Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Agnieszka Krystyna

Współuzależnione- bądźmy dla siebie wsparciem

Polecane posty

Nie martw się o dzieci, możesz mu delikatnie zakomunikować że żaden sąd nie odda malych dzieci pod opiekę alkoholika. Niestety trudno się żyję z takim człowiekiem, no i tak to własnie działa, wie, że zrobi ci tym na złość. Nie podawaj sie, nie daj prowokować. Ale z drugiej strony jak masz tak się męczyć to może lepiej złóż o separację, to przeciez jeszcze nie rozwód a może akurat nim wstrząśnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość m.flora
Witam Was Kobiety! Mnie również łączy z Wami ta okropna choroba, choć na dzień dzisiejszy mój T. już nie pije - jest po terapii zamkniętej, bo otwarta nic nie dała, miał o niej takie zdanie jak Twój mąz Agnieszko. Agnieszko jestem niewiele młodsza od Ciebie i również ogrom przykrych doświadczeń i cierpień.Doskonale wiem co przeżywasz, nikt nie zrozumie jak nie ma z tym okrucieństwem do czynienia. Ja ok 5 lat grałam w tym teatrzyku i udawałam przed rodzina i znajomymi, że wszystko ok! Zaszłam 4 lata po ślubie, najpierw mąz twierdził,że pije bo nie może miec dzieci (mimo że nie starliśmy się o dziecko), jak zaszłam w ciążę twierdził,że pije bo będzie ojcem(ale jakim!?), miałam nadzieję,że jak urodzi sie nasza córka przestanie- NIC BARDZIEJ MYLNEGO! w między czasie poszedł na terapię otwartą, tez pisał, rozmawiał, ale często wracał pod wpływem alkoholu, jak urodziła sie córka przestał tam chodzić, bo ja nie nalegałam, zajełam sie dzieckiem i nie miałam na to czasu. Patrzyłam tylko w jaki stanie wraca z pracy, pił codziennie, ale bardziej w soboty i niedziele(nienawidziłam tych dni tygodnia). Wielokrotnie brałam dziecko i jechałam do siostry, az pewnego razu nie wytrzymałam i wyprowadziłam się do mojego Ojca, choc on nie widział problemu z tym piciem(nigdy nie nadłużywał alkoholu). Mąz codziennie po pracy przyjeżdżał do córki, robił zakupy - mogłam w tej kwestii na niego liczyć. Po jakims czasie, chyba zaczęłyśmy przeszkadzać mojemu Ojcu i ciągle kłócił sie ze mną o jakieś błahostki, potrafił sie nie oddzywać nawet do mojej córeczki,która wtedy miała 14 miesięcy, strasznie mi było na tym świecie. Mój T. widział co się dzieje, dopiero wtedy dostrzegł, że to wszystko przez niego! Pewnego dnia oznajmił, że zdecydował się na leczenie zamknięte, wgłębi ucieszyłam się. Na terapie trafił w maju ubiegłego roku do dzis nie pije, uczęszcza na mitingi i różne zjazdy, jesteśmy szczęśliwi, urodziła nam sie druga córeczka i mam nadzieje, że tak juz zostanie, choć zdaję sobie sprawie z zagrożenia jakim jest alkohol. ON STAŁ SIE ZUPEŁNIE INNYM CZŁOWIEKIEM, MĘŻEM I OJCEM. CÓRKA NAJLEPIEJ BY SIE Z NIM NIE ROZSTAWAŁA. I TO KONIEC MOJEJ HISTORII AGNIESZKO MUSISZ MIEC SIŁĘ, A WIERZĘ ŻE JĄ MASZ I POSTAW WSZYSTKO NA JEDNĄ KARTĘ, JESLI MIESZKASZ Z RODZICAMI, POWIEDZ ABY SIE WYPROWADZIŁ, ŻEBY DZIECKO/ DZIECI NIE PATRZYŁY, NIE SŁUCHAŁY I NIE ZADAWAŁY PYTAŃ. wIEM, ŻE TO CIĘŻKO PODJĄĆ TAKĄ DECYZJĘ, ALE JESZCZE GORZEJ ŻYĆ Z KIMŚ G\KOGO SIĘ KOCHA A JEDNOCZESNIE NIENAWIDZI. ŻYCZĘ CI ABY JAK NAJSZYBCIEJ NASTAŁ SPOKÓJ W TWOIM ŻYCIU P.S A W JAKI WIEKU MASZ DZIECI/ DZIECKO? DZIĘKUJE ZA OCZYTANIE MOJEGO POSTU I POZDRAWIAM

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość momma
czy ktoś tu w ogóle zagląda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja zajrzałam
W temacie.... wiem wiele i jeśli są chętne to możemy porozmawiać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość żonka321
Ja też mam problem z mężem w tygodniu pije mniej 2 piwa wieczorem w weekendy więcej czasem jest to wódka,ale częsciej piwo ok 4,5 butelek wystarcza to żeby czepiac sie mnie o byle co... Od kilku lat cierpę na stany lękowe, zaburzenia nastroju,mam mysli samobójcze. Chodzę do psychologa od pół roku,raz jest lepiej,raz gorzej w zależności od stosunków między mną a mężem.Mąż nigdy mnie nie uderzył,ale jego wyzwiska bardzo ranią,boję się kiedy przychodzi wstawiony bo wiem co będzie potem,staram się udawać że mnie to nie obchodzi co gada, ale wgłębi cierpię.Mąz oczywiście uważa że on problemu nie ma tylko ja się czepiam że on lubi sobie wypić,traktuje to jako odstresowanie. Psycholog radził mi żebym znalazła prace uniezależniła się finansowo,bo on wie że go nie zostawie bo nie mam gdzie pójść nie mam pracy... ale na razie nie mogę pójśc do pracy bo dzieci małe. Są chwile że wsz.jest ok.mam dobry nastrój kiedy mąż jest trzeżwy,wiem że robiłam klasyczne błędy tzn.kontrolowałam go.chowałam alkohol,płakałam,robiłam wymówki. Teraz trochę odpuściłam wiem że ja go nie zmienię jesli on sam nie będzie tego chciał, nie wiem jak dalej potoczy się moje życie ale wiem że muszę być silna dla dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja zajrzałam
A dlaczego do psychologa, a nie do terapeuty od współuzależnienia?Jeśli jesteś z miasta w którym jest grupa Al-Anon,to tam też możesz spróbować:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×