Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kajaaaa

Nie traktujcie tego jako przechwalanie ja poprostu pytam

Polecane posty

Gość Kajaaaa
wiem dlatego pisałam ze się nie przechwalam bo wiadomo może zdarzyc się taka sytuacja i wtedy 2 tysiące będzie tylko nawet nie chce myśleć to byłby koniec świata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a zresztą, dziewczyny: avent - żadna biedota, daj spokój, każdy coś tam zarabia i żyje z tej kasy, jeden tak drugi siak, nie ma co o tym rozmawiać, bo to drażliwy temat najwazniejszew życiu to zdrowie, a zarobki? fuksem nie fuksem, różnie to bywa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hoggacia
Kaja ale na rok oszczedzasz 48 tys a na najblizszy czas chyba sie nie kroi ani nowy samoxhod ani meble,na jakies 5lat.minimum macie spokoj z samochodami,a z meblami to na 20albo i lepiej a jesli cos bedzie potrzebne to raczej drobne sprawy. Wiec duze zakupy macie za soba i nie ma sie czego bac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
asiamt- naprawde biedota,a przy Was to juz czuje sie jak nie wem kto ;) meble jakie macie fiu fiu, wypas :P meble moje - kuchnia za 1200 zł.W ogóle wiecie, że takie też sa ?:P nie pisze złośliwie, ja Wam zazdroszczę w pozytywnym tego slowa znaczeniu i czeka na takie czasu u siebie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kajaaaa
meble oprócz kuchennych mam z black red white a jakieś tam wymarzone, kuchnie ok moglibyśmy zrobić na 2500 tyś to się zgodzę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kajaaaa
avent gadasz głupoty jaka biedota ja też moge powiedzieć że jestem biedna bo bez męza mam tylko 2 tys

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kajaaaa
a co do wydatków ok biezących nie ma ale mąż chce żebysmy zbierali wlasnie na takie nieprzywidziane sutuacje jak np strata pracy więc ciągle coś bedzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też mam deczko mniej niż mąż, ale on niedawno awansował i sie cholernik jeden chwali ja z kolei myślałam nad zmianą pracy ze względu na zwiększenie dochodów, bo wim, ze sa takie szanse w innych instytucjach, ale zobaczymy, narazie siedzę avent, daj spokój, jak meble są ładne, to nie ważne za ile

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A propos tematu to mam wrażenie, że ktoś dla jaj rzucił taki temat, żeby się coś działo na kafeterii .To chyba już taki setny temat w stylu och zarabiam 18.000 miesięcznie i mi nie starcza na życie, co mam zrobić!!!? :-) Lepiej porozmawiajcie z ludźmi którzy za tysiąc zloty miesięcznie muszą wyżyć a potem się zalce albo raczej chwalcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość japko-japko
Słuszna uwaga :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no cóż pochwalić sie źle, nie pochwalić też źle, bo cie fałszywie żałują, jak to ludzie nigdy nikomu nie dogodzisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
avent, moze jakieś dokształcanie, języki, coś próbuj zrobić, jeśli chcesz mieć troche więcej kasy i trzeba uderzyć z grubej rury przy szukaniu pracy, tylko trzeba wiedzieć gdzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gnerisss 33
Jak czytam takie tematy,to zastanawiam się, gdzie są ludzie,którzy mają takie zarobki? Ja mieszkam na pomorzu, przeciętna pensja pani w biurze to 1500 zł (a bywa i mniej, koleżanka na poczcie ma najniższą krajową), faceci do 3 tys max powiedzmy (ale to już dobra pensja,np mój mąż jako kierowca ma 1800 zł). Przy czym umowy o pracę kobiet to najczęściej umowy na czas określony wynoszący tyle, że po zajściu w ciążę nie ma już do czego wracać. W związku z tym po upłynięciu okresu macierzyńskiego, ew. kuronia, kobieta z rocznym dzieckiem albo szuka nowej pracy albo pozostaje na łaskach męża i żyją za te max 3000tys. Baardzo dużo mam takich znajomych, często mają nienajgorsze auta (czasem 2), własny domek (mieszkamy na wsi), i jeszcze ODKŁADAJĄ jakieś tam pieniązki na czarną godzinę. I zapewniam was, że nie żyją na skraju ubóstwa, nie kupują tylko produktów z ARO, spotykają się ze znajomymi, robią w domu imprezy ze znajomymi (wiadomo, sałatki,kotlety, alkohol), jak mają ochotę to robią sałatkę,ciasto,... Sama jestem taką osobą. Podsumowując- autorko,nie dostrzegłam w Twojej liście zakupów niczego nadzwyczajnego, sama kupuję podobne produkty, ale oprócz tego gotuję obiady, i nie wydaję NA PEWNO miesięcznie na jedzenie i więcej niż 800zł (wiem, bo przez kilka mies prowadziłam statystyki, ile w razie czego trzeba mieć na jedzenie - zbierałam paragony). Jesteś rozrzutna i to jest odpowiedzią na Twoje pytanie, nie ma co dalej tego drążyć, tylko wziąc się za siebie, o ile Ci na tym zależy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gnerris ale wyjątki się zdarzają, naprawdę mój kuzyn pracuje w Gdynie też za małe pieniądze, jak większość ludzi nam sie troszkę bardziej udało i nie co sie zastanawiać wcześniej moja koleżanka zarabiała podobnie, wiec postanowiłam przyjechać tutaj znaleźć powoli pracę, zeby nie było to 1500 zł, a na początku to tyle zarabiałam, zreszta wca;le dużo więcej teraz nie zarabiam, ale wsolni z mężem łączymy siły i staramy się złapać byka za rogi mój mąż dodatkowo jeszcze prowadzi zajęcia na Akademii Obrony narodowej, sa to wywrywkowe sprawy, ale są i od czsau do czasu coś tam jeszcze wpadnie, tego juz nie wliczałam do naszych zarobków podanych wyżej ja też często prowadzę jakies tam projekty i to jest dodatkowa kasa, ale my chcemy, wiemy gdzie uderzyć i co zrobić po naszym kierunku studiów, żeby coś tam mieć nie pzreczę, ze inni nie starają się, bo napewno się starają, ale wiem też, ze trzeba mieć i trochę do tego szczęścia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bbobovitka
A ja popadam w ubóstwo, ok 2000zl rachunków + życie (jedzenie) a dochodu 3.500zl i malutkie dziecko. W takim razie co ja mam powiedzieć?! Płakać się chce Nie stać mnie na nic. Wegetacja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taka jedna co pyskuje :)
To szastacie kasa widocznie. U nas pracuje tylko maz, ja wychowuje corke, mieszkamy poki co z moimi rodzicami, dokladamy sie do rachunkow, do jedzenia, zima dajemy kase na opal. Maz zarabia 5000 tys. Miesiecznie. Czasem mniej. Oprocz stalych oplat, miesiecznie odkladamy pewna sume na budowe domu. Budujemy sami z pomoca tescia ktory jest murarzem, czasem pomaga jeszcze moja tata i brat meza. Narazie bez kredytu wyciagnelismy piwnice. Raz na 2-3 miesiace jedziemy do kina. Zyjemy bez szalenstw, nie trwonimy kasy na zbytki, ale nie narzekamy. Za 10 tys. Miesiecznie to pewnie bysmy juz parter robili. Nie umiecie rozplanowac wydatkow. Na polskie realia taka suma jest naprawde duza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja nie rozumiem. Odkładacie miesięcznie 4000 i nie stac was na walakcje? Przecież to jest 48000 rocznie...toż to kasa na porzadne wakacje na 4 lata. Chyba, że nie zauważylam na co odkładacie...( na samolot?) Jak Ci brakuje miesięcznie kasy to odkładajcie mniej. I tyle. U mnie po odjeciu kosztów stałych zostaje mniej niż 3000.. Z tego jeszcze min 1000-1500 odkładam na bieżąco ( bo w ramach tych stałych odkładam też na długoterminowo) I starcza (z tego co zostaje) a wyjscia do miasta, do knajpy, na ubranie się, na walakcje co roku. Nie wiem gdzie u siebie problem widzisz. Dziecko w drodze ale wszystko da się przekalkulować. Spoko

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wściekła mrówa Ten utworek to taka perełka wśród tego badziewia które zalewa rynek muzyczny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mkolawer
Obiektywnie 10 tys. zł, to nie mało (jeśli chodzi o taki przyzwoity standard życia), ale też nie aż tak dużo, jak się ma kredyty i mieszka się w dużym mieście, wszystko zależy. Rozumiem że może masz takie potrzeby że to wydaje ci się za mało, bo przecież są ludzie którzy potrzebują 20 tys. zł na wakacje, nie każdego zadowalają Mazury ;), i takich i tych drugim rozumiem...Tylko nie narzekaj wśród rodziny, znajomych, że wam mało, bo to wręcz żałosne, w przypadku gdy większość ludzi ma mniejsze dochody i sobie radzą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nha
Ciężko autorko odpowiedzieć na twoje pytanie, bo każdy jest inny, wiedzie inne życie, ma inne potrzeby, wymagania wobec zycia, zobowiązania... My z mężem mamy miesięcznie ok. 11000zł, ale w tym są pieniądze (1500zł) za wynajem mieszkania które co miesiąc wpływa na konto. Nie mamy kredytów na mieszkanie ani na dom... jedyne co to raty 0% na sprzęt ok. 700zł miesięcznie... i różnie to bywa z kasą.. jesteśmy na etapie urządzania się i remontu także wiecie że na tym etapie kasy zawsze brakuje, dodatkowo póki co jesteśmy sami we dwójkę, ale w listopadzie pojawi się dzidzia i wtedy zobaczymy jak to będzie... Ale ogólnie moim zdaniem do wszystkiego trzeba podejść z głową... często mam wrażenie, że ludzie którzy żyją skromniej są szczęśliwsi bo więcej rzeczy ich cieszy.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alibali9012
Z wątku wynika, że autorka ma wystarczająco dużo pieniędzy i oszczędności. Ale ma też imperatyw oszczędzania i stąd problem z wydawaniem. Ja to rozumiem, bo też tak mam. Mamy kilkadziesiąt tysięcy oszczędności, a niedługo ja przestanę pracować i zarabiać (ciąża, działalność gospodarcza). Póki pracuję, to cały czas odkładam. Ale myślę sobie, że czekają nas wydatki - urządzenie pokoju dziecięcego, wózek, ubranka itd. Do tego płacimy kredyt na mieszkanie, który teraz idzie z mojego wynagrodzenia, potem będzie spłacany z oszczędności. Plus jakieś wakacje. I obliczyłam, że jeżeli będziemy żyli z wynagrodzenia męża, a ww. extrasy płacili z oszczędności, to na koniec roku oszczędności stopnieją o połowę. No i trudno, najwyżej tak będzie. Ale dyskomfort jest. Oszczędności są fajne, bo można zaplanować np. dowolnie wypasiony miesięczny wyjazd i wiadomo, że są na to pieniądze. Można (odpukać) stracić pracę i przez ileś miesięcy żyć nie zmieniając poziomu życia. Także sytuacja finansowa autorki jest bardzo dobra, ale rozumiem jej dylematy. Zgadzam się też z tym, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Jeżeli w tym roku mam 20 tys oszczędności, za rok chcę mieć więcej, bo przecież cały czas pracuję, więc oszczędności powinny rosnąć, a nie maleć. Taki tok myślenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość njnjnjnjnj
20 000 oszczedności rocznie? Chyba bym umarła z niepokoju. 100 000 to jest konkretna suma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alibali9012
Dodam jeszcze, że ja sobie kiedyś założyłam, że zawsze będę miała 50.000 oszczędnośi - najwyżej z czegoś zrezygnuję, a poniżej tego nie zejdę. Właśnie dlatego, że teraz zarabiamy z mężem dobrze, ale nigdy nie można być na 100% pewnym, że kiedyś się coś nie sypnie. Albo komuś w rodzinie nie będzie potrzebna kasa na leczenie. Czy cokolwiek. Dlatego wychodzę z założenia, że dopóki dobrze zarabiamy, trzeba odkładać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alibali9012
Dodam jeszcze, że ja sobie kiedyś założyłam, że zawsze będę miała 50.000 oszczędnośi - najwyżej z czegoś zrezygnuję, a poniżej tego nie zejdę. Właśnie dlatego, że teraz zarabiamy z mężem dobrze, ale nigdy nie można być na 100% pewnym, że kiedyś się coś nie sypnie. Albo komuś w rodzinie nie będzie potrzebna kasa na leczenie. Czy cokolwiek. Dlatego wychodzę z założenia, że dopóki dobrze zarabiamy, trzeba odkładać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alibali9012
Dodam jeszcze, że ja sobie kiedyś założyłam, że zawsze będę miała 50.000 oszczędnośi - najwyżej z czegoś zrezygnuję, a poniżej tego nie zejdę. Właśnie dlatego, że teraz zarabiamy z mężem dobrze, ale nigdy nie można być na 100% pewnym, że kiedyś się coś nie sypnie. Albo komuś w rodzinie nie będzie potrzebna kasa na leczenie. Czy cokolwiek. Dlatego wychodzę z założenia, że dopóki dobrze zarabiamy, trzeba odkładać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mkolawer
nha, zgadzam się, trzeba podejść rozsądnie...ja jestem typem osoby bez szału na zakupy, nie rozumiem jak można ciągle kupować ciuchy, gadżety, nie czuję potrzeby, wręcz chyba bym się głupio czuła, że bez sensu wywalam kasę...ale jak już kupuję ubrania, buty, to nie takie za 50, 100 zł, tylko buty za np. 250, 300 zł, no ale ja w nich później chodzę długo, nie lubię zabublowania się, nie mówiąc już o tym, że jeśli chodzi o buty, to po prostu nie daje rady chodzić w byle jak zrobionych i z jakiegoś lipnego materiału, plastiku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×