Skąd osoba niewierząca może czerpać siłę?

Pytam, bo sama nie wierzę i co za tym idzie nie praktykuję, nie mam poczucia przynależności do grupy, ani żadnych związanych z tym tradycji. Do tej pory mi to nie przeszkadzało, ale teraz gdy trochę bardziej mam w życiu pod górkę przydałoby się coś w czym można szukać otuchy i nie jest uzależnione od innych ludzi, bo oni jak wiadomo często zawodzą. Brakuje mi czegoś stabilnego, "anioła stróżą". A jak inni niewierzący ? Macie czasami takie odczucia?

mnie otuchy dodają moje szalone hipotezy

szukaj oparcia w znajomych, wiesz, tych nie wyimaginowanych ;)

Believe in Science, not religion. Science will always progress, religions will always collapse.

musisz sama odnaleźć jakąś prawdę o życiu... niewierzącym jest trudniej, bo sami muszą to zrobić - odrzucić to co absurdalne, nielogiczne, a uwierzyć w to w co podpowiada rozsądek

Tak to prawda. A nauka na pograniczu mistycyzmu? Wiara w energię? Co Wy na to?

Ja mam wciągające hobby i mi starcza. Zabobonow nie lubie.

jaką energię ?

Z odpoczynku, dobrego jedzenia i zdrowego snu. To chyba logiczne

jest jakaś energia ?

Religia robi tylko zamet na ziemi. Moim zdaniem jest niepotrzebna. A jak mam potrzebe to stwarzam sobie wlasnego Boga ktoremu oddaje czesc. Zreszta nie powiem kto jest moim Bogiem...na szczescie nie facet :D

"jest jakaś energia ?" może istnieć np. kwantowa świadomość, ale to tylko teoria nieudowodniona w praktyce

No włąsnie czasami warto sobie wymyslic wiare , ot tak ;)

ej -.- jesteś Baby Monster! proszę mi to poprawić :P

ja polecam kult vaginy i kult kobiecego ciała,bardzo zdrowe

UFO?

Tak. Istnieje energia. Ta chemiczna ( zawarta w żywności), zamieniana na energie termiczną, która z kolei zamienia się w energie mechaniczną, a dokładniej w ruch posuwisto- zwrotny kutasa, który dla osoby rżniętej staje się wręcz boskim Z powyższego wynika, że żywność za sprawą związku przyczynowo-skutkowego, także może stać się narzędziem rozkoszy. Rację więc miał Leśmian pisząc: „I stały się maliny narzędziem pieszczoty kolega wuj ujał to w bardziej zrozumiały sposób.

Jak szukasz czegoś co dodało by Ci otuchy, to poczytaj o buddyźmie, który właśnie pomaga człowiekowi poradzić sobie z 'cierpieniem', jego 4 podstawowe "szlachetne prawdy": 1. Życie zawiera cierpienie. 2. Cierpienie zawiera swoją przyczynę, która może być zidentyfikowana. 3. Od cierpienia można sie uwolnić. 4. Ścieżka do pokonania cierpienia składa się z ośmiu części....

niesamowite: zaczynamy od nauki, kończymy na buddyźmie :) a może to nie koniec ? czekam na dalszy rozwój akcji :) słodkie to :)

a pewne zagadnienia związane z psychologią wydają się być w buddyźmie sensownie ujęte, no i tu też jest ta cała medytacja - ponoć pomaga na stres, wyciszenie itp. http://www.youtube.com/watch?v=CR3dM-GlZK8&feature=related

o a to trwa godzinę, można przy tym dobrze usypiać :) http://www.youtube.com/watch?v=lVeCx0bM7Xg&feature=related