Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mama dwoch chlopcoww

Poradźcie mi proszę dziewczyny z tego forum - sprawy małżeńskie

Polecane posty

Gość mama dwoch chlopcoww

Witajcie przyszłam się wyżalić, mam słabszy dzień. Szukam kogoś, kto mi poradzi, napisze co o tym myśli, bo ja już sama nie wiem... Jesteśmy z mężem kilkanaście lat, kilka po ślubie. Mamy dwoje dzieci, obydwoje chorują. Ja siedzę z nimi w domu, jestem na urlopie wychowawczym. Mąż pracuje, ma świetne stanowisko w dobrej firmie, nieźle zarabia. Budujemy dom. Ciągle boimy się o zdrowie dzieci, nigdy nie wiem, kiedy czeka nas szpital, ale dajemy sobie radę. Jest jeden problem. Mąż pracuje po kilkanaście godzin dziennie, wychodzi w środku nocy i wraca pod wieczór, ja uważam, że jest pracoholikiem. Ma stresującą pracę, ogromną odpowiedzialność, kieruje kilkoma działami. Ale wiem też, że dużo pracy sobie sam dokłada, bo uważa, że tylko on może wszystko dopilnować i tak to się ciągnie. Nie ma go prawie wcale w domu. A jak jest, to jest zmęczony. Owszem, bierze aktywnie udział w zabawach z dziećmi, kąpie je, pomaga usypiać - ale totalnie nie mamy czasu dla siebie. Jedynie w weekendy a to też nie zawsze. Zawsze byliśmy dla siebie ważni, mieliśmy wiele tematów do rozmów, teraz nie mamy czasu nawet zdać sobie relacji, co słychać w domu. Trwa to od kilkunastu miesięcy. Miało być coraz lepiej (na początku miał tyle pracować a potem sobie ustawiać pracę luźniej) a jest coraz gorzej. Żyjemy w ciągłym biegu - ja z dziećmi, jeżdżę na terapie, rehabilitacje, mąż w pracy ciągle. Jak wraca do domu wisi na telefonie, bo ciągle dzwonią z pracy, załatwia zaległe rozmowy z przełożonymi itd. Niedługo ma przynieść do domu służbowy komputer, niby żeby tyle nie siedzieć w pracy i część roboty zrobić w domu i być z nami, ale kiepsko to widzę. Wczoraj mieliśmy rozmowę odnośnie tej pracy, ja się martwię o jego zdrowie, on się po prostu przepracowuje. On twierdzi, że robi to dla nas, musi zarabiać na dom, na kredyt. Ale jakim kosztem? Wytknął mi, że codziennie dzwonię do niego i pytam, o której wróci z pracy. On się dodatkowo stresuje, bo nie potrafi mi powiedzieć (ma taką pracę, że w każdej chwili może być jakaś awaria na działach czy kontrola), ma dodatkowo wyrzuty sumienia, że jestem sama w domu z dziećmi a on jest w pracy tyle godzin. Ja dzwonię po to, żeby mieć z nim jakiś kontakt, wiedzieć, o której wróci, nie wiem, chociażby po to, żeby zrobić obiad/kolację. Wg niego mu przeszkadzam. Już sama nie wiem. Jestem w rozsypce. Nie chcę takiego życia. Czuję, że się od siebie oddalimy. Nie takie życie prowadziliśmy na początku, nie tego chcę. Ok, pieniądze są ważne, ale nie aż tak! Zaproponował mi opiekunkę na parę godzin ale wg mnie to nie jest wyjście. Nie chcę zostawiać dzieci obcej osobie a po drugie to sprawy nie załatwi. ON jest nam potrzebny a nie opiekunka. Ja wielu rzeczy zrobić nie mogę, nie mogę nawet wyjść do sklepu, bo dzieci są małe i ze względu na ryzyko chorób nie mogę ich ciągać do skupisk ludzkich. Jestem w kropce. Czuję się jak na uwięzi. Z jednej strony zdana tylko na siebie a z drugiej strony uzależniona od wszystkich. Nie zrozumcie mnie źle, nie narzekam, nie o to chodzi. Po prostu czuję się odrzucona, zagubiona, samotna. Czekam z utęsknieniem na wiosnę, łatwiej będzie wyjść z domu z dziećmi, będziemy częściej na dworze. W zimę w domu też można dostać fioła z dwójką małych dzieci. Nie wiem, co robić. Jak rozmawiać z mężem, jak nie mieć pretensji w tej rozmowie a jednocześnie rzeczowo mu wytłumaczyć jak się czuję. On wie, że jest przepracowany, że tak dłużej nie można. Jak ruszy budowa domu pełną parą całkiem będziemy się mijać. Nie potrafię tego ogarnąć. Ciężko jest mi się przestawić z opcji przyjaciela/męża/kochanka, z którym rozumiem się w pół słowa, z którym fantastycznie spędzaliśmy czas z dziećmi, mój mąż jest domatorem (koledzy i piwo to rzadkość, woli spędzać czas z rodziną) - ciężko się przestawić na pracoholika, zestresowanego, goniącego za terminami i pieniędzmi. Nic już nie wiem.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwoch chlopcoww
Uprzedzając posty o tym, że inne kobiety mają gorzej, bo ich mężowie pracują za granicą itd. Napiszę, że ja się czuję jeszcze gorzej. Niby mam go na miejscu, niby przychodzi do domu ale nie mogę na niego liczyć, to jest jeszcze gorsze. Gdyby był poza domem, wiedziałabym, że jestem zdana tylko na siebie i jakoś bym to sobie ułożyła. Tylko że ja akurat nigdy nie zgodziłabym się na to, żeby mąż wyjechał pracować za granicę. Pojechałabym z nim. Jestem z tych, które nie wyobrażają sobie rodziny, życia na odległość. Wiem, że ludzie tak żyją. Jasne. Jednak dla mnie najważniejszym wsparciem jest właśnie on, nie koleżanki, nie rodzice.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
kurcze, ciężko coś zaradzic... Moze przełożyć tą budowę domu? A jest szansa, że w pracy mu się unormuje? Że częsc obowiązków zleci podwładnym? U mnie było podobnie- mąż awansował i do domu wracał koło 20. Siedliśmy, porozmawialiśmy- wytłumaczyłam mu, że żyły sobie wypruwa niepotrzebnie. Niech zacznie wymagać od podwładnych, bo nie ma ludzi niezastąpionych. A przez pracę córki praktycznie nie widywał, wiecznie wisiał na telefonie. Moim zdaniem poważna rozmowa, dopytanie jak technicznie wygląda ta jego dyspozycyjność w pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Błagam Cię
Przeczytałam tylko temat "sprawy małżeńskie", bo reszty mi się nie chce :o i powiem Ci tyle, że ze sprawami małżeńskimi idzie się do poradni małżeńskiej, a nie na forum. Jak Ci 90 % forumowiczek napisze: pierdol rodzinę, odejdź od męża, zostaw dzieci, to czy ty tak zrobisz, bo ci kafe poradziło ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwoch chlopcoww
Błagam Cię to przeczytaj całość i wtedy coś napisz. mireczkaa Takich rozmów mamy za sobą dużo :( Ciągle słyszę, że teraz nie ma jak itd. Są w firmie sprawy, o których nie mogę pisać, ale na które zwróciłam mu uwagę i poszedł z tym do szefa. Jednak ja widzę, że problem jest w nim. On po prostu MUSI wszystko nadzorować, inaczej ciągle o tym myśli. Potrafi nie spać po nocach. Tłumaczę, że nie ma sensu, nie może się tak poświęcać, bo się wypali. On też czasami mówi, że ma dosyć, że nie ogarnia, że jest ciśnienie i presja, ale jeszcze więcej pracuje. A to się odbija na naszej rodzinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
Słuchaj, u nas było to samo. Też słyszałam, że on to wszystko wie, ale nie może inaczej. Sama się zastanawiałam ile jeszcze wytrzyma moją upierdliwość :) Ja zrobiłam tak: postawiłam sprawę na ostrzu noża. Zrezygnowaliśmy z budowy domu, mamy ziemię, która na razie czeka. U mnie było trochę inaczej, bo ja też pracuję więc miałam argument, ze oboje pracujemy a córką zajmuję się praktycznie sama. Powiedziałam mu w końcu, ze albo przestanie być w domu z gościem albo ja wyprowadzam się do rodziców, bo mam dość siedzenia wieczorami sama. I dało się. Zaczął wymagać od podwładnych, po powrocie z pracy nie odbierał telefonów. Teraz uwielbia swoją pracę, bo nie ma wszystkiego na głowie:) Wiadomo, ze nie wraca do domu o wyznaczonej porze, zawsze zostaje dłuzej ale jest o niebo lepiej. Moim zdaniem rzeczowa rozmowa, zrezygnowanie z paru "dóbr materialnych" (my na razie zrezygnowaliśmy z domu) na koszt normalnej rodziny. Moim zdaniem da się. Tak jak pisałam- nie ma ludzi niezastąpionych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwoch chlopcoww
Dzięki, pomogłaś mi. Coś tam sobie rozjaśniam. U nas budowa domu to priorytet, odkładany od 4 lat, w tej chwili wynajmujemy mieszkanie i mam dosyć, własny dom to nasze - w tej chwili oprócz zdrowia dzieci - największe marzenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może ucieka w prace
Może praca jest dla niego ucieczką od problemów, od choroby dzieci...nie wiem tak tylko gdybam. My nie mieszkamy w PL, mój mąż ma pracę biurową i nie jest żadnym szefem, a wychodzi z domu o 7 a wraca około 20....tak się zwyczajnie pracuje, czasami musi zostać dłużej, bo projekty się kończą etc. W PL jesteśmy przyzwyczajeni,że do 15 góra do 16 się pracuje i tyle....no jednak te czasy dawno minęły. Generalnie musicie porozmawiać, a najlepiej z kartką w dłoni i ołówkiem. Rozpiszcie dokładnie swoją sytuację finansową. Z czego możecie zrezygnować na jakiś czas żeby przyspieszyć budowę domu. Nie wykańczajcie całego domu na pikuś, można spokojnie rozłożyć to na lata...kiedyś ludzie całe życie się urządzali, kompletowali meble, kafelki etc. Postaraj się zaryzykować z nianią, kilka godzin wolnych w ciągu dnia pomoże również Tobie, musisz mieć coś poza chorobą dzieci i mężem pracoholikiem. Jeśli ty się na chwile oderwiesz od tego wszystkiego to z pewnością nie zostanie bez wpływu na wasze małżeństwo. Wszystko małymi kroczkami, postaraj się wygospodarować czas tylko dla siebie i męża (vide opiekunka) chociaż 2 godziny w tygodniu kiedy usiądziecie razem, z kieliszkiem wina i zwyczajnie pobędziecie ze sobą. Nie zmienisz nic radykalnie, wszystko wymaga czasu. Niestety żyjemy w takich czasach,że człowiek już chce wszystko zaraz naraz. Nie przejmuj się za bardzo tym wszystkim, mój mąż też jest domatorem i zawsze woli czas spędzić po pracy ze mną, chyba że go wypchnę na piwo z kolegą :) Też dużo pracuje bywa bardzo zmęczony, staram się nie dopytywać jak ma zły humor, o co chodzi, nie stresować go dodatkowo, nie dopytuje o której wróci, ani nie mam o to pretensji jak wraca późno. Sama mam pracę która pochłania mi dużo czasu ale wykonuję ją w domu, więc też mi się tęskni za obecnością drugiego człowieka. powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwoch chlopcoww
moze ucieka w prace Byłabym wniebowzięta, gdyby wychodził z domu o 7 - miałabym wtedy możliwość iść do sklepu, przygotować sobie zakupy na dzień. Ale mój mąż wychodzi z domu codziennie o 3-4 rano i wraca 18-19 rzaaadko 17 a czasami zdarzy się 21-22. Szczerze mówiąc poczułam się wczoraj, jakby mnie uderzył w twarz. Okazuje się, że nawet nie mogę zadzwonić i zapytać, o której będzie? Dla mnie to jakieś nieporozumienie. Ale faktycznie, może muszę się uspokoić, przemyśleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
jeszcze jedno- kumpel mojego męża założył własną firmę, wieki temu. Firma się rozrosła, gościu wszedł na giełdę- w ogóle go nie było w domu! Żona urodziła mu drugie dziecko, i dziewczyna gasła w oczach- wiecznie sama, z dwójką dzieci. Kasy mieli mnóstwo, dom postawili w rok- ale co z tego skoro żyli niby razem a jednak osobno... Gościu też z tych, co to sam najlepiej wszystko zrobi. Skończyło się na tym, że kumpel sprzedał udziały w swojej firmie- żona była bliska romansu. A teraz ona pracuje, on siedzi w domu z dziećmi :) I znowu są oboje weseli, radośni, dzieciaki łobuzują- nawet się czasem spotkamy, co kiedyś było nie do pomyślenia :) Pieniądze są ważne, ale czasem trzeba coś wybrać niestety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwoch chlopcoww
Sytuacja finansowa jest ok, wydawać kasy nie mamy czasu ale też nie mamy wygórowanych potrzeb. Jeździmy starym autem (chociaż stać nas na takie prosto z salonu), dużo pieniędzy wydajemy na dzieci - na leczenie, rehabilitację ale też na przyjemności. Rzadko jeździmy do kina, robimy samodzielne wypady, częściej jak jest czas siedzimy właśnie z butelką wina na kanapie i oglądamy zaległe filmy, rozmawiamy. Ale tych chwil jest coraz mniej. Ja też nie mam sumienia go "eksploatować" jak on ledwo stoi na nogach. Domu nie kończymy na pikuś, wręcz przeciwnie, chcemy jak najszybciej urządzić podstawowe pomieszczenia i jak najszybciej się wprowadzić. Mam dosyć bloku, dosyć tej puszki, może też stąd moja frustracja. Może teraz mamy wyjątkowo trudny czas. Chciałabym wrócić do pracy, łapię się na tym coraz częściej, mieć kontakt z ludźmi. Kocham moje dzieci nad życie ale wiem, że czasami mamy siebie wzajemnie dosyć. Jak jestem zmuszona wyjechać na pół dnia pozałatwiać sprawy i wracam późno do domu (wtedy zastępuje mnie moja mama) to rzucamy się na siebie z dzieciakami jakbyśmy się pół roku nie widzieli. Ale to rzadko.... przeważnie siedzę cały dzień w domu, ba, czasami w jednym pokoju z maluchami, bo jak tylko wyjdę do kuchni czy gdziekolwiek indziej zaczyna się cyrk.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
a ile lat maja dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwoch chlopcoww
U nas urlop to pojedyncze dni brane na wyjazdy do specjalistów z dziećmi. Właśnie mąż dzwoni ale nie odbieram telefonu, jestem rozczarowana tym, co mi wczoraj powiedział, więc nie, zawzięłam się. Nie chcę mu "przeszkadzać" :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwoch chlopcoww
2,5 roku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może ucieka w prace
Ja podałam ci przykład jak ludzie pracują na stanowiskach niekierowniczych....tu to jest normą. Twoim największym problemem jest uzależnienie od dzieci i dzieci od ciebie. Człowiek siedzący całe dnie w domu świruje, wiem to po sobie...zacznij od tego a wszystkie problemy nie znikną, ale przestaną być takie jaskrawe. Nie mów,że czujesz się jakbyś w twarz dostała w sprawie tego telefonowania....to już przesada. Twoje męża pewnie to zwyczajnie stresuje, przecież sam by chciał wrócić wcześniej, a takie dopytywanie nieźle wnerwia, wiem z doświadczenia. Jesteś przewrażliwiona ze względu na siedzenie w domu, wszystko ci się przejaskrawia....bo z tego co opisujesz macie dobre normalne życie...Ja z moim mężem też mamy mało czasu dla siebie, to norma, przy tym tempie pracy i życiu. Moja rada, zajmij się najpierw swoim problemem, potem pracoholizmem męża. Jeśli wyjdziesz z domu na parę godzin to przecież nie oznacza ,że jesteś najgorszą matką stulecia....kurcze nie mogę zrozumieć czegoś takiego. Jak ja byłam dzieckiem to rodzice pracowali oboje i nie było jakiejś desperacji w tym ,że nie widziałam mamy czy taty prawie cały dzień...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może ucieka w prace
"Właśnie mąż dzwoni ale nie odbieram telefonu, jestem rozczarowana tym, co mi wczoraj powiedział, więc nie, zawzięłam się. Nie chcę mu "przeszkadzać" """ Nie no serio dziecinada jakaś, ile macie lat? 15???? No ba niech się chłop czuje winny jeszcze bardziej...mówię ci kobieto wyjdz z domu, zacznij jakieś życie poza dziećmi, wykończysz siebie i jego psychicznie...nie ze swojej winy, ale ta izolacja rozwali ci psychikę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwoch chlopcoww
moze ucieka w prace Masz rację, ja wiem, że potrzebuję takiego wyjścia z domu ale co mam zrobić? Gdzie mam iść? Dodam, że mieszkamy na wsi, gdzie znalezienie opiekunki do ruchliwych bliźniaków (przewlekle chorych) graniczy z cudem. Cholera jasna. Mam łazić po polach, byleby tylko nie być w domu z dziećmi? Jak ja wolę iść z nimi na spacer. Dzieci nie są dla mnie problemem. Z tym telefonem to wyłazi mój charakter :) Jak jestem zła/smutna nie potrafię tego ukryć, więc wolę nie odbierać. A jak mi się samo zapyta, o której wróci? Przecież to standard, szablon...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorko a co obecnie robią
dzieci , że masz czas na komputer?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Autorko a co obecnie robią
Na wsi w bloku????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwoch chlopcoww
Wyjdź z domu, idź do pracy - to słyszę, jasne, tylko kto poda dzieciakom leki, wrócę do pracy, z której co chwilę będę się zwalniać a to na wyjazdy do specjalistów, na terapie a to na nieplanowany szpital. Pewnie, że trzeba myśleć pozytywnie, tylko że w przypadku chorych dzieciaków to nie jest takie jasne. Gdybym miała zdrowe, nadające się do przedszkola dzieci, od roku siedziałabym w pracy. Są pewnie rzeczy, których nie da się przeskoczyć. Chciałabym tylko, żeby mąż był z nami, czy to tak wiele? Martwię się też o jego zdrowie, bo wg mnie szybko się wykończy w takiej harówce. Wiesz jak się w Pl pracuje? No właśnie... Nie chcę domu z basenem, ekstra samochodu, drogich wakacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama dwoch chlopcoww
A co, na wsi nie ma bloków? :D Są też laptopy ;) Dzieci właśnie się obudziły, więc mój czas się skończył. Dzięki mireczkaa i moze ucieka w pracę - rozjaśniłyście mi trochę, resztę muszę zrobić sama. Jeszcze raz dzięki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość może ucieka w prace
mamo....powiem ci ,że ja nie przepadam za tego typu argumentacją... jest mi źle - (tu cała lista rad różnych osób, a potem autorka robi wszystko na nie, bo to bo tamto...no litości) Odpowiedzią na problemy nie jest rzucenie pracy przez męża...bardzo często szuka się jednego problemu który jest jak zasłona dymna...zniknie i wszystko będzie cacy. Przecież mąż proponował ci opieknukę, przecież chcesz iść do pracy...nie tylko ty masz chore dzieci, ludzie jakoś sobie radzą. ZNajdz jakąś odpowiedzialną młodą dziewczynę, niech zajmie się kilka dni z tobą maluchami i nauczy wszytskiego..podawania leków etc. NO nie wiem, nie będę ci życia układać, tylko zamiast szukać sobie wymówek zacznij sobie szukać sposobów na wyjście z tej sytuacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mireczkaa
skoro mają 2,5roku to nie są już malutkie. Ja mam córkę w podobnym wieku :):) Macie pieniądze więc poszukaj jakiejś opiekunki, przeszkol co i jak z lekami. A sama zacznij od wyjścia do sklepu, na basen- zrób coś dla siebie. A jak współpraca z opiekunką będzie się dobrze układać pomyśl o powrocie do pracy. Znaczy ja bym tak zrobiła, ale mam zdrowe dziecko więc nie do końca mogę się wczuć w Twoją sytuację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mamusi bliźniaków
jak tam autorko? wszystko już ok?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×