogice mozesz otworzysz intratny biznes w postaci prywatnego przedszkola, albo pracowac w izbie dziecka, po historii mozesz uczyć w szkole a przeciez jest takie zapotrzebowanie na nauczycieli i to swietna praca, po szkole ochrony ktora powstalą zaledwie 3 tygodnie temu bedziesz pracowal z samym Rutkowskim! i na 100 się dostaniesz do policji. Wszyscy kusza, obiecują pięknie przygotowanymi formułkami, odpowiedzi na wszelkie pytania obmyślone idealnie. Wszystko po to żeby zachęcić mlodych ludzi bo na uczelniach wiecej miejsc niż sudentów (i to również na tych państwowych) a nowego powstale szkołly policealne są dofinansowane z pieniedzy z unii i będa czerpaly korzysci finansowe tylko wtedy jak bedą mialy uczniów. Tak to się kręci. Jak ktoś ma lat 18 i do tej pory jedynym jego obowiązkiem była nauka do matury to ciężko mu się zdecydować co dalej robić skoro takie kuszące propozycje padają z każdej strony i malują przed czlowiekiem taką piekną przyszlość. Penwie sa jednostki ktoe robią rozeznanie rynku i widza czego potrzeba, ale tak na prawdę czy to rozeznanie jest aktualne? Studia trwają 5 lat. Faktycznie 5 lat temu prywatne przedskzola robily furrorę i kluby malucha otwierane na korzystnych zasadach (dzieki niedociągnięciom w prawie ) byly ciekawym pomyslem na wlasny interes, ale teraz takie miejsca są zazwyczaj zamykane z powodu braku zainteresowania i zbyt wysokich kosztów utrzymania takiej placówki. Tak wiec nawet jesli skończysz coś co w danej chwili wydaje się dobrym pomyslem, to za te 5 lat moze okazać się zupelną klapą bo ansolwentów tego kierunku będzie na rynku zbyt wielu, a przecież nie każdy chce i moze byc ksiegowym prawnikiem lekarzem czy informatykiem. Bo nawet jesli chce, to nie zawsze się do tego nadaje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kobiety co wy checie
pentagramos dokladnie!!!!!!:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez konczylam szkole jakis czas temu :) Wlasnie u nas nikt sie nie interesowal nasza przyszloscia, choc liceum mialo renome... Niby byly zajecia z przedsiebiorczosci, ale nie wiem, czego sie tam nauczylam. Sprowadzanie zas ludzi robiacych rekalme dla swoich szkol to tez jakies nieporozumienie. A wystarczyloby, zeby szkola zainteresowala sie zywo przyszloscia mlodziezy. Nie wiem, czy teraz sa jeszcze godziny wychowawcze - u nas byly i nic sie na nich nie dzialo. A mozna by bylo na nich rozmawiac o przyszlosci, wymaganiach rynku itd. Byc moze wyszloby w praniu, ze filozof najprawdopodobniej z trudem zwiaze koniec z koncem. Wybor zawodu zawsze jest jakims ryzykiem, ale mozna to ryzyko jakos zmniejszyc i zrobic jakas prognoze na nastepne 5 lat. Pewnie, ze nie zawsze sie ona sprawdzi, ale jesli sie w ogole nie zasnanowi nad wyborem zawodu, to pewnie szanse na sukces sa mniejsze. Nie uogolniam - roznie jest w zyciu. Tak sobie tylko rozmyslam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak.zawsze wszyscy sie wszystkiego dorobili sami i nikt im nie dal... Ja np o studiach moglam pomarzyc w Polsce,bo musialam matce pomagac i nawet bym nie miala na bilety autobusowe,zeby dojechac na nie,a co dopiero jakies inne wydatk typu ksiazki itdi..Dopiero po wyemigrowaniu moge powiedziec,ze w miare sie zyje,ale wiekszosc pisze,ze sami sie dorobili,czesto nie liczac ,ze rodzice utrzymywali,dawali jedzenie i w okresie studiow i szkoly sredniej,zeby dzieci mogly sie wyksztalcic i isc na swoje,nie kazdy mial takie szczescie,a nawet Salomon z pustego nie naleje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysle że przesadzasz
Masz racje hiena. Ja akurat kończylam szkolę też można powiedzieć ze renomowaną gdzie akurat nie bylo problemów z przyszlością, dzieci lekarzy szly na medycyne, dzieci prawników na prawo, a takie niedobitki ktore się dostaly do tej szkoly bo im egzaminy końcowe dobrze poszły, a rodzice byli no name staneli przed wyborem co dalej. Ja uslyszalam od rodziców skończ cokolwiek zebyś mgr miala bo oni nie mają. Wielu rodziców bez studiów tak wlasnie myśli. Na godzinach wychowawczych mieliśmy dodatkową historię sztuki bo nasza wychowawczyni tego uczylą i klasa tak profilowana była, natomiast na podstawach przedsiębiorczości uczyliśmy się pisać życiorys i CV (nie powiem, calkiem przydatne tylko tak na prawde w dobie internetu wyszukanie takich rzeczy zajmuje 10 minut a nie kilkanaście godzin lekcyjnych). No i minely lata zanim doszlam wreszcie do tego co ja chcę zrobić z swoim życiem i ze swoją przyszloscią i ze jednak mgr mi do szczescia potrzebny nie bedzie. Stracilam kilka lat na zdobycie papierka ktory w zasadzie się nie liczy, kiedy moglam od razu skończyć odpowiednią skzole i przez te lata nabierać doświadczenia zawodowego. Ale czlowiek uczy się na błędach. Nie mam pretensji do rodziców bo sama nie wiedzialabym co doradzić moim dzieciom gdyby zapytaly mnie o przyszlosć. Mam nadzieję, ze szybciej niż ja zrozumieją co by chcieli w życiu robić. Wszystko się okaże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uwielbiam te kafeteryjne
schematy: jak ktoś ma się dobrze to dlatego, że jest cwaniakiem, ktoś mu pomógł, ma plecy, oszukuje... jest bogaty ale na pewno passa się od niego w końcu odwróci i będzie klepał biedę bo dziwnie pojęta sprawiedliwość losu musi być... jest bogaty bo strasznie dużo pracuje, wręcz 24 godziny na dobę więc nie ma co mu zazdrościć bo lepiej klepać biedę ale mieć wolne weekendy jest bogaty to jego dzieci będą ćpunami, pijakami itp... problemem w tym kraju jest to , że za chiny ludowe większość osób nie może uwierzyć, że da się pracować po 8 godzin dziennie, mieć z tego we dwójkę dochodu ponad 10 tyś miesięcznie, mieć tak samo wolne weekendy, kochać swoje dzieci i poświęcać im dużo czasu, spędzać fajne wakacje w ciekawych miejscach i najzwyczajniej cieszyć się swoim życiem i swoimi pieniędzmi... a najśmieszniejsze jest nazywanie takich osób BOGATYMI... bogaty to jest Kulczyk, a nie ktoś kto ma pensję 20 tyś... a w sprawie pytania autorki - dlaczego na kafe tyle jadu to odpowiedź jest dosyć prosta: tutaj przesiadują głównie biedne dziewczyny, a od czasu do czasu pojawiają się te które maja się lepiej tylko te drugie sa tutaj czasowo - najczęściej podczas zwolnienia w ostatnim okresie ciąży i na urlopie macierzyński, a potem wracają do pracy i nie mają tutaj czasu siedzieć, a biedota zostaje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jedna moja kumpelka z dzieciństwa np. ma super w Polsce - duży dom, ogród, dzieci, męża który prowadzi firmę budowlaną, w czym ona pomaga, pewnego razu odszukała mnie na gg i tak sobie gaworzymy o czasie przeszłym i teraźniejszym, ja nie piszę co mam, bo mnie bardziej interesują np. dzieci, ale chcąc nie chcąc dowiaduję się o całym majątku koleżanki ze stanem konta włącznie, a na końcu puenta: widzisz, wcale nie trzeba wyjeżdżać z kraju, zeby się czegoś dorobić! tak, prawda... nie trzeba, w jej przypadku jednak trzeba było rozbić rodzinę i złapać faceta na dziecko, a nie kazdy ma takie talenta... i co odpowiedzieć takiej osobie? ja po prostu zamknęłam okienko, niech bedzie, że jestem zazdrosna:) generalnie nie zazdroszczę osobom, którym się dobrze powodzi, ale mam problem własnie z tego pokroju nowobogackimi (były tu tez co najmniej dwie takie laski na kafe, ktore mówily: jak sie chce to mozna, a po głebszym pogrzebaniu wychodziło, co wychodziło) dajacymi dobre rady i wyzywajacymi innych od biedoty

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale o co sie rozchodzi?
to jak to w koncu, autorka zarabia 5 tys. czy nie? mieszka w polsce czy nie? bo raz pisze tak raz tak... a dzieci w ogole ma? bo przyszla tu poszpanowac swoim bogactwem, a w sumie nic konkretnego sie nie mozna dowiedziec o jej sytuacji, bo co chwila zaprzecza samej sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość with a pinch of salt
uwielbiam schematy - nic dodac, nic ująć:) to sa właśnie schematy, i na siłę doszukiwanie się drugiego dna - patrz wpis wyżej;) ludziom pewnego pokroju (niestety na tym forum większości - bo tak jak piszesz, głównie biedota tutaj przesiaduje - bez obrazy oczywiście! stwierdzenie faktu), nie mieści się w głowie, że można nieźle zarobić, NIE BĘDAC przy tym niewolnikiem swojej pracy, ani krętaczem, ani cwaniakiem itd. można cieszyć się życiem, pieniędzmi które się posiada, spędzać czas z rodziną, podróżować i generalnie czerpać z życia garściami, przy tym pozostając człowiekiem wartościowym, skromnym i na poziomie. a co do bogactwa- otóż to, jakie to bogactwo 10 tys na koncie co miesiąc, na całą rodzinę? dla mnie to normalne zarobki, a w duzych miastach właśnie tyle się zarabia, w dobrych specjalistycznych branżach z wielokrotnością... żadne kokosy, normalne życie, a nie wegetacja. i da się do tego dążyć, i starać się - wcale nie kosztem rodziny, siebie - uwierzcie! :) no ale tutaj najwyraźniej wegetacja jest normalnością i wegetację się promuje - to pozostawiam bez komentarza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość with a pinch of salt
to jak to w koncu, autorka zarabia 5 tys. czy nie? mieszka w polsce czy nie? bo raz pisze tak raz tak... a dzieci w ogole ma? bo przyszla tu poszpanowac swoim bogactwem, a w sumie nic konkretnego sie nie mozna dowiedziec o jej sytuacji, bo co chwila zaprzecza samej sobie. a tobie właśnie o co się rozchodzi?;) po co mam opowiadać o swoim życiu? bo tak się na tym forum przyjęło? może jeszcze fotki domu i auta wkleję, co - żeby nie było, że ściemniam:D rozpoczęłam luźną otwartą dyskusję, i moje życie i zarobki nic do tego nie mają. musi ci wystarczyć to, że jestem szczęśliwa i nie narzekam na sytuację finansową przynajmniej obecnie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xiphoid process
też bym chciała, ale na razie nie mam na to szans ;) na razie ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale o co sie rozchodzi_+dme
bo wiesz, mi tez sie powodzi bardzo dobrze, ale ja mieszkam poza polska, i tutaj mnie stac na wszystko co mi jest potrzebne do szczescia, ale w polsce niestety na prace w moim fachu nie mialam szans - bo nikt mnie po stazu nie chcial zatrudnic na umowe. wiec wiesz, jest roznica, czy sie jest bogatym w polsce, czy poza granicami kraju. i nie mozesz kpic z biedy innych bo nigdy nie wiesz, co los dla ciebie szykuje za zakretem. i jak ktos wczesniej wspomnial - ci naprawde bogaci, a przede wszystkim LUDZIE Z KLASA, bo takich szanuje bez wzgledu na stan konta, nie helpia sie na prawo i lewo swoja sytuacja, nie obnosza sie bogactwem, tym bardziej wsrod ludzi, ktorych nie stac na takie same warunki - a ty to wlasnie robisz, piszac o tym na kafeterii, gdzie jak wspomnialas jest sama biedota (chociaz z tym sie nie zgodze). wiec dalej sie dziwisz dlaczego ludzie ci zazdroszcza? jakbys miala w sobie odrobine empatii, to nie musialabys sie borykac z tym "problemem" :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ludzie nie sa z natury zazdrosni ani zawistni chodzi o to , ze w pl nawet jak sobie ktos falki wyprowa to i tak sie nie dorobi ( niewielu to sie udaje) ;Lezysz wieczorem wyrypana jak kon po westernie i myslisz sobie , ze XXX ma tak zajebiscie a Ty zapierdalasz a gowno masz. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorko pomijasz
rzeczywistość i fakt że niektórym choćby tyrali jak woły to nie osiagną nic wielkiego bo państwo nie da mu szans. Są osoby którym się poszczęściło (jeszcze za wczesniejszych lat) są osoby które kiedyś się wybiły i nadal z tego korzystają, są ci którzy mają wielkie firmy lub są pracownikami na poszczególnych szczeblach które przynoszą zyski a i są bogaci ludzie z pokolenia na pokolenie którzy nie mówią skąd mają dochody i pieniądze. Są tez drobni złodziejaszkowie którzy mają wszystko czego dusza zapragnie i chodzą do kościoła.....znam wielu z pośród tych ludzi . Znam też wiele rodzin które mają przyzwoite wykształcenie a żeby żyć na poziomie (dadzą się pokroić za ten luksus) biorą kredyty we franku szwajcarskich . Polska jest biednym krajem który choć w Unii, nie dorasta do pięt państwom starej "Europy". Ktoś kto ma , kogo stać patrzy z góry na biedniejszych i zaraz zaraża się myślą że ...pewnie leń, pewnie patologia, bez wykształcenia, żeruje na państwu a robi dzieci...Jakże głupie są te osoby które tak generalizują . Żeby zrozumieć różne warstwy społeczne dobrzeby było przejść przez każdy szczebel a że nie zawsze los nam taką szansę daje stąd brak pojęcia i zrozumienia. Ja wprawdzie nie mieszkam w pl od 20 lat i zaczynałam bardzo nisko . Kiedy wyjechałam do Kanady poznałam człowieka który pomógł mi zrealizować mój plan, udało się i ku odrobinie szczęścia (bo to również potrzebne) dziś stać mnie na wiele ale nie zapomniałam jak ciężko mi było i rozumiem inne osoby które żyją od 1 go do 1go. Oczywiście zawiść i udawanie że bogaty jest nieszczęśliwy jest równie mądre jak twierdzenie że każdy skromnie żyjący jest zdołowany i nieszczęśliwy. Osoba która ma pieniądze jeżeli już jest nieszczęśliwa to nie z tego powodu że ją na wszyskto stać ale z sytuacji życiowej, charakteru, sposobu bycia, nieumiejętnego postępowania, losu...itp. Znam w swoim towarzystwie bogate osoby które są bardzo szczęśliwe a nam i takie które skromnie żyjąc również emanują zadowoleniem i szczęściem a przecież pieniędzy im brak! Jeżeli ktoś ma wygórowane oczekiwania wobec życia a nie może w żaden sposób ich spełnić to jasne że przychodzi czas frustracji ale jeżeli pogodzimy się z życiem albo tez nie nie poprzestajemy na próbie i pracy to jest lżej na duchu. Trzeba zrozumieć kraj, jego sytuację ekonomiczną i stan portwela żeby móc osądzać człowieka. Wczasy do egzotycznych krajów czy po luksusowych kurortów nie są niczym zwykłym! Są osoby które nie stać na książki dla dziecka , więc autorko zara nie musi być marką podstawową dla każdego. Jak dużo mądrości trzeba mieć w sobie i elastyczności żeby umieć przeskoczyć myślami z poziomu na poziom i zrozumieć. Jak ktoś pyta gdzie jest aktualna promocja na pampersy a osoba która to czyta a stać ją na kilkadziesiąt takich paczek na miesiąc po normalnej cenie uśmiecha się z politowaniem to sama godna jest politowania . Znam też osobę którą było stać na nie taką markę jak patrizia pepe, zara & co...a obecnie nie jest w stanie zapłacić czynszu za lokal .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do autorko pomijasz
tylko wytłumacz mi dlaczego na kafe jest zawsze tak, że to osoby które mają się dobrze mają się wczuwać w sytuację tych którym się gorzej powodzi, okazywać zrozumienie i nie wywyższać się, a odwrotnie już to nie działa... spróbuj założyć topik o wózku za 3500 zł albo o mebelkach za 5000 zł, to nawet jak zaznaczysz z góry że prosisz tylko o uczciwe opinie osób które ww przedmioty posiadają to na taki temat zaraz zlatuje się stado biedniejszych kafeterianek które zwyzywa Cię od głupiej krowy, której się w dupie poprzewracało i która na pewno chce dla dziecka to co najdroższe bo jest chujowa mamą i nie ma czasu dla swojego dziecka i próbuje to wynagrodzić kasą... dlaczego te biedniejsze kafeterianki nigdy nie mogą się wczuć w sytuację kogoś dla kogo ten wózek za 3,5 tyś to tak jak dla nich taki za 350 zł i potrafią tylko wyzywać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak dla mnie schematy i reakcje wzajemne działają w obie strony. Biedniejsi skrytykują w sposób niecenzuralny bogatych a bogatsi mimochodem napomkną o biedocie i patologii. Są topiki, na których krytykowana jest matka kupująca ciuszek za 200 zł bo po co to dziecku i tak wyrośnie. Na innym matka pytająca się o wózek za 200zł jest obrzucana wyzwiskami. I lecą komentarze jak może takie badziewie kupować bo wózek musi kosztować co najmniej 1500 zł. Podsumowując ta dyskusja nie ma sensu. Miłego wieczoru :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wyszczegolnianie osob siedzacych na tym kafe - bogaci, biedni, glupi, madrzy itd jest bezsensu kafeteria jest miejscem otwartym i fakt chociazby taki, ze sie spotkalysmy tutaj wszystkie na tym temacie swiadczy ZE NAM TO ODPOWIADA i cos nas tu ciagnie czy zasiegniecie informacji, czy nuda, czy jak ty autorko - chec rozpoczecia dyskucji mnie nie iteresuje to czy osoba piszaca przede mna ma 5tys dochodu czy 800 zl, czy jezdzi na wczasy czy lubi nosic Zare czy lubi kupowac w Biedronce.. nie uwazam siebie ani za biedna, ani za bogata, ani za taka co sie sama dorobila ani za taka co wszystko miala podane na tacy, najwazniejsze ze jestem szczesliwa i moje dzieci tez wakacje? pewnie by mnie bylo stac - ale nie lubie jestem cholerna domatorka :) i nie bede na sile jezdzic za granice z dziecmi bo im to potrzebne, lubie swoj ogrod i domek, tutaj wypoczywam natomiast jezeli dzieci beda chcialy jezdzic w przyszlosci i zwiedzac? prosze bardzo, droga otwarta nie widze sensu kupowania kosztownych ubran na dzieci teraz kiedy codzienie wracaja umorusani z przedszkola w farbie/flamastrach/plastelinie/blocie/jogurtach/obiadkach/ ale z buziami usmiechnietymi lubie ludzi ktorzy do czegosc dochodza, ciezka praca czy nie ciezka, ale z ambicjami pra do przodu ale mam wielu znajomych ktorzy maja zwykle zawody, jest im dobrze, zyja od 1 do 1 ale za to godnie i z duma i moze nie sa najbystrzejsi, czy oczytani to maja tak otwarte i dobre serca, ze bycie ich przyjaciolmi to czysta przyjemnosc a zazdrosc? (wracajac do topiku) zazdrosc czesto stymuluje autorko do siegniecia wyzej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nestea..........
co do kształcenia młodych, to Polska jest chyba jedynym krajem na świecie z obsesją studiowania. W żadnym innym kraju chyba nie ma tylu ludzi z wyższym wykształceniem (lepszym badź gorszym). Gardzi się ludzmi z zawodówek, a to własnie w nich siła gospodarcza. Wiecie jak trudno w moim 120 tys. rodzinnym mieście znaleźć dobrą fryzjerkę czy porządnego cukiernika z wyobraźnia. Wmawia się dzieciakom, że zawodowki i technika to tylko dla najgłupszych i wysyła się ich na idiotyczne studia pt. filozofia czy inne bzdety. A taki naprawdę porzadny fryzjer, cukiernik, mechanik jest w stanie zarobić więcej niż kierownik w niejednej firmie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bo w polszy każdy musi
byc managerem, najlepiej zaraz po studiach i z pensja 8 tyś netto... a ja o wiele bardziej cenię dobrego fachowca od układania kafelków niz tych wyfiokowanych managerów ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upper.;.;
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Programista
Pochodzę z raczej biednej rodziny, przez całe życie klepałem biedę, bo nie byłem na żadnych wakacjach, moi rodzice dopiero w wieku ok 60+ zaczęli jeździć na wycieczki (i to po Polsce). Ja na początku kariery zawodowej pracowałem fizycznie, zarabiałem grosze, niewiele powyżej minimalnej. Ale moje życie się całkowicie zmieniło. Zmieniłem branżę na IT. Gdy byłem młody, wtedy lubiłem strasznie komputery, wziąłem się za programowanie, początkowo zlecenia, później pierwsza praca (i pierwsze boleści, bo 2 razy mnie zwolnili). Aktualnie mam już kilka ładnych lat doświadczenia, jestem tak zwanym "seniorem". Moje zarobki "na rękę" to kilkanaście tysięcy złotych. Moja najlepsza pensja to było około 17.000 zł "na rękę". Tak, wiem, to dużo. Gdyby mi ktoś dawno temu powiedział, że kiedyś tyle zarobię, to bym w to nie uwierzył. Ale tak jest. Moje życie się drastycznie zmieniło, stać mnie na fajny dom, wycieczki, dobre auta i spełnianie marzeń. Zaczynam zauważać zazdrość sąsiadów. Niektórzy już patrzą zawistnym wzrokiem. Jeden ze starych znajomych podczas jednego wyjścia "na miasto" nie wytrzymał po tym, jak usłyszał jak mi się powodzi. Gdy postawiłem wszystkim kolejkę, to zaczął się dziwnie zachowywać, a później zaczął mnie obrażać - tak po prostu. Ale, domyślam się, co czuł. Gdy ja pracowałem fizycznie i zarabiałem grosze, to jeden z moich kolegów był programistą z doświadczeniem i słyszałem, że dobrze mu się wiodło. Pewnego dnia, siedząc z kolegami, nagle jeden powiedział, że ten znajomy zaraz podjedzie swoim nowym wozem - i pamiętam, że wtedy poczułem jakieś dziwne uczucia, czułem się po prostu gorszy, było to bardzo mocne i niemiłe uczucie. Możliwe, że ludzie czują to samo, gdy słyszą, jak się innym dobrze powodzi. Pytanie tylko, dlaczego to wyładowują na tych, którym się dobrze powodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×