Opiszcie swoją chemie, którą uważacie za najlepszą i nie do opisania, którą

czujecie między sobą a kimś. W jakich sytuacjach?

No nie wiem jak zadać ładnie to pytanie. Mi chodzi np. o to, że jak z kimś się dobrze zgrywam muzycznie, to czuję taką chemie muzyczną. Przyjemność z grania. Taką słodką przyjemność. Ale to nie chodzi o żaden podryw ani nic. To jest właśnie takie dziwne uczucie, które łączy muzyków. Że aż chce się tworzyć.

NH4NO3 + C3H6O. To jest chemia należna niektórym "pierwotniakom" Dobranoc

miala podobne przezycia lub ma podobne poglady na zycie lub pasjonuja je podobne dziedziny.

Petard czemu jeszcze nie spisz? nie mozesz czy co?

Właśnie się wybieram. Czytałem jeszcze tego Ruska poniżej,ale to czysty bełkot i nie chce mi sie nawet odpisywać Adios

dobranoc

No no właśnie coś takiego:D Uszczęśliwiło mnie to dziś do granic możliwości. A cieszy jeszcze bardziej jak ktoś mało takie coś przeżywa.

moja najlepsza chemia jest wtedy jak zalewam sie do nieprzytomności i mój mózg plywa cały nasączony wódą wtedy jestem jak Bóg i wale sobie konia którego nie mam i tak mi koorwa dobrze.