Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

duncesrunce

Mąż wyjeżdża .....

Polecane posty

Witam wszystkich Od razu powiem ,że nie chodzi mi tu o użalanie się nade mną czy jeżdzenie po mnie. chciałabym tylko wyrzucić z siebie swoje obawy a fajnie by było gdyby znalazł się ktoś, kto jest w podobnej sytuacji i chciałby doradzić mi jak sobie poradzić z rozłąką. Mąż tydzień temu dostał od kumpla propozycję wyjazdu za granicę. Wiadomo,że od razu podjęliśmy decyzję że jedzie-oczywiści finanse. Jedzie dziś w nocy. Ja zostaję tutaj z dójką dzieci. jedno ma trzy latka, drugie 12. Oprócz tego z długami i innymi problemami. Nie chodzi o to ,że mąż ucieka tylko o to ,że chcemy w końcu zyć normalnie. Bez strachu o to czy jutro będziemy mieli co do gara włozyć. Ale przezywam to strasznie. Boję się o niego, boję się rozłaki, tęsknoty i tego że nie poradzę sobie z tym wszystkim. najbardziej się boję tego ,że ten wyjazd rozwali naszą rodzinę. Ze się od siebie oddalimy. To jest daleko, jakieś 600 km od domu, będzie jeździł sam samochodem, bedzie przyjeżdźał raz na 4-5 tygodni na kilka dni. I będzie to tak trwało co najmniej rok jężeli sprawy się potoczą po jego mysli. Bardzo go kocham i bardzo sie boję. próbowałam sie podczepic pod podobny temat ale jakoś tak nie bardzo tam mam z kim pogadac więc zakładam nowy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hghghghghg
no to powiem ci ze takiej rozłąki to tez sie boje, ze znajdzie kogos innego, ze taki dlug czas oddali dwojga ludzi od siebie i ze to uczucie wygasa... ja tak uwazam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hhdkrkrhs
ja przez to przechodzilam dwa razy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie mnie to przeraża. Że to za długo. Ze któregos dnia stwierdzi: kurdę ja za nią nie tęsknię....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weronika rottati
mam ten sam problem. tylko moj wyjezdza na 3+ tzg. gora miesiac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość koktajl z banana
Ty również możesz tak stwierdzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hhdkrkrhs tzn dwa razy wyjeżdźał? czy dwa razy rozwalił Ci się związek przez rozłąkę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oczywiście , może tak być że ja tak mogę swierdzić... A nie chcę. Dlaczego przez pieniądze ludzie musza się rozstawać chociaż nie chcą. Ale muszą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i pojechał....a ja nie mogę się z tym oswoić. Pierwsz niedziela bez niego. Jeszcze tylko cztery i przyjedzie na chwilkę...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taaak to jaaa
A co to za praca ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rtyrtyrt
pewnie płaczesz, co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolorowa80
Jakos to bedzie zobaczysz, moj facet tez pracuje z dala od domu, jest strasznie ciezko prawie zero kontaktu przez 4 miesiace raz na tygdzien krotki e-mail ale wierze ze bedzie ok, ty tez musisz tak myslec zeby niezwariowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kolorowa80 No właśnie to jest najgorsze cociaż widzę ,że ty masz gorzej. Mój będzie przyjeżdżał co miesiąc na kilka dni. Ty musisz czekać a ż 4 miesiące. Nasz najmłodszy Dzieciaczek pierwsze o co zapytał jak rano wstał to gdzie jest tata. Ogólnie jesteśmy wszyscy ze sobą bardzo związania , może dlatego to takie trudne dla nas wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ja narazie jestem załamana ale wiadomo- trzeba się oswoic z nową sytuacją. Ciężko będzie- ale się przyzwyczaimy jakoś do tego- chociaż narazie cięzko mi uwierzyć że się da:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolorowa80
Jest ciezko to fakt a najgorsze jest to ze masz wielka ochote napisac sms ale ja wiem ze to niema sensu, trzeba wziac sie w siebie i przeczekac te złe chwile,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość larysssa
będziesz płakać za każdym razem gdy będzie wyjeżdżał i nie przejdzie Ci, zobaczysz (o ile mocno i szczerze go kochasz). Ja nie miałam takiego rozstania, ale pierwsze 2 lata związku z moim wtedy chłopakiem, dziś mężem, były na odległość i zawsze gdy wyjeżdżał to płakałam. Nie dopasowałam się do sytuacji, nie przyzwyczaiłam się. Płakałam za każdym razem. Tak jak napisałam - jeśli się naprawdę kochacie, to ten rok nie przeszkodzi Waszej miłości. Pamiętaj, że gdy będzie wracał do domu, masz być słodka, miła, piękna, chętna na seks. Nie rób tak, że tylko przyjedzie a Ty już pretensje że np. rzadko dzwonił czy coś. Masz być wtedy idealna, tak żeby tęsknił wciąż za Tobą i żeby powroty do domu kojarzyły mu się z czymś wspaniałym a nie z czymś nieprzyjemnym. (raz na kafe laska opisywała włąsnie taką sytuację: mąż za granicą, wracał raz na miesiąc na 2 dni, a ona wciąz pretensje, że dzwonił rzadko, że przez tel był oschły; facet miał coraz bardziej dość, coraz rzadziej przyjeżdżał aż znalazł sobie inna kobietę)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolorowa80
Dokladnie tak jak mowi larysssa w pełni sie z nia zgadzam, jak wraca moj do domciu, zawsze jest idealnie cudownie a jak juz dzwoni to zawsze usmiech na twarzy choc lzy w gardle, i zawsze wszystko jest ok chocby swiat ci sie na łeb walił jest ok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To wiadomo,że łzy łykam cały czas. Wczoraj przed wyjazdem cały dzień ryczałam i nie mogłam się uspokoić. Taki kryzys ale On to rozumiał:) Jemu też było przykro i mam teraz trochę pretensje do siebie,że trochę mu utrudniłam. No ale trudno , ja też jestem człowiekiem i czasem mam prawo chyba, chociaż nie powinnam. Ale teraz łzy mi poleciały dopiero jak się rozłączył-rozmawialismy chwilkę. Cały czas się dzielnie trzymałam, słuchałam jaki jest przejęty tym że tam jest. Ze podziwia widoki po drodze i takie tam:) My się kochammy naprawdę bardzo mocna, ale mimo wszystko obawa zawsze jakaś jest. bardziej z mojej strony bo już kiedyś ktoś mnie skrzywdził i teraz wiem ,że to nie fair z mojej strony ale to wszystko co przeszłam rzutuje niestety w tej chwili na nasz związek. Nie mam obsesji dopatrywania się zdrady ale gdzieś tam w środku tli się taka obawa utraty Mojego mężulka. Kiedy już przyjedzie do domku nie mam zamiaru tracić czasu na pretensje. Nie ma nawet o tym mowy. ja już siedzę i czekam jak na szpilkach ,kiedy mu się rzucę na szyję- chociaż nie ma Go dopiero od kilku godzin. kocham Go szleńczo i chcę się delektować każdą chwilką razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wy juz dziewczyny zaprawione w boju jesteście:) dla mnie to pierwszyzna:) Narazie czuję się jak małe dziecko. taka bezradna. Nic tylko siąść w kątku i chlipać:) Dłuzy Wam się ten czas oczekiwania na ich powrót? Teraz jest już lepiej niż było na początku prawda? A tak z ciekawości - jak daleko wasi faceci są od domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała mi jest wielka
600 km to żadna odelgłość.... do tego będziecie się widzieć raz na tydzień. A rok to żaden wyrok, jak mówią więźniowie :) Będzie dobrze, a uda Wam się wystartować dzięki ustabilizowanej sytuacji finansowej.... nie martw się! Obecnie dzięki internetowi, świat stał się mały i można mieć dobry kontakt każdego dnia! Oczywiście nie zastąpi to normalnego życia na codzień obok siebie, ale moim zdaniem to lepszy wybór, niż siedzenie razem w biedzie i stres co z jutrem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała mi jest wielka
raz na miesiąc będzie przyjeżdżał - nie na tydzień (teraz doczytałam), ale to i tak nieźle :) ja to przeżyłam, moja siostra też i jest ok :) ważne by to była terminowa sprawa..jeśli się przeciągnie w czasie, możesz pomyśleć o przeprowadzce tam, jeśli to możliwe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość larysssa
Teraz może nie masz żadnych pretensji, ale nie wiadomo co będzie np. za pół roku. Pilnuj się, nie bądź dla niego jędzą, nawet gdy będzie rzadziej dzwonił. Od teraz tak jakby będziesz żyła sama przez rok, wszystkie domowe problemy będą w zasadzie Twoje, a on będzie miał inne życie i swoje problemy. Nie zadręczaj go pierdołami, kłopotami, niech nie musi martwic się za dwoje. Informuj go oczywiście o Waszym(Twoim i dzieci) życiu, by czuł, że w tym uczestniczy, ale nie wylewaj na niego problemów. Wszystkie drobne decyzje podejmuj sama. Jest niewykluczone, że - mimo że teraz cierpisz - z upływem czasu przyzwyczaisz się do samotności i potem ciężko będzie Ci się przyzwyczaić do męża. To ponoć często spotykane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość larysssa
aha i dodam, że byłoby dobrze, gdyby on wrócił wtedy gdy planowaliście. Żadnego przedłużania okresu pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolorowa80
duncesrunce ty wiesz gdzie jest Twoj mąz, ja mniejwiecej tez, a do samotnosci mozna sie przyzwyczaic, wiem bo sama mam podwojne zycie jak jest i jak go niema:) ale czekam na niego i czasem mam juz dosc tego wszystkiegoale wiem ze warto bo go kocham, ai on mnie i niemow ze niebedziesz miał pretensji bo one zawsze sa ale do zycia!!!dlaczego tak musibyc, niewiem czy ty pracujesz, ja bym bez pracy zwariowała na bank i masz jeszcze jeden plus wiesz ze to rok a ja musz sie pogodzic ze moj Pan kocha swoja prace a ja niemam prawa pozbawiac go pasji tylko u nas jest układ ze ja jestem na pierwszym miejscu z corka a praca na drugim

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To że pretensje będą to prawda bo już je mam. Z tym że nie do niego tylko właśnie do tego cholernego życia. Czemu ono nie może być prostsze, czemu tu na miejscu jest tak ciężko o taką pracę ,która pozwoli się utrzymać ,spłacić długi- po prostu normalnie żyć. On nie wyjechał bo chciał tylko dlatego że musiał. Sytuacja nas do dego zmusiła. Ja nie pracuję. Mam dwójkę dzieci- młodszy synek ma trzy latka a starszy jest dzieckiem niepełnosprawnym więc muszę się nim na okragło opiekować. Nie jest to niepełnosprawność ruchowa ale też jest cięzko. trzeba umieć do niego dotrzeć po prostu. Juz taki jest i takiego Go kocham. A z tą pracą napewno terminowa sprawa. Tzn co najmniej dziesięć miesięcy tam musi być ,żebyśmy wyleźli z tych długów i mieli cos na nowy start. Może się przeciągnąć do roku. Takze nie ma tragedii ale mi najgorzej się oswoic z tym wszystkim,pierwszy dzień dopiero a gdzie reszta? Już rozmawialiśmy o tym ,żeby nas tam z dziećmi ściągnął no ale to oczywiście dopiero potem, jezeli by się okazało że bedzie praca na dłużej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja sobie już zajęcie znalazłam,zeby wieczory nie były takie smutne. skubnęłam babci druty i szydełka, nakupiłam włóczek i moim postanowieniem jest zrobić pierwszy w zyciu sweter:) Poza tym dzieci, dom , obiady,pranie i takie tam babskie przyjemności;) więc czas będzie zapełniony po brzegi. I faktycznie dzięki internetowi, komórkom nie ma w tej chwili takich barier jak odległość. w kazdej chwili możemy miec kontakt ze sobą.:) Pomyślcie sobie jak to musiało wyglądać wtedy kiedy jedyną mozliwą formą kontaktu był list, i to jeszcze szedł tygodniami do adresata. To dopiero musiało być przykre. Nie mieć pojęcia co się dzieje z ukochaną osobą przez tak długi czas....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mała mi jest wielka
skoro nie pracujesz dlaczego nie wyjechałaś z Męzem? Nie wiem do jakiego kraju, ale być może tam byłaby nawet lepsza pomoc dla rodziny, Twojego niepełnosprawnego dziecka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość larysssa
"mi najgorzej się oswoic z tym wszystkim,pierwszy dzień dopiero a gdzie reszta?" No ale to właśnie pierwszy dzień jest najgorszy. Zobaczysz że jutro będzie troszkę lepiej, pojutrze jeszcze troszkę lepiej, a za tydzień już będziesz zupełnie oswojona z tą myślą. Rok to naprawdę niedługi okres czasu i zleci szybciej niż myślisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ,kjjkjiujh.
600 km to niedaleko rok zleci jak z bicza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×